Image

Iskra w Beczce Prochu

#1
Rider nie miał teraz czasu na przebieranie się w formalny strój, zamierzał wejść do Elizjum tak jak stał, jak ulicznik, zresztą sprawa z którą przyszedł zdecydowanie nie należała do spraw grzecznych, polecił jedynie Samowi przypilnowanie motocyklów rzucając do niego groźne słowa w momencie zdejmowania okularów:
-Jeśli wyjdę i zobaczę chociaż jedną ryskę na Mustangu, albo że Ciebie tu nie będzie to dziura w głowie będzie twoim najmniejszym problemem
Po chwili "Jeździec" był już w nieumarłej części klubu i zapalając papierosa zaczął się rozglądać za tymi Spokrewnionymi którzy "sprawiali kłopoty", głównie poszukiwał Brujah, ale nie unikał żadnego klanu, w jego głowie narodził się plan który mógł zostać zrealizowany w celu upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu: pokonania Lupinów i osłabienia "krawaciarzy". Szczególnie Rider zwracał uwagę czy w Elizjum jest obecnie James Raymond lub Alice Morgan, ale każdy potencjalny sprzymierzeniec jest teraz na wagę złota.
Dym wypełniał martwe płuca nieumarłego jeszcze bardziej, kiedy z dziwną mieszanką satysfakcji i obrzydzenia obserwował stoliki w Elizjum, a myśli pędziły w jego głowie na widok każdego ze Spokrewnionych:
-Kapuś, Zdrajca, Polityk, Pies Księcia...- to tylko niektóre z wyzwisk które układały mu się w głowie w czasie oglądania sali

Re: Iskra w Beczce Prochu

#2
Noah zawsze starał się wyglądać elegancko, dlatego właściwie nie rozstawał się ze swoim kompletem garniturowym. Nie należał do wysokiej klasy, ale pozwalał wampirowi przynajmniej zachować schludny wygląd, a także umożliwiał wtopienie się w tłum podobnie ubranych mężczyzn. Zanim Parias wkroczył do klubu, rozpoznał zaparkowany motor Ridera. Zerknął na ochroniarza i pokiwał mu głową z dezaprobatą, jakoby chciałby mu w niewerbalny sposób przekazać: zachowuj się.
Po chwili "grabarz" był już na piętrze przybytku, w sali przeznaczonej nieumarłym. Poświęcił moment na rozejrzenie się, a gdy zauważył twarz rewolwerowca, powitał go z dystansu, skinięciem głowy. Jeszcze nie planował go zaczepiać, ale posłał mu spojrzenie pełne tajemniczego zadowolenia, wręcz dumne, sygnalizujące ochotę na interakcję.
Bezklanowiec usiadł przy barze. Oddał się nowemu nawykowi, a mianowicie paleniu papierosów. Wyciągnął z paczki Lucky Strike'a, zapalił bibułę zapałką, zaciągając się głęboko dymem rozpoczynającym penetrację martwego wnętrza. Mina na facjacie palacza była zupełnie neutralna, zaś jego myśli krążyły wokół planów, jakie miały się wkrótce zrealizować.

Re: Iskra w Beczce Prochu

#3
Rider zapamiętał rozłożenie osób w Elizjum w celu przyszłej interakcji, ale na ten moment miał do pogadania z Noahem, który ewidentnie miał mu coś do przekazania. Wciągnął więc dym jeszcze raz tak by wypełnił jego martwe płuca i podszedł do grabarza z uśmiechem wystawiając mu rękę na powitanie w męskim uścisku:
-Siemasz Johnston, widzę, że masz jakieś newsy.- zagaił serdecznie zaciskając dłoń Pariasa: -Widzę, że po śmierci, zacząłeś pieścić płuca- uśmiechnął się wskazując ręką na papierosa w ręku swojego rozmówcy po czym usiadł obok niego, zaciągając się wspólnie dymem:
-w mojej trawie nic nie piszczy, twoje badania z Różaną Primogen coś wniosły do sprawy?- przeszedł od razu do rzeczy-bo wiesz...Na mieście coraz częściej słychać wycie, a srebra jak nie było tak nie ma, no chyba, że udałoby się napaść na jakąś mennicę...- Rider nie zamierzał zdradzić Noahowi prawdziwego zamiaru swojej obecności w Elizjum, chciał grać zachowawczo, w końcu Johnston był jednym z młodych pudli, który jak na razie gra do przeciwnej bramki niż Rider w "Wielkiej Grze", ale łączy ich wspólny interes...Pokonania Wilków

Re: Iskra w Beczce Prochu

#4
Widok nadchodzącego Ridera był miły Noahowi, gdyż niższy rangą wampir nie musiał latać wokół wyżej postawionej pijawki. To było przyjemne uczucie, niemniej balsamista nie pozwolił na to, aby rozproszyły go tak absurdalne myśli. Przybił sztamę z gangsterem.
— W rzeczy samej, panie zleceniodawco —zażartował na początku. — Coś wiem. A jeśli chodzi o palenie, cóż, jak to mówi pewne porzekadło: z kim przystajesz takim się stajesz. — Dokończył zdanie i odstawił fajkę na róg popielniczki.
Najpierw wysłuchał do końca gangstera. Johnston nie zdziwił się, kiedy usłyszał o próbie pozyskania srebra.
— Zapomnijmy o ataku na lupinów. To bezsensu — zaczął spokojnym głosem, jednak zaznaczył ostatnie słowo wypowiedzi mocniejszym tonem. — Udało mi się wykonać sekcję zwłok, umarli zostali zmasakrowani. Chwilę przed śmiercią ujrzeli istotę, która sama swoją obecnością doprowadziła ich do szaleństwa, sprawiając, że byli zupełnie obezwładnieni.
Sięgnął po papierosa. Porządnie się zaciągnął dymem.
— Później udałem się do tartaku. Wkradłem się do środka, zbadałem dokumenty. Odkryłem wyrwane kartki w dziennikach, w aktach personalnych zabitych, ktoś w pośpiechu zatuszował ślady. Dałbym sobie spokój, jednak udałem się do magazynku przechowującego środki czystości i inne artykuły. Pod szafką znalazłem skrytkę, w której umieszczono czek od Bureau of Investigation. W memo czeku była zapisana nazwa czerwonego klonu po łacinie, rzadko tutaj występującego. Wiedziałeś, że rdzenna ludność zamieszkująca te tereny uważa je za święte? — Skończył mówić, a następnie wypalił do końca papierosa. Zgasił go w popielniczce.
— Wziąłem ten czek ze sobą oraz kilka innych rzeczy. Zostawiłem jednak wiadomość w skrytce, z nadzieją, że właściciel mnie odnajdzie. Zamierzam dowiedzieć się od niego, o co tutaj chodzi. Dlatego wstrzymaj się proszę z uzbrajaniem się. Być może da się załatwić tę sprawę bez wystrzelenia ani jednego naboju.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości