Dobrego złe początki

Zakończono | Prolog, Marzec 2004 | Downtown | Chinatown | Klub Techno


Rozgrywany jest: Prolog: Oblezenie
Trwa: Marzec 2004
Dołącz do walki z Sabbatem i pomóż w odbiciu utraconych przez Camarillę terenów Seattle. Zbadaj losy oblężonej przez Sabbat Fundacji Franka Weavera.
Znajdź i zbadaj źródło rozszerzającej się pandemii, odkryj jej możliwy wpływ na Spokrewnionych i pomóż w jej powstrzymaniu.
Zrób co w twojej mocy, by wesprzeć Camarillę w odzyskaniu stabilizacji i dominującej pozycji w mieście do końca roku, celem odwołania wizyty Justycariusza.
Jako Nosferatu rozbuduj na powrót sieć SchreckNetu i rozwiń sieć informacyjną do użytku klanu oraz Camarilli jako całości.
Wykorzystaj obecną destabilizację wewnątrz Camarilli na swoją korzyść, by zająć miejsce w hierarchii i poszerzyć przy tym swoje wpływy
Działaj w grupie. Znajdź sprzymierzeńców. Dołącz do, lub załóż, koterię.
Cokolwiek zrobisz, pamiętaj że w pojedynkę nie przetrwasz nadchodzących nocy.

Dobrego złe początki

#1
Seattle od dawna wydawało się być pogrążone we śnie. Oczywiście nie dosłownie. Chodzi raczej o uroczą nieświadomość tego, jak ogromny chaos zrodził się w okolicznych dzielnicach. Koniec końców takie miejsca jak kluby, podobnie jak pijawki wracały do życia dopiero po zachodzie słońca. Tej nocy, niemal natychmiast po przekroczeniu progu można było poczuć na twarzy gęste powietrze, niosące ze sobą słodko-słoną mieszankę potu i perfum. Dla niektórych to wyraźne ostrzeżenie spod znaku „są lepsze miejsca”. Dla innych wręcz przeciwnie – to zaproszenie. Sama Ambrelash uwielbiała ten moment, gdy każdy kolejny krok przybliżał ją do źródła muzyki. Stojąc przed drzwiami do głównej sali niemal czuła, jak dźwięk dudniącego basu porusza całym jej wnętrzem. Widząc po drugiej stronie tłum ciał, obijających się o siebie w rytmie hipnotyzujących, elektronicznych dźwięków uśmiechnęła się mimowolnie, wręcz walcząc ze sobą, by z radością nie rzucić się w objęcia chaosu. Wygrywała. Przynajmniej na razie. Po szybkiej wymianie uśmiechów z bouncerem przy schodach, niespiesznie wdrapała się po schodach na górę, by w końcu zająć miejsce wśród znajomych w loży. Spóźniła się kilka minut. Wszystko w granicach dobrego smaku. Potem klasyka – uściski, tulaski, buziaczki i inne wymiany uprzejmości. Weszła w trakcie rozmowy, ale nie ma co się oszukiwać, od jej przybycia wszystko, co zostało powiedziane wcześniej, nie miało już żadnego znaczenia. Zasłonka weszła w ruch. Choć płachta jedynie symbolicznie odgradzała ich od reszty świata, tak samo umiejscowienie małych pokoików umożliwiało swobodną rozmowę, bez potrzeby nadmiernego podnoszenia głosu. Jeden z mężczyzn – Joseph – Wysoki, dobrze zbudowany, ciemnoskóry mężczyzna o dość surowej urodzie jako pierwszy wyrwał się do „spowiedzi”. To nie był raport z powierzonych mu zadań. To były wyjaśnienia. Próba gaszenia pożaru i wyrobienia sobie potencjalnej przestrzeni na późniejsze poprawki. Bał się. W innych okolicznościach rzeczywiście strach byłby uzasadniony. Kendra przerwała mu jednak szybko wymownym ruchem dłoni, by korzystając z nagłej ciszy, momentalnie obrócić całą atmosferę do góry nogami. - "Wasz szef nie żyje." - Obyło się bez zbędnych pytań. Prawdopodobnie z powodu szoku. Pierwszą rzeczą, która namalowała się na ich twarzach, było proste pytanie „to co teraz?”. Toreadorka westchnęła, mimowolnie przejeżdżając paznokciami po odkrytej części szyi. To samo pytanie siedziało bowiem też w jej głowie. Rzeczy, które przynieśli, nie miały już w większości znaczenia, ale i tak wymagała od nich zwięzłego podsumowania. Teraz – co by nie mówić – to od niej zależało, co zrobi z ludźmi, zamieszanymi w machlojki swojego stwórcy, o których wiedziała nie więcej niż oni sami. Rozsądne wydawało się oficjalne wstrzymanie prac, przynajmniej do momentu, aż nie uda jej się odblokować kraniku z pieniędzmi. Musiała grać. Musiała udawać, że sytuacja jest trudna, ale w jakimś stopniu wie, co robić dalej. W końcu grupa rozeszła się a Ambrelash pozostała sama. Po niewielkim łyku przekombinowanego drinka spod lady zamknęła oczy i odchyliwszy głowę do tyłu, oparła się o skórzaną kanapę. Był kwaśny.

Re: Dobrego złe początki

#2
Ile razy coś co wyglądało na przypadek, było tak naprawdę z góry zaplanowanym działaniem, poprzedzonym długim czasem poświęconym na przygotowania i rozmyślania? Tego pewnie na dobrą sprawę nie wie nikt. Pojawienie się Serket w tym miejscu i o tej porze z pewnością do całkowicie przypadkowych nie należało. Ale nie ma po co drążyć tego tematu prawda?
Kluby techno, to jedno z ciekawszych miejsc w jakim przebywali śmiertelnicy. Kojarzyło się jej z miejscem na pograniczu rzeczywistości i fantazji. A wielu z tutaj bawiących się zapewne tą granicę przekracza w sposób mniej lub bardziej świadomy, za pomocą alkoholu lub takich czy innych narkotyków. A sama Serket lubiła miejsce gdzie rzeczywistość przeplatała się z fantazją, gdzie można było mieć problemy z odróżnieniem jednego od drugiego. Dudniąca muzyka, agresywnie zmieniające się światła. Na ustach Serket pojawił się lekki uśmiech na myśl o stanach umysłu śmiertelników naokoło. Ona jednak nie przyszła się tutaj bawić, nie dzisiaj. Ubrana w czarny skórzany płaszcz, aktualnie rozpięty, czarne skórzane spodnie, gdzie od szlufki do kieszeni podążał ciężki, długi, srebrny łańcuch, podobny wzorem do łańcuszka wokół jej szyi, czarny top, który kończył się jej ponad pępkiem, z makijażem w stylu starożytnego Egiptu, który jednak pasował do tego dosyć eklektycznego miejsca, które zdawało się witać w swoich progach wielu, podążała teraz przed siebie rozglądając się na boki, by nie przegapić osoby, którą chciała znalaźć tej nocy.
W końcu znalazła blondynkę, której szukała. Poczekała w cieniu, aż wszyscy inni, którzy z nią siedzieli się oddalą po czym powolnym krokiem podeszła do miejsca, gdzie Kendra siedziała teraz z opartą głową.
Z lekkim uśmiechem na ustach powiedziała
-Tam skąd pochodzę mówi się "Oczy nie są po to by patrzeć na okazje, które przemijają jak chmury". Właśnie to powiedzenie od razu przyszło mi do głowy, kiedy Ciebie zobaczyłam.- powiedziała po czym z gracją usiadła na kanapie. I spojrzała blondynce prosto w oczy. -Wyglądasz jakbyś potrzebowała butelki wódki. Albo... ramienia kogoś nieznajomego, do którego możesz się wygadać. I nie będziesz oceniana w żaden sposób. Obiecuję.- powiedziała, po czym rozsiadła się wygodniej.

Re: Dobrego złe początki

#3
Pogrążona w myślach kobieta po raz kolejny przesadnie analizowała swoje położenie. Choć „zamknęła” właśnie ostatni temat, który niekontrolowany mógłby narobić niepotrzebnego szumu, tak wciąż nie rozwiązywało to nawet jednej czwartej problemów, które otrzymała w spadku od swojego mrocznego ojca. Wyobrażając sobie różne scenariusze, niemalże zerwała się z miejsca, gdy tylko usłyszała nieznajomy głos. Chociaż faktycznie miała wrażenie, że ktoś się zbliża w jej kierunku, tak spodziewała się raczej obsługi aniżeli… Właściwie kogo? Gdy nieznajoma rzucała w nią słowami, ta instynktownie przebiegła po niej spojrzeniem. W żaden sposób nie próbowała ukrywać, że właśnie szuka twarzy nieznajomej w bibliotece wspomnień. Brak skojarzeń uroczyście oznajmiła marszcząc nieco nos i mrużąc oczy, grymas ten jednak rozmył, nim nowoprzybyła skończyła mówić. Kiedy ich spojrzenia się połączyły, Kendra nie próbowała z tym walczyć. Stojąca naprzeciw niej pani niewątpliwie budziła jej ciekawość. Chciała odkryć intencje nieznajomej. Czyżby naprawdę była dobrą duszyczką, która w ramach wrodzonej empatii chce przejąć na siebie ładunek emocjonalny zupełnie obcej osoby? A może miała w planach zwyczajnie zaciągnąć ją do łóżka? Obie opcje brzmiały nieźle, zwłaszcza, że nieznajoma na starcie prezentowała się lepiej. Choć obie miały na sobie czarne, skórzane spodnie, to gdy Ambrelash wykorzystywała je jedynie do podkreślania dolnych partii ciała, tak stojąca naprzeciwko postać, zdawała się traktować je jedynie jako dodatek. Nic dziwnego z resztą, bo mając tak ładnie zarysowany brzuch, toreadorka z pewnością bez przerwy chodziłaby jedynie w krótkich topach. No i ten jej płaszcz. Był po prostu czadowy. Biała bluzeczka z prześwitami na dekolt nie stała nawet w dziale z konkurencją dla jego kroju. Może gdyby miała większy biust to sytuacja malowałaby się inaczej, ale niestety to rozdanie przegrała. – Wiesz co, chyba potrzebuję obu. – Odpowiedziała niby żartem, pozwalając kącikom swoich ust na moment podskoczyć do góry. Skoro przyciągnęła Panne X tym, że wyglądała na strapioną, to wręcz nie na miejscu byłoby pozwolić sobie na więcej. Jej ciało uniosło się nieco, by przejść do nieco wygodniejszej pozycji. – Niektóre dni po prostu są gorsze niż inne. – Dodała ogólnikowo, by po dostrzeżeniu kątem oka zaglądającej do nich kelnerki, zerwać utrzymywany do tej pory kontakt wzrokowy i przekazać pracowniczce zwięzłą wiadomość. Jej palce zatańczyły szybko, pokazując kolejno trzy, jeden i dwa. Pozycja numer trzy. Jedna butelka. Dla dwóch osób. Mając pewność, że komunikat został odebrany, ta jak gdyby nigdy nic wróciła do swojej właściwej rozmówczyni. Dziewczyna miała wrażenie, że piłeczka wciąż jest po jej stronie, przez co instynktownie zassała usta, sygnalizując, że szuka jakiegoś słowa. – Kocham twój makijaż. Genialnie podkreśla twoje oczy. – Głos kobiety zdradzał nieco, że jest chętna do rozmowy, równocześnie sugerując, że nie czułaby się komfortowo, od razu wyrzucając z siebie te bardziej problematyczne kwestie. – Wybacz, tak odruchowo mi to uciekło. Mam straszny chaos w głowie. Jestem święcie przekonana, że chyba już kiedyś się widziałyśmy, ale nie mogę sobie przypomnieć. Ty... nazywałaś się...?

Re: Dobrego złe początki

#4
Odpowienia analiza przed przystąpieniem do działania jest niezwykle ważna, im większa akcja tym czas i myślenie na to poświęcone musi być większe. Niemniej kiedy zacznie się za długo rozmyślać można przegapić moment na działanie, lub zacząć się obawiać albo też być niezdecydowanym kiedy każdy możliwy scenariusz zacznie się rozpatrywać. Nie ma też potrzeby przytłaczać się zbyt wielką ilością problemów na raz. Zawsze lepiej postępować krok po kroku, rozwiązanie jest wtedy dużo łatwiejsze. Niemniej otrzymanie problemów w spadku to zawsze jest ciężka sytuacja. Ale cóż, Serket specjalizuje się w rozwiązywaniu problemów, jak dobrze, że ona się właśnie zjawiła, prawda?
Po samej nerwowej reakcji dziewczyny można było wywnioskować, że problemy w chwili obecnej ją raczej przytłaczają. Serket słyszała więc dobre plotki, że młoda wampirzyca może być ciekawym obiektem do rozmowy. Podczas gdy była obiektem usilnych wysiłków by skądś ją skojarzyć, Egipcjanka wciąż łagodnie się uśmiechała. W Seattle mało kto wiedział o niej cokolwiek, dużo natomiast nie wiedział nikt. I tak powinno pozostać. Na razie. Chyba, że ta dziewczyna, która przed nią siedzi okaże się być wartą tego, by zostać bardziej świadomym graczem w jej planach, co Serket znacząco ułatwiło by sprawę. Było to pozytywne podejście, jednak jak to miała w zwyczaju, Egipcjanka nie chciała wykluczać ani zamykać się na żadne scenariusze.
Również ona zobaczyła, że przynajmniej częściowo ich strój dzisiejszej nocy jest podobny. Cóż, dobrze jest mieć dobry gust. A styl blondynki pewnie się jeszcze wyrobi, w końcu jej rozmówczyni miała jakieś 50 lat więcej by go sobie wyrobić. A jej ciało, cóż, było jej bronią na ulicach Gizy jeszcze zanim stała się Kainitką, musiało więc nie tylko prezentować się dobrze, ale i dobrze działać. A teraz miała szczęście cieszyć z niego na wieczność.
-Mmm... aż tak źle? rzuciła śmiejąc się lekko, po czym po kolejnych słowach blondynki spojrzała jej prosto w oczy.
-To jeden z takich gorszych dni? W takim razie potraktuj mnie jak zesłanego anioła stróża. Chyba, że potrzebujesz bardziej anioła zemsty. tym razem puściła do nieznajomej oko.
-Często bywasz w tym miejscu? Wygląda na to, że jesteś z nim zaznajomiona. I dziękuję bardzo, przynajmniej wiem, że wywołuje mój makijaż efekt o jaki mi chodziło. Mi natomiast podobają się Twoje włosy. Naturalny blond ma niewątpliwie swój nieodparty urok.- obdarzyła ją jeszcze szerszym i cieplejszym uśmiechem niż do tej pory, a także przysiadła się nieco bliżej, by były na wyciągnięcie ręki między sobą.
-Przypuszczam, że zapamiętałabym Ciebie gdyby tak było. Jestem Serket. Miło mi Cię poznać...? zawiesiła głos by Kendra mogła rzucić swoje imię, które Serket akurat wśród krążących plotek już poznała wcześniej.

Re: Dobrego złe początki

#5
Choć głowa Kainitki mimowolnie obróciła się nieco na bok, to jej ciekawskie spojrzenie dalej tkwiło wbite prosto w nieznajomą. Dziewczyna o arabskich rysach twarzy intrygowała ją coraz bardziej z każdą następną chwilą. Nie sposób było nie zwrócić uwagi na jej dobór słów. Na ogromną pewność siebie. Na przenikliwe spojrzenie. Na przyjazną mowę ciała. Nawet na okoliczności ich spotkania. – Kendra. Mnie również jest bardzo miło. – Odparła ciepło, nie zamierzając przesadnie reagować na fakt, iż ta podsiadła się nieco bliżej. Zamiast tego śledziła ją bacznie, jak gdyby starając się ocenić potencjalne zagrożenie z jej strony. – Punkt dla ciebie. Faktycznie byłam tu kilka razy. Mój ojciec bardzo lubił wpadać tu wieczorami. Głównie dlatego, że przyjaźnił się z właścicielem, więc trochę inaczej nas obsługiwali. – Opowiedziała zwięźle, układając nieco pewniej plecy na oparciu. Wtem kobieta zamilkła a jej płuca napełniły się powietrzem. Głęboki wdech. Wydech przez usta. – Czymś szczególnym zasłużyłam na TAKIEGO anioła stróża, czy to może naprawdę kwestia przypadku? – Wtem do pomieszczenia podeszła kelnerka z wiaderkiem wypełnionym lodem, z którego dumnie wystawała butelka z winem. Pracowniczka wraz z kieliszkami rozstawiła je przed kobietami i niemal tak szybko jak przyszła zniknęła, zasuwając za sobą zasłonkę. Ambrelash wynagrodziła ją wdzięcznym skinieniem głowy, czując, że dopiero teraz, gdy są naprawdę same, będą mogły szczerze zamienić kilka słów.

Re: Dobrego złe początki

#6
W typowo arabskim geście, który jest częścią uprzejmego zachowania, a w zachodniej kulturze ma bardziej uspokoić rozmówcę co do pokojowych zamiarów drugiej strony, Serket pochyliła głowę nieco na dół i w stronę Kendry, kładąc przy okazji dłoń na sercu. Zauważyła, że wielu ludzi urodzonych w kulturze zachodu wiele arabskich gestów, czy nawet powiedzeń zbijało nieco z tropu i nie do końca wiedzieli jak się zachować. Był to powód dla którego Serket dosyć często korzystała właśnie z takich "narzędzi" w trakcie rozmów z ludźmi Zachodu.
Co ciekawe dziewczyna nie wydawała się przesadnie strachliwa, a także dosyć chętnie podtrzymywała rozmowę, oraz nie kazała się wynosić. Co mogło świadczyć o tym, że była w potrzebie posiadania kogoś przyjaznego, kogo nie łączyłaby ze swoimi dotychczasowymi kłopotami, kogoś kto mógłby mieć jakikolwiek powód by zrobić jej cokolwiek złego. Serket, przynajmniej na ten moment dobrze obstawiła.
-To zdecydowanie widać na pierwszy rzut oka. Swobodę, którą odczuwasz w tym miejscu. Skoro ma to związek z Twoim ojcem zapewne masz morze pozytywnych wspomnień stąd. Mogę mieć tylko nadzieję, że i dzisiejszy wieczór, kiedy pewnego dnia spojrzysz w przeszłość, do takich pozytywnych zaliczysz. jej ciepły uśmiech znów na chwilę się poszerzył jakby chciała dodać dziewczynie otuchy nie tylko słowami, ale i gestami, a przynajmniej tym co maluje się na jej twarzy.
-Nawet nie wiadomo czy taki anioł stróż będzie skuteczny czy też odpowiadał Twoim potrzebom. powiedziała, unosząc kąciki ust do góry, tym razem w bardziej pewnym siebie uśmiechu.
-Przypadek... To nic innego niż wola pani Losu lub jak wolisz bogów rządzących naszymi losami. Nie uważasz? odpowiedziała pytaniem, przenosząc temat rozmowy na zdecydowanie bardziej filozoficzny. Serket doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że teraz nastał dobry moment na rozmowę, jednak czekała na to, by to Kendra wykonała pierwszy krok w tym kierunku. Inicjatywa, nawet jeśli powodowana ciekawością, powinna wyjść od blondynki.

Re: Dobrego złe początki

#7
Tak. Chyba trochę tak. – Odpowiedziała bez przekonania, nie mając w planach angażowania się w rozmowy o potencjalnej możliwości istnienia wyższych bytów. Nie teraz. Nie dzisiaj. Znacznie istotniejszy bowiem wydawał się w tamtym momencie korkociąg, stopniowo zatapiający się w jedynej blokadzie, która dzieliła Toreadorkę i jej towarzyszkę od zdecydowanie przepłaconej zawartości butelki. Gdy charakterystyczne pyknięcie rozeszło się w powietrzu, dziewczyna przesunęła do siebie oba kieliszki i siadając na skraju siedziska, stopniowo zaczęła je napełniać. – Mam wrażenie, że ostatnio wszystko wokół mnie się sypie. – Czerwone, wytrawne wino stopniowo zalewało pierwsze naczynie, zaznaczając swoją granicę niemal przy samym szczycie. – Ostatnio byłam tu ze trzy miesiące temu. Siedziałam z moim staruszkiem przy tym samym stoliku. Rozmawialiśmy o jego nowej firmie. Coś związanego z księgowością. Chyba. Jak zawsze rzucał ogólnikami. Nauczyłam się, że i tak nie ma sensu pytać o szczegóły. Że wszystkim się zajmie a ja po prostu będę mu pomagać, gdy będzie tego potrzebował.– Druga lampka także osiągnęła limit swojej pojemności, to też i butelka mogła spocząć z powrotem w wiaderku. – Ale teraz go nie ma. Tak samo jak nie ma pieniędzy, dostępu do jego kont czy nawet numerów do ludzi, z którymi pracował. – Na twarzy Kendry zaczął malować się uśmiech. Nie miał on jednak zbyt wiele wspólnego z radością – wręcz przeciwnie. Pozwoliła, by przemówiła przez nią rezygnacja, realny żal i niepewność odnośnie przyszłości. – Ot cała historia. Przypadek jakich wiele, prawda? – Chwyciwszy obie lampki w dłonie, przesunęła się ponownie nieco w głąb siedziska, by po uzyskaniu ponownie właściwej stabilności, wyciągnąć rękę z winem w geście poczęstunku ku nowo poznanej towarzyszce. – To co, za nową znajomość?

Re: Dobrego złe początki

#8
Cóż filozoficzna dyskusja nie była na ten moment w guście blondynki. Może nastepnym razem. Niemniej żadne słowo, które jak dotąd wypowiedziała Serket było dziełem bóstw rządzących losem, o których mówiła, a raczej jej świadomym wyborem. Egipcjanka przyglądała się ruchom blondynki, które prowadziły do otwarcia butelki, w ciszy to było za dużo powiedziane, bowiem to miejsce wypełmiało rytmiczne dudnienie techno, które z jakiegoś powodu wprawiało Serket w dobry nastrój. Atmosfera tego miejsca zdecydowanie jej odpowiadała. A fakt, że każdy trunek tutaj był przepłacony? Cóż, ciemnowłosa kobieta zdążyła się już przyzwyczaić, że takie były uroki Seattle. Przypatrywała się teraz, z głową przekrzywioną nieco na bok, jak czerwony trunek wypełnia kieliszki.
-Uporządkowane życie, które w jednej chwili, z jedną śmiercią, kogoś kto był dla nas przewodnikiem, zamienia się w kupę gruzu. Ciężko wyobrazić sobie bardziej traumatyczne przeżycia, spadające znienacka i w jednym momencie. Na pewno to jedna z najgorszych rzeczy. Serket pokiwała powoli i ze zrozumieniem głową, wzdychając lekko. Chciała pokazać jej, że rozumie. Bo w gruncie rzeczy tak było. Choć u niej podobne wydarzenia miały miejsce tylko w odwrotnej kolejności, najpierw było bardzo źle, żeby potem było dobrze. I było to dobre 80 lat temu.
Uśmiechnęła się smutno.
Obawiam się, że muszę Cię rozczarować. Należę do tej grupy osób, która po czerwonym winie ma kaca zabójcę, staram się więc unikać go jak ognia. Wybacz. zaraz jednak na jej ustach znowu zagościł uśmiech, jakby właśnie przyszedł jej do głowy pewien pomysł.
-Mogę jednak spróbować nadrobić ten nietakt z mojej strony i zaprosić Cię do baru w hotelu gdzie mieszkam. Będzie tam mniej ludzi i atmosfera bardziej... kameralna, do rozmowy na smutne tematy. a na recepcji jej ghul, który zadba o to by podano coś co Serket będzie mogła spożyć.

Re: Dobrego złe początki

#9
Odrobinka współczucia i zrozumienia w tamtym momencie były oczywiście bardzo miłym gestem. Nie miało znaczenia, że dotyczyły jedynie wyrwanego z całości i wygładzonego fragmentu historii. Z drugiej strony, nawet gdyby Kendra chciała, to nie wypadałoby mówić nowopoznanej towarzyszce, że ta przedstawiła jedynie wierzchołek góry lodowej problemów, które wygenerowała jej ostateczna śmierć Amadeusa. Abstrahując od tego, że czułaby się przez to nieco natrętna, to byłoby to po prostu bezmyślne. W końcu od momentu, gdy tylko Serket stanęła naprzeciw niej, rozpoczęło się wzajemne badanie gruntu. Podczas pierwszych słów, faktycznie nawet byłaby w stanie uwierzyć, że to jedynie przypadkowe spotkanie nad wyraz uprzejmej osoby, lecz im dalej w las, tym więcej drzew. Choć mogła być to nadinterpretacja, to nieznajoma zdawała się niemal nie mrugać – przynajmniej do momentu, gdy ta druga zwróciła uwagę na jej makijaż. Gdy siedziały naprzeciw siebie, mogła też obserwować jej ciało i nie chodziło tylko o podziwianie kształtów czy stroju, ale też o jego dynamikę, sposób poruszania się, brak niekontrolowanych odruchów. Ambrelash była bowiem nad wyraz wyczulona na subtelne sygnały mowy ciała i gdy w przypadku ludzi często uchodziły one za niedostrzegalne, tak dla niej był niczym krzyk. Ale mogła przesadzać. Mogła źle ocenić sytuacje. Mogła się pomylić. To jej pierwszy „anioł stróż” – może wszystkie tak mają? Dopiero słysząc odmowę trunku, zaczęła odsuwać na bok nawarstwiające się wątpliwości, pozwalając sobie na prawdziwe, bezpośrednie podejrzenia. – Szkoda. – odpowiedziała z nutką zawodu, odkładając jeden z kieliszków na stolik, obok nadpitego do połowy drinka. Sama oczywiście nie zamierzała sobie odmawiać, więc zaproszenie do hotelowego barku rozważała już ze szkłem opartym na dolnej wardze. Kiedy kwaśny i cierpki smak atakował wnętrze jej ust, ta starała się szybko przeanalizować całe ich spotkanie. Siedząca naprzeciw kobieta prawdopodobnie była krewniaczką. Ważniejsze jednak było pytanie, czy jest ona zagrożeniem? Czy przyszła z interesem? Czy właśnie próbuje wciągnąć odsłoniętą dziewczynę w pułapkę? Czy może rzeczy, o których chce porozmawiać, po prostu potrzebują nieco więcej prywatności? Pytań pojawiały się setki, odpowiedzi wręcz przeciwnie. Zwłaszcza że miała czas jedynie na jeden, solidny łyk. Cała reszta z pewnością wyglądałaby co najmniej podejrzanie. - – Bardzo chętnie. Może faktycznie zmiana otoczenia dobrze mi zrobi. To gdzieś w okolicy? –

Re: Dobrego złe początki

#10
Cóż Serket liczyła się z tym, że powoli mgła tajemniczości jaką była spowita w tej rozmowie będzie opadać, krok po kroku. W przeciwieństwie do niektórych Spokrewnionych, Serket poskąpiono umiejętności udawania śmiertelnika na ten czy inny, bardziej szczegółowy sposób. To był kolejny powód dla którego lubiła kluby techno. Mało kto zwraca uwagę w takim miejscu ile razy mruga, czy nabiera powietrza. Agresywnie zmieniające się światła czy dudnienie muzyki skutecznie odwracają uwagę od takich rzeczy. Była jednak pogodzona z taką ofiarą, nie mogła bowiem utrzymać zainteresowania swojej rozmówczyni na dłużej. Kiedy będzie można przestać udawać śmiertelnika, rozmowa zapewne będzie toczyć się ciekawiej i bardziej konkretnie.
Oczywiście nie znała też całej jej historii, jej głębi ani szczegółów, jednak szczątki plotek, jak i kilka zdań rzuconych przez dziewczynę wystarczyło by uzmysłowić sobie, że sytuacja młodej wampirzycy świeżo pozbawionej stwórcy na pewno nie jest najlepsza. Szczegóły przyjdą później, być może opowie jej o konkretnych przypadkach, które się jej przydarzyły, może ma jakiegoś wroga. Zdecydowanie będzie potrzebować anioła stróża, to było jasne. A Serket w takich rolach sprawdza się znakomicie. I cóż, była zdania, że dług wdzięczności, zależność, w optymistycznej wersji lojalność, to potężniejsza waluta niż pieniądze.
Kendra okazała się być zdolna do udawania śmiertelnika w stopniu znacznym. Bardzo dobrze, umiejętność, która może przydać się w przyszłości. Czy to był właśnie ten moment, że wątpliwości Kendry przerodziły się w niemal całkowitą pewność? Być może. Pierwszy kamień milowy w ich jakże kwitnącej relacji.
Słysząc to jedno słowo, Serket przyłożyła otwartą dłoń do swojego czoła, potem do ust, by skończyć na klatce piersiowej.
-Myślami, mową i sercem mogę tylko prosić o wybaczenie tego, że nie mogę skorzystać z Twojej życzliwości. Dla ludzi zachodu to zapewne przesadzone działanie, jednak Serket lubiła wplatać zachowania, które nawet we współczenym Egipcie byłyby uznane za nieco archaiczne. Oczywiście kiedy zachodziła taka potrzeba, lub czasem nawet tylko dla zabawy potrafiła na przykład flirtować w sposób oburzający dla niektórych miejscowych. Każda sytuacja wymagała osobnego rozwiązania.
Czy Serket jest zagrożeniem? Cóż, wszystko zależy komu by zadać to pytanie. A co do reszty, wszystko zależy od tego jak potoczy się druga część ich rozmowy. Wersja, w której korzyści będą największe i do tego długotrwałe zapewne wygra.
-W dzielnicy East. Możemy pojechać taksówką. zaproponowała powoli wstając z miejsca, gotowa do wyjścia.

Re: Dobrego złe początki

#11
Przesadzone reakcje nowopoznanej kobiety zdecydowanie przypadły blondynce do gustu. Podkręcone gesty i nieco zbyt wzniosłe słowa nie tylko zwracały uwagę, ale dodawały jej też specyficznej unikalności, która to pozytywnie wyróżniała się w morzu wszechobecnych banałów. Widząc wstającą towarzyszkę skinęła głową, wyraźnie akceptując zaproszenie. – No dobrze. Jestem pewna, że to będzie bardzo ciekawa rozmowa. – Powiedziała z faktyczną nutką ciekawości w głosie, by za chwilę odbijając się teatralnie od oparcia, także powrócić na równe nogi. Nie ruszyła jednak od razu do wyjścia. Zamiast tego zdecydowała się ponownie unieść kieliszek do ust i tym razem wyraźnie dla przyjemności, wziąć kolejnego łyka. – Złap proszę taksówkę, ja idę opłacić rachunek i widzimy się na dole.

Wątek zamknięty
Kontynuacja:
Link

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron