VampBook | vol. 1
: 31 sty 2024, 15:57
Ciche buczenie wiatraka w komputerze co jakiś czas przerywane było pomrukami odczytów z dysku. Kondensatory włączonego monitora dodawały do tego tła ledwo dosłyszalne popiskiwanie. Światła licznych diodek nadawały sobie tylko znany sygnał zupełnie nie dbając o to, czy ktoś go widzi, czy nie. Zza okna dobiegał wygłuszony szum ulicy, nasilający się za każdym razem, gdy przejechał nią jakiś nocny kierowca. Otulony ciemnością, samotny i w nienaturalnym bezruchu, na starym zakurzonym łóżku leżał Spokrewniony lichej krwi. Cenił sobie te krótkie chwile pozornego spokoju. Chwile, gdy otoczony szeptami elektroniki mógł niczego nie robić i o niczym nie myśleć. Jakby sam był takim szeptem. Jakby go nie było. Myśli jednak nie dało się zatrzymać, dlatego w końcu przyszły do niego, a wraz z nimi świadomość, że nie może leżeć tak całą noc.
Przez ostatni rok David starał się zdobywać znajomości i gromadzić wpływy pośród bezklanowców. Właściwie to nie wpadłby nawet na ten pomysł, gdyby nie Caleb Mercer. To on pierwszy go odszukał i zaraził tą ideą. Ideą, że choć w pojedynkę często byli słabi pośród silniejszych drapieżników, to w grupie mogli osiągnąć wiele. I choć zapał Mercera był zaraźliwy, to wyczuć się w nim dało pewną ukrytą tajemnicę. W najlepszym wypadku palącą ambicję. W najgorszym gorączkę fiksacji. Tym razem David nie planował jednak snucia wielkich planów z Mercerem. Tą noc pragnął poświęcić na rozpoznanie gdzie jest i czym dysponuje w kwestii pariasów.
Łóżko zatrzeszczało lekko, gdy martwe ciało wstawało z niego poruszone wolą Spokrewnionego. David podszedł do komputera i siadając, wstukał hasło. Sięgnął też po telefon leżący nieopodal. Miał tu trochę notatek i kontaktów. Chciał przypomnieć sobie, kogo z lokalnych pariasów już poznał i ile o nich wie.
Przez ostatni rok David starał się zdobywać znajomości i gromadzić wpływy pośród bezklanowców. Właściwie to nie wpadłby nawet na ten pomysł, gdyby nie Caleb Mercer. To on pierwszy go odszukał i zaraził tą ideą. Ideą, że choć w pojedynkę często byli słabi pośród silniejszych drapieżników, to w grupie mogli osiągnąć wiele. I choć zapał Mercera był zaraźliwy, to wyczuć się w nim dało pewną ukrytą tajemnicę. W najlepszym wypadku palącą ambicję. W najgorszym gorączkę fiksacji. Tym razem David nie planował jednak snucia wielkich planów z Mercerem. Tą noc pragnął poświęcić na rozpoznanie gdzie jest i czym dysponuje w kwestii pariasów.
Łóżko zatrzeszczało lekko, gdy martwe ciało wstawało z niego poruszone wolą Spokrewnionego. David podszedł do komputera i siadając, wstukał hasło. Sięgnął też po telefon leżący nieopodal. Miał tu trochę notatek i kontaktów. Chciał przypomnieć sobie, kogo z lokalnych pariasów już poznał i ile o nich wie.