Czy blondyn był przekonany, że przeżyje tę noc? Sądząc po jego oporze, nie dało się tego wykluczyć. Jednak nawet jeśli miałby zacząć śpiewać jak skowronek, Gene podjął już dawno decyzję co do jego losu, a drażniący głód, który pojawił się wraz ze zniknięciem rany po kuli, mógł jedynie upewnić wampira w jego zamiarach.
Hogan stawał się coraz bardziej blady, gdy słuchał nieumarłych, a do tego miał przed sobą głodnego wampira ukazującego ostre kły. Możliwe że wreszcie zaczynał rozumieć powagę sytuacji, nawet jeśli wciąż liczył na to, że jakoś wyjdzie z tej sytuacji.
Richard podał Diogenesowi worek, wciąż tylko milcząc i obserwując. Nosferatu pochwycił również za butelkę i ruszył z powrotem do pojmanego. W odpowiedzi na jego instrukcje, Krzykacze przechylili krzesło z delikwentem do tyłu, dając operatorowi butli z wodą odpowiedni kąt do pracy.
Nie, nie, nie! Kurwa! Stop! — Mężczyzna zaczął się agresywnie wiercić, próbując się bezskutecznie uwolnić, gdy jego głowę na powrót przyozdobił czarny worek.
Co tam mamroczesz? Ah, oczywiście. Pewnie zaschło ci w gardle. Polewaj mu. — Wampirzyca z uśmiechem rzuciła do Maddoxa, gdy ten nabliżał się z butlą.
Po chwili zaczęło się podtapianie, z którym Hogan walczył z całych sił, szamocząc się, wiercąc, kręcąc głową na wszystkie strony, podczas gdy Chase trzymała go mocno jedną ręką, a drugą sięgnęła w dół, wyłamując kolejny palec i kolejny. W tym samym czasie, Armstrong raz po raz uderzał pięścią w brzuch śmiertelnika. We trójkę Spokrewnieni zaserwowali mu nadzwyczajne przeciążenie zmysłów, głównie zmysłów bólu, atakowanych z prawie każdej możliwej strony.
Gdy Maddox zrobił chwilę przerwy, a nieumarli przestali katować nieszczęśnika, ten znów przemówił, tym razem głośno i pewnie.
Dość już! Dość! Powiem wam wszystko co wiem, kurwaaa! — Złamany w duchu i ciele, wreszcie był gotów się wyspowiadać. Gdy tylko mokra torba została zdjęta z jego głowy, zaczął tłumaczyć.
Nie znam typa, który mnie wynajął. Używał pośredników. Dostawałem instrukcje i kasę, robiłem swoje, tyle. Nigdy nie widziałem go na oczy, nie wiem nawet jak się nazywa. Przysięgam. Ja rozwiązuję problemy dla ludzi, którzy nie chcą brudzić sobie rąk. Rzadko kiedy zdradzają swoją tożsamość. — Odkaszlnął porządnie, ciężko oddychając i mętnym wzrokiem spoglądając na Diogenesa.
Jeśli chodzi o tego waszego gościa, miałem go wywabić i zadzwonić na podany numer jak się pojawi. Zadzwoniłem, potwierdzili i chyba go zgarnęli. Mam telefon w wewnętrznej kieszeni, tam znajdziecie numer zapisany jako Carnifex. To wszystko co mam. Nic więcej nie wiem. — Spuścił głowę zmęczony, ciężko łapiąc kolejne oddechy.
Spokrewnieni popatrzeli po sobie z zadowoleniem. Armstrong przetarł ręce, a Richard odebrał od Maddoxa
narzędzia.
No proszę, jednak nasz kolega ma jakieś przebłyski instynktu samozachowawczego. — Chase spojrzała na brodacza, a następnie sięgnęła dłonią pod zmoczoną marynarkę Hogana, pogmerała i wyciągnęła telefon komórkowy, który obejrzała i rzuciła w stronę Maddoxa tak, by łatwo go złapał.
Wypuśćcie mnie, dobra? Zniknę z tego miasta i już nigdy mnie nie zobaczycie. — Niczym zbity pies, prosił o uwolnienie, znów unosząc głowę i spoglądając po zebranych błagalnym wzrokiem.