Zakłócanie ciszy nocnej

Zakończono | Prolog, Marzec 2004 | Centrum | Jackson Place | The Green Door Seattle


Rozgrywany jest: Prolog: Oblezenie
Trwa: Marzec 2004
Dołącz do walki z Sabbatem i pomóż w odbiciu utraconych przez Camarillę terenów Seattle. Zbadaj losy oblężonej przez Sabbat Fundacji Franka Weavera.
Znajdź i zbadaj źródło rozszerzającej się pandemii, odkryj jej możliwy wpływ na Spokrewnionych i pomóż w jej powstrzymaniu.
Zrób co w twojej mocy, by wesprzeć Camarillę w odzyskaniu stabilizacji i dominującej pozycji w mieście do końca roku, celem odwołania wizyty Justycariusza.
Jako Nosferatu rozbuduj na powrót sieć SchreckNetu i rozwiń sieć informacyjną do użytku klanu oraz Camarilli jako całości.
Wykorzystaj obecną destabilizację wewnątrz Camarilli na swoją korzyść, by zająć miejsce w hierarchii i poszerzyć przy tym swoje wpływy
Działaj w grupie. Znajdź sprzymierzeńców. Dołącz do, lub załóż, koterię.
Cokolwiek zrobisz, pamiętaj że w pojedynkę nie przetrwasz nadchodzących nocy.

Zakłócanie ciszy nocnej

#1
Dziwne miejsce sobie Brujah wybrali na kryjówkę. Gdyby on był częścią ich klanu, pewnie zadekowałby się w jakimś głośniejszym sąsiedztwie, gdzie obecność tak wielu głośnych i gniewnych buntowników nie wydawałaby się niczym dziwnym. A Jackson Place było wręcz idylliczne. Chociaż może to nie była nawet oficjalna kryjówka, a tylko miejsce spotkań - ot, przyjdą sobie pogadać, napić się z kogoś i wyjdą, nim przyjadą gliny.
Kiedy Gene tak zwiedzał sobie sąsiedztwo, wyciągnął telefon i wykręcił numer do Hectora.
- Hej, Hector, jest taka ciekawa sprawa - zaczął, gdy tylko Ukryty odebrał połączenie. - Kojarzysz, jak cię pytałem o tą od Delano? Znów się z nią widziałem i powiedziała mi co nieco o swoich planach. Chciałaby się rozgościć w The Underground, a kawałek dalej mieliśmy mieć rozstawiony sprzęt. Pytała, czy nie będzie z tym problemu. Co myślisz?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#2
Image
The Green Door Seattle, w którym Krzykacze się spotykali, sam w sobie był doprawdy nietypowym dla nich miejscem na tyle, na ile Gene się dowiedział. Jak bardzo Brujahowie byli z nim związani, tego nie było wiadomo. Nie była to jednak ich pierwotna miejscówka. Dopiero po oblężeniu miasta się do niej przenieśli, i ponoć miał coś z tym wspólnego jakiś Malkavian.
Jeden sygnał…
Drugi sygnał…
ImageSiema. No, co tam? — W słuchawce odezwał się głos admina SchreckNetu.
ImageDelano? A tak, pamiętam. The Underground? To był chyba jakiś klub techno, nie? — Zastanowił się przez moment, nim kontynuował.
ImageHmm. Tam chyba się zakręcił ktoś od Danielle Shaw, tej Harpii Ventrue. Nie wiem czy też nie ktoś z ich klanu przypadkiem. Musiałbym podpytać. Jak się dowiem coś więcej to dam ci znać, okej? — Klub zdawał się być, conajmniej, w sferze zainteresowań klanu Ventrue, o ile nie pod ich kontrolą. Co jest z nimi i klubami techno? Można mieć nieprzyjemne skojarzenia. To chyba właśnie któryś z Arystokratów, który prowadził taki klub, okazał się być diabolistą związanym z Sabbatem. Jedna z tych spraw, o których było dość głośno cztery lata temu.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#3
- Jasne, spoko. Jakby co, to można byłoby tam też coś zamontować, wiesz, w ramach zapewnienia bezpieczeństwa - zaproponował Gene. Naturalnie bezpieczeństwo w tym przypadku to nie wszystko, ale na pewno stanowiło część wszelkich potencjalnych planów samych Ukrytych związanych z The Underground. Gdyby jeszcze Hector miał coś do powiedzenia, Diogenes wysłuchał go uważnie; w innym wypadku pożegnał się i rozłączył.
Admin podjął ciekawy temat. Kendra faktycznie chciała ten klub dla siebie? Czy może tak naprawdę tańczyła, jak jej zagrał jakiś patron ze strony Ventrue? Fakt, że raz miał miejsce "incydent" z udziałem Króla w klubie techno nie musiał od razu być jakąś wielką czerwoną flagą, ale coś jednak było na rzeczy. Diogenes zakonotował sobie, by ewentualnie też wokół tego powęszyć. O wow, robiła mu się całkiem długa lista zajęć. No dobra, ale to potem. Najpewniej tak... potem-potem. Na razie miał klub do obejrzenia.
Maddox użył dla bezpieczeństwa dyscypliny Niewidzialnej Obecności; chciał najpierw obejrzeć dokładnie obiekt od zewnątrz i nie ujawniać się przy tym zbytnio. Zajrzał do środka przez okno, a jeśli mógł, to rozejrzał się też po zapleczu, jeśli miał do niego dostęp przez jakąś boczną uliczkę albo coś. Dopiero po tej inspekcji zdecydował się wejść do środka i obejrzeć sobie klub z bliska.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#4
Image
ImageNo plan jest ogólnie taki, żeby zrobić wzdłuż całej granicy z południową częścią miasta. Richard tam jeszcze dalej ogarnia. Jak będziesz mieć czas to możesz mu trochę pomóc. — Kontynuacja prac nad zabezpieczeniem granic trwała. Richard raczej szybko poradził sobie z uprzątnięciem bajzlu z kontenerem i mógł wrócić do zakładania zabezpieczeń. Ciekawe jak daleko był już z robotą. Jeśli Gene się wyrobi czasowo z tym, co miał obecnie do zrobienia, może byłby w stanie zapewnić odrobinę wsparcia a na drodze do zakończenia robót.
ImageTo jesteśmy w kontakcie. Potem dam ci znać co z tym klubem. — Dodał, kończąc rozmowę i żegnając się, póki co, z Diogenesem.
Nosferatu zaczął węszyć wokół budynku, starając się wybadać z czym w ogóle ma do czynienia. Okna były zasłonięte, acz słychać było zza nich dobiegającą muzykę. Przez zaplecze, obok mało zachęcających toalet, wampirowi udało się dostać do głównej sali. Pierwsza myśl opisująca ten bar, jaka przychodziła na myśl to… “speluna”. I to nie zwykła speluna, a miejscówka, którą muszą uwielbiać wszyscy fanatycy suszu i podobnych używek. Chmura dymu pewnie by powaliła Maddoxa na ziemię, gdyby nadal oddychał. Aż trudno było uwierzyć, że to rzeczywiście była miejscówka Brujahów. Wyglądało to na dość osobliwy żart, choć z drugiej strony, obecność marginesu społecznego wsłuchującego się w rytmy starego rocka potwierdzało sens używania tego miejsca jako bazy wpadowej przez Krzykaczy. Miejsce to było mimo wszystko mało zadbane, z gołymi ścianami, na których nie było nawet tynku, zabazgranymi kreatywnymi wzorami graffiti. Całość obrazu dopełniały miejscami poprzypalane, skórzane kanapy, okupowane przez śmiertelne towarzystwo palące skręty i popijające piwo.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#5
Dym od fajek i maryśki, głośna muzyka... Hm. A jednak ten klub pasował do Brujah jak ulał. Przynajmniej mieli dobry gust, jeśli chodziło o muzykę. Tylko właśnie, gdzie byli sami Brujah? Widział tutaj masę śmiertelników, wręcz cały szwedzki stół dla kogoś widzącego w ludziach przede wszystkim pożywienie. Nie dostrzegł jednak nikogo podejrzanie bladego. Czyżby sami Spokrewnieni robili interesy gdzieś głębiej? Na piętrze albo w piwnicy? Będzie musiał się jeszcze rozejrzeć. Jeszcze chwilę posiedział w kącie i uważnie obserwował klientelę, w razie gdyby przypadkiem umknął mu jakiś potencjalny Spokrewniony. Dopiero po jakichś pięciu-dziesięciu minutach ruszył na dalsze dyskretne poszukiwania.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#6
Image
Chwilowy brak obecności Krzykaczy budził u Maddoxa pytania, dokładnie obserwującego otoczenie i wszystkich zebranych. Czas mógł się nieco dłużyć w oczekiwaniu, nawet wampirowi, który teoretycznie miał przed sobą wieczność. Gene nie miał jednak chwilowo nic lepszego do roboty, a przynajmniej nic, co wymagałoby pośpiechu. Sprawa zaginionego Harpii Brujah należała jednak do kwestii, które należałoby rozwiązać jak najszybciej. Los greasera pozostawał nieznany, ale Diogenes miał swoje podejrzenia.
Czas wciąż się dłużył. Jeszcze chwila i trzeba było ruszyć tyłek, rozejrzeć się po okolicy. Nim jednak Ukryty zdążył podnieść się z siedzenia, usłyszał głośne trzaśnięcie otwieranych drzwi, przez wktóre wtargnęła wyraźnie wkurzona blondynka z grzywką, za którą spokojnym krokiem wszedł wyrośnięty brodacz w skórzanej kurtce.
Image Przysięgam kurwa, nie pozwolę żeby temu gnojkowi uszło to na sucho. — Warknęła do swojego towarzysza, kierując się w stronę znajdującej się pod ścianą, zajmowanej przez dwóch chłystków skórzanej kanapy.
Image Wypierdalać, to moje miejsce. — Stanęła nad chłopakami, wydając im wyraźne polecenie i wskazując kciukiem za siebie, zapraszając ich do opuszczenia zajmowanego siedziska, na co zareagowali dość szybko, zwalniając miejsce bez słowa. Zasiadła pierwsza, dopiero po niej miejsce zajął mężczyzna. Kontynuowali rozmowę, a głos kobiety niósł się po klubie. Karnacja tej dwójki zdawała się być nieco mniej naturalna od reszty obecnej klienteli. Nie zauważyli Maddoxa, więc do niego należał pierwszy ruch, jeśli planował wdać się z nimi w rozmowę.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#7
Czas mijał, a po Brujah ani śladu. Chociaż chwila. Nie. Widział ich. Dwójkę ludzi stanowczo zbyt bladych na zwykłych śmiertelników. Usadzili się nieopodal i głośno o czymś dyskutowali. Ktoś komuś napsuł krwi - tyle wiedział na pewno. Ale kto i komu co konkretnie zrobił, to już pozostawało zagadką. Z chęcią dowiedziałby się więcej i popytał, ale nie uważał tego za dobre posunięcie - Krzykacze mieli problemy z temperamentem, a nagłe pojawienie się podsłuchującego Nosferatu mogło tylko dolać oliwy do ognia. Z drugiej strony takie podsłuchiwanie też nie wchodziło w grę, nie z jego problemami ze słuchem.
Pora na plan B: usunął się w tłum, tak bliżej drzwi frontowych i dopiero wówczas się ujawnił. Ot, człowiek z ludu pracującego poza centrum - stąd maska, żeby przypadkiem się od nikogo nie zarazić - postanowił odwiedzić znajomego w okolicy i przy okazji zahaczył o klub. Przystanął pewien dystans od nich - nie dość, by myśleli, że stawia im jakieś wyzwanie, ale dość, by go dostrzegli. Gdyby ich wzrok na nim spoczął, skinął głową w ich kierunku.
- Niezły lokal. Szanuję za repertuar.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#8
Image
Nie było konieczności węszenia po zakamarkach klubu, szukania odosobnionych pomieszczeń, ani nic z tych rzeczy. Nosferatu doczekał się pojawienia dwójki, najpewniej nieumarłych, osobników, którzy mogli być potencjalnie z klanu Brujah, jeśli oceniać na podstawie ich stylu i postawy. Wiadomo że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale w niektórych przypadkach trudno jest się powstrzymać.
Nadstawianie ucha nie było ani taktowne, ani szczególnie możliwe w przypadku pokaranego kiepskim słuchem wampira. Zrobił zwrot w tył, zakręcił się w tłumie i wynurzył się, sprawiając wrażenie nowo przybyłego gośćia. Czy się udało? Chyba tak, gdyż dwójka nie zwróciła uwagi na Diogenesa dopóki ten się nie nabliżył. Wtedy blondynka spojrzała gniewnie spodełba, marszcząc brwi, jakby chcąc powiedzieć ”szukasz tu czegoś kmiocie?”.
Image Dzięki…? — Odpowiedziała unosząc brew, nieszczególnie chyba wiedząc jak się odnieść do słów nieznajomego. Brodacz przyglądał się póki co w ciszy, opierając się wygodnie o kanapę, nie zdradzając jak na razie żadnych emocji.
Image Chcesz czegoś? — Dodała zirytowana, rozkładając ręce, raczej nie mając świadomości, że stoi przed nią Spokrewniony. Była w zdecydowanie podłym nastroju, więc lepiej było nie bawić się z nią w gierki.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#9
Nie dostał jeszcze w twarz. To dobry znak. Brujah nie wydawali się zachwyceni jego obecnością, lecz z drugiej strony już od początku byli poirytowani czymś innym. I tak powinien zachować tu ostrożność. Cackanie się z Krzykaczem, w dodatku już rozeźlonym, to jak rozbrajanie bomby: przetniesz nie ten kabel, poruszysz się niewłaściwie i możesz w najlepszym razie pożegnać się z kończynami. Postanowił więc, że od razu zagra w otwarte karty.
- Szukam Ike'a Camerona - oznajmił. - Jego albo czegokolwiek, co po nim zostało. Pomyślałem, że może wy będziecie coś wiedzieć.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#10
Image
Nie było sensu bawić się w small talk, czy robić jakieś podchody. Gene rzucił prosto, szczerze, bezpośrednio, i czekał na reakcję. Reakcja była taka, że najpierw dziewczyna zmierzyła Ukrytego wzrokiem, a potem obydwoje spojrzeli po sobie, zanim dziewczyna znów spojrzała na gościa i odpowiedziała.
Image A kim ty w ogóle jesteś i czego niby chcesz od Camerona? — Kobieta parsknęła nieco pogardliwie.
Image Nie widziałem cię wcześniej. Chyba jesteś nowy w mieście, co? — Zabrzmiał ciężki głos brodacza, który przez dobrą chwilę tylko siedział i słuchał.
Oboje mieli prawo do trzymania dystansu, w końcu mieli do czynienia z obcym, którego imienia nawet nie znali. Obie strony jechały jednak na tym samym wózku, będąc dla siebie obcymi o nieznanych motywach i intencjach. Było bardzo możliwe, że nawet nie wiedzieli, bądź nie mieli pewności, czy mają do czynienia ze Spokrewnionym, ghulem, czy może nazbyt ciekawskim śmiertelnikiem.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#11
- Maddox - przedstawił się krótko Diogenes. - Od "Szczurów". - Nie miał w planach używać faktycznych terminów Spokrewnionych pośród tylu śmiertelników, nawet jeśli ich spora część była zbyt zajęta imprezowaniem, by go podsłuchiwać. - Jestem stąd, ale przez jakiś czas siedziałem w LA. Fajne miasto. Wróciłem, jak tylko usłyszałem, że rozpierdolili nam tunele. Także jestem dość świeży, jeśli chodzi o to, co się obecnie odwala w Seattle.
Obejrzał ich oboje. Brodacz wydawał się zachowywać dużo większy spokój od blondynki - albo był po prostu lepszy w maskowaniu swoich emocji. Kobieta tymczasem emanowała władczością. Może to ona była tu liderem? Albo przynajmniej "szefem ochrony".
- Nagle robi się wokół aż nazbyt cicho; okazuje się, że Camerona gdzieś wcięło. Uznałem, że powęszę, popytam, może ktoś coś wie, ale nie powie. Niech przynajmniej ktokolwiek, kto grzeje dupę w Elizjum dowie się, co zaszło; niech przejmuje posadę z czystym sumieniem czy coś.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#12
Image
Dziewczyna kiwnęła głową, gdy wampir się przedstawił, ujawniając tym samym swoją przynależność do klanu Nosferatu. Jak na ironię, zamaskowany neonata był jednak trudny do rozpoznania, mimo jego przypadłości wymuszającej na nim ukrywanie się.
Image Huh, nieczęsto się was teraz widuje. Chyba nie zostało was zbyt wielu. — Zwróciła uwagę na rzadko spotykaną obecność Nosferatu, będąc wyraźnie zdziwioną pojawieniem się w barze jednego z nich.
Image Chase i Armstrong. — Energicznie uniosła głowę, przedstawiając się, a następnie wskazała nią na swojego towarzysza po prawej, który również wykonał witający gest głową. Napięcie póki co opadło.
Image Sami chcielibyśmy wiedzieć co się z nim stało. Wiemy tylko tyle, że poszedł na północ, zobaczyć się z Anarchami, a potem cisza. — Brodacz włączył się znów do rozmowy.
Image No, a jak się w końcu zdecydowaliśmy tam pójść i sprawdzić, czy coś wiedzą, to nie doszliśmy nawet do frontowych drzwi ich lokalu, bo chcieli nas odstrzelić. Banda przewrażliwionych fajfusów. — Chase wzruszyła ramionami, parskając przy tym z pogardą. Trudno było dziwić się jej reakcji, skoro spotkała się z taką wrogością i nie udało się niczego dowiedzieć na temat Harpii.
Image Hmm, a czy przypadkiem dzieciak Murdocka tam nie poszedł węszyć? Cedric coś wspomniał. — Mężczyzna spojrzał na blondynę, marszcząc brwi w zamyśle.
Image Serio? A to nie słyszałam nawet. Myślisz że się jakoś dogadali? Ogólnie to jebać Murdocka, ale może jego Childe miał więcej szczęścia i coś się dowiedział przynajmniej. — Zaskoczona doniesieniami Armstronga kobieta zdradziła, że nie przepadała za dawnym primogenem Brujah, jednak miała nadzieję, że interakcja Sire i jego potomka zapewniła jakieś użyteczne informacje.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#13
- Pracujemy nad tym, powoli, ale co noc - zapewnił kobietę Diogenes. Wysłuchał ich wersji. A więc tak, Cameron ruszył na północ i już z północy nie wrócił. I najwyraźniej Brujah wpadli na ten sam plan, co on, żeby rozmówić się z Anarchami w tej sprawie. Nic dziwnego, że odprawili ich z kwitkiem. I przez lufę pistoletu. Gene nie byłby wcale zaskoczony, gdyby w innym wypadku po prostu rzuciliby się sobie nawzajem do gardeł, nakręcani jeden przez drugiego jak bardzo wkurwione perpetuum mobile.
Co go zainteresowało najbardziej, to wzmianka o tym całym dzieciaku Murdocka. Już drugi raz o nim słyszy. Gdyby nie wiedział lepiej, pomyślałby, że to dziwny zbieg okoliczności.
- Ten jego dzieciak. Co to za jeden? - zapytał. - Powiem tak, sam miałem w planach podejść do Anarchów i wokół nich powęszyć. Ale jeśli młody coś wie, to o niego też zahaczę. Zakładając, że sam wcześniej się na nich nie nadział.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#14
Image
Kolejne porozumiewawcze kiwnięcie głową. Nie było tutaj nic do dodania. Było jasnym, że Nosferatu robili co mogli, by się odbić od dna. Mała grupa, na którą składali się głównie przybysze spoza granic Wietrznego Miasta, ciężko pracowała nad stworzeniem nowej sieci zabezpieczeń.
Gdy Gene zdał sobie sprawę, że słyszał już wcześniej o tym Spokrewnionym, potomku Murdocka, zrozumiał że zapewne wiedział w tej chwili więcej od dwójki siedzącej przed nim Krzykaczy. Dobrze pamiętał, co powiedziała mu Kendra na temat Ike, o tym, że mógł kierować się chęcią zemsty w odwecie za unicestwienie jego przyszłego Childe. Sądząc po wymianie zdań Chase i Armstronga, nie wyglądało na to, by wiedzieli tyle, ile Maddox w tej chwili. Teoretycznie mogli sobie nawzajem pomóc. Być może najlepszą drogą w tej chwili byłoby podzielić się z nimi tym, czego dowiedział się od Kendry.
Image Jim Wilson. Został z nami po tym, jak Murdock odszedł do Anarchów. — Sire olał Camarillę, a jego dzieciak został. Ciekawy i raczej nieprzewidziany obrót zdarzeń.
Image Młody ma więcej oleju w głowie, niż nasz były Primogen, trzeba mu to przyznać. — Blondynka zaśmiała się pod nosem.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#15
Ciekawa sprawa z tym całym Wilsonem. Zazwyczaj to chyba potomek odchodzi do Anarchów, a rodzic zostaje w Camarilli, a tutaj było na odwrót. Może to kwestia samej osobowości? Może młody Brujah, tak samo jak Maddox, potrzebował jakiejś struktury, przynajmniej minimum hierarchii, by utrzymać się na chodzie?
- Właśnie, bo mi przypomnieliście... - powiedział do dwójki Krzykaczy. - Wiem z potencjalnie wiarygodnego źródła, że Cameron miał na oku potencjalnego potomka, ale Murdock go ubiegł i gościa osuszył. I najwyraźniej przez to gość zniknął. Wkurwił się na kuzyna, że zabił mu prawie-dzieciaka i postanowił zademonstrować mu, co o tym myśli.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#16
Image
Hierarchia i porządek w Wieży z Kości Słoniowej były tym, co chroniło społeczność Spokrewnionych przed totalną anarchią i ponownym odkryciem ich egzystencji przez śmiertelnych. Oczywiście, wiązało się to z byciem tłamszonym przez Starszych, ale była to cena, na którą można było przystać. Tak zrobił Diogenes, i tak zrobił, najwyraźniej Jim Wilson, Childe Murdocka, który z kolei podjął świadomy wybór między dwiema sektami.
Czas było na uczciwą wymianę informacji. Diogenes przedstawił swoje informacje oraz domysły, Krzykaczom. Chase i Armstrong zrobili wielkie oczy, unosząc brwi z niedowierzaniem.
Image Co kurwa!? Liberty nie żyje!? — Blondyna była zszokowana. Na jej twarzy malowała się mieszanka negatywnych, trudnych do kontrolowania emocji.
Image Niech to szlag… To wiele wyjaśnia… Że też nie przyszedł z tym do nas… Do diabła… — Wielkolud z nieco większym opanowaniem przetrawił przedstawione przez Nosferatu informacje. Chase zacisnęła pięści, a w jej oczach pojawił się ogień.
Image KURWA! — Krzyknęła na głos, zwracając uwagę kilkorga gości, którzy momentalnie odwrócili wzrok, gdy zobaczyli kto rzuca mięchem. Kobieta była raczej znana w klubie i nikt nie chciał wtykać nosa tam, gdzie ktoś mógłby go złamać.
Image Ale moment, mówisz że Murdock za tym stoi? Coś mieszasz chłopie. Murdock zawsze był dla Ike jak ojciec. Taki brodaty i często wkurwiony anioł stróż. Pewnie dlatego poszedł od razu do niego, zamiast z nami pogadać. — Fakty przedstawione przez Armstronga miały znacznie więcej sensu, niż teoria Maddoxa, który miał niepełny obraz sytuacji i na jego podstawie wyciągał wnioski.
Image Jasne że kurwa był! Na bank szukał u niego pomocy. Ale no kurwa, tyle się znamy, nawet ją nam przedstawił. Mógł chociaż coś powiedzieć, a nie tak zniknąć bez słowa! Co za pieprzony pacan! — Nic dziwnego, że targały nią takie emocje, skoro nawet osobiście poznała niedoszłą Childe Camerona. Brodacz nachylił się do przodu, patrząc po dwójce wampirów, po czym znów przemówił opanowanym głosem.
Image Dobra, czyli co. Ktoś zabił Liberty, Ike wkurzony zasuwa rozmówić się z Murdockiem i zasięgnąć pomocy, od tego czasu nikt go nie widział. Wnioski? — Krótko i rzeczowo podsumował całą sprawę, czekając aż Chase i Maddox podzielą się swoimi teoriami.
Image Wnioski? No kurwa, wjebał się pewnie w jakieś bagno szukając zabójcy i cholera wie, czy w ogóle jeszcze żyje. Inaczej dałby przecież znać! — Czarny scenariusz nabuzowanej nieumarłej nie był pozbawiony uroku. Kontakt z Cameronem całkowicie się urwał i nikt go nie widział przez ostatnie dwa tygodnie.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#17
Liberty? Pierwsze słyszał. W sumie nie dziwne, sądząc po kontekście. Niedoszła Spokrewniona. Albo bardzo świeża i zaraz potem unicestwiona. Nie sądził, by był sens o nią wypytywać ani tu, ani wśród Ukrytych; zresztą teraz rozjuszonym Brujah języki same się rozwiązywały.
- Jeszcze nic nie mówię - powiedział krótko, a twardo Gene do Armstronga. Potem kontynuował bardziej rzeczowym tonem: - To tylko hipoteza, równie dobra jak każda inna. Nie twierdzę, że to właśnie Murdock za tym stoi, ale jeszcze nic do końca nie wiadomo. Zresztą wy znacie tych dwóch na pewno lepiej niż ja. Może nawet być tak jak mówicie - że to sprawka kogoś innego. Może ktoś zabił tą Liberty i specjalnie wrobił Murdocka, żeby skłócić go z Cameronem? Może to ostrzeżenie i Cameron się pokapował, że ma kogoś na karku? Może ukrył się u Anarchów pod patronatem swojego "anioła stróża", żeby przeczekać burdel i wróci, kiedy uzna, że jest okej? Całą noc możemy spędzić na takim gdybaniu.
Kiedy skończył swój "wykład", postanowił, że rozgości się nieco. Podsunął sobie krzesło i usiadł naprzeciwko Brujahów.
- I tak chciałem podejść na ich terytorium i powęszyć. Dowiedzieć się czegoś u źródła. Kto wie, może nawet natknę się na samego Murdocka i ten nie wpakuje mi na powitanie kosy pod żebra. Ale potrzebuję informacji na jego temat. Jego, może nawet pozostałych z jego towarzystwa. Cokolwiek, bylebym nie przychodził z pustymi rękami.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#18
Image
Nie brakowało teorii, domysłów i hipotez. Wszystkie trzy nieumarłe mózgownice intensywnie pracowały nad tą zagadką, chcąc dotrzeć do sedna sprawy. Było jednak jasne, że do niczego nie dojdą mieląc ozorami na temat możliwych scenariuszy, które doprowadziły do zniknięcia Harpii Brujah, co słusznie zauważył Maddox.
Image Twój pogrzeb, chłopie. — Chase wzruszyła ramionami, zrezygnowana.
Image Ładować się tam to rzeczywiście ryzyko. Ale jak uważasz, że coś tam ugrasz i dasz radę wrócić w jednym kawałku, to działaj. Ja spróbuję złapać tego młodego, Wilsona, i dopytać czego się dowiedział. — Wyprawa do klubu Anarchów była niebezpieczna według dwójki Brujahów, ale czy to miało powstrzymać Diogenesa? Tymczasem brodacz stwierdził, że zasięgnie języka u Jima Wilsona, który się z Murdockiem już rozmówił. Może jest coś, czego Kendrze nie powiedział, a co mogłoby nakierować ich na właściwy trop.
Image Dobra myśl. Ja rozmówię się z moimi kontaktami. Skoro było zabójstwo, to musi być jakiś news albo przynajmniej raport policyjny, nie? — Nosferatu trafił w dobre miejsce i trafił na odpowiednie osoby. Każdy zdążył obmyśleć jakiś ogólny plan działania.
Image Najważniejsze co musisz wiedzieć o Anarchach, to że nie lubią nas. Mówię serio. Winią Camarillę za cały syf w mieście, za destrukcję Thorburna i Dillona, i chcą się od nas trzymać z daleka żeby nie prowokować Sabbatu. Murdock chyba w szczególności. Ogólnie to twardy z niego skurczybyk. Potrafił nas wszystkich poustawiać po kątach, kiedy z nami był. Nie zdziwię się, jeśli którejś nocy usłyszymy, że został liderem Anarchów. — Dwójka Brujahów cicho, porozumiewawczo, zaśmiała się pod nosem. Chase kiwnęła głową na słowa swojego towarzysza.
Image Dokładnie. Murdock to alfa. Nie zadzieraj z nim i nie próbuj żadnych gierek, bo cię rozszarpie na kawałki. Docenia pokaz siły, bo nie lubi mięczaków, ale to akurat obosieczny miecz. Albo mu zaimponujesz, albo go rozjuszysz i skończysz w kawałkach. — Poważne ostrzeżenie od blondynki warto było wziąć sobie do serca.
Image No i w sumie jeszcze trzeba pamiętać o Felicity… Nie daj się nabrać na jej słodki uśmiech. Jeśli zrobisz zły krok, zadrzesz z którymś z nich albo powiesz nie to co trzeba, to połamie ci kości. Potrafi być wyrozumiała, ale do czasu. Nie bez powodu to ona przejęła pałeczkę po Thorburnie, więc lepiej kurwa uważaj. — Liderka Anarchów brzmiała na niepozorną, ale przy tym dość niebezpieczną Spokrewnioną.
Image Podsumowując; nie cwaniacz u nich. To wszystko co musisz wiedzieć. — Jakby nie patrzeć, to rzeczywiście całość można było zbić do tej jednej prostej zasady.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#19
Wzruszył barkami na komentarz Chase. Był w Zatoce. Przeżył nie jedno chore gówno. Przeżyje i to.
Czyli tak, obchodzić się z Anarchami jak z jajkiem i nie okazywać jakiejś specjalnej lojalności wobec Camarilli. To nie powinno stanowić problemu. Maddox widział siebie jako członka Nosferatu w pierwszej kolejności, a Camarilli w drugiej. A, no i naturalnie uważać na Murdocka. Jeśli to, co mówili o nim tutejsi Brujah to prawda, to będzie szedł na spotkanie z prawdziwą (nie)żywą legendą.
- Czyli uważać na właściwie wszystkich Anarchów, ale na Murdocka i tą Felicity w szczególności. Jasne. - Skinął głową. - Jak tylko się czegoś dowiem, dam wam znać.
Jeśli Brujah nie mieli nic więcej do powiedzenia, Maddox usunął się z powrotem w tłum, znikając im zupełnie z oczu. Wyszedł na zewnątrz i odetchnął głęboko. To teraz musiał udać się na wycieczkę na terytorium Anarchów. Nie mógł się normalnie doczekać. Ruszył więc ku najbliższemu przystankowi autobusowemu i przy okazji zobaczył na telefon, ciekaw, czy Hector zostawił mu jakąś wiadomość; Hector albo ktokolwiek inny.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#20
Image
Nie było widać, by Gene był jakkolwiek poruszony ostrzeżeniem ze strony Chase i Armstronga. Sporo przetrwał za swojego życia, więc zdawał się wierzyć, że nic go już nie zaskoczy. Najwyżej będzie musiał się wymienić sierpowym z tym, czy tamtym Krzykaczem, zanim uda się dojść do słowa.
No, ale mimo wszystko Ukryty przyjął porady do swojego nieumarłego serca, by przynajmniej postarać się nie rozjuszyć dwójki prominetnych Anarchów, którzy posiadali niepodważalne siły argumentów w łapach.
Image Powodzenia i krzyż na drogę. — Rzuciła Chase z przekąsem.
Image Do zobaczenia, mam nadzieję. — Nieco milsze słowa pożegnania padły z ust brodacza.
Po tej wymianie zdań nie było już nic więcej do dodania. Nosferatu po chwili wtopił się w otoczenie i opuścił teren klubu. Czekała go nie lada wyprawa do obcych, wrogo nastawionych pijawek. Przy odrobinie szczęścia wyjdzie w jednym kawałku, a może i co nieco uda mu się wywiedzieć od Sire tego całego Jima Wilsona.
W drodze na przystanek, z którego ruszyłby na północ, sprawdził telefon. Ekran zaszczycił go powiadomieniem o jednej nowej wiadomości tekstowej.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#21
Maddox odczytał wiadomość. Hm, a jednak ktoś już się tam kręcił. Czyżby jakiś znajomy jej znajomch? To by pasowało do takiego typowego Ventrue; czymże jest Król bez lenników? On wysyła kogoś, ten ktoś wysyła kogoś innego, aż w końcu sprawa ląduje przed Amberlash. Ciekawe, ile "góra" miałaby ciągnąć zysków z tego klubu.
"Dzięki. Jakbyś dał jeszcze radę dopytać u naszych, co z samym klubem?" - odpisał, stojąc już na przystanku i posłał SMSa w eter. Znalazł po jakimś czasie przystanek autobusowy i usiadł na krańcu ławki w oczekiwaniu na autobus. Wtem jeszcze wyciągnął telefon i dopisał Hectorowi: "Jadę do Anarchów, chcesz coś?"
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#22
Image
Każdy pociągał za jakieś sznurki, więc teoria Diogenesa nie była pozbawiona uroku. Wszyscy komuś służyli, każdy wykonywał dla kogoś jakieś roboty. Wedle słów Hectora, ten Spokrewniony mógł, równie dobrze, odpowiadać bezpośrednio przed Harpią, a klub w rzeczywistości należeć do niej. Nie sposób było wybadać jaka była prawda, przynajmniej nie w tej chwili.
Reakcja Hectora na zapytanie Maddoxa raczej nie powodowała zdziwienia. Wszakże jedyne co słyszał na temat Anarchów, to że może tam dostać srogie manto. Kto wie, może Gene zadziwi wszystkich i pozyska sobie nowych kumpli. Ha! To byłoby coś. Ale może nie ma co szarżować z nadmiernym optymizmem, tylko przygotować się na najgorsze i mieć nadzieję na najlepsze.
W końcu nadjechał autobus. Gene musiał pożegnać się z kolejnym dolarem za przejazd (-$1.50).

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#23
"Mam tam coś do załatwienia. Jak coś, to wiesz, gdzie szukać moich prochów" - odpisał Hectorowi i skupił się na jeździe. Jak dobrze pójdzie, może nawet udałoby mu się załatwić sobie przepustkę na ich terytorium. Ale to w absolutnie najlepszym wypadku. Na razie powinien skupić się na tym, co realistycznie osiągalne: wejść, przeżyć dość długo, by móc się czegoś dowiedzieć i wyjść ze wszystkimi kończynami na swoim miejscu. I przy okazji odkuć się za ten bilet. Rany, naprawdę potrzebował jakiegoś konkretnego źródła zarobku.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#24
Image
Można było się głowić, czy Hector rzeczywiście był tak praktyczny, jak sugerowały jego słowa w przed momentem wysłanej wiadomości, czy między wierszami dało się wyczuć jakąś troskę za współklanowicza. Więź między Nosferatu była w końcu znacznie silniejsza, niż pomiędzy innymi Kainitami.
Było jasnym, że Diogenes musiał koniecznie zakręcić się obok kogoś z kasą, co by znaleźć stałe źródło dochodu. Dobroczynność i dbanie o Rodzinę to jedna rzecz, ale przetrwanie było mimo wszystko priorytetem, a bez funduszy trudno było chociażby przemieszczać się po mieście. Może będzie trzeba potem uderzyć do któregoś z Ukrytych i dowiedzieć się, gdzie można zarobić trochę grosza.
Autobus dotarł niedaleko celu podróży Maddoxa. Przeszedł się kawałek i dotarł pod frontowe drzwi zdobione szyldem, gdzie widniał wkurzony bóbr z ogromnymi kłami i przekrwawionymi oczami. Więc to był “The Angry Beaver Pub”, miejsce schadzek, czy może nawet i dom Anarchów. Na zewnątrz stały dwa piękne motocykle, a z wnętrza dobiegał dźwięk ciężkiej, rockowej muzyki i głośnych rozmów. Gdzieś z boku stał i gadał przez telefon facet o długiej, zadbanej brodzie, dreptając i robiąc kółeczka z papierosem w drugim ręku.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#25
No i dotarł pod pub Anarchów. To był jego "punkt bez powrotu". Wróci z wartościowym info albo nie wróci wcale. Jeszcze zanim wszedł do środka, rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu czegokolwiek bardziej na tą chwilę interesującego. Tutaj dwa motocykle, tam jakiś brodacz (Spokrewniony czy po prostu miejscowy? Nie sposób dostrzec z tej odległości). Pewnie mógłby podkraść się dzięki Niewidoczności, lecz nie widział specjalnie sensu. Był na terenie bardzo gniewnych i niekoniecznie kierujących się ustalonymi zasadami wampirów. Bawienie się dyscyplinami w ich gnieździe było co najmniej złym pomysłem. Do takich musiał podejść wprost i powiedzieć, o co chodzi. Na pewno nie wkurzy ich tym tak bardzo jak gdyby po prostu siedział w kącie przez pół godziny i nagle pojawił im się przed oczami.
Jeszcze przed wejściem spojrzał w kierunku brodacza pod budynkiem. Gdy ten potencjalnie na niego zerknął, Maddox odpowiedział mu tylko tym jednym skinieniem głowy i wszedł do środka.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#26
Image
Wóz albo przewóz. Maddox wolał mimo wszystko być na wozie, niż pod. Spotkanie tego wieczoru określi, gdzie ostatecznie się znajdzie. Nie miał zamiaru robić podchodów, ukrywać się, szpiegować ani uprawiać innych kombinacji przy użyciu dyscyplin, które mogłyby skutkować, w najlepszym przypadku, połamanymi kończynami.
Ocenił sytuację, zbadał otoczenie i podążył przed siebie, wchodząc normalnie, po ludzku, głównym wejściem. Towarzystwo było takie, jak mógł się spodziewać po takim miejscu jak to, i po motocyklach, jakie stały na zewnątrz. Skórzane kurtki i kamizelki, brody, długie włosy, kolczyki, tatuaże, pieszczochy i tym podobne, charakteryzowały mężczyzn i kobiety, którzy raczyli się tutaj dobrym piwem, muzyką i pogaduchami. Kilkoro bywalców zmierzyło Maddoxa wzrokiem, gdy przeszedł przez próg drzwi, szybko jednak wracając do swoich zajęć.
Podczas gdy Gene rozglądał się po barze, barmanka przyglądała się jemu. Ukryty zauważył na końcu sali kącik ze stołem bilardowym, wokół którego skupionych była grupa obserwujących i kilku graczy z kijami w rękach, czekających na swoją kolej, podczas gdy bile zbijał w tej chwili ciemnowłosy facet z nieopisanym zaangażowaniem i energią, jakby to był pojedynek na pięści. Patrząc po jego twarzy można było dojść do wniosku, że gdyby ktokolwiek mu teraz przerwał, mógłby poczuć jakość drewna tego kija bilardowego w tylnej części ciała.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#27
Czego by o Anarchach nie mówić, umieli się zadekować w dobrym miejscu. Dobra muzyka, barwni bywalcy, prawdopodobnie dobre drinki, gdyby jeszcze mogli pić coś więcej niż krew... Ale nie był tu niestety w ramach rozrywki, a w interesach. Zmierzył wzrokiem klientelę, podobnie jak oni zmierzyli wzrokiem jego. Nie był zaskoczony. Niespecjalnie wtapiał się w otoczenie skór i ćwieków, odziany w kurtkę z drugiej-trzeciej ręki. Może jak w końcu zorganizuje sobie jakiś sensowny dochód netto, to nie tylko odkupi swoją starą kurtkę, ale jeszcze ogarnie sobie coś skórzanego. Może.
Maddox raz po raz spoglądał dyskretnie w stronę grającego w bilard brodacza. Angażował się jak za trzech. Tak na niego zerkając - poniekąd ostentacyjnie, by zauważyła to barmanka, która ewidentnie już go obserwowała - podszedł do lady.
- Hej. Dobre tu macie drinki?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#28
Image






Wyróżnianie się w takim tłumie to coś, czego na tę chwilę Ukryty nie mógł uniknąć. Prędzej czy później uda mu się pewnie ogarnąć fundusze, które zapewnią mu dostęp do lepszego ubioru, ale póki co, mógł jedynie marzyć choćby o odzyskaniu swojej ulubionej kurtki. Na wszystko przyjdzie pora, obecnie pora była na rozmówienie się z tym całym Murdockiem i pociągnięcie go za język na tyle, by zapewnił Maddoxowi jakiś punkt zaczepienia.
Po rozejrzeniu się po barze, tutejszym towarzystwie i ozdobach ściennych, pośród których były podziurawione, miejscami zakrwawione kurtki motocyklowe, fotografie z kartotek policyjnych, i innych dowodów widocznie napiętych relacji lokalnej społeczności z obowiązującym systemem prawnym, Diogenes nawiązał dialog z barmanką.
Image Zależy czym lubisz się truć. — Kobieta odpowiedziała opierając się dłońmi o ladę i spoglądając w oczy nie do końca pasującemu do otoczenia nieznajomemu, uśmiechając się nader przyjaźnie.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#29
Gene obejrzał dyskretnie barmankę. Chciał wyszukać u niej jakichkolwiek cech niepasujących do typowego śmiertelnika. Wiedział, żeby wystrzegać się jakiejś Felicity. Czy ta tutaj to właśnie Felicity? Nie miał pojęcia, a nie sądził, by pytanie potencjalnej "odźwiernej" sekty o imię było dobrym posunięciem, otwarte karty czy nie.
- Najlepiej coś gęstego, czerwonego. - Jeśli to Spokrewniona, pewnie zrozumie, o co mu chodzi. Wśród śmiertelników po prostu trzeba bawić się w takie podchody. Jedno nazbyt wampirze słowo i nagle okaże się, że obok siedzi ktoś akurat zapoznany z tematem i papa, Maskarado. A o ile dobrze kojarzył, Anarchowie też pilnowali jej zachowania.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Zakłócanie ciszy nocnej

#30
Image
Tożsamość wytatuowanej barmanki o słodkim uśmiechu nie była znana Diogenesowi. Mógł jedynie spekulować co do jej natury, choć nie miał możliwości się upewnić w inny sposób, aniżeli poprzez werbalny sygnał, zdradzający kim jest on sam. Jeśli była jedną z anarchistycznych pijawek, to pewnie prędko by się o trzym przekonał.
Nastąpiła krótka chwila ciszy. Kobieta nie odrywając wzroku od Nosferatu kiwnęła delikatnie głową.
Image Oczywiście. — Rzuciła cicho. Wyraźnie znudzona, na krótki moment przeniosła wzrok na towarzystwo przy stole bilardowym, które było całkowicie zaabsorbowane grą, by po chwili wrócić do Maddoxa.
Image Coś dużo was ostatnio przewija się przez nasz teren. Trochę za dużo, jeśli mam być szczera. — Niewątpliwie odnosiła się do Spokrewnionych z Camarilli. Gene wiedział, że przed nim była jeszcze co najmniej trójka. Jim Wilson, któremu chyba udało się wyjść bez szwanku, a także dwójka Krzykaczy, których niedawno poznał w The Green Door Seattle, a którzy nie dotarli nawet do frontowych drzwi klubu. Rzeczywiście można było odnieść wrażenie, jakoby rzeczywiście tłumy pijawek napierały z Wieży z Kości Słoniowej, podczas gdy Anarchowie nie chcieli mieć z resztą Rodziny nic wspólnego.
Image Miałeś dużo szczęścia, trafiając do środka w jednym kawałku. Jeśli zależy ci na utrzymaniu tego stanu rzeczy w drodze powrotnej, lepiej nie marnuj czasu i powiedz czego tu szukasz. — Ślepia kobiety zabłysły, gdy lekko przechyliła głowę, pochylając się nieznacznie do przodu. Za jej delikatnym, wciąż nieustępującym uśmiechem, kryła się dostrzegalna groźba. To zdawał się być moment, kiedy należało przemyśleć kolejne słowa, jakie miały wyjść z ust Ukrytego. Maddox już wiedział, że jego obecność nie była mile widziana i miał ograniczony czas na przekazanie istotnych informacji niezbędnych do utrzymania dialogu do czasu zdobycia odpowiedzi na nurtujące go pytania w sprawie Camerona.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości

cron