Między nami, szczurami

Zakończono | Prolog, Marzec 2004 | Centrum | Queen Anne | Ulice nieopodal Space Needle


Rozgrywany jest: Prolog: Oblezenie
Trwa: Marzec 2004
Dołącz do walki z Sabbatem i pomóż w odbiciu utraconych przez Camarillę terenów Seattle. Zbadaj losy oblężonej przez Sabbat Fundacji Franka Weavera.
Znajdź i zbadaj źródło rozszerzającej się pandemii, odkryj jej możliwy wpływ na Spokrewnionych i pomóż w jej powstrzymaniu.
Zrób co w twojej mocy, by wesprzeć Camarillę w odzyskaniu stabilizacji i dominującej pozycji w mieście do końca roku, celem odwołania wizyty Justycariusza.
Jako Nosferatu rozbuduj na powrót sieć SchreckNetu i rozwiń sieć informacyjną do użytku klanu oraz Camarilli jako całości.
Wykorzystaj obecną destabilizację wewnątrz Camarilli na swoją korzyść, by zająć miejsce w hierarchii i poszerzyć przy tym swoje wpływy
Działaj w grupie. Znajdź sprzymierzeńców. Dołącz do, lub załóż, koterię.
Cokolwiek zrobisz, pamiętaj że w pojedynkę nie przetrwasz nadchodzących nocy.

Re: Między nami, szczurami

#31
Muzyka, odgłosy psa... Maddox był praktycznie otoczony potencjalnymi świadkami. Oraz potencjalnym złamaniem maskarady. O ile wcześniej jeszcze mógł pozwolić sobie na drobne potknięcie, to tutaj już musiał zachować absolutne maksimum ostrożności. Jeden fałszywy ruch, jedna błędna decyzja i cały misterny plan pójdzie w pizdu.
Ukryty wszedł po cichu do pokoju 503. Egipskie ciemności. Ale przecież nie ujawni się włączeniem światła. Musiał sobie poradzić bez niego. Wytężył słuch. Może i był nieco przygłuchy, lecz wciąż istniała szansa, że coś wychwyci. Słyszał kiedyś, że gdy tracisz jeden zmysł, wszystkie pozostałe się wyostrzają, by nadrobić nieobecność tamtego. Nie inaczej może być i tutaj, gdzie dostrzegał najwyżej kilka kształtów w mroku. Na razie skupił wzrok na podłodze, by przypadkiem nie nadepnąć na coś głośnego - jakąś rozbitą szklankę czy plastikową butelkę - i wszedł powoli głębiej...
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#32
Image






Podczas gdy, póki co, wszystko szło zgodnie z planem i Maddox był bliski wykonania zadania, tak nie mógł tracić czujności. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby był pospolitym włamywaczem, ale jako nieumarły o dość łatwo zapadającej w pamięć aparycji, miał o wiele więcej do stracenia w razie potknięcia.
Podążył dalej powolnym ruchem, i gdy zrobił parę kroków do przodu, poczuł jak jego noga wplątała się w kabel. Zdążył go nieznacznie pociągnąć nim go poczuł i się zatrzymał. Gdy się odplątywał, wyciągając nogę spod kabla i spoglądając dokąd prowadzi, zdał sobie z czegoś sprawę. Właśnie trzymał ręką ramy łóżka. Łóżka, w którym ktoś mógł teraz spać. Spojrzał na jego powierzchnię i dojrzał kabel prowadzący do leżącego na łóżku laptopa, tuż obok najeżonej kołdry. Czy ktoś pod nią był?

Re: Między nami, szczurami

#33
Szlag, pieprzony kabel. Maddox potrząsnął nogą i uwolnił się szybko z okowów gównianie gospodarowanej elektroniki. Jeszcze by się potknął i coś rozbił. Jak na gościa dostatecznie biegłego w komputerach, by ogarnąć, jak zablokować swój sprzęt przed Nosferatu, ten cały Ross powinien nieco lepiej dbać o stan okablowania - i to rada pochodząca od typa, co od dobrych kilku lat nie miał w rękach konkretnej elektroniki!
Chwila moment. Przyjrzał się bliżej swojemu otoczeniu. I przy tym koniecznie przykucnął, by w razie czego jego sylwetka mniej przypominała ludzką; dyscypliny dyscyplinami, ale lepiej dmuchać na zimne. Rama łóżka. Tutaj był laptop! A w łóżku? Najprawdopodobniej jego właściciel. Jeżeli szybko ściągnie maszynę z materaca, być może Ross nawet nie poczuje jej zniknięcia. Tak też uczynił: nie odrywając wzroku od łóżka, Maddox złapał za laptopa i szybko go podniósł. Zamierzał zabrać i kompa, i zasilacz, i ewentualnie myszkę, jeśli Ross się nią posługiwał. Na pewno te dwie pierwsze rzeczy były dla niego najważniejsze.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#34
Image






Cholera jasna! Pieprzony czarny kabel walający się po podłodze. Dobrze że przynajmniej niczego nie zwalił i nie narobił hałasu. Tego tylko brakowało, żeby zaalarmować Quinna i wywołać niepotrzebne zamieszanie. No, ale kablowy nieład był raczej powszechny pośród użytkowników komputerów, więc trudno było się dziwić.
No dobra, nie było co zwlekać. Trzeba było szybko zgarnąć sprzęt i spieprzać. Nosferatu wychylił się, by złapać laptopa oraz myszkę i przyciągnąć je do siebie. W tym momencie zdał sobie sprawę, że kształt kołdry się zmienił, opadła i nie była taka napuszona jak wcześniej. Nikogo pod nią nie było!
W momencie, gdy Diogenez próbował szybkim ruchem odłączyć zasilacz, by całość zabrać ze sobą, poczuł jak jego niewidzialna bariera upada, a kątem oka dojrzał ruch za swoimi plecami. Gdy się odwrócił, zobaczył sylwetkę parę metrów dalej, skrytą w mroku, trzymającą w rękach broń skierowaną w jego kierunku.
*Klik!* Broń została odbezpieczona. Postać przemówiła żeńskim głosem.
ImageOdłoż to skurwysynie! — Wycedziła przez zęby wyraźnie gotowa do strzału. Zaskoczyła nieumarłego i miała sporą przewagę. Mrok działał na jej korzyść. Tylko kto to u licha był?
ImageWstawaj i łapy do góry! — Rzuciła niezależnie od tego, czy wampir wykonał polecenie, czy nie.

Re: Między nami, szczurami

#35
https://www.youtube.com/watch?v=o-CiKnm0M9o
Oczy-kurwa-wiście, że jeśli coś może pójść źle, to pójdzie źle - w najgorszym możliwym momencie. Chyba jednak powinien był zostać tej nocy na ulicy i zrobić sobie wolne. Ale nie, oczywiście, że zachciało mu się akurat dzisiaj dogadać z Hectorem i wybierać na jebane polowanie na jebanego laptopa. Nawet jego przytłumiony słuch wychwycił dźwięk odblokowywanej broni krótkiej, a całą resztą zmysłów poczuł obecność za swoimi plecami.
- Wierz mi - powiedział do niej ponuro, nie mając najmniejszej ochoty grać w jej grę - nie chcesz się wtrącać. - Nie wiedział, kto to jest. Może to Quinn Ross - najwyraźniej ona, nie on; może to ktoś inny, jakaś znajoma jego celu. - Pociągniesz za spust, zleci się cały hotel, by zobaczyć ciało. Może nawet psy przyjadą. Warto tak ryzykować dla durnego laptopa? - Wyszczerzył pod maską swoje ostre zęby. Gdyby nie to, że mu się już spieszyło, chętnie by ją sprowokował, by mieć pretekst do samoobrony. Ale nie. Jeszcze nie teraz.
Złapał pewniej laptopa pod pachę. W jednej chwili przyzwał na pomoc swoją krew, aktywując Potencję. Następnie wykonał z całej siły kopniak w tył, mierząc potencjalnie w nogę napastniczki, by następnie puścić się sprintem z pokoju i w dół po schodach. Jebać dyskrecję. Pomyślą najwyżej, że jakiś psychol robił włam.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#36
Image






Kobieta powolnym, przestawnym krokiem ruszyła za plecami wampira w stronę drzwi wyjściowych, podczas gdy ten pobudzał swoją vitae do działania (-1PK) (+1Siła Tymczasowo) gotując się do ataku i ucieczki.
Kobieta parsknęła śmiechem na słowa Nosferatu, który nie okazywał chęci do współpracy i gotów był buchnąć sprzęt nawet pod lufą.
ImageChyba tego nie przemyślałeś, koleś. Nie jesteś pierwszym cwaniakiem, który próbuje ze mną takie numery. Odłóż to, ostrzegam cię. — Była kolejne parę kroków bliżej drzwi. Cały czas trzymała Maddoxa na muszce.
ImageTo ty jesteś tym fajfusem, który wpieprzał mi się do sieci? — Na to pytanie już nie otrzymała odpowiedzi. Zanim zdążyła dojść do drzwi, otrzymała kopniaka, który powalił ją na moment na kolano, dając Spokrewnionemu te parę sekund, które potrzebował, by ruszyć w długą i uniknąć postrzału.
ImageJebany! — Syknęła głośno, podnosząc się z podłogi, gdy wampir znikał za drzwiami. Słyszał, że kobieta ruszyła za nim w pościg. Biegnąc po schodach w dół udało mu się bezpiecznie minąć jednego z lokatorów idących do góry i w szybkim tempie dotarł do holu. Dziewczyna była niedaleko.

Re: Między nami, szczurami

#37
Okej, dobra, pora się zbierać! Niby wiedział, że postrzały mu zazwyczaj niestraszne, ale dalej były tak samo niekomfortowe. A jeszcze gorzej, jak zostanie dostrzeżony podczas strzelaniny w swojej pełnej, nieświętej krasie. Najpierw zaczną się dziwić, jakim cudem jeszcze stoi, a potem zobaczą jego twarz i papa, maskarado. Dlatego najpierw ucieknie w ciemność, a potem zastanowi się nad odwetem w kierunku Ross.
Gdy tylko dobiegł do holu, postanowił, że zabawi się nieco sytuacją. Wciągnął powietrze i nagle ryknął na całe gardło:
- TA WARIATKA MA BROŃ!
Tymi słowami puścił się biegiem ku wyjściu, a następnie w prawo i ku uliczkom, gdzie już zyska przewagę środowiskową w ramach bycia i Nosferatu, i bezdomnym.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#38
Image






Napięta sytuacja nie pozostawiała złudzeń. Spokrewniony musiał jak najszybciej zniknąć z oczu śmiertelników i ukryć się, zanim będzie mógł myśleć o powrocie do Hectora ze zrabowanym sprzętem. Przebiegając przez hol krzyknął głośno, zwracając uwagę wchodzącej pary śmiertelników, która w reakcji na ostrzeżenie nieumarłego momentalnie wybiegła na zewnątrz, nie chcąc ryzykować potencjalnego zagrożenia dla ich życia.
Skręcił w prawo, biegnąc najszybciej jak mógł. Po chwili wybiegła za nim kobieta, ścigając go wzdłuż ulicy Spring St, powoli skracając dystans. Szybka była, ad do tego cholernie wkurwiona! Nie wiedział, czy ma nadal pistolet w ręce, ale nie chciał tego w tej chwili sprawdzać.
ImageNiech ktoś zatrzyma tego złodzieja! — Zabrzmiała głośno gdzieś za plecami Maddoxa, niestety wywołując pożądany efekt i sprawiając, że jeden z mężczyzn zagrodził mu drogę, próbując go zatrzymać.
Chwilę wcześniej minął centrum medyczne, a gdzieś po drugiej stronie ulicy, po lewej stronie, dojrzał ciaśniejszą, boczną uliczkę obok jakiegoś mniejszego apartamentowca, gdzie mógł przebiec, możliwie unikając starcia ze śmiertelnikiem na jego drodze. Alternatywą był dalszy bieg na wprost, w stronę coraz bardziej zielonych terenów i próba zgubienia pościgu pośród drzew, gdzieś na skrzyżowaniu z 8th Ave.

Re: Między nami, szczurami

#39
Nawet jeżeli wejdzie pomiędzy ludzi, nie było opcji, by się zatrzymał; wołanie Ross niewątpliwie zmusiłoby wszystkich do rozstąpienia się. Nie miał więc wielkiego wyboru i biegł dalej przed siebie. Chwała niech będzie wampirzej kondycji!
Dalej trzymając pod pachą laptopa i pilnując, by mu się przypadkiem nie wyślizgnął w trakcie biegu, Maddox skręcił w kierunku uliczki po drugiej stronie ulicy, mając przy tym nadzieję, że nie nadzieje się nikomu na zderzak. Kiedy tylko znajdzie się w cieniu ciasnego przejścia, wymusi na swej krwi aktywację Niewidzialnej Obecności i z jej pomocą przejdzie dalej, za klinikę.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#40
Image






Maddox nie miał zamiaru walczyć na ulicy. Zrobił unik, gdy stojący na przeciwko mężczyzna próbował go pochwycić, minął go i pobiegł dalej. Ten z kolei nie był w nastroju, by gonić kogoś obcego na słowo równie obcej kobiety. Nosferatu przebiegł przez ulicę, trzymając chwilowo stały dystans od właścicielki laptopa. Była jednak wciąż blisko. Za blisko. Szczęściem jednak Gene znajdował się już z dala od chodnika pełnego przechodniów, a to zmieniało całkiem sporo w obecnej sytuacji.
Wbiegł w boczną uliczkę prowadzącą do Madison St i sunął wzdłuż apartamentowca, próbując ukryć się w cieniu budynku, mając nadzieję, że zniknie z oczu kobiety. Aktywował dyscyplinę, która na powrót okryła go niewidzialną aurą. W tym momencie do alejki wbiegła kobieta, której twarz, znów skryta w półmroku, pozostawała dla niego niewyraźna. Rozglądała się, wyciągając pistolet zza pasa, obracając głowę w prawo i lewo, przyglądając się nawet przez chwilę apartamentowcowi i szukając tam jakiejś aktywności.
Nie widziała Ukrytego. Nie miała pojęcia co się z nim stało. Ale odległość między nim a nią wciąż nie była szczególnie duża, a kobieta pozostawała czujna. W końcu została okradziona. Dane na tym komputerze niewątpliwie były dla niej bardzo istotne. Maddox musiał szybko zwiększyć odległość między nimi, uważając jednak przy tym, by nie zwrócić na siebie uwagi niezdarnymi ruchami.
Jeszcze moment i problem będzie z głowy.

Re: Między nami, szczurami

#41
Udało się, zniknął jej z oczu. Ale to jeszcze nie znaczyło, że jest bezpieczny; wciąż była niewygodnie blisko i wciąż uzbrojona. Musiał dostać się na Madison St i tam wtopić się w tłum, póki kobieta jeszcze na niego nie wpadła. A skoro o kobiecie mowa, jakim sposobem nie zdołał jeszcze dostrzec, jak ona w ogóle wygląda? Za każdym razem był do niej zwrócony tyłem, a kiedy nie był, to ona ukrywała się w półmroku i jedyne, co dawał radę dostrzec, to najwyżej jej płeć. Albo była zwykłym śmiertelnikiem, który ma zwyczajnego farta, jeśli chodzi o ukrywanie tożsamości, albo kimś bardziej podobnym do niego. Ale to nie miało sensu, Spokrewnieni jego pokroju raczej nie chodziliby od tak pośród ludzi bez żadnych reperkusji. Prawda?
Nie pora się nad tym zastanawiać. Najpierw zniknie jej z radaru, potem pomyśli nad tym, kogo właśnie wkurwił. Patrząc pod nogi, ostrożnie ruszył dalej wzdłuż alejki, by następnie usunąć się w bok i zniknąć na ulicy, gdzie już nie będzie miała zielonego pojęcia, gdzie uciekł.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#42
Image






Pech chciał, że wampir nie miał okazji jeszcze spojrzeć na twarz kobiety w okolicznościach, gdy nie była skąpana w cieniu. Mało sprzyjające okoliczności skutecznie odebrały Maddoxowi tę szansę. Zważywszy jednak na to właśnie, jak wszystko się potoczyło, znajomość jej twarzy mogłaby się przydać, choćby po to, by móc potem złożyć szczegółowy raport Hectorowi. To pewnie coś, o czym chciałby wiedzieć.
No dobra, ale trzeba było się skupić na ucieczce przed nader zawziętą panną z gnatem. Spowity mgiełką wampir podążał dalej w stronę kolejnej ruchliwej ulicy. Jeszcze tylko kawałek i ostatecznie zniknie z pola widzenia dziewczyny.
Będąc gdzieś w połowie drogi, już w znacznej odległości od uzbrojonej kobiety, która szła powolnym krokiem, nerwowo się rozglądając po każdym najmniejszym zaułku i kącie, jego kruche szczęście znów się wyczerpało. Gdy dźwięk deptanego, potłuczonego szkła dobiegł uszu Spokrewnionego spod jego własnych butów, znów poczuł, jak jego moc przestaje działać. Został zauważony. Znowu! Do cholery. Jedyne co go w tej chwili ratowało, to duża odległość, która powinna wystarczyć, by Nosferatu zdołał dobiec do ulicy i zgubić ją za zakrętem.
Kobieta miała w ręce pistolet i nawet próbowała mierzyć w stronę złodzieja, ale nie oddała strzału. Była ostrożna i nie chciała przypadkiem ranić kogoś po drugiej stronie. Co innego, gdyby Gene akurat stał pod ścianą! Wtedy mógłby mieć kłopot. Ale w obecnej sytuacji, gdzie kierował się w stronę ruchliwego rejonu, szanse na znalezienie się na pierwszej stronie gazet były dla kobiety po prostu zbyt duże, więc zamiast tego po prostu kontynuowała pościg, mając nadzieję, że dogoni gościa trzymającego w łapach jej komputer.
W moment nieumarły znalazł się za rogiem, znów na chodniku obok ulicy, gdzie mógł wmieszać się w tłum. Zanim jego pościg wynurzył się z ciemnej alejki, wampir dotarł do skrzyżowania, z którego mógł ruszyć w dowolnym kierunku, gubiąc wreszcie ogon.
Upewniwszy się, że nikt go już nie śledzi, Maddox mógł, wreszcie, dać cynk Hectorowi, że ma sprzęt i umówić się z nim na spotkanie.

Re: Między nami, szczurami

#43
Maddox naprawdę miał już bardzo mieszane uczucia w kwestii tej nocy. Jedna wielka mieszanina szczęścia i niefartu. Tyle dobrego, że kiedy w końcu wszedł w tłum i podążył za ludźmi, zdołał zgubić ostatecznie pogoń. Najwidoczniej pannica była zdesperowana, by odzyskać swoją własność, lecz nie na tyle, by rozpoczynać strzelaninę na środku ulicy. Miała u niego piątkę za minimum rozsądku.
Kiedy miał już absolutną pewność, że zgubił ogon, Gene westchnął z ulgą. Przystanął w cieniu i schował w końcu laptopa do plecaka, żeby nie musieć targać go w rękach. Następnie wyciągnął telefon i wykręcił numer do Hectora.
- Halo, Hector? Załatwione - oznajmił Ukrytemu, gdy tylko ten odebrał. - Cholera, gościu, będę mieć dla ciebie historię godną kina. Spotkajmy się najlepiej jak najszybciej, co?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#44
Image
To była cholernie ciężka noc. Wszystko szło gładko, do czasu. A potem Gene mógł tylko dziękować siłom wyższym, że zdołał uciec bez robienia większego zamieszania, bez zostawiania trupów, a przede wszystkim bez złamania Maskarady. Zdołał pozyskać laptop wraz z myszką i zasilaczem, a następnie uciec. Nie został nawet postrzelony! Ale jednak emocji w tym pościgu nie brakowało. Dziewczyna była wytrwała i nie dawała za wygraną. Nie miała jednak szans z nocną kreaturą, jaką był Diogenez, zdolny do rozpłynięcia się w powietrzu.
Image Wpadaj pod rzeźbę Olympic Iliad pod Space Needle. Znajdę cię. — Hector odpowiedział krótko, podając Diogenezowi dokładne miejsce spotkania, gdzie miał przekazać sprzęt swojemu współklanowiczowi.

Re: Między nami, szczurami

#45
To była dzika noc. Dzika! Teraz pozostało mu tylko spotkać się z Hectorem, pozbyć się z barków ciężaru czegokolwiek, co znajdowało się na tym dysku i przeczekać może parę nocy gdzieś w cieniu, by uspokoiły się potencjalne skandale związane z akcją w hotelu. Liczył, że zwyczajnie uznają tamtą sytuację za włam, policja się poszwenda, nic nie znajdą i umorzą śledztwo.
- Dobra, już tam lecę - oznajmił na koniec Ukrytemu i rozłączył się. Poprawił plecak na plecach i ruszył bez chwili zwłoki. Następny przystanek: Space Needle i ta ich makaronowa rzeźba. Jak będzie okazja, to przy okazji złapie autobus - nie widziało mu się marnować za dużo czasu na spacer.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#46
Image
Mimo braku wystrzałów, na korytarzach hotelu działo się dość zamieszania, by zwrócić uwagę funkcjonariuszy. Nieprzytomny recepcjonista, do tego pościg i krzyki, ostrzeżenia o broni palnej. Na szczęście pomijając ubranie, trudno byłoby rozpoznać Maddoxa, który nieustannie ma na twarzy maskę ukrywającą jego tożsamość i… naturę.
W stosunkowo krótkim czasie wampir dotarł na wyznaczone miejsce, pod czerwoną, dość kreatywną rzeźbę otoczoną drzewami, znajdującą się w niedużej odległości od Space Needle.
Diogenez pokręcił się po okolicy przez chwilę, nim spod budynku. Minęło go kilkoro śmiertelików w czasie przechadzki i oczekiwania. Wtem, zadźwięczał telefon Maddoxa, informując go o nowej wiadomości.

[1 Nowa Wiadomość]
Hector: Pod budynkiem, miedzy drzewami

Gdy spojrzał w kierunku budynku centrum naukowego, poniżej poziomu ogromnych okien, mógł dojrzeć skrytą w mroku, znajomą sylwetkę z uniesioną ręką, zwracającą jego uwagę.
Image Siema. Jak poszło? Co tam się działo? Opowiadaj. — Hector zainicjował rozmowę, gdy tylko Gene się do niego zbliżył.

Re: Między nami, szczurami

#47
Gene miał chwilę, by pooglądać rzeźbę. Przekrzywił głowę na jeden bok, potem drugi... Nie, nic specjalnego nie czuł, jak na to patrzył, może poza skołowaniem. Chyba po prostu nie rozumiał sztuki nowoczesnej. Właśnie w tym momencie zabrzęczał jego telefon, informujący go o dokładniejszym miejscu spotkania. Popatrzył we wskazanym kierunku i natychmiast się tam udał.
I oto dostrzegł Hectora w pełnej okazałości. Pomachał mu i podszedł bliżej. W tym samym czasie zsunął z pleców plecak i wyciągnął z niego laptopa, by już teraz mu go przekazać. Może nawet pokaże mu, z jakiego powodu Ukryty grzebał Ross przy sprzęcie.
- Więc tak, na wstępie mała aktualizacja. Ross? Okazuje się, że to ona, nie on. I do tego spodziewała się, że ktoś ją odwiedzi. Omal mnie nie postrzeliła - poskarżył się Hectorowi. - Jakoś dałem radę ją zgubić i się przy tym nie odkryć, ale na twoim miejscu unikałbym przez chwilę zaglądania do tamtego hotelu. Narobiłem tam jednak trochę hałasu. A, właśnie. Ta cała Ross. Wiesz w ogóle, kim ona jest? Wydawała mi się jakaś dziwnie kompetentna. I albo miała po prostu farta, że nie widziałem w ogóle jej twarzy, albo coś z nią jest. Osobiście wolałbym pierwszy wariant.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#48
Image
Czerwone rury wystające w ziemi pod różnymi kątami rzeczywiście były dziwną formą ekspresji. Acz czy najdziwniejszą? Pewnie nie. Bo to dziwniejsze pomysły ludzie mieli? Mimo wszystko, oglądanie takiego dziwactwa w centrum miasta mogło budzić mieszane uczucia.
Nosferatu wysłuchał z uwagą Diogeneza, kiwając głową. Wyglądał na bardzo zaskoczonego całym obrotem zrelacjonowanych mu zdarzeń. Dało się zauważyć, że absolutnie nie tego się spodziewał.
Image Chwila, chwila. Jesteś absolutnie pewny, że to była kobieta? I rzeczywiście nie udało ci się dojrzeć tego jak wygląda? — Począł wypytywać, chcąc się upewnić co do tej wersji historii opowiedzianej przez Maddoxa.
Image Niech mnie… Czyżby… — Mruknął do siebie pod nosem, chwytając się za podbródek wyraźnie zamyślony.
Image No dobra, nie ma co gdybać. Dawaj to tutaj. Rzucę okiem. — Odebrał plecak z zawartością i wyciągnął laptopa. Była szansa, że bateria jeszcze trzymała, w końcu komputer był wcześniej podłączony do prądu.
Hector oparł się plecami o ścianę budynku, otwierając laptopa i trzymając go jedną ręką, a drugą operując klawiszami. Maszyna włączyła się i ekran się rozświetlił. Spojrzawszy z boku, Gene mógł zauważyć obcy mu ekran logowania. Mogła to być któraś z gałęzi Linuxa, albo też BSD, choć nie było pewności i równie dobrze mógł być to któryś z mniej znanych, skupiających się na bezpieczeństwie, systemów operacyjnych.
Kolejne nieudane próby zalogowania się do systemu w ciągu następnych kilku chwil sprawiły, że Hector zaczął chichotać i mruczeć pod nosem. Gdzieś tam szeptem rzucił pod nosem "Łaaał". W końcu poddał się i wyłączył oraz zamknął laptopa.
Image Ooookej, będę mieć z tym trochę roboty. — Zaśmiał się, wyraźnie zaskoczony przez ścianę, na jaką trafił, ale nie wyglądał na zirytowanego, a raczej zadowolonego z nowego wyzwania, jakie zostało mu rzucone.
Image Jak uda mi się rozpracować ten sprzęt i dobrać się do tego co jest w środku, dam ci znać. Przy okazji zobaczymy czy moje przypuszczenia są słuszne. — Jakie przypuszczenia? Kim była ta kobieta, ta cała Quinn Ross, która sprawiła Diogenezowi tyle kłopotów? Hector coś wiedział.

Re: Między nami, szczurami

#49
- Jak tego, że tu stoję! Nie widziałem twarzy, ale jak najbardziej widziałem sylwetkę i słyszałem głos. To na sto procent była kobieta - odpowiedział Maddox. Może nie wiedział, kim lub czym była ta kobieta, ale że to była akurat kobieta - tego był pewien w zupełności. Podał mu natychmiast laptopa razem z zasilaczem i myszką, może się przydadzą. A na pewno jemu nie chciało się ich ze sobą targać, skoro nie będzie mieć ich do czego podpiąć, dopóki Hector nie zdobędzie tego, co chciał zdobyć.
Podczas gdy Ukryty czynił swoje informatyczne czary, Gene pozwolił sobie rzucić okiem na ekran. Zupełnie nic mu to nie mówiło. To musiał być chyba jakiś system stricte dla programistów, jak ten cały Linux, gdzie możesz sobie wszystko samemu poukładać, jak ci się podoba. Albo był to jakiś tryb awaryjny dla Windowsa. Maddox nie znał się tak dobrze na tej stronie komputerów - umiał z nich korzystać, ale nie od tej strony. Dopiero później będzie musiał się tego nauczyć.
- Dobrze się bawisz, co? - zauważył, widząc ekscytację na zdeformowanej twarzy Hectora. - Tooo... Co właściwie przypuszczasz? Ta cała Ross to nie byle jaki człowiek, tyle to i ja widzę. To kim... lub czym... w takim razie miałaby być?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#50
Image
Hector pokręcił głową z uśmiechem, wyraźnie rozbawiony. Info się nie zgadzało, akcja mogła się ostro schrzanić, a ten Nosferatu zdawał się być nadzwyczaj zadowolony. Co go tak bawiło? Dobre pytanie.
Image Nie no, bez przesady. Haha. — Trudno mu było pohamować przypływ pozytywnych emocji.
Image Jest diabelnie inteligentna i bystra, a do tego ogarnia komputery lepiej niż niejeden Nosferatu, ale jest śmiertelnikiem… chyba... tak myślę... — To był nie lada komplement dla dziewczyny. Zdecydowanie mu zaimponowała.
Image Bardzo możliwe, że to właśnie jej szukałem. Ale nie będę mieć pewności dopóki nie złamię zabezpieczeń w tym lapku. — Interesujący obrót zdarzeń. Czemu jej szukał? Czyżby chciał nawiązać z nią kontakt? Zrobić z niej ghula? Czy może Spokrewnić? Wątpliwe, by Hector teraz na to odpowiedział, ale jeśli potencjalnie rodzina Ukrytych miała się powiększyć, to warto było trzymać rękę na pulsie.

Re: Między nami, szczurami

#51
Maddox nie wiedział już, co chodziło Hectorowi po głowie. Z czego on się tak cieszył? Bo zdobył w końcu dysk, na którym są jakieś aż nazbyt pikantne dane? Bo miał wyzwanie w postaci złamania zabezpieczeń na laptopie, by w ogóle dostać się do rzeczonych danych? Bo znalazł sobie godnego rywala wśród śmiertelników? A może zaczął snuć plany, co zrobić z Ross? Na razie wyglądało na to, by był skory do wyjaśnień. Gene będzie musiał tymczasowo zaspokoić swoją ciekawość domysłami i teoriami.
Jedna z teorii głosiła, że Hector chciał Spokrewnić Ross i uzupełnić nią pustkę w klanie. Nie wiedział, jak się czuć z taką opcją, biorąc pod uwagę to, jak poznał się z tą kobietą.
- Jest tu ewentualnie coś jeszcze dla mnie do roboty? - znów się zaoferował. Skoro już tu był, to może Ukryty potrzebował czegoś jeszcze w ramach odbudowy klanu i ich drogiego Schrecknetu?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#52
Image
Zadowolenie admina Schrecknetu mogło być zastanawiające, ale przynajmniej dobrze rokowało na najbliższą przyszłość. Początek współpracy Ukrytych zaczął się z dobrej stopy, więc kontynuowanie tej współpracy, przy założeniu, że dobra passa się utrzyma, było jak najbardziej sensowne.
Image W sumie… to tak. Jest jedna dość ważna sprawa, przy której mógłbyś nam pomóc. — Odparł po krótkiej chwili namysłu, wciskając komputer pod pachę.
Image Właściwie wszystkie nasze oczy skupione są na północnych granicach Lake Union, Magnolia oraz East. Cała grupa uderzeniowa Szeryfa tam siedzi i tłucze się z shovelheadami. — No właśnie, a Sabbat kontrolował przecież nie tylko znaczną część północnej części miasta, a również całe południe.
Image Oznacza to, że technicznie rzecz biorąc, nie mamy zbytnio nic na południe od Downtown i Central. — Fatalnie się to prezentowało. Gdyby watahy Sabbatu zaczęły przenikać do centrum, możliwe że nikt by ich w porę nie zauważył, nie mówiąc o powstrzymaniu.
Image Ale! Ale. Wpadłem na pomysł jak to ogarnąć. Więc tak, na zachodzie mamy w sumie port, kontenery, czyli generalnie dużo otwartej przestrzeni, nie? Dalej, w stronę środka mamy parę głównych ulic, I-Piątkę, a zasadniczo z Central łączy się tylko parę głównych ulic aż do Mt. Baker Ridge Viewpoint, gdzie już mamy typowo mieszkalną dzielnicę z domkami i tak dalej. — Nosferatu objaśnił pokrótce, dając Diogenezowi moment, by zaabsorbował informacje.
Image Plan jest taki żeby poinstalować trochę kamer wzdłuż granic, tam gdzie ich brakuje, i podpiąć się do kilku miejskich, które nam się przydadzą. W ten sposób będziemy mogli obserwować co się tam dzieje, i w razie problemów dać cynk Szeryfowi oraz jego Ogarom. Ogólnie to trochę zaczęliśmy już dłubać, ale dodatkowa para rąk zawsze się przyda. — Obserwowanie granic przy pomocy kamer brzmiało nieźle. W ten sposób można było dość szybko zareagować po zauważeniu podejrzanej aktywności.
Image To co, piszesz się na to? — Haker uniósł lekko prawy kącik ust i podniósł łeb. Odbijające się światło sprawiło, że jego ślepia zabłysły na moment. Nie miał raczej wątpliwości co do tego, że Gene się zgodzi, skoro sam z resztą zadeklarował chęć działania.

Re: Między nami, szczurami

#53
- Czyli krótko mówiąc, jesteśmy w dupie - podsumował słowa Hectora dotyczące sytuacji Camarilli.
Wsunął ręce do kieszeni kurtki i wsparł się plecami o tą samą ścianę, pod którą stał jego nowy przyjaciel z ciemności. Nadstawił uszu, bo robiło się ciekawie. Raz po raz kiwał głową, by dać znać, że tak, słyszy i rozumie. Admin Schrecknetu wymieniał mu terytoria jeszcze kontrolowane przez Camarillę. Czy brał pod uwagę także Anarchów? Oni w sumie też skorzystaliby na dodatkowym kontakcie, jakkolwiek ich sekty by za sobą nie przepadały. On sam nie miał z nimi problemu; nigdy nie było okazji, by weszli sobie w drogę, a i oni mieli swego czasu coś ciekawego do powiedzenia. Może i pozbawieni konkretnej struktury, tak jak Maddox by wolał, ale na pewno było wśród nich paru bystrych Spokrewnionych.
- Hm. Brzmi spoko. Anarchów też bierzemy pod uwagę? Jeśli nie z sympatii wobec ich "Sprawy", to zawsze można wyciągnąć z nich trochę grosza za dostęp do info - zaproponował. Idee ideami, ale świat napędzają nie złote myśli, a pieniądze. A za pieniądze można skołować całkiem dużo ciekawych rzeczy i dla pojedynczej osoby, i dla całej grupy. Takie serwery i dodatkowe systemy mogłyby znacząco pomóc im wszystkim w walce z Sabbatem. Spojrzał na Hectora pod takim kątem, że i jego oczy zabłyszczały w ten specyficzny sposób, jakby koraliki ze szkła. - Tak czy inaczej wchodzę w to. Tylko mi powiedz, gdzie konkretnie to ogarnąć. I jakbyś miał jakieś porady, to chętnie przyjmę.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#54
Image
Skryty w cieniu haker pokręcił głową na słowa neonaty.
Image Nie jest aż tak źle. Ale no w najlepszej sytuacji też nie jesteśmy, a nie ma zbytnio kogo wziąć do pomocy z ochroną tamtych terenów. Jedynie Richard tam siedzi i pilnuje na tyle, na ile jest w stanie oraz pomaga mi z kamerami. — Wampir wzruszył ramionami nieco zrezygnowany. Widać było jego irytację w związku z brakiem dbałości o bezpieczeństwo tych rejonów. Zupełnie jakby ci na górze stwierdzili ”a chuj, nikt się tam nie kręci, to możemy to na razie olać”.
Image Sabbat nie rusza Anarchów. Podejrzewam, że to ciche zawieszenie broni ze strony Ostrza Kaina będzie trwało, aż nie padnie ostatnia twierdza Camarilli w Seattle. Pewnie dopiero wtedy wezmą się za nich, albo będą ich dalej ignorować, bo w sumie to nie stanowią dla Sabbatu żadnego zagrożenia. — W skrócie oznaczało to tyle, że Anarchowie nie potrzebowali żadnej pomocy ze strony Camarilli. Możliwe, że odcinając się od tego tymczasowego sojuszu zagwarantowali sobie święty spokój od tego konfliktu.
Image Jeśli chodzi o porady i instrukcje, to już zostawię to Richardowi, bo to on tam zakłada kamery. Siedzi teraz w dokach, więc tam się z nim spotkasz. — Kim był Richard? Czyżby jednym z lokalnych Nosferatu? Wszystko na to wskazywało.
Image Zaraz dam mu znać, że do niego jedziesz i jak odpisze to wyślę ci smsa gdzie dokładnie masz go szukać. — Hector wyciągnął wolną ręką swój telefon komórkowy i szybkim ruchem kciuka wpisał wiadomość.
Image Jak będziesz mieć jakieś pytania, to wal do niego. — Dodał na koniec, zanim się rozeszli w swoje strony.
Jakieś pięć minut po tym, jak Gene ruszył w stronę portu na południu Downtown, otrzymał wiadomość tekstową.

[1 Nowa Wiadomość]
Hector: Pier 48

Re: Między nami, szczurami

#55
A, czyli tego kwestia. Oczywiście, znów ta polityka. Jak tylko Anarchowie zerwali rozejm z Camarillą, to najwyraźniej Sabbat pomyślał, że wróg mojego wroga i tak dalej. Jak on uwielbiał bawić się w wampirzą politykę*!
Maddox skinął głową i ruszył w kierunku portu. Specjalnie w tym celu złapał najbliższy autobus, żeby oszczędzić sobie czasu. Zobaczył SMSa od Hectora i skinął głową. To teraz wycieczka do tego całego Richarda na pierze 42. Miał tylko nadzieję, że oszczędzi mu on bycia pod ostrzałem, jakkolwiek bardziej ekscytujące od rutyny nieżycia na uliby by to nie było.


*Jebać wampirzą politykę
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#56
Image






Przejazd autobusem przebiegł, na szczęście, dość gładko. Nikt nie sprawdzał biletów, tak więc nieumarły uniknął możliwych kłopotów. Oprócz niego w autobusie, na jednym z tylnych siedzeń, spał jakiś bezdomny po sześćdziesiątce, a na przodzie był krótko ścięty chłopak w kurtce obejmujący ramieniem dziewczynę i szeptający jej do ucha. Maddox miał okazję zobaczyć przez okno jakąś grupkę gangsterów, czy łysiejęcego gościa w szlafroku i kapciach na spacerze z psem. Minął też jakąś stłuczkę, gdzie SPD już rozmawiało z jej uczestnikami, spisując w swoim podręcznym notesie informacje.
Wysiadł na przystanku Alaskan Way S & S Jackson St, skąd musiał się kawałek cofnąć. Sprawdziwszy raz jeszcze smsa od Hectora, zdał sobie sprawę, że chodzi o przystań 48, nie 42. Chwała technologii, dzięki niej nie musiał wszystkiego zapamiętywać. Ruszył w stronę betonowego, długiego i szerokiego pomostu portowego, gdzie panowała cisza, spokój i mrok. Na parkingu przed samą przystanią było raptem kilka aut. W okolicy nie było akurat nikogo, jedynie przechodnie podążający wzdłuż ulicy Alaskan Way za plecami wampira, przechodzący przez ulicę w jedną i drugą stronę.
Był na miejscu. Przystań 48. Powolnym krokiem szedł wzdłuż tego szerokiego, betonowego pomostu, do którego akurat nie był zacumowany żaden okręt ani łódka. No, ale nie było tutaj nikogo. Nie wyczuwał też żadnej dziwnej obecności, jak to było w przypadku Hectora przy okazji ich pierwszego spotkania. Czy ten Richard na pewno tam był, czy może się spóźniał?
Minęło kilka minut. Czas ten w oczekiwaniu niemiłosiernie się dłużył.
ImageBum. Nie żyjesz. — Nagle usłyszał za sobą męski, przyciszony, gardłowy głos. Słowa padły z ust zdających się być niemalże tuż obok ucha Maddoxa. W tym samym czasie, poczuł twardy przedmiot dotykający jego pleców, sprawiający wrażenie jakby była to lufa pistoletu. Kto to był i jakim cudem zakradł się bezdźwięcznie aż tak blisko? Czy to był ten cały Richard, czy może Gene wpadł właśnie w sidła Sabbatu i to była jego ostatnia noc?
Obrócić się? Odpowiedzieć? Porozmawiać i liczyć na najlepszy scenariusz będąc gotowym na najgorszy? Do diabła.

Re: Między nami, szczurami

#57
To tutaj? Nie, jednak kawałek dalej. Spojrzał na telefon, na najbliższy znak... 48. Okej, teraz już dotarł. Przystań, na której miał spotkać się z Richardem. W sumie pomijając obowiązki wobec klanu, chętnie by sobie tutaj posiedział, zapalił może papierosa, podumał...
...Lecz na to wszystko przyjdzie pora później, bo wyglądało na to, że zwrócił na siebie czyjąś uwagę. W jednej chwili Maddox zamarł, usłyszawszy głos zaraz obok siebie. Pojawił się jakby znikąd. Richard? A może ktoś inny? To pistolet przy jego głowie? Czy gość po prostu robi sobie z niego jaja?
- Wewnętrznie już od jakiegoś czasu. Miło, że ktoś zauważył - odpowiedział żartobliwie w nadziei, że to jednak kontakt Hectora, a nie Sabbatnik, co znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#58
Image






Sytuacja była przez moment mało komfortowa. Maddox nie wiedział z kim ma do czynienia, ani jakie ta osoba ma zamiary. Mógł to być każdy, ale Nosferatu chciał mieć nadzieję, że to jego sprzymierzeniec. Nie miał zamiaru tracić zimnej krwi i w reakcji zareagował humorem. Osobnik parsknął pod nosem.
ImageZabawne. Powinieneś być bardziej ostrożny, inaczej ktoś może cię łatwo odstrzelić. — Odpowiedział, odsuwając przedmiot od pleców Diogeneza. Ten mógł się teraz obrócić i zobaczyć swojego gościa w pełnej okazałości.
Przed Maddoxem stał wysoki, postawny osobnik o twarzy natychmiastowo zdradzającej krew Nosferatu płynącej w jego żyłach. Podniszczona, pomarszczona i pozbawiona żywego koloru skóra z licznymi odbarwieniami pokrywała jego surową, podłużną twarz z zapadniętymi policzkami i spiczastymi, lekko ostającymi uszami. Na jego głowie widać było jedynie odrobinę owłosienia po bokach, pozostawiając większość paskudnego czerepu gołym. Broda miała jakieś pozostałości po zaroście w postaci pojedynczych, krótkich włosków sterczących po bokach. Najbardziej zwracały jednak uwagę jego świecące ślepia. Wygląd nieumarłego powodował, że w żadnej sytuacji nie byłby w stanie ukryć swojej prawdziwej natury przed śmiertelnikami bez użycia dyscyplin.
Schował czarny pistolet z tłumikiem w kaburze wieszącej pod jego długim, ciemnym płaszczem sięgającym kostek. Sądząc po jego postawie i wyglądzie, można było spekulować, że nie była to jedyna broń w jego arsenale.
Image Słyszałem, że przyszedłeś mi pomóc z monitoringiem. — Groźnie wyglądający Ukryty potwierdził swoją tożsamość.
Image Hector na pewno ci powiedział kim jestem, więc możemy pominąć uprzejmości i zająć się robotą. — Ten Spokrewniony zdawał się nie być szczególnie zainteresowany smalltalkiem.

Re: Między nami, szczurami

#59
Gdy tylko uznał to za bezpieczne, Maddox obrócił się i popatrzył sobie z góry na dół po swoim niedoszłym egzekutorze. Płaszcz, lśniące ślepia, buźka, którą tylko matka może kochać, a i to ledwie... O tak, to na sto procent musiał być Richard. W dodatku preferujący działanie od pogaduszek. Albo miał tak normalnie, albo to kwestia tego, że był "w pracy". Tak czy inaczej, Gene mógł to uszanować.
- Powiedział tyle, że będziesz się tu kręcić. Na razie mi to wystarczy - odpowiedział Ukrytemu tonem spokojnym i rzeczowym, po wojskowemu. Może i minęło parę lat, ale starych nawyków ciężko się odzwyczaić. Teraz i on był w pracy, więc będzie się prezentować jakby był w pracy. - To jak wygląda sytuacja na ten moment?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#60
Image

Po krótkiej wymianie zdań, Richard pokiwał głową z aprobatą. Wyglądało na to, że doceniał kogoś, kto tak jak on jest rzeczowy i konkretny.
Image Krótko i do rzeczy, doskonale. Polubimy się. — Skwitował krótko odwracając się i wskazując palcem na jedną z budek rozstawionych wzdłuż przystani.
Image Najpierw zbierzemy mój sprzęt. Zostawiłem go w budce kiedy dostałem wiadomość, że do mnie jedziesz. — Wampir pewnym krokiem podszedł do budki znajdującej się kawałek dalej, w kierunku parkingu, otworzył drzwi i wyciągnął z niej czarną torbę podróżną. Wyglądała na pełną i ciężką, ale Richard przerzucił ją przez ramię jakby nic nie ważyła.
Image Sytuacja wygląda tak, że musimy wpiąć się do kilku skrzynek żeby Hector mógł się połączyć z kamerami miejskimi, a także zamontować kilka naszych, co będzie już wymagało nieco większej finezji. — Ukryty nie zatrzymywał się i cały czas patrzał przed seibie. Po zabraniu torby ruszył dalej w stronę parkingu, a potem skręcił w prawo, w kierunku SODO, czyli tej ogromnej przestrzeni sąsiadującej z Pier 48 zapełnionej kontenerami.
Image Na ile się znasz na systemach zabezpieczeń? Kamery, alarmy, i tak dalej. — Skoro robota uwzględniała dłubanie przy kablach, montowanie kamer i co nie tylko, istotnym było posiadanie chociaż podstawowych umiejętności w tym zakresie. Jeśli Gene miały okazać się totalnym laikiem, to nie wiadomo było, czy Richard miałby cierpliwość wyjaśniać podstawy.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości

cron