Między nami, szczurami

Zakończono | Prolog, Marzec 2004 | Centrum | Queen Anne | Ulice nieopodal Space Needle


Rozgrywany jest: Prolog: Oblezenie
Trwa: Marzec 2004
Dołącz do walki z Sabbatem i pomóż w odbiciu utraconych przez Camarillę terenów Seattle. Zbadaj losy oblężonej przez Sabbat Fundacji Franka Weavera.
Znajdź i zbadaj źródło rozszerzającej się pandemii, odkryj jej możliwy wpływ na Spokrewnionych i pomóż w jej powstrzymaniu.
Zrób co w twojej mocy, by wesprzeć Camarillę w odzyskaniu stabilizacji i dominującej pozycji w mieście do końca roku, celem odwołania wizyty Justycariusza.
Jako Nosferatu rozbuduj na powrót sieć SchreckNetu i rozwiń sieć informacyjną do użytku klanu oraz Camarilli jako całości.
Wykorzystaj obecną destabilizację wewnątrz Camarilli na swoją korzyść, by zająć miejsce w hierarchii i poszerzyć przy tym swoje wpływy
Działaj w grupie. Znajdź sprzymierzeńców. Dołącz do, lub załóż, koterię.
Cokolwiek zrobisz, pamiętaj że w pojedynkę nie przetrwasz nadchodzących nocy.

Re: Między nami, szczurami

#91
Maddox skinął głową z wyraźną dumą. Miło, że ktoś zauważył, skąd pochodzi. Poklepał się po lewym ramieniu, na rękawie którego wciąż doskonale widoczna była oryginalna naszywka US Army.
- Z dziada pradziada. Ja w Zatoce, ojciec w Wietnamie, dziadek we Francji... I oto, jak ta rodzina skończyła... - Pokręcił głową z pogardą. Sprzedawca trafił w samo sedno. Niby Gene uważał się za dumnego Amerykanina, nawet po Spokrewnieniu, a jednak nie wydawało mu się już, że żyje w tej samej Ameryce, którą przysiągł chronić te wiele lat temu. - Człowiek szkoli się lata, przelewa krew za oceanem w imię interesów narodu, który kocha - i po co? By resztę życia spędzić na ulicy, zapomniany przez świat, i modlić się, by przynajmniej nie padało.
Spojrzał na wręczoną mu kurtkę. Wydawała się w dobrym stanie, chociaż wytarta. To tylko znaczyło, że służyła dobrze poprzedniemu właścicielowi i postanowił dać jej drugie życie. Skinął w podzięce głową. Nie przebrał się w nią jednak jeszcze. Wolał zrobić to na osobności.
- Powinienem coś mieć... Chwilę... - Sięgnął do swojego wysłużonego portfela. Tak, coś tam jeszcze miał. Na całe szczęście. - Mam może dychę. To wystarczy? Jak nie, to mogę jeszcze coś skombinować.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#92
Image
Czarnoskóry pokiwał głową twierdząco w odpowiedzi na słowa weterana.
ImageTo nie w porządku, że tacy ludzie jak ty zostają na lodzie. Powinieneś mieć do końca życia zapewnioną godziwą emeryturę i dach nad głową. Ah, szkoda gadać. — Machnął ręką zrezygnowany. Wiedział, że mógł sobie gadać, ale był zbyt małym człowieczkiem, by cokolwiek móc zmienić. System był jaki był, i w efekcie tego ciężko pracujący ludzie lądowali na zimnej ulicy.
ImageDziesięć dolców? Hmm, ciężko. Ale chwila, wiesz co? Zostaw mi swoje stare ubrania i tę dychę, to styknie. Jeśli moja żona je dopierze, to jeszcze się komuś później przysłużą. — Była to jakaś oferta. Bo w sumie nie mając grosza przy duszy co Gene zrobi z tymi starymi lumpami? Sam ich nie doczyści. No, szkoda by tylko było tej naszywki na ramieniu kurtki. Chociaż może był sposób, by ją odzyskać albo odkupić kiedyś te ciuchy.

Re: Między nami, szczurami

#93
Maddox uniósł brew. To była całkiem przyzwoita oferta. Nie zależało mu aż tak bardzo na dobrach materialnych - choć pewnie była to kwestia nie tyle jakiejś świadomej formy ascezy, co przyzwyczajenia do bezdomności; spokojnie mógłby pozbyć się tej kurtki w zamian za inną, być może nawet lepszą. Z drugiej strony ta bardziej sentymentalna część jego "ja" miała opory przed oddaniem jej sprzedawcy. To w końcu kawał historii - jego historii!
- A dałbym radę zachować chociaż naszywkę? - zapytał. Ostrożne wyprucie jej z rękawa nie powinno jakkolwiek uszkodzić ani jej, ani kurtki. - To już właściwie jedyne, co mi zostało z mojej jednostki.
Czy sprzedawca przystał na taki układ, czy nie, Maddox uznał, że na pewno przystanie na jego własny. Kurtka za kurtkę plus dycha, powiedzmy, za podkoszulek i spodnie. Uczciwa oferta. Gdyby się okazało, że znajdzie dość pieniędzy, by po prostu odkupić swoją własność. Zresztą sam nawet nie miał sposobu, by wyprać ją ze wszystkiego; o ile dobrze kojarzył, nigdzie w jego okolicy nie było pralniomatów, które działałyby 24/7. Albo to on żadnego nie zauważył, bo zwyczajnie nie czuł potrzeby zauważania ich.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#94
Image
Pogodzenie się z utratą swoich dotychczasowych ubrań przyszło Diogenezowi dość łatwo. Stosunkowo proste nieżycie przyzwyczaiło go do skrajnego minimalizmu, co widać było po jego ogólnym wyposażeniu. Na pytanie wampira, czarnoskóry poprawił okulary i zbliżył się do ramienia, gdzie widniała pamiątka weterana.
ImageHmm, była ręcznie przyszywana z tego co widzę. Nie powinno być problemu. Daj mi ją i zaraz się tym zajmę. — Odparł z uśmiechem. Chociaż tyle mógł zrobić dla pozbawionego dachu nad głową dawnego wojskowego.
Nie minęło dużo czasu. Sprawnie przejechał nożyczkami przez nici, które łączyły naszywkę z samym odzieniem, nie powodując żadnych uszkodzeń. Gdy skończył, wręczył Maddoxowi jego pamiątkę, którą będzie mógł potem przyszyć do nowo nabytej kurtki.
Spokrewniony zapłacił za towar, przekazując sklepikarzowi dziesięć dolarów (-$10.00) oraz oddając stare, brudne i zmoczone ubrania tak, jak to uzgodnili.
ImageMogę jeszcze ci jakoś pomóc? Potrzebujesz jakiegoś zajęcia, albo miejsca gdzie mógłbyś się zatrzymać? Stosunkowo niedaleko jest jeden ośrodek, gdzie dostaniesz ciepłe jedzenie i miejsce do spania. — Chcąc jeszcze jakoś okazać dobre serce, siwy mężczyzna wspomniał o pracy, choć nie było wątpliwości, że była to groszowa sprawa. W kestii funduszy może warto było uderzyć do Hectora następnym razem, jak się spotkają. Wykonał w końcu dwie roboty, choć może nie do końca. Można było mieć nadzieję, że Ukryci rzucą jakimś groszem, bo w kieszeni Diogeneza pobrzękiwały już tylko pojedyncze monety.

Re: Między nami, szczurami

#95
Maddox uśmiechnął się pod maską na widok wręczonej mu naszywki. Pozostała nietknięta. Schował ją do kieszeni spodni, by nigdzie jej nie zgubił. Jak będzie mieć wolną chwilę (oraz igłę z nicią), to przyszyje ją sobie do nowej kurtki. A na razie poradzi sobie bez "identyfikatora".
- Naprawdę już fakt, że mam co na siebie włożyć wystarczy - zapewnił mężczyznę Diogenes. - Ale wskazaniem kierunku do tego ośrodka bynajmniej nie pogardzę. To była... długa noc.
Co prawda Gene nie miał zamiaru już teraz udawać się na spoczynek, mógł jeszcze wykorzystać jakoś te kilka godzin przed wschodem słońca. Niemniej jednak wskazanie kierunku, gdzie mógł spędzić dzień, nie będąc przez nikogo niepokojonym. Może nawet wybrałby się poszukać towarzystwa innych Spokrewnionych w okolicy. Zakładając, rzecz jasna, że gdzieś tutaj tacy byli.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#96
Image
Udało się Maddoxowi zachować przynajmniej coś z jego przeszłości. Jeden element, który przypominał mu o jego dawnym życiu. Wszystko dzięki dobremu sercu sprzedawcy tego małego sklepiku.
Mężczyzna oczywiście podał swojemu klientowi adres ośrodka. Znajdował się kilka przecznic dalej w jednym z budynków, a więc potencjalnie w miejscu, gdzie mógłby przespać dzień. Gene dowiedział się przy okazji, że nie zadają tam zbędnych pytań, zwłaszcza jeśli miało się przeszłość militarną.
To była długa noc. Pełna emocji. Od pościgu przez hotel, aż po tłuczenie na śmierć zdziczałych śmiertelników w kontenerze, kończąc na najbardziej prozaicznej czynności, jaką było kupowanie ubrań.

Re: Między nami, szczurami

#97
Ta, to była naprawdę dzika noc. Dziksza niż kilka ostatnich nocy, to na pewno. Ale w ostatecznym rozrachunku raczej dobrze sobie poradził. Sprawą reszty kamer zajmą się kiedy indziej; może nawet Richard dokończy robotę samemu po tym, jak wsparcie Maddoxa ułatwiło mu dzisiejszą partię. A tymczasem Hector bawił się w hakera i odblokowywał mu laptopa.
Tak, to była dobra noc.
Teraz jednak pozostało mu już chyba tylko znaleźć przytulny kąt, w którym nikt go nie znajdzie i nie będzie przeszkadzał, i zaśnięcie na dzień. Gene ruszył spacerowym krokiem w stronę ośrodka wskazanego mu przez właściciela sklepu. Gdy już tam dotarł i zorganizował sobie wstęp, rozejrzał się za miejscem, które mógłby uznać za "swoje" - miejscem, o którego istnieniu nikt nawet nie pomyśli i nie potknie się przypadkiem o jego martwe w ciągu dnia ciało. I wreszcie gdzieś je tam znalazł - w cieniu pokoju, z daleka od okien, a może gdzieś głębiej, w zapomnianej kanciapie, piwnicy czy na poddaszu. Skulił się w kącie, zakrył kurtką i pozwolił sobie odpłynąć w martwy, wampirzy sen.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#98
Image
Prawdopodobnie w niedługim czasie Diogenez miał otrzymać wreszcie dostęp do komputera, a w związku z tym również i do sieci SchreckNetu, mogąc wreszcie komunikować się ze wszystkimi lokalnymi Nosferatu, których raczej nie było zbyt wielu. Pozostawało czekać na sygnał od Hectora.
Nie minęło dużo czasu, aż Maddox znalazł budynek z czerwonej cegły, gdzie funkcjonował ośrodek dla bezdomnych. Jego zewnętrzne ściany zdobiły miejscami wysmarowane sprejem obelgi pod adresem tutejszych bywalców. Było widać, że ściany były myte i szorowane już kilka razy, co znaczyło, że to nie pierwszy taki incydent. Na zewnątrz stała dwójka bezdomnych, ciepło odzianych mężczyzn, którzy palili papierosy w trakcie pogawędki.
Wnętrze było skromne. Charakteryzowało się ciasnotą, ale również względną czystością. W głównym pomieszczeniu znajdowały się dwa rzędy piętrowych łóżek oraz kilka stolików w wolnej przestrzeni pomiędzy nimi, gdzie można było usiąść i zjeść. Informacja na ścianie mówiła o kuchni i regularnych posiłkach, a także o prysznicu, z którego można było skorzystać. Znaczna większość miejsc do spania była zajęta. Kilkoro śmiertelników krzątało się po pomieszczeniu, nie mogąc zasnąć.
W tej publicznej przestrzeni brakowało jednak bezpiecznego miejsca dla Nosferatu, gdyż znajdowały się tu okna, przez które za dnia mogły wpadać promienie słońca. Wędrując jednak po wnętrzu budynku, wampir natrafił na mało odwiedzany, ciemny korytarz, który prowadził do schodów, którymi dostać się można było do kotłowni. Raczej rzadko tam ktokolwiek zaglądał. Jakby załatwić jakiś materac i zadbać o to, by nikt nieproszony nie mógł wejść do środka, to mogło by to być całkiem dobre miejsce do przeczekania dnia. Do czasu, aż znajdzie się coś lepszego, posłużyłoby to za całkiem znośne schronienie.

Re: Między nami, szczurami

#99
O ile dla zwykłego śmiertelnika to schronisko byłoby wręcz idealne, to komuś takiemu jak Maddox brakowało tej bardzo ważnej cechy: prywatności. Ostatnie, na co miał ochotę, to dać się znaleźć za dnia jako bezwładny trup, tylko po to, by zleciała się policja i pogotowie, wyciągnęli go na zewnątrz i dostrzegli, jak jego ciało staje w ogniu i rozpada się w pył. Niefajna opcja, delikatnie mówiąc. Postanowił zatem rozejrzeć się głębiej po okolicy, specjalnie do tego celu aktywując Niewidzialną Obecność, by nikt z cudownie jeszcze przytomnych ludzi nie zadawał pytań.
I w końcu znalazł coś przyzwoitego. Kotłownia! Tutaj raczej nikt nie powinien mu przeszkadzać. Ciemno, pusto, żadnych okien... W sumie potrzebował tu tylko zabezpieczenia drzwi, by nikt go nagle nie naszedł. Tak, umiał utrzymywać Niewidoczność przez sen, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Bez materaca jeszcze teraz przeżyje, najwyżej zwinie sobie kurtkę w ramach poduszki czy coś; najważniejsze było właśnie ogarnięcie tego zabezpieczenia. Być może znajdzie na terenie ośrodka jakieś klucze, z pomocą których mógłby się tu zamknąć...
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#100
Image
Ukrycie się z dala od wzroku śmiertelników było kluczowe. Ośrodek sam w sobie nie chronił Spokrewnionego w żaden sposób, choć pozwalał wtopić się w tłum. Pomieszczenie za metalowymi drzwiami, poniżej poziomu parteru, miało ogromny potencjał spełniać swoje zadanie, pod warunkiem, że uda się znaleźć klucz do zamka, który zapewniłby Ukrytemu prywatność i bezpieczeństwo. Wszelkie wygody spadały, póki co, na dalszy plan.
Ktoś oczywiście musiał mieć klucz, pytanie kto. Nie było tu pomieszczenia służbowego, pomijając samą kuchnię. Nikt nie dbał zbytnio o zabezpieczenia w miejscu, które było domem dla najuboższych, otwarte dla wszystkich o każdej porze dnia i nocy. Nie było tam nic wartościowego, co można było ukraść. Ludzie pracujący w ośrodku dbali najpewniej tylko o jedzenie dla mieszkańców oraz o spokój, wzywając policję w razie problemów z kłopotliwymi jednostkami.
Prowadząc drobne, lokalne śledztwo, Diogenez odkrył, że pracownicy nie posiadają tego klucza. Okazał się on być w posiadaniu jednego z bezdomnych mieszkańców tego ośrodka i nic nie wskazywało na to, by miał go oddać w ramach dobrej woli. Wyglądało na to, że właściciele nie mieli pojęcia o tej sytuacji. Nic z resztą dziwnego, skoro kotłownia wyglądała, jakby nikt nie zaglądał tam od długiego czasu. Diogenez chcąc zapewnić sobie komfort bezpiecznego, dziennego snu w tym pomieszczeniu, musiał w jakiś sposób dogadać się ze śmiertelnikiem będącym w posiadaniu klucza.

Re: Między nami, szczurami

#101
Rozglądając się po cichu po terenie ośrodka, Gene doszedł do dwóch wniosków. Wniosek nr 1: zabezpieczenia w tym miejscu były... czy może raczej nie były wcale. Pracownicy pokładali w swoich podopiecznych takie zaufanie, że właściwie nic nigdzie nie zamykali ani na noc, ani na dzień. Gdyby chciał, mógłby pewnie przetrząsnąć im dokumentację i opylić komuś zainteresowanemu. To oznaczało również, że nie mieli przy sobie kluczy.
Tutaj nasuwał się wniosek nr 2: klucz był w posiadaniu jednego z lokatorów. Ten konkretny bezdomny zdołał ich ograbić i pozostać niewykrytym przez tak długi czas. Godne podziwu. Niekoniecznie mądre, skoro Maddox ich potrzebował, ale godne podziwu. Będzie musiał wyciągnąć od niego te klucze - w ten czy inny sposób. Ale to już wymyśli w tzw. międzyczasie. W pierwszej kolejności zobaczy, gdzie kryje się jego cel. Dalszy ciąg zależał już od jego nastawienia. Mógłby wymienić się z nim za paczkę fajek, ugadać jakąś umowę, okraść go lub zwyczajnie wybić mu parę zębów w zamian za klucze. Ale, naturalnie, wszystko kwestia jego nastawienia do sytuacji.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#102
Image
Założenia nieumarłego mogły mieć swoje odbicie w rzeczywistości, acz nie było co do tego pewności, gdyż to zakrawałoby wręcz o niekompetencję. Miejsce to nie było najwyższych lotów, ale też nie wyglądało na to, by zajmowali się nim ludzie o zaniżonym ilorazie inteligencji. Nie zmieniało to jednak faktu, że poruszanie się po tym miejscu było dość łatwe.
Śmiertelnik w posiadaniu klucza zdradził w rozmowie, że lubił kiedyś spędzać czas w kotłowni, gdy miał do tego dobre towarzystwo. Czy mowa była o jakimś dobrym kumplu, którego tam poznał, czy o kobiecie, nie sposób było wyczuć. Nie mniej, był bardzo bezpośredni w kwestii ceny klucza, który Gene chciał dopaść w swoje szpony.
Bezdomny trzymał nieumarłego w niepewności przez chwilę, nim obwieścił, że w zamian za klucz chce, by Diogenez opowiedział o swoim życiu. Nie zdawkowo, bez emocji i z niechęcią, a w taki sposób, by mężczyzna mógł poczuć, że tam był i sam to przeżył. Była to wyjątkowo nietypowa transakcja, pozornie łatwa do zrealizowania, jednakże pozory mogły mylić.

Re: Między nami, szczurami

#103
A zatem to z tym wiązała się chęć przez człowieka do pozostawienia sobie dostępu do kotłowni: poznał tam kogoś, kto sprawił, że życie bolało go nieco mniej. Był w stanie to uszanować. Gene pewnie nikomu tego nie zdradzi, ale sam miewał przejawy sentymentalizmu. Pod wieloma względami jego dawne życie było po prostu lepsze. A teraz, gdy zaczął o tym rozmyślać i gdy śmiertelnik sam chciał poznać potencjalnego "nowego właściciela" kotłowni, poczuł znacznie mniejszy opór przed zdradzeniem człowiekowi tego i owego.
Usiadł więc obok niego i zaczął opowiadać. O tym, jak to bohaterstwo ojca pociągnęło go ku wojsku. O tym, jak to na uniwersytecie w ruch szły jego pięści i serce. O tym, jak przymierzał się z kimś, kogo wówczas uważał za kobietę swoich marzeń, do założenia rodziny. O kampanii na bliskim wschodzie i o tym, jak stracił wszystkich swoich przyjaciół, a potem własną żonę i dziecko. Ci ostatni jeszcze gdzieś tam byli. Ale wierzył, że gdziekolwiek teraz są i co porabiają, lepiej im będzie bez wraku człowieka, jakim się stał.
- ...Nawet, cholera jasna, nie wiem, jak nazywa się mój własny dzieciak. Myślałem nad Lucasem. Albo Edith, gdyby to była dziewczynka. Ale nie wiem, czy nie wybrała czegoś sama. Albo czy jej gach na coś nie wpadł.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Między nami, szczurami

#104
Image
Dało się zauważyć z jaką uwagą i zainteresowaniem staruszek słuchał opowieści Diogeneza. Jakby ktoś czytał mu wciągającą książkę, z tym, że wydarzenia, o których opowiadał wampir, miały miejsce naprawdę. Wzloty i upadki może nie zapisane na kartach historii, ale powtarzane nielicznym.
Śmiertelnik przeżywał przygody i sukcesy Maddoxa, a także jego ból, spowodowany odniesionymi stratami. Można było odnieść wrażenie, że momentami z trudnością powstrzymuje łzy. Albo tak bardzo przejął się opowieścią Ukrytego, albo sam nosił w sercu ból, o którym Maddox mu przypomniał.
Rzeczywiście, Spokrewniony przywrócił dawne wspomnienia swojemu słuchaczowi, co sam potwierdził. On również miał rodzinę i dzieci, które już dorosły. Nie mógł przy nich być i patrzeć jak dorastają, czego nie mógł sobie wybaczyć. Ale z drugiej strony rad był, że nie musiały go oglądać w takim stanie, leżącego na dnie. Powstrzymał się przed szlochaniem. Może popuści emocje, gdy będzie sam i nikt nie będzie widzieć jego słabości, a może zakopie wspomnienia i skupi się na swojej szarej codzienności.
Mężczyzna szczerze podziękował za opowiedzianą historię i oddał Maddoxowi klucz do kotłowni bez żalu. Zapewnił nieumarłego, że to jedyny klucz do tego pomieszczenia, a także że nikt tam nie schodzi, o ile nie dochodzi do jakiejś awarii, a to raczej się nie zdarza.
Tym sposobem Nosferatu uzyskał, przynajmniej tymczasowe, schronienie zapewniające mu bezpieczeństwo przed promieniami światła słonecznego, gdzie mógł wracać u kresu każdej nocy bez obaw o odkrycie przez śmiertelników (+Klucz do Kotłowni, +Schronienie).

Re: Między nami, szczurami

#105
Historia tego mężczyzny była bardzo podobna do jego własnej. Nie dziwiło go to. Ciekawe w sumie, jak wielu ludzi dzieliło ten sam schemat życiorysu: znajdujesz sobie drugą połówkę, zakładacie rodzinę, aż tu nagle coś nie zaskakuje, jest źle, potem gorzej, aż w końcu trafiasz do rynsztoka. Maddox przyjął od niego klucz i poklepał bezdomnego po plecach. Może pewnego dnia uda mu się z tego wyjść. Może kiedyś nawet zostanie przyjęty w poczet jego klanu w ramach rodziny zastępczej. Ale na razie to wszystko pozostawało w sferze gdybania.
Wreszcie uzbrojony w klucz, Gene udał się do swojego nowego schronienia. Powinno mu na jakiś czas wystarczyć. Skoro nikt tam nie przychodził, jeśli nie było takiej potrzeby, to nie widział w tym problemu. Kto wie, może w międzyczasie podłapie jakieś umiejętności konserwacji hydrauliki, żeby oszczędzić ośrodkowi problemów z ogrzewaniem, a sobie zapewnić święty spokój od ludzi wchodzących na "jego teren"? Poczekamy, zobaczymy. Na razie potrzebował się położyć.
Wszedł do kotłowni, zamknął za sobą drzwi i przekręcił zamek. Wreszcie był (przynajmniej tymczasowo) bezpieczny. Ściągnął kurtkę i zwinął ją na podłodze w coś, co przypominało poduszkę. Zzuł buty (nieumarły czy nie, pobudka w butach, a do tego wojskowych, wiązała się z niebywałym dyskomfortem) i wreszcie położył się w jakimś dobrze zacienionym kącie. Dla dodatkowego zabezpieczenia aktywował jeszcze Niewidzialną Obecność. Dopiero teraz pozwolił sobie na zamknięcie oczu i odpoczynek w momencie nastającego powoli świtu.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości

cron