Niesamowite, z jak dużym entuzjazmem spotykał się jego projekt. Czy porywał się z motyką na słońce? Pewnie tak. Na pewno będzie potrzebował pomocy innych, by go zrealizować, więc entuzjazm będzie mu niezwykle potrzebny,

Jeszcze sporą cześć nocy Adams spędził pośród bezklanowców. Prowadził swobodne dyskusje z Zackiem i Elim, czy to na temat ich projektów i planów, czy swoich. Pozwolił, by ich myśli wypełniły wizje przyszłości, której sami pragną, a nie tej faktycznej, pełnej przemocy i niepewności. Pooglądał również trochę telewizji z innymi pariasami, ale już nie myślał o tym, by napraszać się ze swoją osobą. Było to doświadczenie tak odmienne od Elizjum, pełnego zależności i intryg. Prawie jak normalne, nudne życie. Była to oczywiście ułuda. Był to dom pełen krwiożerczych potworów, daleki od normalności.

Po kilku godzinach David wrócił do swojego Schronienia, by resztę nocy spędzić we własnej pracowni, pochylony nad własnymi sprawami.

[Myślę, że tu można skończyć wątek.]