Znaleziono 247 wyników

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Trochę to zajęło, ale wreszcie udało im się go do reszty złamać. Kiedy przerwali "przesłuchanie", Hogan był wręcz cieniem siebie. Gdzie podziała się ta fasada nieugiętego weterana, który śmieje się w twarz potworom?
I oto znaleźli kolejny kawałek układanki. Ten cały Carnifex. Faktyczny zleceniodawca Hogana i Coopera? A może kolejny pośrednik? Maddox złapał telefon rzucony mu przez Chase. Zajrzał do kontaktów, chcąc się upewnić, czy Hogan mówi prawdę. Nijak nie zmieniało to jego planów wobec niego, ale tego blondyn nie musiał wiedzieć. Gdy padła błagalna prośba o uwolnienie, Gene spojrzał na niego tymi swoimi lodowatymi, stalowymi oczyma.
- Przyczyniłeś się do morderstwa kandydatki na jedną z nas. Tym samym wywabiłeś z bezpiecznej strefy jednego z najważniejszych członków naszej grupy w Seattle. Kto wie, ilu jeszcze z naszych naraziłeś swoimi interesami! Twoja sytuacja jest gorsza niż beznadziejna, Hogan. - Pochylił się, by mieć śmiertelnika bezpośrednio przed sobą. - Naprawdę myślisz, że damy ci od tak odejść?
Nie czekając na specjalne zaproszenie, Maddox obnażył kły i wpił się bez cienia subtelności w szyję Hogana z zamiarem całkowitego osuszenia śmiertelnika. Dla niego to pożywienie i osobiste załatwienie jednej z wielu spraw. Dla Camarilli i Spokrewnionych jako całości to jedna luka w Maskaradzie mniej.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Maddox nie wiedział, jak opisać uczucie tkanki odrastającej się i gojącej w tak szybkim tempie. Wiedział jednak, że gdy tylko proces leczenia się zakończył, musiał się podrapać po miejscu, gdzie ledwie kilka sekund temu miał dziurę w głowie.
- Ach... Dużo lepiej - powiedział, wyraźnie obnażając z nagłego uderzenia głodu kły. Tym pokazem nadnaturalnej biologii Spokrewnionego wypalił sporo krwi. Głodny wampir to zły wampir... - Słuchajcie, nie wiem, jak z wami, ale ja nagle zrobiłem się głodny. Tak konkretnie głodny...
Groźba? To na pewno. Przepowiednia tego, co nastąpi z Hoganem po przesłuchaniu? Być może. Teraz przynajmniej, gdyby Maddox nagle zrobił coś wbrew sobie, to reszta zebranych wokół pijawek wiedziałaby, co się dzieje: Bestia domaga się pożywienia.
Nie czekając na specjalne zaproszenie, Gene chwycił za wskazaną mu wodę i szmatę. Spojrzał na Hogana tak jak kat spogląda na ofiarę.
- Pochylcie go - polecił Krzykaczom. Waterboarding w końcu robi się pod kątem!

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Entuzjazm Chase był równie zabawny, co niepokojący. Patrząc na to, jak Brujah zabierała się za Hogana, metody Richarda byłyby dużo bardziej precyzyjne, wręcz chirurgiczne. Gdyby był wśród nich ktoś z "wyższych sfer", być może poszłoby im jeszcze szybciej, ale cóż; jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
- Hmpf. Chyba gość faktycznie jeszcze nie ogarnia, z kim ma do czynienia. Albo się tego wewnętrznie wypiera. - Maddox wzruszył barkami i wskazał Armstrongowi ranę postrzałową. - Strzał w łeb i widać wciąż jest w szoku, że stoję i mam się dobrze. Albo myśli, że to jakiś zły sen? A propos...
Gene skupił się i pobudził krew. Miał tą ranę postrzałową do załatania i parę innych obić. Niech Hogan popodziwia, co potrafi nieumarły organizm Spokrewnionego. Po tym wszystkim będzie musiał zorganizować sobie porządny posiłek...
- Myślę, że cała jedna dłoń i dwa palce u stóp. Im bardziej się stawia, tym więcej straci. Proste. Chyba że chcesz się wypowiedzieć już teraz, co, Hogan?

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Ileż było radości w głosie Chase! Radości podszytej ledwie opanowaną furią, rzecz jasna. Maddox tylko wskazał jej zachęcająco Hogana. Już teraz wiedział, że to będzie nie lada przedstawienie.
- Mogliśmy to załatwić po dobroci. Nie chciałeś, to teraz szykuj się na konsekwencje swoich czynów - rzekł do blondyna, wzruszając barkami. Tymczasem zagadał do niego Armstrong. - Tylko tyle, że Cameron "nie stanowi już żadnego zagrożenia". Jego słowa. Chyba że chcesz jeszcze zmienić zeznania? - dopytał śmiertelnika. - Cóż, tak czy inaczej to jeden problem z głowy. Jeszcze tylko dowiedzieć się, kto go nasłał.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Maddox rzucił okiem na Hogana. Czyżby zaczął wreszcie pojmować powagę swojej sytuacji i to, w jak tragicznym położeniu się znalazł przez swoje czyny? Cóż, teraz już nieco za późno na przeprosiny. A ci, którzy mieli tu przyjechać na pewno od tak ich nie przyjmą.
Richard został z Daxem, a Gene tymczasem oddalił się na zewnątrz w oczekiwaniu na Brujah. I faktycznie o tej porze, co się zapowiadali, pojawili się Chase i Armstrong. Oboje emanowali dokładnie taką energią, której się spodziewał po ich klanie. Wpuścił ich natychmiast do środka.
- Hej wam. Schodami na górę, tam do biura. - Nie zwlekając, by przypadkiem nie oberwać odłamkiem, Maddox zaprowadził dwójkę Brujah do ich prowizorycznego pokoju przesłuchań. Otworzył im drzwi i wskazał na śmiertelnika pośrodku. - Chase, Armstrong, oto Dax Hogan. Poznajcie się.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Gene podzielił się ich lokacją, a na jego ustach pojawił się uśmiech. Taki faktyczny uśmiech. Skinął głową, pożegnał się i zakończył połączenie hollywoodzkim zatrzaśnięciem telefonu. Spojrzał na Richarda, wyraźnie zainteresowanego rezultatem rozmowy.
- Znajomi z klubu - wyjaśnił Ukrytemu. - Sami są bardzo ciekawi, co się stało z ich szefem, to pomyślałem, że ich zaproszę. Będą tu za jakieś piętnaście minut z hakiem. Chętnie zobaczę ich praktyki przesłuchiwania.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Wyglądało na to, że nagła decyzja o zasięgnięciu tzw. "drugiej opinii" w obijaniu mord zaniepokoiła Hogana. Myślał, że Nosferatu sami będą go torturować, a tu niespodzianka.
- Hej, Armstrong! - przywitał się ze znajomym sobie już Brujah. - Żebyś wiedział, że mam. Znaleźliśmy typa, co opłacił zabójstwo Liberty. Ale kto jego opłacił, to już nie jest taki chętny do powiedzenia. Może chcielibyście go osobiście wypytać? - To proponując, Maddox spojrzał na Richarda, oczekując od niego potencjalnej aprobaty bądź dezaprobaty. Kto wie, może się okaże, że jednak wykorzystają jego narzędzia w tandemie do mniej subtelnych form przesłuchania Krzykaczy.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Na rozwiązaniu tej sprawy zależało każdemu z Camarilli, a w szczególności Brujah. Camarilla straciła Harpię, a Krzykacze jednego ze swoich wyżej postawionych Spokrewnionych. Nie dość, że zaburzyło to już i tak ledwo stojącą Wieżę z Kości Słoniowej, to jeszcze rozjuszyło cały klan, którego główna przywara to bycie łatwym do rozjuszenia. I teraz, pomyślał sobie Maddox, przyszła pora wykorzystać to rozjuszenie...
- Hej - przywitał się z zaspanym głosem po drugiej stronie połączenia. - Jest tam gdzieś pod ręką Armstronga albo Chase? Tu ich znajomy, od "Szczurów". Wiedzą, o co chodzi.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

I oto bezpowrotnie zniknęła maska niewiniątka. Tak niewiele brakowało, żeby wymusić na Hoganie odpuszczenie sobie z udawaniem. Jeden problem z głowy. Teraz pozostało tylko wyciągnąć z niego tyle, ile się dało. A czy po drodze straci trochę krwi lub palców, to już inna sprawa.
Maddox odpowiedział uśmiechem na uśmiech - dużo, dużo szerszym. Wampirze kły błysnęły w jego ustach. Wyciągnął z kieszeni telefon i obrócił się do Richarda.
- Kojarzysz numer do The Green Door? - zapytał jakby bez powodu. Hoganowi pewnie niewiele to mówiło, ale w języku Spokrewnionych pytanie brzmiało gdzieś w okolicach "Podasz mi namiary na Brujah?". Skoro blondynek nie chciał współpracować z nimi, to może jego znajomi Chase i Armstrong zechcą sobie z nim porozmawiać? Naturalnie skończyłoby się to dla niego w najlepszym wypadku pogruchotaniem wszystkich kości, lecz bądźmy szczerzy - Hogan nie wróci tej nocy do domu żywy.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Och, ależ oczywiście, że będzie kłamać. W końcu czego innego oczekiwać po takim szpiegmistrzu jak on? Punkty za nieokazywanie emocji. Byłby z niego niezły materiał na Nosferatu, gdyby Gene nie brzydził się wizją pracy z nim jak równy z równym.
- Nieporozumienie, tak? A twoje fałszywe dokumenty w kryjówkach? Rekwizyty teatralne? - Nachylił się bezpośrednio przed nim. - Powiem ci, co o tym myślę. Myślę, że kłamiesz w żywe oczy. Mamy oczy i uszy w całym mieście. Naprawdę myślisz, że już cię nie prześwietliliśmy? To może odświeżę ci trochę pamięć: dziewczyna z Tractor Tavern, niejaka Liberty. Ostatni cel Leona Coopera przed jego nagłą śmiercią. Na 4900 Stone Way North znalazł zaliczkę. Tak się złożyło, że przyglądaliśmy się tej okolicy... i zgadnij, czyją facjatę uchwycił monitoring...
Maddox powoli obszedł Hogana naokoło. Rytmiczne odgłosy jego wojskowych butów odbijały się echem w pokoju.
- Tak się składa, że Liberty była pod ochroną pewnego bardzo niebezpiecznego człowieka. Człowieka zdolnego, a teraz jeszcze zmotywowanego, by wywrócić całe miasto do góry nogami, by znaleźć winnego... i posłać do grobu wszystkich, którzy staną mu na drodze. To, co czeka cię z naszej strony za brak współpracy będzie niczym w porównaniu do tego, co zgotuje on i reszta jego przyjaciół, gdy się o tobie dowiedzą. Więc zapytam jeszcze raz, żołnierzu... - Stanął na baczność przed śmiertelnikiem. Spojrzał mu w oczy. W ciągu ostatnich dwóch minut mrugnął tylko raz. - Kto. Jest. Twoim. Szefem?

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Wreszcie przyszedł czas na dogłębną rozmowę z ich "gościem". Zwłaszcza że gdy tylko Maddox ściągnął mu z łba worek, ten nagle zrobił się dużo bardziej rozmowny - o ile rozmownością można określić rzucanie w ich stronę bluzgami. Gene spojrzał na niego - blady, niezdrowo żylasty, pobliźniony wokół ust i z tymi mało kiedy mrugającymi, stalowymi ślepiami.
- Informacji - odpowiedział krótko. Blizny w kącikach ust nieumarłego otwierały się wraz z nimi. W ramach demonstracji swojego potwornego "ja" mógłby rozewrzeć szczękę tak szeroko, by "uśmiech" sięgał prawie do samych uszu. - Wiemy, że jesteś zamieszany w pewną istotną dla nas sprawę. Wiemy, że utrzymywałeś kontakt z Leonem Cooperem. Pisałeś do niego z anonima, zlecałeś "prace" na terenie miasta, a potem zostawiałeś mu zapłatę w oznaczonych miejscach. Wiemy też, że byłeś tylko pośrednikiem między nim a jego prawdziwym pracodawcą. I tu się pojawia moje pytanie: dla kogo pracujesz?
Niby od niechcenia, Maddox rzucił okiem za siebie, na stojącego przy stole Richarda.
- Na twoim miejscu byłbym szczery. Nie gwarantuję, że mój kolega będzie równie chętny do rozmowy.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Kiedy już skończył unieruchamiać śmiertelnika, Maddox stanął pod ścianą z rękami skrzyżowanymi na piersi. Świdrował go w ciszy wzrokiem. Być może część Diogenesa liczyła po cichu, że milczenie z jego strony i napięcie w końcu złamie Hogana, ale najwyraźniej się przeliczył. W końcu musiał być szkolony i tak dalej. Inna osoba pewnie już domagałaby się wyjaśnień.
Uwagę Ukrytego skupił na sobie wchodzący Richard. Miał przy sobie walizkę. Narzędzia?
- Milczy jak grób. Ale już niedługo - odpowiedział mu młodszy wampir i zbliżył się do Hogana. Spojrzał pytająco na Richarda, z ręką wiszącą nad workiem. "Zaczynamy?"

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Powitał Richarda z powrotem krótkim skinieniem głowy. Wjechali wreszcie do magazynu, którego wnętrze prezentowało się nie lepiej niż zewnętrze. Stało i działało, ale nic poza tym. Nie potrzebowali więcej niż tyle. Biuro z zaklejonymi szybami... Ach, więc to tam zajmą się Hoganem.
Gene przyjął od Richarda rolkę taśmy. Załata nawet dziurę w jezdni, a w tym wypadku unieruchomi szczególnie niebezpiecznego człowieka. Nieumarły wyszedł zatem z samochodu, otworzył tylne drzwi i wyciągnął Hogana na zewnątrz. Trzymał go mocno i krótko. W ciszy poprowadził go po schodach na górę i do biura. Tam posadził go na krześle i taśmą przywiązał doń nogi i tors. Nie miał najmniejszego zamiaru ryzykować. Niech Hogan rozgości się w ich osobistym małym Guantanamo...

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Wyglądało na to, że dotarli na miejsce. Maddox spojrzał na zewnątrz. Wyglądało na to, że nikt nie zaglądał do tego magazynu już od jakiegoś czasu. Być może nawet należał do któregoś z Nosferatu i klan pilnował, by nikt się do niego nie dobrał. Nie zaskoczyłoby to Gene'a, biorąc pod uwagę, że Richard doskonale wiedział, gdzie jechać.
Przez cały czas, gdy Maddox siedział sam z Hoganem w samochodzie, Ukryty nie odzywał się ani słowem. Nie miał najmniejszego zamiaru dawać śmiertelnikowi żadnych wskazówek ani nawet prób potencjalnego spoufalania się. Pilnował go uważnie, z ręką cały czas przy broni. Niech analizuje sobie jakieś odległe odgłosy za oknem i na ich podstawie określi, gdzie jest. Maddox byłby autentycznie pod wrażeniem, gdyby mu się udało. Podniósł wzrok w kierunku powracającego do auta Richarda. Czy to oznaczało, że będą mogli zająć się resztą?

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Richard zdawał się nie przejmować utratą człowieka w takim samym stopniu jak Maddox. A przynajmniej tego nie okazywał. Tutaj w grę musiała wchodzić różnica wieku między wampirami oraz ich profesja. Richard to zabójca na zlecenie, Gene to wojskowy. Jeden działa solo, drugi w zespole. Poza tym, fakt, wspólnik Richarda sam postanowił, że zmierzy się z Hoganem, za co zapłacił życiem. Tak kończą żołnierze, którzy nie słuchają dowódcy. Maddox byłby hipokrytą, gdyby nie tego nie dostrzegł. A jednak nie czuł się specjalnie dobrze ze świadomością, że mimo wszystko ktoś po ich stronie zginął w tej operacji.
Raz po raz w trakcie jazdy Diogenes zaglądał do Hogana. Chciał mieć absolutną pewność, że ten nic nie knuje. Był skuty i oślepiony przez worek na głowie, ale skoro to jakiś eks-agent czy inny mundurowy, to lepiej mieć pewność.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Gene nie miał najmniejszej ochoty obchodzić się z Hoganem delikatnie. Sukinsyn nie zasługiwał na żadną łagodność z jego strony. Skuł go za plecami i pozwolił Richardowi wsadzić go na tylne siedzenie. Sam wsiadł na swoje miejsce i milczał przez dłuższą chwilę, próbując opanować emocje. W pewnej chwili, wybudzony pytaniem towarzysza, spojrzał na niego, a potem na swoje odbicie w lusterku. Wciąż był zakrwawiony i ranny od postrzału. Ściągnął maskę i przetarł twarz wnętrzem kurtki.
- Przeżyję. To nie pierwszyzna - stwierdził i spojrzał z powrotem na Ukrytego. Jak nie obnosił się z mimiką twarzy, to zmutowany uśmiech na ustach faktycznie wydawał się "tylko" głębokimi bliznami. - To chyba ja powinienem pytać, czy u ciebie wszystko okej. To w końcu był twój człowiek.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Stało się to, czego obawiał się Diogenes: Hogan jednak odważył się pociągnąć za spust i wspólnik Richarda padł martwy. Skurwysyn... Gene nienawidził tracić towarzyszy broni, niezależnie od przyczyny. Teraz blondas będzie musiał się modlić o szybką śmierć - to mu mógł gwarantować.
Maddox spojrzał Hoganowi prosto w oczy. Ten mógł dostrzec w nich tylko zimny, ostry jak skalpel gniew. Niech Dax napawa się świadomością, że ktokolwiek przed nim stoi, nie jest zwyczajnym człowiekiem... Nic mu nie powiedział. Nie musiał. Bez słowa, nawet nie mrugając, pochwycił śmiertelnika bez krzty subtelności i ruszył z nim ku samochodowi. Miał nadzieję, że Richard ma w zanadrzu jakieś plastikowe zapinki czy kajdanki, żeby zapewnić sobie dodatkowe zabezpieczenie.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Sprawa nie prezentowała się zbyt dobrze, ale jeszcze, jeszcze, nie tragicznie. Hogan wciąż trzymał człowieka Richarda przy sobie, ale sam był obezwładniony. Jego jedyną kartą przetargową był pistolet przystawiony ich wspólnikowi do głowy. Oczywiście, że plan Maddoxa zakładał przetrwanie całej trójki, ale - raz jeszcze! - plany nigdy nie dożywają swojej egzekucji niezmienione.
- On zginie, a potem ty. Tego właśnie chcesz? - zapytał, unosząc brew. Zanim Dax zdążył odpowiedzieć, Gene postawił na ryzykowny manewr: pobudził swoją vitae i obudził dyscyplinę Potencji. Chciał złapać Hogana za nadgarstek i wykręcić mu dłoń, być może nawet ją złamać. Ludzie tacy jak on respektowali siłę - a tej sierżant Maddox miał od grona.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Prawda, dla Spokrewnionych śmiertelnicy nie byli aż tak bardzo "wartościowi", ale ten konkretny śmiertelnik był wspólnikiem Richarda, co czyniło go również jego wspólnikiem. A Maddox nie miał w zwyczaju zostawiać swoich na pastwę losu.
Ukryty warknął z bólu, kiedy tym razem Hogan się przymierzył i trafił go w głowę. Pociemniało mu przez chwilę przed oczami. Potrząsnął głową i o ile wciąż dudniło mu w skroni, to wciąż stał - ku zaskoczeniu i być może przerażeniu swojego celu. Korzystając z okazji, Maddox znów chwycił pistolet oburącz i wymierzył jemu w głowę. Nie miał zamiaru jeszcze strzelać, ale chciał dać Daxowi do zrozumienia, że nie ma do czynienia z jakimś tajniakiem. A przynajmniej nie takim, którego oczekiwał do tej pory.
- Twoim najgorszym koszmarem - warknął z uśmiechem pod maską Maddox.
Korzystając z okazji, że Hogan odwrócił wzrok w kierunku Richarda, Gene aktywował Niewidzialną Obecność. Miał zamiar wykorzystać zaskoczenie śmiertelnika i próbę przetworzenia, co się dzieje, by podejść bliżej i rzucić się na niego z całej siły. Chciał go powalić na ziemię i obezwładnić na tyle, ile się dało.

Skorzystam z SW.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Trafił. Człowiek oberwał nawet gorzej niż Maddox liczył, ale tak czy inaczej został wyeliminowany. Ukryty nie czuł się z tym niekomfortowo; to oni wybrali, żeby trzymać z płatnym mordercą, w dodatku potencjalnie zatrudnionym na zlecenie przez Spokrewnionych. Ba, za dnia, w idealnych okolicznościach, Hoganowi dałoby się spokojnie postawić zarzuty o terroryzm, a tym dwóm o współudział. To, co robili tutaj Gene i Richard, to nic więcej, jak wyrzucanie śmieci.
Drugi koleżka Hogana oberwał z kolei ze strony Richarda. Maddox dobrze zrobił, ufając swojemu towarzyszowi. Ich cel został sam - i liczył, że zasłaniając się człowiekiem Richarda, jakkolwiek ocali skórę. Gene nie ugiął się przed serią ze strony Hogana. Aczkolwiek sukinsyn podziurawił mu ciuchy. Och, jak tylko z nim skończą, zaklepie sobie jego marynarkę w ramach rekompensaty...
- Poddaj się, Hogan! - zawołał rozkazującym, żołnierskim tonem Maddox.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Maddox dostrzegł gest Richarda. Znał go doskonale. Wspomnienia z treningów i operacji napływały jak strumieniem. Wykonał polecenie i ruszył pewnym krokiem we wskazanym kierunku, by móc dokładniej przyjrzeć się sytuacji. Przykucnął i przyjrzał się uważnie, kogo tutaj miał.
Czterech mężczyzn, jeden na ziemi. To musiał być wspólnik Richarda. Tamci dwaj po bokach - łysy i śniady - to wspólnicy Hogana? Być może. Tak czy inaczej stanowili zagrożenie, skoro znajdowali się tak blisko. A ten pośrodku, bijący leżącego, to właśnie był Hogan; Maddox nie miał po temu najmniejszych wątpliwości.
Gene nie miał jak powiadomić na szybko Richarda o sytuacji, a nie widziało mu się stukać w telefon w trakcie operacji. Zresztą równie dobrze Richard mógł już widzieć tyle samo z innej strony; mógł mieć tylko nadzieję, że ruszy w tym samym czasie, co on. Takim gdybaniem tylko pogorszy sprawę; musiał działać. Ukryty przy pomocy dyscyplin, Maddox zdecydował się podejść bliżej; ze swojej dotychczasowej pozycji nie miał dobrego cela, a nie wiedział, czy przypadkiem nie zardzewiał po latach w cywilu. Ścisnął mocniej chwyt pistoletu, kiedy wyciągnął obie ręce i wymierzył łysemu w kolano. Pociągnął za spust. To zaboli. I potencjalnie wyeliminuje go z gry, przynajmniej tymczasowo. Hogan stanowił na razie zbyt ryzykowny cel; nie chciał przy okazji zranić człowieka Richarda.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Wyglądało na to, że nie wszystko szło zgodnie z planem. Wspólnik Richarda najwyraźniej chciał spróbować szczęścia i dopaść Hogana samemu w porcie, a skończyło się na tym, że sam dał się złapać. A przynajmniej mogli mieć nadzieję, że tylko na złapaniu się skończyło. Oczywiście, powinni byli się przygotować na to, że wstępny plan pójdzie w pizdu, gdy tylko dojdzie do jakichś komplikacji.
Kiedy tylko się zatrzymali, Maddox zerwał się z miejsca i przygotował Colta. Odblokował pistolet i spojrzał w kierunku Richarda po drugiej stronie wozu.
Ten ruszył praktycznie natychmiast. Gene aktywował dyscypliny Niewidzialnej Obecności oraz Ciszy Śmierci rozciągniętej na maksymalne siedem metrów wokół siebie, a następnie ruszył szybko, lecz ostrożnie za Richardem. W tym samym czasie obserwował uważnie otoczenie. Chciał się dobrze rozeznać, nim odda jakikolwiek strzał.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Zabrzęczał telefon. Czyżby sygnał, by przyjechali? Maddox nie potrzebował potwierdzenia; widział w oczach i gestach Richarda, że właśnie na to nadszedł czas. Odłożył teczkę na bok i zapiął pasy. W porę, bo zaraz potem Richard dał gaz do dechy i pojechali w kierunku ostatniego z trzech adresów.
Wreszcie nadszedł czas konfrontacji z Hoganem... Maddox przymknął oczy i wziął głębszy oddech. Sięgnął raz jeszcze do teczki i zabrał z niej Berettę. Lepiej mieć dwie spluwy pod ręką, a ich nie potrzebować, niż potrzebować i nie mieć. No dobra, panie eks-wojskowy, teraz sobie pogadamy...

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Kolejny zestaw tego typu: broń, dokumenty, telefon, prowiant. Być może Hogan nigdy nie miał stałego miejsca zamieszkania, a wszystkie adresy, które dostali od Hectora to tylko tymczasowe kryjówki na wypadek, gdyby musiał zmienić tożsamość. Ale żeby wszystkie trzy adresy w jednym mieście? Dość słaba opcja. Seattle nie było aż tak wielkie; prędzej czy później ktoś by go znalazł.
- Hector mówi "eks-wojskowy", a na moje to bardziej eks-CIA - pomyślał głośno Gene. Na razie pozostało im tylko czekać na odzew ze strony ich trzeciego wspólnika.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Jeszcze trochę i... no! Zamek w końcu ustąpił. Maddox odłożył nóż na bok i zajrzał z Richardem do środka. Wręcz zagwizdał na widok tego, co zobaczył.
- Klamka, lewe papiery, komórka, MRE... Zestaw małego szpiega. Albo zabójcy na zlecenie - podsumował znalezisko. Przyjrzał się z ciekawości pistoletowi. Może był naładowany; mógłby stanowić wówczas dodatkową formę samoobrony. Następnie odłożył teczkę na bok i sięgnął po tą znalezioną przez Richarda. Ją też postanowił otworzyć tym samym sposobem. - To co o tym myślisz? Przygotował się, że ktoś będzie za nim węszyć?

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Maddox spojrzał we wskazanym kierunku. Już dwie teczki tego typu? Jedno to przypadek. Dwa to zbieg okoliczności. Jeśli znajomy Richarda też znajdzie taką teczkę, to wykreuje się tu wzorzec.
No dobra. Mieli poczekać, to poczekają. Tymczasem Gene przyjął od Richarda nóż i przyjrzał się raz jeszcze neseserowi od Hogana. Następnie wbił ostrze pod zamek z zamiarem wyłamania go. Bądź wycięcia, gdyby materiał samej teczki okazał się szczególnie miękki.
- Niech zgadnę - podjął w trakcie operowania nożem na zdobyczy. - Wszedłeś do środka, a tam tak sterylnie czysto jakby gość mało kiedy w ogóle tam przebywał?

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Przynajmniej wyjście poszło dużo bardziej gładko niż wyjście. On i jego przeklęty lęk wysokości... Wyszedł na świeże powietrze i przysiadł na jakiejś pobliskiej ławce w oczekiwaniu na Richarda. I jakieś dziesięć minut później już dostrzegł jego wóz. Podszedł doń i ujawnił się Ukrytemu, prezentując mu trzymają w rękach teczkę.
- Takie coś znalazłem. Trzymał ją w ukryciu, więc pewnie coś ważnego.
Nie czekając na zaproszenie, Maddox wsiadł na miejscu pasażera i przyjrzał się raz jeszcze zdobycznej teczce. Ciekawiło go, co też może się w niej kryć. Potrząsnął nią przy uchu. Pewnie jakieś papiery, ale może też coś w środku zaklekocze. Nie dowie się, dopóki nie złamie tego kodu. Albo nie otworzy teczki w alternatywny, mniej wyrafinowany sposób.
- Tak właściwie to kogo tam wysłałeś? To któryś z "naszych" czy ktoś bardziej konwencjonalnie żywy? - Pytanie nie było takie od czapy. Skoro mieli do czynienia z eks-wojskowym, to dużo większe szanse na przeżycie potencjalnego starcia miał Spokrewniony niż śmiertelnik. - Może by tam podjechać i sprawdzić, jak sobie radzi?

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Czyli jednak trafił pod właściwy adres. Wyglądało na to, że Hogana tu nie było, ale może zostawił po sobie jakieś ważne dla siebie rzeczy. Maddox odebrał wiadomość od Hectora i wywrócił oczami. Tyle dobrego, że przynajmniej w tej chwili się na niego nie natknął, ale wydawało mu się, że lepiej byłoby wiedzieć takie rzeczy przed wtargnięciem typowi do domu. Richard pewnie sobie poradzi, ale ten trzeci - jego nie znał, więc nie mógł określić, czy on nie padnie przypadkiem ofiarą Hogana.
Tymczasem Gene wrócił do przeszukiwania mieszkania. Nic nie wskazywało na to, by cokolwiek tu po sobie pozostawił. Chyba że...
Znalazł coś pod łóżkiem. Jakaś teczka. W dodatku na kod. To oznaczało jedno: w środku było coś wartościowego. Czy to faktycznie coś związanego z ich śledztwem - nie dowie się, póki jej nie otworzy. Najpierw jednak musiał opuścić perymetr.
"Nie ma go tu, ale coś zostawił" - napisał szybko Richardowi i jeśli nie dostrzegł jeszcze czegoś wartego uwagi, ukryty Niewidzialną Obecnością i Ciszą Śmierci na dwa metry wokół siebie, ruszył na dół budynku - tym razem od środka.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Hm... Nic. Nikogo tu najwyraźniej nie było. Maddox włączył światło i przyjrzał się dokładniej wnętrzu. Ba, całe mieszkanie wyglądało tak jakby nikt nigdy tutaj nie zaglądał. Albo to, albo nieobecny w tej chwili lokator należał do tych osób, które nie spoczną, dopóki nie odkurzą każdego centymetra kwadratowego w domu.
Czy to było właśnie lokum Hogana? Nie wiedział. Musiałby zobaczyć numer na drzwiach frontowych. Gene podszedł więc do drzwi wyjściowych i otworzył je z zamiarem sprawdzenia, czy w ogóle znalazł się we właściwym mieszkaniu. Nie widziało mu się grzebać w rzeczach należących do kogoś, kto nie był jego celem. Dopiero po zweryfikowaniu, gdzie jest, przejdzie do dalszej części swojego tzw. planu: jeśli to właściwe mieszkanie, zajmie się przeszukiwaniem go w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby wskazywać na działalność Hogana - jakieś notatki, może komputer albo telefony... Gdyby jednak okazało się, że trafił do nie tego lokum, co trzeba, opuści je i ruszy w kierunku numeru 405.

Re: Gwiazdy telewizji przemysłowej

Raz jeden szczęście się do niego uśmiechnęło. Drzwi ustąpiły bez żadnego oporu. Maddox wszedł do środka, patrząc pod nogi oraz dookoła. Całe pomieszczenie spowijała ciemność. Wiedział, że dyscypliny ukryją jego obecność przed niepożądanymi oczami i uszami, lecz mimo wszystko wolał zachować ostrożność. Gdzieś tam dalej dostrzegł... to chyba włącznik światła. Czy chciał jednak obudzić potencjalnego lokatora? Nie był tego taki pewien. Najpierw chciał upewnić się, czy jest tutaj sam; dopiero potem włączy światło. Przymknął zatem za sobą drzwi, stanął pod najbliższą ścianą i zabrał się za to, co Nosferatu robią najlepiej: obserwację. Siedział tak, obserwował i wytężał słuch, raz po raz wykonując krok w kierunku włącznika, cały czas trzymając się przy tym ściany.

Wyszukiwanie zaawansowane