Głód... Pragnienie... Krew... Tylko o tym myślała teraz Bella, w stanie bliskim szaleństwu opuszczając swoje domostwo, przypominając zmorę, której bestialska w obecnej chwili aparycja mogłaby zapewne przerazić niejednego rosłego mężczyznę. Głód niemalże złamał jej silną samokontrolę, pozostawiając ją na granicy. Bestia była już blisko, mogła ją poczuć tuż pod swoją chłodną skórą. Łaknęła kontroli, pragnęła się pożywić.
Bella wciąż miała jednak rozsądek i dość opanowania, by utrzymać Maskaradę za priorytet. Zamiast udać się w tłumnie odwiedzane miejsce, gdzie niewątpliwie zwróciłaby na siebie uwagę w tym krytycznym stanie, naruszając Maskaradę i zwracając tym samym uwagę lokalnych władz Camarilli, ruszyła w kierunku mrocznych zakamarków między budynkami. Liczyła na to, że uda jej się gdzieś tam odnaleźć kogokolwiek, kto mógłby zaspokoić jej rosnący głód. Nie miała nad sobą dość kontroli, by użyć swoich wdzięków. Musiała obrać bardziej agresywną taktykę.
Starając się stale trzymać w cieniu, rozglądała się za pożywieniem. Nie mogła liczyć na wiele, nie w jej obecnym stanie, nie w momencie, gdzie tak naprawdę nie mogła użyć żadnego z jej atutów, z których przeważnie korzystała. Wszakże sam jej wzrok mógłby obecnie przerazić śmiertelników.
Szukała przez dłuższą chwilę, przemieszczając się między uliczkami, kryjąc się za betonowymi konstrukcjami. Kilkakrotnie musiała skryć swoją twarz, gdy mijała ludzi przemierzających miasto w parze. Jej dziwne zachowanie zwróciło uwagę niejednego przechodnia, który zdołał ją ujrzeć, kiedy śmigała przez ulicę, ale nie na tyle, by trzeba było się obawiać - prawdopodobnie.
Po długich poszukiwaniach natrafiła na samotnego, otulonego starym kocem osobnika, siedzącego pod ścianą w bocznej alejce. Był nieprzytomny. Pusta butelka, którą dotykały opuszki jego palców zdawały się być przyczyną obecnego stanu jegomościa. Wiedziała, że nie zaspokoi jej głodu w dużym stopniu, aczkolwiek nie mogła w tym momencie wybrzydzać. Prędko dopadła do niego, upewniła się, że jego oczy są zamknięte, po czym wbiła się w jego szyję niczym drapieżna bestia. Pozyskała z niego bardzo niewiele (uzyskano 2 punkty krwi), jednak wciąż zachowując resztki samokontroli przerwała picie. Musiała zdecydować, czy chce kontynuować, skoro miała go już pod ręką, czy lepiej będzie znaleźć świeżą, bardziej treściwą ofiarę.