Znaleziono 16 wyników

Re: Moldy Old World

Zanim Zvonko wykonał kolejny ruch, udał się by ucałować swoją żonę - takie momenty zawsze mogły skończyć się źle, a ta jedna więź była dla Spokrewnionego bardziej istotna. niż nawet lojalność do Florentiny. - Vittoria, jeśli nie wrócę do końca jutrzejszej nocy, lub ci idioci przypuszczą atak na dom, musisz powiadomić główny dom że Cama złamała Obietnice roku 1528. - I z tymi słowami Zvonko rozstał się na ten moment ze swoją ukochaną. Rozkazy dla grup uderzeniowych były proste - część miała rozstawić się w rozsądnych miejscach w okolicach Moore Theatre, w czasie gdy pozostałe grupy powinny oczekiwać w okolicach 701 5th Ave, Columbia Center, 921 Terry Ave oraz 506 2nd Ave, Smith Tower, Ventrue Penthouse. Dowodzący grupami Capo oczywiście mają skupić się jedynie na obserwacji, i jedynie w sytuacji gdy Underboss poruszający sie z samym Zvonko wyda odpowiedni sygnał przez telefony, bądź nie udzieli odpowiedzi do końca nocy, Sam Underboss ma nadać sygnał na odpowiedni gest dłoni Zvonko, bądź gdyby sam Spokrewniony zaczął w dość nietypowy dla siebie sposób zdradzać tajemnice, które nie powinny opuścić Rodziny - bądź w przypadku otwartego konfliktu. Na sam sygnał, grupy mają zaatakować budynki z pomocą koktajli mołotowa, chociaż oczywiście Zvonko zakłada że do tego nie dojdzie.

Tymczasem sam Rossellini udał się samochodem wraz z trzonem grupy do Moore Theathre, do którego ma zamiar wkroczyć jedynie ze swoim Underbossem. Reszta grupy ma swoje zadania. I tak, Zvonko ma zamiar wejść ze strzelbą podwieszoną pod płaszczem - tradycja Elyzjum zakazuje konfliktu, nie bycia uzbrojonym. Rossellini oczywiście uda się bezpośrednio do części przeznaczonej dla Spokrewnionych, by jak najszybciej zawiadomić - najlepiej Opiekuna - o pilnej potrzebie spotkania z Szeryfem, a jeśli ten nie będzie dostępny, Seneszalem bądź Księżną.

Re: Moldy Old World

Mimo że Zvonko chciałby ukazać Florentinie twarz pocieszenia i ciepła, jeszcze za swojego śmiertelnego życia utracił taką możliwość. Czuły uścisk dłoni kobiety był jednym na co Rossellini zdołał się przemóc, w czasie gdy sama jego głowa pochyliła się do przodu by ukryć grymas czystej, chłodnej furii. Po paru dłuższych chwilach Spokrewniony podniósł czoło jedynie by złożyć lekki pocałunek na jednym z sygnetów kobiety, zanim sam zebrał się na proste nogi. - Nie martw się nimi Mamma. Zajmę się wszystkim osobiście. - Po tych słowach Zvonko rozpoczął bardzo powolną drogę do piwnicy posiadłości, gdzie znajdowały się zapasy krwi Rodziny na których miał zamiar się nasycić - nawet jeśli uszczupli to aktualny majątek i zasoby - w tym wypadku respekt był ważniejszy.

W miedzy czasie mężczyzna zawiadomił telefonicznie wszystkich Capo którzy aktualnie nie pilnowali ważnych dla Rossellini biznesów z prostą wiadomością - zebrać wszystkch. Dzisiejszej nocy jakaś grupa uczyniła z Rodziny nienawistną bestie, która nie spocznie póki nie odzyska nadszarpniętego szacunku. Jeśli Camarilla była taka naiwna, że w swojej aktualne pozycji chciała szukać wrogów w mieście które ledwo kontroluje, Zvonko osobiście pokaże im błędy ich percepcji. Jeśli ktoś jednak podszywał się pod Szeryfa, sprawa wymaga natychmiastowej reakcji od tego Spokrewnionego a sam Rossellini dopilnuje by sprawiedliwość względem szacunku dla Jego Sire została wyprowadzona. Tak czy inaczej, pokaz siły był wymagany.

Czy skończy się krwią lub tymczasowym porozumieniem? To już zależało wyłącznie od Camarilli.

Re: Moldy Old World

Zvonko nie udzielił komentarza na kolejne słowa swojej żony, zwyczajnie udając się w kierunku pokoju gdzie najpewniej przebywała ich Sire. Wewnątrz jego podartej duszy tliła się ta delikatna iskra nadziei że cała sytuacja była zwyczajnie spreparowana przez Sabat, być może z pomocą Czartów i ich sztuczek w kreowaniu żywego i martwego ciała. Niestety jakakolwiek byłaby prawda, Rodzina musiała zawsze pokazywać pewną twarz, zwłaszcza gdy jej reputacja była opluwana w tak otwarty sposób. Spokrewniony najpierw zapukał by dać o sobie znać i oczekiwać na zaproszenie do środka, a gdy ewentualnie takie nadeszło wsunął się przez uchylone drzwi prawie-spokojnym krokiem. Zvonko nauczył się szanować drobne elementy włoskiej kultury, ale nawet mimo tego Florentina była dla niego matką której nigdy nie miał. Klękając na jedno kolano przy starszej kobiecie wziął jej dłoń w swoje własne, przykrywając ją z wierzchu jedną z rąk. -Mamma, jak się czujesz? Co te psy Camy ośmieliły się ci powiedzieć? -

Re: Moldy Old World

Zvonko sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki po swoją posrebrzaną papierośnice, wolnym ruchem wyciągając z niej świeżego papierosa. Oczywiście nikotyna nie będąca wewnątrz krwi trzody nic dla niego nie robiła, ale tu liczył się gest, a sam rytuał był ważniejszy niż substancje. Niestety słysząc kolejne słowa swojej żony nie zdążył nawet sięgnąć po papierośnice, gdy jego palce zaczęły najpierw ściskać filtr papierosa, zanim sama tutka wypełniona tytoniem została gnieciona w dłoni Rosselliniego. Zvonko był bardzo blisko zerwania więzów swojej Bestii tego wieczoru, i tylko obecność osoby którą kochał, prawdziwie lub przez mutualny więzy krwi, sprawiał że salon nie zamienił się w małą ruinę. Mężczyzna stał spoglądając przez jedno z okien posiadłości przez dłuższą chwile, zanim obrócił się w kierunku Vittori. - Ktoś nas okradł, i ktoś węszył. Gdzie jest teraz Florentina? - Ton głosu Zvonko zmienił się dość diametralne, i kobieta doskonale go znała. Trudno było określić pokłady gniewu i nienawiści które w tym momencie oplotły serce Rosselliniego.

Re: Moldy Old World

Spokrewniony zawsze lubił deszcz, ale dopiero wtedy gdy nieprzyjemny element choroby od chłodu który przynosiły spadające z nieba krople odeszły w niepamięć, rzeczywiście rozkochał się w tego typu pogodzie. Nie miał więc problemu w moknięciu przy kontenerach, w czasie gdy oczekiwał na swoich ludzi. Ledwie co zdołał trochę wyschnąć wewnątrz swojego samochodu, zanim udał się oferować mokry uścisk jedynej kobiecie do której serce Zvonko (prawie) biło tak samo przed jak i po Przeistoczeniu. Prawie zaoferował, ponieważ grymas na jej twarzy momentalnie zgasił ten delikatny przebłysk fałszywego uczucia zauroczenia. Jej słowa tylko przywróciły zimny, klasyczny wyraz twarzy Rosselliniego. Krótkie mlaśniecie zniesmaczenia na ostatnie słowo podsumowały jego nastawienie do wieści, zanim gestem dłoni zaprosił Vittorię w kierunku bardziej przyjemnie wyglądającego pomieszczenia. - I co takiego powiedzieli, moja droga? -

Re: Moldy Old World

Zvonko kiwnął jedynie głową na słowa śmiertelnika, po czym upewnił się że pozostałe informacje w rejestrze pozostaną odpowiednio czyste gdyby więcej federalnych chciało przy nich węszyć. Postarał się jeszcze dociec kto dokładnie udzielił tej całej firmie dostępu do cudzej własności, a jeśli nie znalazłby niczego takiego, zwyczajnie wyszedł by dopilnować zabezpieczenia towaru. Następnym krokiem będzie powrót do posiadłości i namierzenie informacji na temat całej organizacji "Carnifex". Najpewniej trzeba będzie złożyć im wizytę i pokazać, że ktokolwiek kradnie od Rodziny, traci o wiele więcej niż palce czy rękę.

Re: Moldy Old World

Tak czy inaczej, Zvonko musiał poczekać aż ludzie Rodziny dotrą na miejsce a sam w miedzy czasie postarał się pozamykać kontenery na ile było to możliwe. Dopiero gdy miał pewność że żadna mniej lub bardziej widoczna istota nie będzie miała okazji zajrzeć do środka, ruszył z powrotem do samego kierownika. Tak jak poprzednio, Rossellini nie tracił zbędnych słów na powitania czy kwestie uprzejmości ze śmiertelnikiem. "Potrzebuje przejrzeć wasz rejestr na okres ostatnich dni. Ktoś naruszył moją własność, i do póki nie znajdę winnego - ty ponosisz całą odpowiedzialność. Współpraca może tylko pomóc w twojej sytuacji, więc jakiekolwiek nagrania, jakiekolwiek informacje od twoich pracowników na temat osób czy pojazdów które kręciły się wokół mojej własności będą użyteczne." Ton głosu Zvonko był oschły, ale daleki od gniewnego. Ten mężczyzna był niczym więcej jak robakiem który zakręcił się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Do póki będzie znał swoje miejsce na świecie i kooperował, Rossellini nie miał najmniejszego powodu by się gniewać. Przynajmniej w tym momencie.

Re: Moldy Old World

Grymas niezadowolenia porządnie osiadł na twarzy Zvonko. Ktokolwiek był na tyle głupi żeby zadzierać z Rodziną albo nie był świadomy do kogo przesyłka miała dotrzeć, albo wiedział to aż nadto i postanowił splunąć im prosto w twarz. Priorytetm oczywiście było zabezpieczenie samych kontenerów - krótki telefon do odpowiednich osób powinien załatwić problem odpowiednich ciężarówek, kierowców i obstawy. W międzyczasie Rossellini postanowił porządnie rozejrzeć się po okolicy, poszukując jakichkolwiek śladów które mogli pozostawić po sobie złodzieje. Światło z ekranu telefonu było zawsze jakąś pomocą, wciąż lepszą opcją niż zostawienie otwartych kontenerów przy próbach poszukiwania lokalnie latarki - jakiś śmiertelnik mógł zobaczyć zbyt dużo, i krew zostałby skąpany kolejną dozą krwi.

Re: Moldy Old World

Zvonko był człowiekiem który szanował słowa i bardzo rzadko zdarzało mu się ich nadużywać. Ludzie przez tysiące już lat nauczyli posługiwać się gestami i przedmiotami, które pozwalały zaoszczędzić tych właśnie - a sam Rossellini wyciągając plik banknotów i odliczając rozsądną ilość studolarówek i wsadzając je w kieszeń koszuli mężczyzny zrobił właśnie to. Pieniądze za milczenie, nic więcej i nic mniej - obietnica możliwej współpracy oraz groźba problemów w przypadku niewykonania tego zadania były obie zawarte w czymś co zajęło nie więcej niż parę sekund. Jego dłonie sięgnęły po klucz i manifest, po czym i jedna poklepała mężczyznę po ramieniu - nie musiał się niczym martwić, póki pamiętał o banknotach w swojej kieszeni. Zvonko sam udał sie sprawdzić stan rzeczy i porównać je z manifestem - oczywiście wyostrzając swoje zmysły z pomocą dyscypliny Nadwrażliwości.

Re: Moldy Old World

Zvonko zawsze korzystał z momentów spokoju, często kiedy wybierał się na właśnie takie przejażdżki drogimi samochodami. Po części był to jakiś sposób medytacji pozwalający utrzymywać resztki Człowieczeństwa jakie Spokrewniony posiadał wewnątrz swojej martwej duszy. Większość jazdy jego myśli skupiały się na wyobrażeniach siebie jako złodzieja swoich straconych rzeczy, wrogów szykujących pułapki na osoby takie jak on, czy też zbyt ambitnych członków Rodziny. Wysiadając z samochodu i pewny że po charakterystycznym dźwięku systemu zabezpieczającego klamka nie otwierała drzwi pojazdu, Rossellini udał się spokojnym krokiem w stronę miejsca gdzie zazwyczaj przebywali prowadzący nocne zmiany śmiertelni - to nie był pierwszy raz gdy musiał znaleźć coś zgubionego, a ludzie lubią projektować rzeczy w podobny sposób. W momencie gdy udało mu się znaleźć odpowiednią osobę, Zvonko zwyczajnie zaświecił swoim dowodem osobistym na tyle długo by osoba ta mogła to zarejestrować. "Dobry Wieczór, potrzebuje sprawdzić stan mojej własności. "

Re: Moldy Old World

Spokrewniony potrzebował tej dłuższej chwili ciszy na uspokojenie swoich nerwów. To miasto rzeczywiście było niczym więcej niż wielkim kłębkiem chaosu za który non stop pociągały losowe osoby, próbując urwać większy kawałek dla siebie. Sytuacja na tą chwile była jednak prosta, przynajmniej jeśli chodziło o następne kroki Zvonko. Żegnając się ze swoją Sire odpowiednim ukłonem i pocałunkiem na sygnecie, Rossellini udał się do garażu posiadłości gdzie znajdowała się ich kolekcja samochodów. Wybierając odpowiednio napełnionego SUVa, Zvonko uzbroił się w kamizelke kulodporną którą ukrył pod koszulą oraz pistolet w kaburze pod pachą. Do samego samochodu na siedzenie pasażera wrzucił ukrytą w futerale na kije golfowe półautomatyczną strzelbę, zanim zasiadł w samochodzie. Otwierając rolety z pomocą pilota, co także uczynił z bramą wjazdową, udał się w kierunku lokacji gdzie kontenery ostatecznie trafiły. Sprawdzenie ich zawartości, a dokładniej tego co zostało w nich naruszone będzie pierwszym krokiem.

Re: Moldy Old World

Zvonko leniwie obrócił się, wdychając jeszcze jeden fałszywy oddech papierosowego dymu zanim zdusił żar niedopałka o mosiężną popielnice. Spokojne kroki delikatnych obcasów jego czarnych butów towarzyszyły cichym dźwiękom obracanych papierów, zanim mężczyzna wyciągnął dłoń by przyjrzeć się swoim zdrowym okiem samemu manifestowi. Cisza w odpowiedzi na pytanie zadane przez Donne była jednym z oznak wskazującym irytacje młodszego Spokrewnionego. Zvonko postarał się połączyć fakty dotyczące kto był odpowiedzialny za ten konkretny transport, imiona, godziny, miejsca tranzytowe. Ostatecznie mężczyzna odłożył papier na pobliski blat, zanim sięgnął do tylnej kieszeni spodni wyciągając drogą papierośnice, i pozwalając kolejnemu ręcznie zwijanemu papierosowi osiąść w kąciku jego ust. Oczywiście nie zapalił go. - Są to dla mnie nowiny jak i dla ciebie, Sire. Wykonam zaraz parę telefonów by ustalić jakie było ostatnie miejsce pobytu naszej własności i określić wstępny teren poszukiwań. Być może jeden z lokalnej trzody dał się zastraszyć lub został napadnięty. Wątpię by nasze pieniądze śmierdziały mniej niż od kacapów czy gangusów. -

Moldy Old World


Salon emanował niezwykłą harmonią, będąc wyrazem perfekcyjnego połączenia stuletniej tradycji z nowoczesnym minimalizmem, charakterystycznym dla włoskiego wzornictwa. Stropy zdobiły rzeźbione sztukaterie, które nadawały pomieszczeniu majestatycznego szlifu, kontrastując z surowymi, ale starannie wykończonymi podłogami z ciemnego dębu. Ściany pokryte były eleganckimi tapetami w tonacjach ecru, zdobionymi subtelnymi wzorami inspirowanymi włoskimi motywami florenckimi. Każdy detal został starannie przemyślany, zachowując autentyczność historycznej przeszłości. Meble stanowiły kwintesencję włoskiego rzemiosła. Ręcznie rzeźbione krzesła i stoły z mahoniu wzbogacone o minimalistyczne, marmurowe blaty, które dodawały wnętrzu nowoczesnej lekkości. Kanapa o miękkich, pastelowych barwach osadzona była na delikatnych, złoconych nóżkach, tworząc subtelny kontrast z monumentalnością pozostałych elementów. W salonie dominowało naturalne światło , które wpadało przez wielkie okna zdobione welurowymi zasłonami w odcieniach szampańskiego złota. Salon ożywając pod księżycem nabierał dodatkowego uroku. Blask srebrzystego światła przełamany przez okna, odbijając się od marmurowych blatów i złoconych detali mebli, tworzył delikatną aurę romantyzmu i tajemniczości. Za dnia okna zamykane były zbrojonymi roletami, które chronią wnętrze przed promieniami słońca, tworząc intymne odczucie. Dekoracje dopełniały całości, uzupełniając styl salonu. Na komodzie z marmurowym blatem spoczywała kolekcja antycznych, ręcznie malowanych porcelanowych figurek. Na ścianach obrazy mistrzów włoskiego malarstwa, które dopełniając całość, nadawały wnętrzu niepowtarzalnego charakteru.

Ogółem, bogaty salon łączący w sobie stary i nowoczesny włoski styl emanował unikatowym urokiem, tworząc atmosferę pełną historii, elegancji i współczesnej finezji. To miejsce, w którym czas zdaje się zatrzymać, pozwalając delektować się pięknem włoskiego rzemiosła na każdym kroku.

Zvonko aktualnie spoglądał przez jedno z okien, obserwując statyczne i ruchome światła miasta zdrowym okiem. Marynarka którą zazwyczaj nosił na swoich barkach aktualnie przewieszona była przez oparcie niedalekiej sofy, odsłaniając rozpiętą białą koszule kontrastującą z czarnymi szelkami, które trzymały spodnie mężczyzny przed upadkiem. Prawa dłoń uzbrojona była w dopalone do połowy cygaro, którym od czasu do czasu zaciągał się spokrewniony. Oczywiście że nikotynowy dym nic nie robił dla jego martwego ciała, jednak pozwalała Zvonko przypominać czasy sprzed Spokrewniania gdzie jak wtedy i teraz także drogie zabawki były symbolem statusu i bogactwa. Tak samo jak pierścionki na jego palcach i drogi zegarek opinający nadgarstek lewej dłoni, aktualnie ukrytej w kieszeni garniturowych spodni.

Wyszukiwanie zaawansowane

cron