Między nami, szczurami

Zakończono | Prolog, Marzec 2004 | Centrum | Queen Anne | Ulice nieopodal Space Needle


Rozgrywany jest: Prolog: Oblezenie
Trwa: Marzec 2004
Dołącz do walki z Sabbatem i pomóż w odbiciu utraconych przez Camarillę terenów Seattle. Zbadaj losy oblężonej przez Sabbat Fundacji Franka Weavera.
Znajdź i zbadaj źródło rozszerzającej się pandemii, odkryj jej możliwy wpływ na Spokrewnionych i pomóż w jej powstrzymaniu.
Zrób co w twojej mocy, by wesprzeć Camarillę w odzyskaniu stabilizacji i dominującej pozycji w mieście do końca roku, celem odwołania wizyty Justycariusza.
Jako Nosferatu rozbuduj na powrót sieć SchreckNetu i rozwiń sieć informacyjną do użytku klanu oraz Camarilli jako całości.
Wykorzystaj obecną destabilizację wewnątrz Camarilli na swoją korzyść, by zająć miejsce w hierarchii i poszerzyć przy tym swoje wpływy
Działaj w grupie. Znajdź sprzymierzeńców. Dołącz do, lub załóż, koterię.
Cokolwiek zrobisz, pamiętaj że w pojedynkę nie przetrwasz nadchodzących nocy.

Re: Między nami, szczurami

#61
Schowawszy ręce w kieszenie, Maddox ruszył przez przystań razem z Richardem, który w międzyczasie zabrał się za wyjaśnianie mu sytuacji i jednocześnie "oprowadzał" go po ich strefie działań.
- Coś tam miałem z nimi do czynienia jeszcze w Zatoce. Głównie ich tylko używałem, ale zdarzyło mi się je też montować i tak dalej - odpowiedział zgodnie z prawdą. Jego zajęcia w wojsku skupiały się głównie na pracy fizycznej, strzelaniu i patrolowaniu perymetru. Niemniej jednak musiał kiedyś nauczyć się operować bardziej zaawansowanym sprzętem choćby na wypadek scenariusza, w którym faktycznie ogarnięty w tych kwestiach technik okaże się niedysponowany w ten czy inny sposób. - Myślę, że ogarnę.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#62
Image
Odpowiedź zamaskowanego wampira musiała zadowolić Richarda, gdyż ten, idąc wciąż przed siebie, pokiwał głową z aprobatą, a nawet mruknął pod nosem w pozytywnym tonie.
Image
Świetnie. Więc powinno nam to pójść dość sprawnie. Najpierw dokończymy połączenie na słupach, gdzie już zamontowałem kamery i skrzynki. — Nieumarli podążali wzdłuż brzegu przystani, wzdłuż której ciągnęły się rzędy kontenerów w różnych kolorach.
Image
Przystań 46 ciągnie się wzdłuż dziewięćdziesiątki-dziewiątki i Alaskan Way. Jest tutaj mnóstwo wysokich słupów z oświetleniem, które gwarantują dobry widok na tę otwartą przestrzeń, a przede wszystkim na to kto wjeżdża i wyjeżdża z i do Downtown. Stąd również można zobaczyć Harbor Island, które według tego co mówił Szeryf, było pierwszym bastionem Sabbatu kilka lat temu. — Nosferatu znajdowali się niebezpiecznie blisko terenów Sabbatu. Nawet jeśli nie odnotowano tutaj ich aktywności, czy to przez jej brak, czy to przez to, że nie została zauważona, to trzeba było mieć się na baczności.
Image
Kawałek dalej jest czerwona strefa, więc mam nadzieję, że w razie kłopotów masz jakąś broń, albo przynajmniej jesteś dobry w chowanego. — Ukryci zatrzymali się przy słupie znajdującym się po drugiej stronie budynku magazynowego, który Diogenez widział wysiadając z autobusu. Na wysokości klatki piersiowej znajdowała się nieduża, prostokątna skrzynka przyłączeniowa, z której wyprowadzone do góry były kable, równo przytwierdzone do słupa i prawie niewidoczne dla kogoś, kto specjalnie się temu nie przyglądał. Na skrzynce widniało nawet ostrzeżenie przed porażeniem elektrycznym. Richard położył torbę na ziemi, otworzył ją i wyciągnął specjalny klucz, który użył do otwarcia skrzynki. Wewnątrz były uporządkowane przewody, przyłącza, bezpieczniki oraz świecące, zielone światełka na kontrolkach. Następnie wyciągnął z torby jakieś nieduże urządzenie sieciowe, na które było przygotowane miejsce w skrzynce.
Image
Dobra, spójrz. To bardzo proste. Najpierw wpinasz to tutaj. Powinno samo wejść. Jak usłyszysz takie charakterystyczne kliknięcie, to znaczy, że siedzi. Następnie bierzesz ten luźny kabel wychodzący obok kontrolek i wpinasz do tego portu, pierwszego z góry. Nie pomyl ich, są dwa obok siebie. Na koniec bierzesz ten kabel od zasilania i wpinasz go od dołu. — Spokrewniony zademonstrował wszystko tak jak objaśnił. Rzeczywiście wyglądało to dosyć łatwo. Ale raczej nie było się co spodziewać prostoty przy montowaniu tego wszystkiego.
Image
Podłączone urządzenie też ma swoją kontrolkę, tu z boku, po lewej. Jeśli się zaświeci na niebiesko, znaczy że wszystko działa i pozostaje mi tylko dodanie kamer do systemu. — Wyciągnął z torby kompaktowego, czarnego notebooka i wybudził go. Zalogował się do systemu, uruchomił konsolę wiersza danych i zaczął wpisywać komendy. W reakcji na nie system wypluł kilka linijek tekstu. Jeszcze chwila, komenda pingowania, wszystko chyba działało.
Image
No, i gotowe. Te kamery są podłączone do sieci i możemy przez nie obserwować ten skrawek. Idziemy dalej. Weźmiemy ciężarówkę z podnosnikiem. Będzie nam potem potrzebna. — Gdy Nosferatu zamknął skrzynkę i schował sprzęt, zarzucił torbę przez ramię i ruszył w stronę pojazdu stojącego nieopodal.
Image
Umiesz prowadzić? — Rzucił pytaniem, zapewne rozważając przekazanie Maddoxowi kluczy do wozu.

Re: Między nami, szczurami

#63
Nosferatu słuchał uważnie słów Richarda, raz po raz oglądając otoczenie. Zatem znajdowali się praktycznie na samej granicy terytorium Camarilli z terenami Sabbatu. Miejsce, zdawałoby się, idealne na przeprowadzenie ataku, gdyby nie dobre oświetlenie i otwarta przestrzeń. I, kiedy już tu skończą, przyzwoity monitoring. Jedna z podstawowych zasad prowadzenia współczesnej wojny: nie daj się nakryć. Nie sądził, by nawet Sabbat był na tyle tępy, by nie rozumieć tej reguły.
- Broni nie mam, ale wpierdol spuścić umiem. Tak samo jak się schować - zapewnił towarzysza Maddox.
Teraz przyszła pora na zobaczenie, jak to się w ogóle robi. Ten kabel tutaj, tamten tam, nasłuchiwać klikania, potem wpiąć do zasilania i powinno działać. Jak światełko będzie na niebiesko, to znaczy, że wszystko zrobił dobrze. Okej. Wydawało się proste, jednak na ile proste będzie faktyczne popodłączanie tego wszystkiego? To się dopiero okaże. Nigdy nie jest tak łatwo jak podczas prezentacji.
- Parę dobrych lat doświadczenia i żadnej stłuczki - pochwalił się w odpowiedzi na pytanie o zdolności prowadzenia. Radził sobie z autem osobowym, to i z ciężarówką sobie poradzi.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#64
Image
Image
Skołuj sobie jakiegoś gnata. Co prawda trafisz na pewno na takich, którzy będą szarżować z pałkami, nożami, czy nawet gołymi łapami, ale gorzej jak trafisz uzbrojonych gości, którzy będą w stanie odstrzelić cię zanim znajdziesz się na tyle blisko, by skopać im tyłki. — Uwaga brzydala nie była pozbawiona uroku. Warto było przygotować się na każdy możliwy scenariusz. Już raz dyscyplina Niewidoczności zawiodła Diogeneza, i choć nie zdarzyło się to w naprawdę krytycznym momencie, i częściowo winić mógł za to siebie, to nie brakowało wiele, by został wciągniętym w strzelaninę. Nawet jeśli takich sytuacji nie miało być wiele, to jednak można było dojść do wniosku, że pewnie warto dmuchać na zimne, zwłaszcza w okolicy tak niebezpiecznych terenów.
Richard rzucił kluczykami w stronę Maddoxa. Udało mu się je złapać. Mógł teraz wsiąść za kierownicę i ruszyć w wyznaczonym przez Ukrytego kierunku.
Image
Jedź prosto. Miniemy tę następną latarnię i podjedziemy do kolejnej przed zjazdem na lewo. Ty zajmiesz się następną skrzynką. Potem zajedziemy do tej obok ulicy. — Spokrewniony wskazał palcem na słup znajdujący się obok znajdującego się nieopodal końca rzędu kontenerów.
Image
Dzisiaj nie powinno być tutaj ruchu. Dopiero jutro pojawi się jakiś konteneriowiec, który przyjmie dużą ilość ładunku, więc nocą będzie sporo się działo. Jedyny gość, który jest wpisany na dzisiejszą nocną zmianę jest ode mnie. Będzie dawać mi znać, jeśli coś będzie się działo. — Nie zapowiadało się więc na to, by ktoś mógł zaskoczyć dwójkę Nosferatu tej nocy. A ten gość Richarda? Mógł być ghulem lub kimś w jego kieszeni. Mało istotne tak długo, jak dbał o to, by nikt nie przeszkodził Spokrewnionym w pracy.
Zajeżdżając pod latarnię dało się zauważyć identyczną skrzynkę i okablowanie na słupie, jak na pierwszym. Gdy oboje wysiedli, Richard wziął ze sobą torbę, wyciągnął z niej klucz do skrzynki i podał Maddoxowi. Teraz była jego kolej, by zabłysnąć.

Re: Między nami, szczurami

#65
- Jak masz jakieś dobre namiary na sprzedawcę, to chętnie przyjmę - zasugerował Diogenes, kiedy ruszyli dalej. Miał zresztą rację. Ile razy da radę ocalić skórę samą Niewidocznością? Nie tylko tym Nosferatu (nie) żyje. A też przecież znał się na broni, w końcu spędził z giwerą znaczną część życia przed trafieniem na ulicę. Może faktycznie w wolnej chwili rozejrzy się za czymś podręcznym, choćby nawet na .22. Łatwe do ukrycia, zgrabne, a też nieważne, czy kaliber jest mały; lepiej mieć pod ręką dwudziestkę-dwójkę niż czterdziestkę-piątkę gdzieś w domu.
Złapał kluczyki do ręki. Bez słowa siadł za kółkiem i odpalił silnik. Stosował się w trakcie jazdy do instrukcji Richarda, gdzie jechać i kiedy się zatrzymać. Raz po raz potakiwał, kiedy słyszał, co się do niego mówi.
- Jak na niedobitki, klan się całkiem nieźle trzyma. Miło widzieć, że jednak nie wszystko poszło w pizdu - skomentował słowa Ukrytego. Richard mógł dostrzec po zmarszczkach pod oczami Maddoxa, że ten uśmiecha się pod maską.
Zatrzymali się pod kolejną skrzynką. Gene zostawił auto na chodzie, tak na wszelki wypadek, chyba że Richard zażyczył sobie inaczej. Następnie, chwyciwszy za klucz, otworzył skrzynkę z kablami i zajrzał do środka. Teraz jego kolej. Najpierw wchodziło to tutaj, aż usłyszy kliknięcie. Teraz ten kabel obok kontrolek do tego gniazdka na górze. Nie, nie do tego; do tego obok! Teraz jeszcze podłączyć zasilanie...
- Jak mi na razie idzie?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#66
Image

Image
Podeślę ci potem adres. — Nie było wątpliwości, że znał kogoś kto miał dostęp do broni, skoro sam chadzał z całkiem dobrą pukawką, i to w dodatku z akcesoriami. Problem w tym, że celem zrobienia takich zakupów, Diogenez musiał skołować najpierw kasę, bo w chwili obecnej mógł co najwyżej kupić paczkę naboi. Nie wiadomo było, czy to babranie w kablach było płatną robotą, ale jeśli była szansa coś dostać za pomoc przy kamerach, to warto było się upewnić, że będzie to coś użytecznego, jeśli nie forsa, to przynajmniej jakaś broń osobista.
Image
Ta. Radzimy sobie. Póki trzymamy się razem to jakoś przetrwamy te kolejne noce. — W kupie siła, jak to mówili. Szczególnie ważne było to u Nosferatu, którzy byli zasadniczo jedynym klanem Spokrewnionych, gdzie nieumarli rzeczywiście wspierali siebie nawzajem najlepiej jak mogli. Dbali również o Camarillę, nawet jeśli ta nieszczególnie dbała o nich i czasem zapomniała, że istnieją, lub przynajmniej takie wrażenie można było momentami odnieść.
Maddox zaczął grzebać w skrzynce, starając się zrobić wszystko tak, jak pokazał mu Richard. Wpiął urządzenie, podłączył do sieci, a następnie do prądu. Kontrolka zaświeciła się na niebiesko i voila, zrobione. Nosferatu o świecących ślepiach pokiwał głową z aprobatą. Użył swój komputer ponownie, by wprowadzić odpowiednie komendy i sprawdzić połączenie, a gdy zobaczył, że wszystko działa, pokiwał głową.
Image
Dobra robota. Zamykaj to i jedziemy dalej. — Klepnął Diogeneza po plecach, kierując się do wozu i zostawiając klucz w rękach swojego pomocnika. Usiadł na miejsce pasażera i czekał aż zamaskowany zasiądzie za kółkiem.
Image
Skręć tu w lewo i podjedź do następnego słupa. Tam ogarniesz kolejną skrzynkę, a ja w międzyczasie wykonam jeden telefon. — Wskazał palcem zjazd tuż obok ulicy znajdującej się po drugiej stronie ogrodzenia. Gdy dojechali na miejscu, Diogenez mógł wysiąść i samodzielnie zająć się wpięciem kolejnego urządzenia, mając ze sobą klucz do skrzynki. Hałas z ulicy był tutaj już znacznie bardziej donośny za sprawą stale sunących w obie strony aut. Poza tym jednak było spokojnie. Za spokojnie? Cisza przed burzą? Można było się zastanawiać nad tym co Sabbat planuje i dlaczego jeszcze nie uderzyli od tej strony przez tyle czasu. A może już przeniknęli do miasta od południa i nikt nie zdawał sobie z tego sprawy? Niezależnie od tego jaka była prawda, konfrontacja z nieprzyjacielem była nieunikniona, dlatego dobrze, że Gene nawiązał kontakt z Ukrytymi, choć warto było z czasem poszerzyć grono sprzymierzeńców.

Re: Między nami, szczurami

#67
No, czyli poradził sobie za pierwszym razem. To mógł być dobry znak. Jeszcze kilka takich skrzynek i gotowe. Gdy już tu skończył, zamknął skrzynkę jakby wcale nikt tu nie majstrował i ruszył z powrotem do wozu razem z Richardem. Jak na razie szło dość gładko. Nie spodziewał się, że tak samo będzie z całą resztą jego obowiązków na ten wieczór, ale tak długo, jak idzie dobrze, to będzie płynąć na tej fali.
Skręcił w lewo tam, gdzie pokazał mu Richard - i faktycznie już miał na widoku kolejną skrzynkę. Wysiadł z auta i natychmiast zabrał się za tą samą procedurę podpinania elektroniki, co poprzednio. Dla przypadkowego przechodnia musiał pewnie wyglądać jak nietowarzyski pracownik techniczny wyciągnięty mimo woli na nocną zmianę, bo coś się zepsuło, a tylko on był akurat pod ręką.
Pomimo hałasu od strony ulicy, Maddox nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ta konkretna okolica jest jakoś dziwnie spokojna. Trochę za spokojna jak na jego gust. A fakt, że znajdowali się rzut beretem od terytorium Sabbatu dodatkowo działał na nerwy. Gdyby ich zauważyli, mogliby się na nich rzucić tu i teraz. To nie tak, że Maddox i Richard nie byli jako-tako na widoku. A jednak jeszcze nic się tu nie działo. Co, łopaty postanowiły zaszyć się gdzieś głębiej, grać na czas? Nie podobało mu się to. Szczerze to już by wolał, żeby zaatakowali tu i teraz; przynajmniej wiedziałby, na czym stoją, a nie siedziałby tu jak na szpilkach. Potrząsnął głową. Musiał skupić się na okablowaniu...
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#68
Image






Kolejna skrzynka, tym razem już bez nadzoru Nosferatu, który siedział teraz w wozie i gadał przez telefon. Z kim? Nie wiadomo. Bez problemu przyłączył urządzenie, którego kontrola zaświeciła się na niebiesko i na tym etapie trzeba było tylko speca z komputerem. Richard zakończył rozmowę, przyszedł, rutynowo skonfigurował i przetestował połączenie i mogli ruszyć dalej. Nieumarły kazał pominąć następną latarnię i jechać do kolejnej, znajdującej się właściwie na granicy z Greater Duwamish. Maddox poradził sobie z prostym zadaniem również i tam. Dalej, Richard chcąc uniknąć poruszania się po pustej, otwartej przestrzeni poza granicami Downtown, poinstruował swego pomocnika, by skręcił w prawo i jechał między kontenerami, a dalej w dół aż do najbliższego skrętu w prawo.
Jadąc powoli wzdłuż rzędów kolorowych kontenerów, Gene mógłby przysiąc, że usłyszał dziwny odgłos dochodzący z jednego z nich. Jakby uderzenie w jedną z metalowych ścian. Czy ktoś był w pobliżu? Ukryty musiał zastanowić się w jaki sposób chce okazać w tej sytuacji ostrożność, i czy chce zignorować dźwięk, jechać dalej i jak najszybciej dokończyć robotę, czy zbadać jego źródło i upewnić się, czy w pobliżu nie ma zagrożenia.
Richard w tym momencie obrócił powoli łeb i spojrzał na towarzysza nie mówiąc ani słowa, jakby czekając na jego reakcję, lub jej brak.

Re: Między nami, szczurami

#69
Jeszcze dwie skrzynki do odfajkowania. Jak tak dalej pójdzie, to może nawet zdążą wyrobić się z robotą przed świtem. Może. W sumie Maddox sam nie wiedział, ile było tych skrzynek. Pewnie całkiem sporo, patrząc, ile terenu muszą obserwować w razie infiltracji Sabbatu. Z drugiej strony Nosferatu musieli pracować nad tym już od jakiegoś czasu.
Gene i Richard jechali do następnego przystanku, kiedy nagle słuch Maddoxa uchwycił... coś. Dobiegało z tamtych kontenerów. Jakby ktoś uderzał o metal? Znaleźli jakichś uchodźców czy co? A może to Sabbat szykował zasadzkę? Sądząc po minie Richarda - czy inaczej, po jego spojrzeniu, bo reszta twarzy pozostawała raczej tak samo mało ekspresyjna, co wcześniej - on również to usłyszał.
Diogenes uznał, że powinni się temu przyjrzeć. Jeśli to faktycznie była zasadzka "Ostrza Kaina", to lepiej przynajmniej spróbować unieszkodliwić ją tu i teraz. A jeśli to tylko jakiś człowiek utknął w środku, to przynajmniej nie będzie mieć na sumieniu faktu, że przeszedł obojętnie obok kogoś potrzebującego pomocy. Zatrzymał więc ciężarówkę i ruszył w kierunku hałaśliwego kontenera.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#70
Image






Podejrzane odgłosy dobiegające z słabo oświetlonej sekcji, gdzieś w połowie drogi do latarni po drugiej stronie, zwróciły uwagę obu Nosferatu. Diogenez zwolnił, aż w końcu ciężarówka stanęła w miejscu. Richard, nie wypowiadając jeszcze ani jednego słowa, wyciągnął spod płaszcza swój pistolet i upewnił się, że jest załadowany.
Spoglądając dookoła po poustawianych wzdłuż kontenerach oraz tych postawionych jeden na drugim, nie dało się zauważyć nic podejrzanego. Nikt nie kręcił się w pobliżu. Dało to zielone światło na bezpieczne opuszczenie pojazdu, co nieumarli uczynili, gdy mieli względną pewność, że nikt się na nich nie rzuci.
Image
Lepiej bądź gotowy. Jesteśmy blisko terytorium wroga. To mogło być cokolwiek. — Ukryty ostrzegł Diogeneza, wychodząc z wozu. Zagrożenie było rzeczywiste i niemalże namacalne.
Ostrożnie, powolnym krokiem ruszyli w stronę, z której dobiegał hałas. Obydwoje zachowywali ostrożność. Towarzysz Maddoxa przybrał taktyczną pozę, trzymając pistolet obiema rękoma i skanując otoczenie świecącymi ślepiami. Nie wydawał się być typem, którego dało się łatwo zaskoczyć. Miał raczej na koncie co najmniej kilka starć, a być może po prostu miał przeszłość militarną.
Obydwoje dotarli do kontenera, z którego ich uszu dobiegły dźwięki. Był on zamknięty na kłódkę. Sama kłódka była dość masywna. Nasłuchując odgłosów, Spokrewnieni znów usłyszeli uderzenie, i kolejne, i kolejne. Odgłosy dobiegały z wewnątrz. Richard zlustrował obiekt oraz kłódkę, i wreszcie zwrócił się do Maddoxa.
Image
Jest kilka opcji. Sabbat przemycił tutaj swoje potwory lub shovelheadów. W środku może być też dzika zwierzyna. Nie jest też wykluczone, że wewnątrz zamknięci są śmiertelnicy. — To, co było najbardziej niepokojące, było raczej subiektywną opinią. Tak czy inaczej, jeśli wewnątrz był nieprzyjaciel, wampiry musiały gotować się do konfrontacji i walki na śmierć. Alternatywnie, jeśli nie było tam wroga, a ludzie, to była okazja uwolnić kogoś, kto został porwany i zamknięty, a którego dalszy los był zasadniczo nieznany.
Image
Co myślisz? Chcesz to otworzyć, czy zmywamy się, robimy swoje i zawijamy się stąd? — O dziwo Richard pozostawił swemu towarzyszowi opcje. Z jednej strony, istniało zagrożenie dla ich egzystencji, z drugiej jednak, była szansa zrobić coś dobrego, niezależnie od tego, kto krył się wewnątrz wielkiego, metalowego pudła.

Re: Między nami, szczurami

#71
Niemożliwym było orzec, co takiego kryło się wewnątrz hałaśliwego kontenera. Mógł to być wampir z Sabbatu czekający na okazję do rzucenia im się do gardeł, ale równie dobrze mogliby to być ludzie albo zwierzęta, które ktoś tu zamknął w Bóg wie jakim celu. Wszystkie wydawały się w równym stopniu prawdopodobne, co nijak Maddoxa nie uspokajało.
Gene spojrzał na Richarda, najwyraźniej już gotowego do potencjalnej walki. Nie mógł umknąć jego uwadze sposób, w jaki Ukryty się ustawił. Też był za życia wojskowym? A może służył w policji albo siłach specjalnych? Nieważne, i tak mu zresztą nie odpowie na to pytanie - a na pewno nie dzisiaj i nie teraz.
- Czyli albo rozwalamy łeb wampirzym faszystom, albo psujemy operację handlu żywym towarem - podsumował Maddox. - Jedno i drugie mi pasuje. - To rzekłszy, wymusił ruch na swojej krwi, aktywując tym samym Potencję. Złapał wówczas za masywną kłódkę i szarpnął nią z zamiarem wyrwania.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#72
Image






Napięcie było odczuwalne. Diogenez nie miał zamiaru w tej sytuacji przymykać oka. Jeśli wewnątrz czychało zagrożenie, był gotowy zdusić je w zarodku. A jeśli była szansa kogoś uratować, tym lepiej. Wampiry były gotowe do działania niezależnie od tego, co miało być w środku.
Nim Gene dobrze złapał za kłódkę, już po aktywacji dyscypliny (+1SiłaTymczasowo, -1PK), Richard zmienił nieco wygląd swojej facjaty przy użyciu dyscypliny. Maskarada była istotna, nawet tu, w dokach. Jeśli ktoś śmiertelny zobaczyłby jego nieludzką aparycję, z pewnością zapadłaby ona w pamięć, a do tego nie można było dopuścić.
Metalowa kłódka została poddana naciskowi ręki Nosferatu i po chwili zaczęła trzeszczeć. Zabezpieczenie w wyniku odkształcania wydawało dźwięki jakby zaraz miało pęknąć. W końcu metal poddał się naciskowi i kłódka rozpadła się na dwie części, umożliwiając otworzenie drzwi kontenera.
Palec wskazujący Richarda ułożył się delikatnie na spuście pistoletu. Był gotów do strzału. Tymczasem, Maddox ostrożnie otworzył drzwi. Wystarczyło je tylko uchylić, by poczuć smród zgniłego mięsa dobiegający z wewnątrz. Nieumarli usłyszeli ruch w środku. Otwierając metalowe wrota szerzej, niemalże przy samych drzwiach uwidoczniły się zwłoki. Szyja, ręce oraz nogi były rozszarpane, jakby nadgryzione. Spoglądając kawałek dalej w ciemność widać było kolejne, a także ruch, szarpanie i… mlaskanie?
Uzbrojony towarzysz Diogeneza wyciągnął z kieszeni płaszcza niedużą latarkę, włączył ją i skierował ku wnętrzu. Tego makabrycznego widoku nie dało się odzobaczyć. Co najmniej trójka rozkładających się, porozrywanych ciał leżało w kałuży krwi, wydzielając paskudny odór. Dalej, niecałe pół tuzina ludzi, brudnych, okrwawionych, zarówno mężczyzn jak i kobiet, kucało i stało nad zwłokami, chyba jeszcze świeżymi, pochłaniając kawałki jego mięsa.
Ci ludzie musieli spędzić w tym kontenerze dość czasu, by kompletnie zdziczeć i w toku walki o przetrwanie posunąć się do kanibalizmu. Gdy przekroczyli tę granicę, już nie było dla nich odwrotu, choć zapewne nie wszyscy się tego dopuścili i posłużyli jako posiłek, przed lub po śmierci głodowej. Sądząc po smrodzie rozkładających się ciał, musieli być zamknięci w środku więcej niż tylko kilka dni. Znacznie więcej.
Gdy wreszcie paru z tych, którzy byli najdalej od pochłanianego ciała zauważyło Nosferatu, powolnym krokiem ruszyli do przodu. Nie odezwali się, ani nie spoglądali w stronę wyjścia z nadzieją. Im bliżej się znajdowali, tym bardziej w ich oczach było widać dzikość, głód i pragnienie. Wyglądali jakby… jakby chcieli zjeść dwójkę, która otworzyła im drzwi do wolności. Oblizali swoje pokryte juchą usta spoglądając na Spokrewnionych. Byli w takim stanie, że mogli stanowić zagrożenie. Pozostała trójka wciąż była zajęta swoim posiłkiem, lecz można było się spodziewać, że obiekt ich uwagi może szybko się zmienić w dowolnym momencie.
Image
Kurwa… — Wycedził przez zęby Richard, kręcąc głową zniesmaczony, czy może raczej nawet zawiedziony, kierując lufę pistoletu w ich kierunku.
Image
Zatrzymajcie się. Ostrzegam. — Rzucił ostro, widząc wyraźnie, że sytuacja jest co najmniej nieciekawa. Jeśli wbrew wszelkiej logice miało dojść do walki, Ukryty nie miał zamiaru czekać na atak nieprzyjaciela, nawet jeśli wrogiem byli zwykli, nieuzbrojeni śmiertelnicy.
Jednak może nie byli oni zwykli, ani normalni. Opanowało ich totalne zezwierzęcenie w efekcie warunków, w jakich byli trzymani, które wymusiły na nich walkę o życie. Ta walka o przetrwanie kosztowała ich jednak dość wiele. Zbyt wiele. Jeśli całkowicie zatracili swoje człowieczeństwo i wszelkie zdrowe zmysły, to czy był sens w próbie ratowania ich? Jak do nich dotrzeć i zatrzymać potencjalną rzeź, która mogła mieć zaraz miejsce?
Dwoje kanibali wciąż zbliżało się do nieumarłych. Nie było wiele czasu na przekalkulowanie w myślach strategii, ani ważenia najbardziej humanitarnego podejścia w związku z piątką śmiertelników. Jeden z nich ostro zakaszlał. Co jeśli do tego wszystkiego są również chorzy? Wypuszczanie ich mogło potencjalnie poszerzyć problem pandemii, która stawała się coraz bardziej powszechna się na północy i południu Seattle. Ale żaden z dwójki Nosferatu nie był lekarzem i nie był w stanie ocenić sytuacji pod tym kątem. Co robić?
To był jakiś pieprzony koszmar…

Re: Między nami, szczurami

#73
Gdy tylko otworzył kontener, natychmiast uderzył w niego swąd zgnilizny, krwi i wszystkiego innego. Co do kurwy nędzy miało tam miejsce? Zajrzał do środka, oświetlonego latarką Richarda i już zrozumiał, co takiego tu zaszło. Dwaj Ukryci odkryli w środku miasta uwięzionych, zupełnie zezwierzęconych kanibali. Czyli jednak trafił im się transport żywego towaru, ale ktoś zapomniał go wypuścić. I to bardzo dawno temu.
- Kurwa - wyrwało się Maddoxowi, gdy zobaczył, że kilka par bezrozumnych oczu zwróciło się w ich stronę. Trafiła im się banda praktycznie zombie, w dodatku chyba chorych. Super, jeszcze tego im brakowało w tym mieście. - Dobra, nowy plan: likwidujemy ich, zamykamy kontener i udajemy, że nic nie miało miejsca. W razie czego będzie na mnie.
Gene nie widział w tym nic specjalnie złego. Ci ludzie zdołali już kompletnie zdziczeć, w dodatku byli prawie chorzy. Wypuszczenie zezwierzęconych kanibali będących potencjalnymi nosicielami jeszcze jednego choróbska do już i tak ogarniętego epidemią miasta stanowiło większe zagrożenie dla wszystkich niż "eutanazja" tu i teraz stanowiła dla jego wewnętrznego kompasu moralnego. Miał chronić innych przed zagrożeniem. Ci tutaj byli zagrożeniem i dla niego, i dla innych, i dla siebie samych. Jeśli się tak zastanowić, to ci ludzie już nie żyli; nie jako inteligentne osoby. On jedyne, co oferował, to ukrócenie cierpienia.
Kiedy tylko jeden z "zombie" zbliżył się na tyle, by chcieć spróbować go ugryźć, Maddox natychmiast odgryzł się pięścią prosto w twarz. W tym samym czasie wymusił na swej krwi aktywację Ciszy Śmierci na dystansie całych siedmiu metrów. Nie będzie ryzykować, że ktoś ich usłyszy.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#74
Image






Bardzo szybka analiza sytuacji skutkowała podjęciem przez Maddoxa decyzji. Najbardziej humanitarne i sensowne działanie, w jego opini, było zabicie całej grupy. Jeśli cokolwiek zostało z ludzi, którymi byli, to szanse na odzyskanie tego były bardzo niewielkie. Najlepsi psychiatrzy mogliby sobie z tym nie poradzić, nie mówiąc już o potencjale rozniesienia choroby po centrum miasta. Gene wierzył, że najlepszym rozwiązaniem dla nich, dla samych ofiar w kontenerze i dla samego miasta, było unicestwienie ich na miejscu.
Image
Do dzieła. — Odparł Richard, nie mając żadnych obiekcji wobec planu swojego towarzysza. Widział w końcu to samo co on i rozumiał powagę sytuacji, może nawet i lepiej.
Kanibal przyspieszył i dopadł Maddoxa, jednak ten zdołał odepchnąć napastnika i uderzył go w twarz. Nie udało mu się jednak zapewnić temu uderzeniu na tyle pędu, by powalić śmiertelnika. Ten zawarczał, zawył wręcz, przymierzając się do kolejnej szarży. W tym samym czasie Richard oddał pierwszy strzał w kierunku drugiego, nadbiegającego osobnika. Trafił go w klatkę piersiową i ten padł na ziemię. Był jednak wciąż żywy, zawył z bólu.
Wycie obu kanibali zwróciło uwagę pozostałej trójki, która podniosła łby i zrobiła pierwsze kroki w stronę wampirów. Richard poradził sobie ze swoim celem i zostało tylko jego dobicie, podczas gdy Gene wciąż musiał uporać się z przeciwnikiem zanim pozostali kanibale ich dopadną.

Re: Między nami, szczurami

#75
Pewnie, Maddox mógłby teoretycznie pozwolić Richardowi zająć się wszystkim przy użyciu broni palnej, ale miał swoje zasady. Towarzysza broni się nie zostawia na lodzie. Darował sobie zatem czekanie, aż kanibal łaskawie się do niego zbliży i sam ruszył w głąb kontenera, unosząc pięści przed twarz w pozycji bokserskiej.
- Waga piórkowa Seattle Uni, skurwysyny! - zawołał, zsuwając z twarzy maskę. Obnażone, jakby rozcięte w kącikach usta wykrzywił dziwny wyraz - ni to uśmiech, ni to grymas - kiedy z całej siły posłał pięść w kierunku twarzy najbliższego kanibala. A potem następną. Załatwi to szybko.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#76
Image






Inicjatywa jaką wykazał się Gene na pewno pomogła. Richard mógłby być naprawdę dobry w posługiwaniu się bronią palną, ale kto wie, czy poradziłby sobie sam z wygłodniałymi, rozbestwionymi osobnikami pragnącymi go pożreć. Obecność zamaskowanego Nosferatu ułatwiała sprawę.
Znów można było usłyszeć stłumiony, ale wciąż dość głośny z tej odległości wystrzał z broni palnej Richarda. Druga kula spenetrowała leżącego na ziemi kanibala, ostatecznie go unicestwiając i kończąc cierpienie jego egzystencji.
Maddox tymczasem ruszył na wciąż stojącego kanibala, którego zdołał jedynie odepchnąć pierwszym ciosem w szczękę. Nie miał zamiaru zostawiać go stojącego po wymierzeniu kolejnego. Ruszył ze swoim okrzykiem bojowym, wymierzając potężny cios w stronę gęby śmiertelnika. Tym razem przeciwnik zdecydowanie poczuł uderzenie, które posłało go na łopatki, i którego dobił Richard strzelając mu celnie prosto w łeb zanim zdążył się podnieść.
Doskonała współpraca dwójki Ukrytych przynosiła efekty. Pozostało troje wygłodniałych kanibali, którzy ruszyli biegiem w stronę Nosferatu. Dwóch z nich upatrzyła sobie Maddoxa, a trzeci rozpędził się w kierunku jego uzbrojonego towarzysza. Nie wyglądało na to, by paskudne ryło Diogeneza robiło wrażenie na tych potworach.

Re: Między nami, szczurami

#77
Powalony ciosem kanibal został błyskawicznie odstrzelony przez Richarda. Jeszcze tylko trójka. Maddox wystawił się nadciągającym dzikusom z otwartymi ramionami: śmiało, spróbujcie szczęścia! Wyglądało to tak, jakby szaleństwo odebrało im nie tylko resztki człowieczeństwa, ale nawet instynkt samozachowawczy. Nawet Spokrewnieni go posiadali. Tak, śmierć ze strony dwójki Nosferatu to będzie dla nich wręcz akt łaski.
Kiedy tylko następny kanibal znalazł się w zasięgu Diogenesa, ten złapał go za czerep i z całej swej nadludzkiej siły cisnął nim o podłogę kontenera. Takiego uderzenia jego mózg i czaszka nie miały prawa wytrzymać. Następnego z kolei chciał chwycić oburącz i zapoznać jego twarz ze swoim kolanem.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#78
Image






Pierwszy nacierający na Maddoxa kanibal zdołał zamachnąć się na niego, jednak ograniczona koordynacja ruchowa pozbawionego wyższych funkcji umysłowych napastnika, skutkująca w marnej sile uderzenia sprawiły, że neonata praktycznie tego nie poczuł.
Otworzyło to Diogenezowi możliwość kontrataku, którą wykorzystał, chwytając głowę śmiertelnika i uderzając nią o metalowe podłoże z taką siłą, że kość czaszki roztrzaskała się na kawałki, a jej zawartość bryzgnęła dookoła.
Pędzący na Richarda osobnik był cholernie szybki. Nosferatu oddał strzał nim ten do niego dopadł, jednak chybił, a kanibal złapał go obiema łapami, próbując go ugryźć. Doszło do szarpaniny, podczas której nieumarły próbował odzyskać swobodę na tyle, by zwrócić lufę pistoletu w stronę przeciwnika, broniąc się przed jego ugryzieniem. Richard, zmuszony do walki w zwarciu, pchnął oponenta na ścianę kontenera i powoli wykręcał pistolet w jego kierunku.
W tym samym czasie drugi kanibal, kobieta, która rzuciła się na Diogeneza w momencie, gdy ten podnosił się na równe nogi, nie zdołała go złapać ani nawet szarpnąć. Szybkim ruchem, Ukryty pochwycił zdziczałą kobietę i z impetem uderzył kolanem w jej twarz. Została oszołomiona, co zapewniło Maddoxowi okazję do wymierzenia ostatecznego ciosu.

Re: Między nami, szczurami

#79
Jeszcze jeden z głowy. Pozostała dwójka. Richard związał się walką z jednym z nich - walką wręcz, która na oko Gene'a nie wydawała się drugiemu Ukrytemu specjalnie komfortowa. Nie dziwił mu się. Diogenes chętnie by go wsparł, ale najpierw musiał zająć się swoim celem. Skoro już zaczął, to skończy, a nie zostawi na wpół wykończoną!
Nie zamierzał się cackać. Zbliżył się do zezwierzęconej kobiety, złapał ją oburącz za szyję i poderwał w powietrze z zamiarem przetrącenia jej karku. Dopiero potem postanowił pomóc Richardowi z jego problemem poprzez pochwycenie "zombie" i wystawienie go na strzał dla Ukrytego.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#80
Image
W czasie, gdy towarzysz Maddoxa szarpał się ze swoim przeciwnikiem, on sam chwycił oszołomioną kanibalkę i uniósł ją do góry, ściskając mocno obiema dłońmi aż do momentu, kiedy usłyszał chrupnięcie i ciało stało się bezwładne. Puszczone zwłoki padły na ziemię, nie stanowiąc już zagrożenia.
To zredukowało ilość potworów do jednego. Diogenez podjął się asysty, łapiąc śmiertelnika tak, by zwolnił Richarda z uścisku i pozwolił mu na oddanie strzału. Ostatni, stłumiony wystrzał rozsmarował mózg dzikusa na metalowej ścianie.
Koniec. Niebezpieczeństwo zostało zneutralizowane. Dwójka Nosferatu uporała się z problemem oraz zakończyła cierpienie piątki śmiertelników, która zatraciła swoje człowieczeństwo i oddała się najbardziej pierwotnym, mrocznym instynktom.
Makabryczne odkrycie musiało zostać zabezpieczone zanim ktokolwiek by odkrył co tam się wydarzyło, jednak jak Maddox i Richard przekonali się wychodząc na zewnątrz, nie było to takie proste. Kapiąca krew cieknęła z otwartego kontenera, tworząc karmazynową kałużę. Odzienie obu wampirów także było zakrwawione, a buty zostawiały czerwone ślady na podłożu.
Image
Co za syf. — Skomentował Richard, przyglądając się krwawej łaźni w środku. Sprawdził stan swojego magazynka i następnie schował pistolet pod płaszcz.
Image
Dobra robota, swoją drogą. Nieźle sobie poradziłeś. — Nie omieszkał skomplementować bojowych umiejętności swojego towarzysza, który mimo braku broni palnej unieszkodliwił znaczną część kanibali.
Image
Na razie lepiej, żebyś się stąd zmył i ogarnął. Muszę wykonać parę telefonów, wezwać ekipę sprzątającą i kogoś, kto zaspawa te cholerne drzwi. Robotę z resztą kamer zostawimy na inny raz. — Miał rację. W tej sytuacji błędem byłoby zostanie na miejscu. Gene musiał, w pierwszej, umyć się i załatwić sobie czyste ubranie. Nie było wątpliwości, że Richard i jego kontakty poradzą sobie z uprzątnięciem tego małego koszmaru.

Re: Między nami, szczurami

#81
Wszystko wreszcie ucichło. Skończyli. I byli cali brudni od krwi. Aż go kusiło gdzieś tam w środku, by ją z siebie zlizać, ale opamiętał się. Kto wie, co takiego siedziało w tych psycholach? On nie miał zamiaru żywić się zakażoną krwią. Menelstwo menelstwem, ale szanujmy się.
Spojrzał w bok, na Richarda, niemniej upapranego potencjalnie zainfekowaną juchą. Uśmiechnął się na jego słowa. Tak normalnie, nie złowieszczo, choć w jego przypadku to było pewnie jedno i to samo.
- Nawet fajnie było sprawdzić, czy jeszcze coś pamiętam - przyznał i przetarł twarz czystszym kawałkiem rękawa kurtki. Czyli wyglądało na to, że przerwa w ogarnianiu kamer potrwa dłużej niż chwilę. Sabbat może się nacieszyć chwilą spokoju od bycia obserwowanym przez klan Ukrytych, ale przynajmniej miasto nie ucierpi z powodu kolejnego szalonego gówna. Kto wie, może nawet była to jakaś część planu ze strony łopatogłowych, by wywołać dodatkową epidemię i masową histerię? Cóż, teraz na pewno się tego nie dowie. - Jasne. Jakby co, to Hector ma mój numer, weź go od niego. Ja chyba pierwsze, co zrobię, to się obmyję z tego syfu. Na razie.
Maddox skinął głową w stronę Nosferatu, po czym aktywował Niewidzialną Obecność i odszedł. Skierował swe kroki w stronę brzegu rzeki. Nie było to może idealne rozwiązanie, ale przynajmniej jakieś. Chciał się względnie szybko obmyć. Gdyby jakiś śmiertelnik pytał, to ten powie, że wdał się w bójkę czy coś. Nie wiedział jednak, czy chciało mu się jakkolwiek rozmawiać w tym stanie z ludźmi. Gdy skończył, wziął telefon i wykręcił numer do Hectora.
- Hej, Hector, mam sprawę - odezwał się, gdyby admin Schrecknetu odebrał. - Orientujesz się może, gdzie mógłbym zgarnąć jakieś w miarę czyste ciuchy? Jakiś lumpeks 24/7 czy coś? Mieliśmy z Richardem małe komplikacje i przydałyby mi się jakieś na zmianę.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#82
Image
Opanowanie było jak najbardziej korzystne w tej sytuacji. Jeśli w krwi dzikusów była jakaś zaraza, to nie warto było ryzykować poznania jej efektów. Od badania skażonej krwi byli Tremere. Kwestia czasu zanim odkryją co jest grane. Przynajmniej taka była nadzieja, jaką podzielała Rodzina.
Nosferatu o błyszczących ślepiach skinął głową z aprobatą w odpowiedzi na słowa Diogeneza, który w widowiskowy sposób zaprezentował swoje zdolności.
Image
W porządku, do zgadania. — Pożegnał się, wyciągając swój telefon komórkowy, gdy neonata używając dyscypliny rozpłynął się w mroku.
Ukryty mógł w spokoju obmyć swoją paskudną gębę i resztę nieumarłego cielska. Nie było akurat nikogo w pobliżu. Widać było kogoś w oddali, ale wystarczająco daleko, by nie trzeba było się przejmować naruszeniem Maskarady ani irytującymi pogaduchami.
Gdy wreszcie skończył obmywać się z juchy i zadzwonił pod numer Hectora, ten odebrał po może trzech sygnałach.
ImageHehe. Richard już mi pisał, że mieliście niecodzienną przygodę, ale bez szczegółów. — Słowo szybko się niesie, zwłaszcza u Nosferatu. To też nie było dziwnym, że Hectora doszły już słuchy o tym, co działo się w dokach.
ImageHmm. Czekaj, niech pomyślę… Wiem, że w Queen Anne jest jeden mały sklepik, który funkcjonuje do późna w nocy. Właściciel lubi pomagać bezdomnym i ludziom w potrzebie. Sprzedaje tam ciuchy, śpiwory, namioty, wszystko co trzeba do przetrwania w miejskiej dżungli. W sumie która teraz jest… O, powinieneś jeszcze zdążyć. Wysyłam ci adres. — Pik. Wiadomość tekstowa od Hectora wskazywała adres niedużego budynku w mniej popularnej części Queen Anne.
ImageTylko miej chociaż te kilka dolarów w kieszeni. Gość słynie z dobroczynności, ale jakoś musi się utrzymać. — Dodał, gdyż może pierwsze wrażenie sugerowało, że można było liczyć na darmochę, a niekoniecznie musiało tak być. Pewnie niejeden pozbawiony grosza przy duszy, czy jakiś kombinator, chciał tam coś wyżydzić, więc nie było co liczyć na specjalne traktowanie.

Re: Między nami, szczurami

#83
Teoretycznie zdołał obmyć się na tyle, by nie wzbudzać paniki. Teraz wzbudzałby w najlepszym wypadku niepokój nieco większy niż zazwyczaj, bo nawet jeśli zmył z siebie większą część krwi, to miejscami już zdążyła wsiąknąć w materiał. Cholera, lubił tę kurtkę. A teraz będzie ją musiał pewnie wymieniać i przeszywać plakietki...
Informacja od Hectora poprawiała jednak humor. Chyba uda mu się jeszcze tej nocy zorganizować jakieś czystsze ciuchy. Nawet nie chciałby gościa rżnąć na darmowe ubrania, spokojnie coś by mu zapłacił, tylko niech mu coś zorganizuje.
- Chwała ci, dzięki! - powiedział i rozłączył się. Teraz pozostało ruszyć przez miasto pod wskazany adres. Jeśli się pospieszy, to może nawet zdąży przed zamknięciem.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#84
Image






Pomijając zapaskudzone ubrania, Nosferatu był na tyle czysty, na ile się dało być w obecnych okolicznościach. Nie było wątpliwości, że zwróci na siebie uwagę idąc ulicami miasta, ale o ile nie trafi na patrolujący radiowóz, to nie powinien spodziewać się żadnych kłopotów.
Ucieszony z wieści, jakie otrzymał od admina SchreckNetu, Maddox ruszył ulicami Seattle do miejsca, o którym się właśnie dowiedział. Musiał czym prędzej pozbyć się brudnych ubrań, to też nie zwlekał. I tak, rzeczywiście, co poniektórzy zwracali głowę w jego kierunku, gdy akurat szedł między śmiertelnikami, co było trudne do uniknięcia nawet skupiając się na przechodzeniu od jednej bocznej uliczki do drugiej. Póki co nie zbliżył się do żadnego mundurowego SPD na tyle, by miał go ktoś spisywać.
Ostatecznie dotarł do uboższej części Queen Anne, na ulicę, gdzie znajdował się nieduży sklepik, działający od południa do paru godzin po północy. W oknach widać było manekiny ze znoszonymi ciuchami, a pod budynkiem kręciło się paru ludzi z “kręgów” Maddoxa.
Wchodząc do środka dało się uświadczyć ciasnoty. Było tam naprawdę mało miejsca. Większość zabierały wieszaki z ubraniami, na których widać było ślady użytkowania, a także podobnej jakości namioty oraz śpiwory pozbawione czy to kartonowych czy foliowych opakowań. Za ladą siedział czarnoskóry mężczyzna, którego charakteryzowały siwe włosy i broda, coraz wyższe czoło, a także okulary, które wykorzystywał do czytania gazety. Ubrany w znoszony sweter, spędzał ostatnie godziny pracy w ciszy i spokoju.

Re: Między nami, szczurami

#85
Kiedy szedł przed siebie w kierunku sklepu, starał się sprawiać wrażenie jakby był co najmniej nie do końca poczytalny. Krzyżował ręce na piersi i lekko pochylony, patrzył to przed siebie, to oglądał się dookoła. Być może wyglądał jakby ledwie przed chwilą uciekł jakimś zbirom, którzy chcieli go podtopić, patrząc na ślady na ubraniach oraz fakt, że był mimo wszystko mokry. Przed wejściem do sklepu skinął głową w kierunku bezdomnych koczujących nieopodal. Sprawdził stan maski - wciąż się trzymała, dobrze - po czym wkroczył do ciasnej ciuchowni.
- Dzień dobry wieczór? - rzucił w kierunku siedzącego w ciszy właściciela. Cały czas grał rolę poddenerwowanego włóczęgi. - Chciałem... Chciałem kupić jakieś nowe ubrania.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#86
Image
Utrzymanie Maskarady było zawsze priorytetem. Najlepiej wiedzieli o tym Spokrewnieni klanu Nosferatu, których sama obecność pośród śmiertelnych mogła naruszyć Pierwszą Tradycję. Diogenez dobrze wiedział co robić i jak się zachowywać, by uniknąć rozpoznania.
W danym momencie Gene sprawiał wrażenie bezdomnego ćpuna, lub pijaka, którego zdrowie pozostawiało wiele do życzenia. Jeśli nie był niewidzialny, to był odrażający, ale nie w tradycyjnym dla Nosferatu sensie. Śmiertelnicy trzymali się z dala od jednostek z marginesu społecznego, czyli ćpunów, alkoholików, wszelkich niebezpiecznych i właśnie nie do końca poczytalnych osobników. Nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby znajdować się teraz w orbicie wampira, co było dokładnie tym, czego Ukryty oczekiwał. W ten sposób udało mu się dostać do środka bez wzbudzania podejrzeń.
ImageO hej. Jasne, zaraz ci coś wybierzemy. — Mężczyzna odpowiedział przyjaźnie, podciągając się ze swojego siedziska.
ImageCholera, wyglądasz jakby trzeba było ci czegoś więcej. Wszystko w porządku? — Dodał z troską w głosie, poprawiając swoje okulary. Diogenez odgrywał swoją rolę aż za dobrze.

Re: Między nami, szczurami

#87
Zadziwiające, jak wiele człowiek może się nauczyć w kwestii aktorstwa, kiedy zostaje zmuszony do życia na ulicy, a potem przyjęty w poczet wampirów, które muszą grać jeszcze bardziej niż inne wampiry. Maddox czuł czasami, że minął się z powołaniem i powinien był zamiast do woja iść w aktorstwo. Bez Niewidoczności szedł przez miasto i nikt nawet nie uraczył go spojrzeniem; aż tak dobrze szło mu udawanie marginesu społecznego.
- Huh? A, nie, to nic. Nic takiego - odpowiedział, podtrzymując rolę, Maddox, patrząc na właściciela sklepu. - Tak tylko... wdałem się w bójkę na przystani, jedno doprowadziło do drugiego i tak jakby... miałem nieprzyjemną kąpiel... - Nie było to kłamstwo. Jeśli spojrzeć na fakty - i przy tym powycinać szczegóły łamiące Maskaradę - to tak właśnie wyglądało. - I teraz potrzebuję czegoś na zmianę. A nie chcę się jeszcze bardziej przeziębić niż już jestem...
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#88
Image

Aktorstwo Spokrewnieni mieli we krwi. Musieli mieć, jeśli chcieli przetrwać. Czasy inkwizycji dawno przeminęły, i choć pamiętają je nieliczni, to wciąż się o nich opowiada i wszyscy zgadzają się z tym, że nigdy nie powinno się pozwolić na to, by powróciła.
ImageNo widać, żeś zmoknął. Dobra, zaraz ci dam coś na zmianę. — Odparł i ruszył pod ścianę, poczynając przebierać między ubraniami. Zaczął wyciągać na wierzch ciuchy na wieszakach. Znalazł się tam szary tshirt i brązowe dżinsy. Przyniósł je prosto do wampira.
ImageTrzymaj. Tam możesz się przebrać. — Wskazał na prowizoryczną, acz dobrze osłoniętą, przebieralnię z lustrem, za którą nikt wampira nie dojrzy.
ImageZ butami może być gorzej. Te schodzą najszybciej. Ale na pewno będę mieć dla ciebie jakąś ciepłą kurtkę. — Obuwie mogło nie być konieczne. Buty Maddoxa były dość mocne i w zasadzie wystarczyło je tylko dobrze przemyć, by wróciły do względnie dobrego stanu. Gorzej sytuacja miała się z kurtką, na której były ślady pozostawione przez oponentów. Co prawda najwięcej krwi znalazło się na koszuli i spodniach, ale kilka mniejszych plam znalazło się również na kurtce. Miał szansę zmienić ją na inną, jeśli chciał i było go na to stać.
Mężczyzna zapewnił Maddoxowi również ręcznik, żeby ten mógł się wysuszyć.

Re: Między nami, szczurami

#89
Przyjął oburącz podane mu spodnie i podkoszulek. Popatrzył w stronę przebieralni, skinął głową do sprzedawcy i usunął się we wskazanym kierunku. Zasunął za sobą zasłonę i szybko się przebrał. Spodnie pasowały idealnie, ale t-shirt jakoś dziwnie leżał. A nie, chwila, to on założył go na odwrót. Jak go poprawił, to pasował już idealnie. Narzucił na siebie kurtkę, by zakryć czymś ciemne żyły na bladym ciele i wyszedł ponownie na spotkanie właścicielowi.
- A buty to już żaden problem... - zapewnił śmiertelnika. Tupnął raz i drugi nogą. Kamasze US Army trzymały się tak samo dobrze jak przez ostatnie kilka lat. Trochę wody, może pasty do butów i będą jak nowe. - Przetrzymały Kuwejt, przetrzymają i Seattle. - Zaśmiał się cicho. Ale kurtkę z wielką chęcią przyjmie.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#90
Image
Po chwili spędzonej za zasłoną, nieumarły był już ubrany w świeże, stosunkowo czyste, acz nieco znoszone ciuchy. Gdy wyszedł na zewnątrz, kontynuując wymianę zdań, śmiertelnik zaśmiał się cicho pod nosem.
ImageByły wojskowy, co? Co za tragedia. Nie jesteś pierwszym moim klientem, którego Ameryka olała i zostawiła na ulicy. Użyć, wypluć i zapomnieć, nie? — Parsknął pogardliwie, kręcąc głową zniesmaczony sytuacją, gdzie żołnierze oddający tak wiele za ten kraj muszą po powrocie walczyć w nim o przetrwanie, bo zostają porzuceni i nie jest w niczyim interesie im pomagać.
ImageMożesz ciężko pracować, stawiać swoje życie na szali, poświęcać się, a i tak zostaniesz olany i pogardzany. Mój syn też chciał iść do wojska, wiesz? Cieszę się, że wybrał lepszą ścieżkę, bo tam nie ma przyszłości. — Przejrzał dobrze sekcję z wierzchnim odzieniem i wydobył gdzieś z samego dna wytartą, ocieplaną kurtkę wojskową z kapturem, którą wręczył Maddoxowi.
ImageMasz ogólnie czym zapłacić? — Zapytał spokojnie, czekając aż klient się ubierze.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron