Tenebryzm
: 01 sie 2023, 23:25
Vaughn zaczynał robić się głodny. Nie lubił tego uczucia, zresztą który Spokrewniony je znosił? Kły go od tego świerzbiły. Spojrzał na zegarek. Nigdzie mu się nie spieszyło, chętnie rozrusza nieumarłe mięśnie. Pewnie byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie padało, ale specjalnie mu to nie przeszkadzało. W razie, gdyby doszło do komplikacji, deszcz zmyje ślady. Nie żeby spodziewał się aż takiego "urozmaicenia" młodego jeszcze wieczoru.
Odziany w płaszcz, z kapeluszem na głowie, Spokrewniony klanu Róży opuścił swoje schronienie i udał się na spacer przez miasto. Nogi poniosły go tak daleko, że już stąd widział The Loop. Kilkaset metrów dalej ulicami władali Ventrue. Nie wiedział, czy głos O'Connora docierał aż do Chicago, lecz nie widziało mu się sprawdzać poprzez niezapowiedziane polowanie na ich własnym terytorium. Uznał więc, że będzie trzymać się Near West.
Szedł w deszczu spokojnie, swobodnie, może nawet beztrosko dla niektórych obserwatorów. Ot, samotny dżentelmen przemierza zaciemnione ulice miasta, nic nadzwyczajnego, nic a nic. Specjalnie przyjął taką postawę. Chociaż nie miał szczególnie wygórowanych nawyków żywieniowych, tego wieczora uznał, że zasmakuje nieco w krwi bogatej w adrenalinę. Minie osobnika chętnego do przeszukania go po kieszeniach, prawdopodobnie zostanie zaprowadzony w ciemną uliczkę, by uniknąć spojrzeń potencjalnych świadków... a następnie zwierzyna zostanie łowcą, a łowca - zwierzyną. O tak, to brzmiało apetycznie.
Odziany w płaszcz, z kapeluszem na głowie, Spokrewniony klanu Róży opuścił swoje schronienie i udał się na spacer przez miasto. Nogi poniosły go tak daleko, że już stąd widział The Loop. Kilkaset metrów dalej ulicami władali Ventrue. Nie wiedział, czy głos O'Connora docierał aż do Chicago, lecz nie widziało mu się sprawdzać poprzez niezapowiedziane polowanie na ich własnym terytorium. Uznał więc, że będzie trzymać się Near West.
Szedł w deszczu spokojnie, swobodnie, może nawet beztrosko dla niektórych obserwatorów. Ot, samotny dżentelmen przemierza zaciemnione ulice miasta, nic nadzwyczajnego, nic a nic. Specjalnie przyjął taką postawę. Chociaż nie miał szczególnie wygórowanych nawyków żywieniowych, tego wieczora uznał, że zasmakuje nieco w krwi bogatej w adrenalinę. Minie osobnika chętnego do przeszukania go po kieszeniach, prawdopodobnie zostanie zaprowadzony w ciemną uliczkę, by uniknąć spojrzeń potencjalnych świadków... a następnie zwierzyna zostanie łowcą, a łowca - zwierzyną. O tak, to brzmiało apetycznie.