Dowiezieni przez szofera Lasombry, oboje dotarli bezpiecznie i w krótkim czasie do tętniącej życiem dzielnicy The Loop. To właśnie tam działo się najwięcej, zarówno w świecie kultury i sztuki, jak i biznesu. Szofer zaparkował, wedle niezmiennych instrukcji, w ciemniejszej alejce nieopodal budynku, do którego zaprowadził adres otrzymany przez Toreadora w Elizjum. Był to wysoki na dwa piętra budynek z ciemnej cegły. Front charakteryzował się przyjemnym minimalizmem. Wysokie okna na parterze były dokładnie zasłonięte od środka. Do wnętrza prowadziły znajdujące się na samym środku wysokie, dwuskrzydłowe, drewniane drzwi malowane na kolor szarości, oświetlone przez stylizowane na pochodnie elektryczne oświetlenie umieszczone po obu stronach drzwi.
Drzwi były otwarte. Był to dobry znak, gdyż oznaczało to, że szanse na spotkanie z Mathiasem były realne. Podłoga w skromnym lobby pokryta była ciemnoczerwonym, rozciągającym się od pustej już szatni po lewej do ściany, pod którą stały pokryte skórą ławy i stolik. Z kolei szare cegły, z których składały się wewnętrzne ściany, oświetlone były delikatnym światłem wiszących na nich lamp. Kawałek dalej, na końcu sali, znajdowały się kolejne dwuskrzydłowe drzwi, otwarte do środka, za którymi znajdowały się schody prowadzące w dół, do obszernej piwnicy z licznymi kolumnami, pod którymi stały wiernie odwzorowane, kamienne rzeźby żołnierzy i wojowników z okresu średniowiecza, jednak z różnych kultur. Można było pośród nich znaleźć zarówno Europejskich rycerzy, jak i dostojnych, Japońskich samurajów.
Z kolei ściany tej rozległej piwnicy zachęcały wiszącymi na nich płaskorzeźbami, ilustrującymi różne średniowieczne batalie, jakie musiały rozegrać się na kartach historii. Gdzieś pomiędzy tymi licznymi, ceglanymi kolumnami przemieszczał się dostojnie i młodo wyglądający brunet z włosami zaczesanymi do tyłu, odziany w kraciasty, ciemny garnitur. W jego towarzystwie był nieco starszy osobnik zapisujący coś w notesie, podczas gdy brunet mówił coś do niego, idąc ze złączonymi przed sobą dłońmi, sporadycznie nimi gestykulując. Żywe kolory skóry uniemożliwiały określenie który z nich, o ile w ogóle, mógł być wampirem. Jednak już dominująca, wywyższająca postawa ciemnowłosego zdawała się być dobrą wskazówką. Obserwując go przez chwilę można było dojrzeć poważny, surowy wyraz twarzy. Ta surowość, wcześniej wspomniana przez towarzyszącego Primogen Kainitę, ukazywała jego naturę. Można było czekać na zakończenie dyskusji, ale nic nie wskazywało na to, by jej koniec był bliski. Pozostało wtrącenie się i liczenie na to, że nie zostanie to źle odebrane.
Drzwi były otwarte. Był to dobry znak, gdyż oznaczało to, że szanse na spotkanie z Mathiasem były realne. Podłoga w skromnym lobby pokryta była ciemnoczerwonym, rozciągającym się od pustej już szatni po lewej do ściany, pod którą stały pokryte skórą ławy i stolik. Z kolei szare cegły, z których składały się wewnętrzne ściany, oświetlone były delikatnym światłem wiszących na nich lamp. Kawałek dalej, na końcu sali, znajdowały się kolejne dwuskrzydłowe drzwi, otwarte do środka, za którymi znajdowały się schody prowadzące w dół, do obszernej piwnicy z licznymi kolumnami, pod którymi stały wiernie odwzorowane, kamienne rzeźby żołnierzy i wojowników z okresu średniowiecza, jednak z różnych kultur. Można było pośród nich znaleźć zarówno Europejskich rycerzy, jak i dostojnych, Japońskich samurajów.
Z kolei ściany tej rozległej piwnicy zachęcały wiszącymi na nich płaskorzeźbami, ilustrującymi różne średniowieczne batalie, jakie musiały rozegrać się na kartach historii. Gdzieś pomiędzy tymi licznymi, ceglanymi kolumnami przemieszczał się dostojnie i młodo wyglądający brunet z włosami zaczesanymi do tyłu, odziany w kraciasty, ciemny garnitur. W jego towarzystwie był nieco starszy osobnik zapisujący coś w notesie, podczas gdy brunet mówił coś do niego, idąc ze złączonymi przed sobą dłońmi, sporadycznie nimi gestykulując. Żywe kolory skóry uniemożliwiały określenie który z nich, o ile w ogóle, mógł być wampirem. Jednak już dominująca, wywyższająca postawa ciemnowłosego zdawała się być dobrą wskazówką. Obserwując go przez chwilę można było dojrzeć poważny, surowy wyraz twarzy. Ta surowość, wcześniej wspomniana przez towarzyszącego Primogen Kainitę, ukazywała jego naturę. Można było czekać na zakończenie dyskusji, ale nic nie wskazywało na to, by jej koniec był bliski. Pozostało wtrącenie się i liczenie na to, że nie zostanie to źle odebrane.