Znaleziono 37 wyników

Re: Posiadłość Francisca Belmonte

— Widzę, że Panienka ubrana na egipską modłę… — Do Meredith podszedł jakiś młodzieniaszek, na około nawet nie dwudziestopięcioletni, i uśmiechnął się doń nieśmiało. — Zgaduję, że Panienka zafascynowana starożytną kulturą? Mój ojciec od lat wyjeżdża celem poszukiwawczych ekspedycji do Egiptu. Widziałem go może kilka razy w życiu… — Nawet nie patrzył na kobietę. Miał cichy, trochę przestraszony głosik człowieka, który ma wrażenie, że nikt go nie rozumie. I zachowanie kogoś, kto potrzebuje się wygadać. Był tylko śmiertelnikiem, nie mógł przecież wiedzieć, że Meredith jest Dzieckiem Nocy. — Zawsze przywoził mi mnóstwo prezentów z tych dzikich krajów, ale nigdy nie potrafił o nich opowiedzieć tak, by mnie zainteresować swoją pasją. Może Panienka…? — Pytanie było nieśmiałe, a on dopiero wtedy bezpośrednio podniósł na nią wzrok. Jeśli Brujah zdecydowała się wcześniej odejść nie chcąc marnować czasu na tego podlotka, to on by najpewniej nawet nie zauważył, że najzwyczajniej w świecie został sam. I gadał do siebie samego.

Bella wychodząc do ogrodu, niestety, była sama. Goście dopiero się schodzili i trudno o większe tłumy, z których panowie i panie chcieliby uciec w mniej zatłoczone miejsce. Zaproszeni się ze sobą witali i wymieniali uprzejmości. Przez dłuższą chwilę Jones musiała więc zadowolić się wyłącznie swoim własnym towarzystwem. Cicho nucąc swą ulubioną melodię i spoglądając w niebo wyglądała niczym operowa diwa. Zaaferowana swoim stanem nawet nie dostrzegła kiedy podszedł do niej jakiś wysoki, przystojny mężczyzna.
— Ma Pani bardzo ładny głos. — Rzekł z uznaniem po czym pochylił się nieco w geście uszanowania, a następnie wyciągnął do niej cygarniczkę częstując ją papierosem. — Czy zechciałaby Pani poświęcić mi chwilkę i opowiedzieć o melodii, którą Pani śpiewała? — Chyba próbował ją poderwać.

Diana Harper z kolei wydawała się bardzo zagubiona, niepewna swojej pozycji i tego, co tutaj tak właściwie robi. Dostrzegła to Louvenia Duclair, Toreadorka, która pojawiła się na przyjęciu tuż za Panną Harper. Wypełniwszy formalności powitania z ważnymi personami, szczególnie z Primogenami i Szeryfem, zdecydowanym krokiem udała się w stronę Diany. Pojawiła się tuż obok niej — skupionej na pocieszaniu się w myślach — z nieśmiałym uśmiechem na wargach.
— Panna Harper, jak mniemam? — Spytała bardzo miłym, dźwięcznym głosem. — Jestem Louvenia Duclair, może mnie Pani kojarzy z La Liberté...

Wyszukiwanie zaawansowane

cron