Ogar co wypadł z sań

Prolog, Marzec 2004 | Lake Union | Południowe wybrzeże


Rozgrywany jest: Prolog: Oblezenie
Trwa: Marzec 2004
Dołącz do walki z Sabbatem i pomóż w odbiciu utraconych przez Camarillę terenów Seattle. Zbadaj losy oblężonej przez Sabbat Fundacji Franka Weavera.
Znajdź i zbadaj źródło rozszerzającej się pandemii, odkryj jej możliwy wpływ na Spokrewnionych i pomóż w jej powstrzymaniu.
Zrób co w twojej mocy, by wesprzeć Camarillę w odzyskaniu stabilizacji i dominującej pozycji w mieście do końca roku, celem odwołania wizyty Justycariusza.
Jako Nosferatu rozbuduj na powrót sieć SchreckNetu i rozwiń sieć informacyjną do użytku klanu oraz Camarilli jako całości.
Wykorzystaj obecną destabilizację wewnątrz Camarilli na swoją korzyść, by zająć miejsce w hierarchii i poszerzyć przy tym swoje wpływy
Działaj w grupie. Znajdź sprzymierzeńców. Dołącz do, lub załóż, koterię.
Cokolwiek zrobisz, pamiętaj że w pojedynkę nie przetrwasz nadchodzących nocy.

Ogar co wypadł z sań

#1
Ponura musiała się dowiedzieć, czy Parker nadal żyje oraz choćby spróbować się z nim skontaktować. Dlatego gdy tylko pozwolił na to czas, pozostawiła swoją piwnicę i wsiadła za kółko samochodu pozostawionego przez Ślicznotkę. Nie miała sprecyzowanego celu, gdzie można było się udać, by wypytać o szeryfa. Jej przeczucia dosłownie ją atakowały, sugerując, że coś mu się stało w czasie tych pięciu lat. Miasto niemal stało w płomieniach, z powiewającą porwaną zasłoną maskarady. Miała wrażenie, że wystarczyłaby dobrze rzucona zapałka, żeby wszystko pyknęło z charakterystycznym dla wodoru dźwiękiem.
Samochód sunął po kolejnych ulicach, kiedy Shar decydowała, co zrobić dalej. W końcu zatoczyła na jednym z parkingów nieopodal południowego wybrzeża Lake Union. Wysiadła, zabrała ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy, będąc świadoma, że nie potrzebowała żadnego przedmiotu, by stanowić zagrożenie dla innych. Zamknęła auto, poprawiła osunięte zbyt nisko czarne spodnie i odgarnęła włosy z twarzy. Dokąd teraz? Cóż, musiała się wybrać na włóczęgę. Jeśli dopisze jej szczęście dojrzy kogoś, kto wygląda na ludzkie standardy co najmniej niezdrowo. Ruszyła tam, gdzie byli ludzie. Rozglądała się, nasłuchiwała, oceniała. Musi znaleźć chociaż jedną osobę, która będzie zaczątkiem poszukiwań.

Re: Ogar co wypadł z sań

#2
Image





Minęło wiele nocy, odkąd Shar swobodnie przemierzała ulice Seattle. Przez ten czas wiele się zmieniło, i to wcale nie na lepsze. Nie znała jeszcze szczegółów, ale zdążyła już w radiu zasłyszeć jakieś wieści o rozprzestrzeniającym się wirusie i aktywności gangów oraz strzelaniach i morderstwach na północy i południu miasta. Nie trzeba było detektywa żeby domyśleć się, że wszystko sumiennie się spierdoliło, a aktywność Sabbatu znacząco się zwiększyła od czasu ostatniego starcia z udziałem Gangrelki. Podróżując po mieście i nasłuchując wieści z radia, udało się jej wydedukować, że centrum Wietrznego Miasta pozostawało najmniej ogarnięte chaosem. To tam postanowiła się zatrzymać i rozejrzeć, mając oczy i uszy szeroko otwarte, wypatrując pijawki Camarilli.
Spędziła sporo czasu przemierzając to pogranicze miejskiej dżungli, podążając wzdłuż wybrzeża, mając nadzieję, że trafi na kogoś, kto stanie się pierwszą wskazówką na tropie do znalezienia Szeryfa Johna Parkera. Ostatecznie dotarła do niewielkiego skweru, będącego parkiem usytuowanym przy samym jeziorze. Był to jeden z niewielu spokojnych terenów zielonych w silnie zurbanizowanym centrum miasta, zdominowanym przez wielopiętrowe budynki i wieżowce. Tam, po długim spacerze, Eunika mogła zasiąść na moment i zastanowić się co dalej. Nic nie wydawało się w porządku, jakby cały świat stanął na głowie. Paskudne uczucie w środku było czymś, czego nie dalo się zignorować. I nie był to wyłącznie rosnący głód i budząca się Bestia.
Z zamysłu Spokrewnioną wyrwał męski głos dobiegający z ławki nieopodal. Siedział tam mężczyzna o zaczesanych do tyłu, nieco dłuższych włosach w kolorze ciemnego blondu. Ubrany był w ciemno-granatowy garnitur i obejmował w luzacki sposób nieco wygaszoną, ledwie obecną, długowłosą dziewczynę w jasnej sukience, szeroko się do niej uśmiechając. Oboje wyglądali na ludzi w wieku studenckim, z tym, że blondyna otaczała pewna drapieżna aura. Grimm nie mogła z tej odległości jeszcze stwierdzić, czy była to aura śmiertelnego drapieżnika, czy nieumarłego.

Re: Ogar co wypadł z sań

#3
Powolny uśmieszek wypełzał na jej wargi jak soczysta larwa w deszczowy dzień. Ławeczka obok zajmowała się sama sobą na tyle dobrze, by Ponura mogła uważniej przyjrzeć się, co się tam znowu dzieje. Ktoś będzie zjedzony, ale to jej akurat nie obchodziło. Nie zamierzała kolidować z cudzym polowaniem. Nie ważne, czy to był Sabbatnik czy pijaweczka Camarilli. Głodny nie jesteś sobą.
Ciemnozielone ślepia błądziły po blondynie, tak jak wygięcie ust raz po raz błąkało się w kącikach ust. Poczeka, zobaczy, oceni - zrozumie więcej. A jeśli bliska obecność Grimm odwróci jego uwagę od ofiary i spróbuje wytropić ją wzrokiem, to i zobaczy smarkulowato wyglądające dziewczę w czerni, radośnie machające go niego w powitaniu. Ale umiarkowanie, samymi palcami. Jesteśmy przecież poważnymi potworami nocy, prawda? Prawda?

Re: Ogar co wypadł z sań

#4
Image
Cichy dialog, czy może raczej monolog, bo to mężczyzna nieustannie mówił, podczas gdy na wpół przytomne dziewczę milczało, trwał w najlepsze. Z tej odległości Spokrewniona nie była w stanie wyłapać żadnych konkretnych słów. Zauważyła jedynie, że blondyn z zainteresowaniem spoglądał to w niebo, to na swoją towarzyszkę.
W momencie, gdy Grimm nieco bardziej się zbliżyła do dwójki, oczy uśmiechniętego jegomościa zwróciły się w stronę cichej obserwatorki.
Image Proszę, mamy towarzystwo… — Powiedział pod nosem, niby do siedzącej z nim dziewczyny, ale może też bardziej do siebie. Dało się to usłyszeć będąc już tak blisko.
Image Długo tam tak stoisz? Nie wstydź się, chodź. Nie jestem taki straszny. — Słownie i ruchem głowy zachęcił nieznajomą, by podeszła bliżej, odsłaniając nieznacznie białe zęby.
Zmniejszając odległość i stając na przeciwko pary, Eunika jasno widziała, że dziewczyna jest otępiała i niekomunikatywna, acz jeszcze ledwo przytomna. Mężczyzna zaś, jak najbardziej trzeźwy i pełen energii, wciąż ją obejmował. Jego aparycja nie zdradzała żadnych oznak, jakoby miał on być członkiem Rodziny. Jego oczy i uśmiech mogły budzić mieszane emocje, jednak nie dało się mieć co do niego pewności w tę, czy drugą stronę.

Re: Ogar co wypadł z sań

#5
Właściwie to siedziała, ale nie będzie przecież rozliczać polujących z tego, czy zwracali uwagi na szczegóły. Zachęcona podeszła, mimowolnie przyjmując manierę blondyna. Jak kameleon, wchodziła w nastrój chwili. Jej uśmiech był odbiciem jego uśmiechu. Skoro bawili się w ciuciubabkę, to przecież nie będzie od razu mu łap wykręcać, nie?
Będąc bliżej, zerknęła na dziewuszkę w ramionach blondyna. Przekręciła głowę, patrząc jak zaciekawiona sroka. A potem wzrok przeniosła na jego dłonie. To, co nauczyło ją życie, to to, że nie zawsze patrzenie w oczy to dobry sposób na uzyskanie informacji. Nie, jeśli druga strona potrafiła jednym zezem zrobić papkę z mózgu. A nie takie już się historię słyszało w Internecie. Mentaliści... garou im w dupę.
- Ładniutka. - Oceniła dziewuszkę, która była jak śliczny kwiatek u jego niepasującego kożucha. Znaczy bez obrazy. - Masz niezgorszy gust, chociaż sama wolę jak moje towarzystwo wykazuje się odrobinę większym... wigorem? No wiesz... Oddycha i te sprawy. - Eunika miała łatwość w przechodzeniu na Ty z wszystkim co istnieje. A jeśli to był wilkołak, to nawet umiała znajdować jeszcze nowe epitety pod adresem takowego.

Re: Ogar co wypadł z sań

#6
Image
W sytuacji, gdzie obcy bawił się jakby w podchody, Grimm wcale nie miała zamiaru być gorsza. Przyjęła postawę, jakby imitując delikwenta, a przynajmniej jego usposobienie. Mężczyzna przyglądał się jej z pewnym zainteresowaniem, gdy przybrała swoją maskę, podchodząc do niego.
Dłonie nieznajomego były czyste, zadbane, o równo ściętych paznokciach, a także dość gładkie, jakby nieskalane pracą fizyczną.
Image O tak, jest cudowna. Prawda moja droga? — Rzucił pytaniem w stronę dziewczyny, jakby oczekując choćby skinienia głową, czegokolwiek. Na próżno. Nie było żadnej reakcji.
Image Ah, wybacz. Wcześniej była bardziej rozmowna i energiczna. Cóż, to nie jej wina. Utrata krwi niekorzystnie wpływa na umysł i ciało. — Osobnik potwierdził domysły, jakie Eunika mogła mieć po analizie sytuacji i wyglądzie dziewczęcia.
Image Jutro bedziesz jak nowa. — Pocieszając dziewczynę, objął ją mocniej, pocierając dłonią jej ramię i znów zwracając się do Gangrelki.
Image A co z tobą? Co tutaj robisz? Nie mów, że też złapał cię głód. Podzieliłbym się z tobą, ale obawiam się, że źle by się to skończyło. — Nieznajomy dociekał powodu obecności innego krwiopijcy w tym miejscu, zdradzając się przy tym, że w istocie skarmił się już swoją koleżanką, co z kolei ujawniło, że był świadom natury dzikuski, co w sumie nie było trudne do odgadnięcia przez sam wzgląd na jej trupio bladą skórę.

Re: Ogar co wypadł z sań

#7
Bycie gothką to nie jest faza! I tak, Eunika na takową pozowała, bo łatwiej było powiedzieć, że używa fantastycznego fluidu z SPF milion, niż cały czas powtarzać, że słoneczko jej nie opaliło. W sumie jakby ją słoneczko opaliło to jakby.. raz, a dobrze.
- Węszę - przyznała bez oporów. Czy nieznajomy tym samym zrozumie z kim rozmawia? Możliwe. Naprawdę chciała wierzyć w jego intelekt i domyślność w temacie tego, z kim rozmawia. Jej ułatwiłoby to omijanie tych wszystkich drobnych niuansów etykiety - jak chociażby przedstawianie się. Nie lubiła mówić za dużo w chwili, kiedy za dużo nie trzeba było mówić.
- Szukam jednego takiego soczystego misia, który mnie utuli. - Bawimy się w zagadki? Może. Czy przy okazji obrażamy naszego Mentora, zdradzając własne fantazje? Ponownie, może. - Może go widziałeś? Duży, czarny z tendencją... No dobra, bez tendencji, niestety.

Re: Ogar co wypadł z sań

#8
Image
Bez ogródek i bez owijania w bawełnę. Grimm zdradziła obcej pijawce powód swojej obecności, a także, choć nie bezpośrednio, cel jej poszukiwań. Śledztwo rozpoczęła z konieczności, widząc że stary numer Parkera, który miała zapisany, nie był już aktywny. Nie miała żadnych innych kontaktów, z którymi mogła się porozumieć celem łatwiejszego dotarcia do celu, to też musiała poradzić sobie w inny sposób, zaczepiając pijawkę, z którą wcześniej nie miała do czynienia.
Image Węszysz, hę? Wiesz co, wyglądasz jakby znajomo. Gdzieś cię już widziałem. Hmm. Nie spaliśmy ze sobą, to na pewno. Skąd ja cię znam? — Głowiąc się, dumając i pytając, odsłonił znów nieco swoje proste zęby.
Image Widzę, że masz konkretny gust. Hah! — Rozbawiony zaśmiał się pod nosem.
Image No, ale jedyny duży, czarny, hmm, “miś”, jakiego znam, krąży po mieście przyklejony do naszej królowej. — Może i nie udało mu się dojść do tego, z kim rozmawia, choć pewnie było kwestią czasu, zanim doda dwa do dwóch i skojarzy zaginioną Gangrelkę, ale skojarzył barwny opis wielkoluda, którego szukała.

Re: Ogar co wypadł z sań

#9
Niestety sytuacja wymagała naginanie zasad bezpieczeństwa. Z drugiej strony, Eunika była tak zdeterminowana, ze gdyby się okazało, że to był Sabbatnik, to była gotowa rozerwać gardło w celu sprzątania po sobie. Taki to już był los piesków, co wypadły z sań. Szukały pana, ale obcych gryzły.
- Jest szansa, że ze sobą nie spaliśmy - odwróciła kota ogonem. Sugestia, że na takiego gładkolica miałaby polecieć, była co najmniej nietrafiona. A patrząc, że jej pierwsza miłość obrastała regularnie futrem, a druga była górą mięśni, to wesołek plasował się na bardzo niskiej pozycji prawdopodobieństw. Powiedzmy, że przed nim znalazłaby się połowa schrecknetu. Tak, Ponura miała gust. Swój, niepodważalnie swój.
Wspomnienie o misiu przyklejonym do królowej wywołało pojawienie się bardzo radosnego uśmiechu. Ten uśmiech mówił BINGO. Ale Grimm nie była na tyle naiwna, by spodziewać się, że pójdzie jej jak z płatka.
- Co byś chciał za aktualny numer do mojego misia? - Totalnie popłynęła z tym mojego, ale z drugiej strony to mogło gładkiego naprowadzić na to, z kim rozmawia. Szeryf miał jedną protegowaną, co to była podobno pregeniturą jego kumpla.

Re: Ogar co wypadł z sań

#10
Image
Szansa na spotkanie przedstawiciela wrogiej Sekty w sercu miasta może i była niewielka, ale nie zerowa. Grimm miała wystarczająco doświadczenia walcząc z nieprzyjacielem, by pozostawać ostrożną i gotową na najgorszy scenariusz.
Image Zawsze można nadrobić zaległości. — Sugestii blondyna towarzyszyło zalotne mrugnięcie.
Image Tsk. Do naszego czarnego rycerza nie mam numeru, niestety. — Oczywiście, że nie mogło być zbyt łatwo. Poszukiwania Macchiato potrwają nieco dłużej.
Image Ale! Ale! Nie bój żaby, wiem kto ma do niego kontakt. — Wreszcie jakieś dobre wieści. Facet znał kogoś, kto mógł pomóc Shar znaleźć Szeryfa. Jak bardzo chętny był, by się tymi informacjami podzielić z Gangrelką?
Image Tylko że, w sumie, póki królowa jest pod ostrzałem, to nie mogę tak paplać na prawo i lewo. Jak mi powiesz kim jesteś, to rozważę, czy mogę ci pomóc. Wolałbym nie narazić się naszej pani i tej górze mięśni, sama rozumiesz. — Niewiele brakowało, a puściłby farbę. Jednak wyglądało na to, że postanowił nie zdradzać nic więcej nie wiedząc z kim ma do czynienia.

Re: Ogar co wypadł z sań

#11
Jeszcze jakby wiedziała, jak zmieniła się sytuacja w Szmaragdowym mieście, to może by wiedziała, że trzeba być bardziej ostrożną. Ale...
Nie wiedziała, więc zachowywała się zgodnie z procedurą. Co prawda ta zakładała, że miała dowiedzieć się wszystkiego, a potem zabić świadków, ale gładkolicy nie wydawał się specjalnie groźny. Może to kwestia tego, że oceniała go we własnej skali, a ta była cóż, odrobinę zawyżona.
- Najpierw interesy, a potem przyjemności. - Ukróciła jego ewentualne zapędy. Jeszcze by Parker usłyszał, że pierwsze co zrobiła po powrocie z martwych, to bzyknięcie jakiegoś pierwszego napotkanego na ulicy dzieciaka. Nie, nie. Jak na ogara przystało, Parkera obdarzała szczeniackim zauroczeniem.
- Rozsądne podejście. To Ci pozwoli przeżyć dłużej niż się spodziewasz - pochwaliła śmieszka, który równie dobrze mógł być starszy od niej. Przez chwilę zastanawiała się, ile mu powiedzieć. Czy rzeczywiście był taki niegroźny?
- W takim razie, czy możesz temu komuś zawrócić dupę i wysłać mu sms'a, żeby przekazał Misiowi, że Grimm chce się z nim spotkać? - Tak byłoby bezpieczniej dla samego gładkiego, jak i dla osoby, która miałaby przekazywać informacje dalej. - Możesz też w tym smsie zawrzeć mój numer telefonu, a to da Ci szansę do kontynuowania naszej diablo przyjemnej pogawędki... - Nie przedstawił się, a i ona podała jedno z wariacji na temat bycia Ponurą Księżniczką swojego sire.

Re: Ogar co wypadł z sań

#12
Image
Eunika nie miała zamiaru chłodno gasić blondaska, acz postawiła jasno granice, których, przynajmniej na ten moment, nie mieli przekraczać. Była z resztą tam w konkretnym celu, i nie było nim pieprzenie się z byle napotkanym krwiopijcą.
Gra pozorów była dla Kainitów tym, czym oddychanie dla śmiertelników. Ten konkretny nieumarły budził mieszane uczucia i sprawiał, że Eunika nie była w stanie określić, czy mógłby stanowić dla niej jakieś zagrożenie.
W momencie, gdy dziewczyna wspomniała swoje nazwisko, siedzący na ławce, uśmiechnięty osobnik otworzył nieco szerzej oczy, mierząc Spokrewnioną wzrokiem od góry do dołu.
Image Niemożliwe! Ta Grimm? Ogar naszego czekoladowego giganta? — Dopytywał wyraźnie zaskoczony i równie rozbawiony, puszczając swoją towarzyszkę i podnosząc się z ławki, by obejrzeć Gangrelkę lepiej, poprawiając przy tym swoją marynarkę.
Image Do diabła. Faktycznie. Pamiętam cię. Cholera, nieźle się trzymasz jak na kogoś, kogo zabrała ostateczna śmierć. Niczym Jezus Chrystus wstałaś zmartwych, co? — Ostateczna śmierć. Było blisko. Widać Eunika była nieobecna na tyle długo, że wszyscy uznali ją za martwą. No, podwójnie już w tym wypadku. Prawdopodobnie Szeryf także będzie zaskoczony, gdy zobaczy swoją podopieczną po takim czasie. Oby się ucieszył.
Image Jestem Benny. — Wyciągnął przyjaźnie dłoń do Dzikuski, nie tracąc wciąż swojego uśmiechu. To imię o dziwo obiło się kiedyś Eunice o uszy. Jedyne, co pamiętała, lub wiedziała, na jego temat, to że jest to raczej ktoś, kogo lepiej unikać. Czy był niebezpieczny? Czy po prostu nielubiany? Prędzej czy później się dowie.
Image Skoro mamy to za sobą, to możesz mi podać swój numer, a ja przekażę komu trzeba. — Z kieszeni spodni wyciągnął telefon komórkowy, czekając na ruch Ogara.

Re: Ogar co wypadł z sań

#13
Czyli ją pamiętano. Zielone ślepia zmrużyły się lekko, jak zawsze przyjmując kwestię rozpoznawalności jako wątpliwą wartość. Natura jednak zrobiła swoje, więc mimika ułożyła się w spodziewany w takiej sytuacji grymas ni to zadufania, ni niedowierzania. Nawet brewki uniosły się wymownie. Oto ja! Co mogę poradzić, że jestem sławna? Mimika ciała o wiele lepiej jej wychodziła niż stwarzanie wrażenia swoją aparycją. Zwłaszcza, że niemal ocierała się o dolną granicę przeciętności.
- Śmierć nie dała rady wtedy, ale kto wie, kiedy będzie następna okazja do stanięcia z nią oko w oko. - Zachowawcza odpowiedź, która trochę gryzła się z mimiką. Dostosowywanie się do ogólnego nastroju nie było czymś, co dyktowało tok jej myśli, a raczej odwrotnie. Kalkulacja przebiegająca z tyłu głowy była natychmiastowa, wyłapująca szczegóły i zmiany atmosfery ogółu. W tym wypadku ogółem był Benny.
Sam Benny był kimś, kto nie stwarzał przyjaznej aury wokół siebie. Z drugiej strony, nikt w tym szaleństwie nie był bezpieczną przystanią. Oprócz Parkera. A przynajmniej na Szeryfie zafiksowała się jaźń Ponurej. Wsunęła dłoń w jego rękę, ścisnęła (no, ale tak z wyczuciem), potrząsnęła i puściła. Nie zdążyłby zrobić żadnych głupich ruchów.
- 555... - podała ciąg cyfr, pod którymi mógł ją zastać. A przynajmniej jeden z numerów, bo posiadanie więcej niż jednego numeru było dosłownie wymogiem w jej fachu. Ten konkretny miała przy tyłku, więc istniała szansa, że był jej głównym numerem.

Re: Ogar co wypadł z sań

#14
Image
Na dobre, lub na złe, reputacja Spokrewnionej była przyklejona do jej imienia, które z kolei przylegało trwale do Johna Parkera. Jej rola w walce z nieprzyjacielem była znacząca, przez co jej nieobecność z pewnością była łatwo odnotowana, a to widać było choćby po reakcji Benny’ego.
Image Biorąc pod uwagę sytuację w mieście, można by rzec, że czycha za każdym rogiem. Ha! Ale tobie to nie straszne, prawda? Jak ktoś ma to przetrwać, to niewątpliwie będziesz to ty. — Czy był to jakiś niepoprawny optymizm, czy zwykłe podlizywanie się? A może faktycznie wampir pokładał jakąś wiarę w umiejętności Grimm, widząc jej powrót do nieżywych?
Image Dzię-ku-ję uprzejmie. — Wklepał podyktowany mu numer, postukał jeszcze chwilę w klawisze i w końcu schował urządzenie z powrotem do kieszeni.
Image Super. No to co, będziemy w kontakcie, co nie? Jak już się na powrót zaaklimatyzujesz to koniecznie musimy coś razem porobić. — Znów widoczny szerszy uśmiech odkrył zęby Spokrewnionego. Ciekawe w co Grimm udało się wpakować przy tej okazji, i czy faktycznie doprowadzi to ją do kontaktu z Szeryfem. Jeśli tak, to jak wiele będzie ją to kosztować.

Re: Ogar co wypadł z sań

#15
Nieśpiesznie przeniosła ciężar ciała z jednej długiej nogi na drugą boską nogę, opierając na wypchniętym w ten sposób biodrze dłoń. Przyjemniaczek niby zaczął działać, ale nie każda kabała była taka sama. Czy Ponura się w coś wkopała? Zapewne. Czy była w stanie się z tego wykopać? No kto jak nie ona? Choćby się miała zapaść pod ziemię. A wiadomo, że z Gangrelami nawet takie stwierdzenie nie należało traktować jako przesadę.
- Nie zapomnij puścić mi strzałki, żebyśmy rzeczywiście byli w kontakcie, Agréable. - Bo jej komórka nie zawibrowała. - Kiedy uda Ci się mnie skontaktować z Misiem... - nie jeśli - Będę na tyle wdzięczna, że chciałabym wiedzieć jak Cię złapać, żeby się odwdzięczyć.
Nikczemnie oszczędny uśmieszek zaokrąglił kąciki jej ust. Wzrok opadł na omdlałą pannę na ławce, a potem wrócił do Benny'ego.
- Czy chcesz mi jeszcze coś opowiedzieć, czy boisz się, że koleżanka Ci się wyziębi? - Postawiła na ostrożność. Nie chciała przeciągać dobrej woli wampira. Kto wie, czy mu czasem nagle nie odwali. Zwłaszcza, że nie każdy wampir to gangrel. Była jeszcze pełna paleta pomyleńców.

Re: Ogar co wypadł z sań

#16
Image
Po wymianie uścisków dłoni z uśmiechniętym jegomościem, Grimm oczekiwała, że będzie mogła zapisać sobie od razu jego numer.
Image Spokojnie, potem dryndnę. Obiecuję, że nie zapomnę! — W międzyczasie jego telefon zawibrował. Momentalnie go wyciągnął, sprawdził co się dzieje i znów wstukał coś na klawiszach, by ponownie wsunąć komórkę do kieszeni.
Na zapytanie Euniki, Benny odwrócił się i spojrzał na siedzącą na ławce dziewczynę, która była w swoim świecie.
Image Ahh, nic jej nie będzie. Chyba. Potem ją odstawię w bezpieczne miejsce. — Machnął ręką i zwrócił się znów do nieumarłej.
Image Coś opowiedzieć… Hmm, zależy co chcesz wiedzieć. W sumie chyba długo cię nie było, więc przydałby ci się jakiś większy apdejt, nie? — Długa nieobecność rzeczywiście wołała o nadrobienie zaległości. Ale raczej Eunika nie miała całej nocy, by stać tam, nad wodą, i słuchać opowieści z ust niesprawdzonego Kainity, skoro mogła dowiedzieć się wszystkiego od Parkera.

Re: Ogar co wypadł z sań

#17
Przekrzywiła głowę, patrząc jak sroka, która zobaczyła czarny kamyczek na górze lśniącego srebra. Kto znał te ptaszyny, ten wiedział, że nie oceniały wartości znaleziska w ludzki sposób, a raczej wybierały to, co odróżnia się od otoczenia. Benny był kamyczkiem na górze srebra. Wyróżniał się, miał więc uwagę Ponurej skupioną na nim. Mrugnęła dwukrotnie, a w końcu pokiwała głową.
- Przyda mi się wiedzieć, gdzie się nie zapuszczać. To, jak bardzo źle się dzieje, dowiem się pewnie od mojego czekoladowego misiaczka, ale do czasu kontaktu nie chciałabym się głupio gdzieś zapuścić. - Na przykład wiedziała, gdzie nie leźć by spotkać wilkołaki. Z Sabbatnikami aktualnie było trochę trudniej. Bo kto był sabbatnikiem nie było podpisane na czole. Niestety.
- To mi na ten moment wystarczy. Czy wiesz, gdzie samotna dziewczyna nie powinna się zapuszczać? - Ton zmienił się, mentalnie zakręciła loczek na palcu, chociaż fizycznie gestu nie wykonała.

Re: Ogar co wypadł z sań

#18
Image
Pseudo elegancik zaśmiał się na słowa drapieżnego dziewczęcia, rozciągając usta nieco szerzej w swym nieustającym uśmiechu, będącym jakby na stałe przytwierdzonym do jego facjaty.
Image Ah, to akurat mało skomplikowana kwestia. — Facet nie musiał wchodzić w szczegóły odnośnie polityki miasta, czy konkretnych Spokrewnionych. Pewnie gdyby rozkręcił się w tym temacie, to oboje spędziliby w tym parku czasu, by kobieta na ławce wymagała pomocy medycznej.
Image Podsumowując, moja droga, to tak; Na rodzinne wyprawy na pewno nie nadają się północ ani południe miasta. Najbezpieczniejsze jest w tej chwili śródziemie i graniczące z nim na wschód dzielnice, gdzie większość z nas się trzyma, czy tego chcemy, czy nie. — Krótko, na temat i zwięźle, Benny przedstawił mało kolorowo rysującą się sytuację. Miasto było oblężone, i z wypowiedzi wampira wynikało, jakoby pod kontrolą Camarilli pozostawał naprawdę nieduży kawałek ziemi.
Image W Lake Union i Queen Anne, Magnolia też widać trochę aktywności Ostrza, ale pozostała czwórka ogarów stara się ogarnąć temat. — A więc brygada Szeryfa pracowała nad powstrzymaniem napływu sił nieprzyjaciela na ostatnie skrawki Seattle będące nadal w rękach Camarilli.
Zapowiadało się na to, że Grimm będzie mieć ręce pełne roboty, jak tylko wróci pod skrzydła swojego czarnego rycerza.

Re: Ogar co wypadł z sań

#19
Słuchała, by zapamiętać szczegóły. Przy okazji analizowała, że skoro Szeryf jest przylepiony do Jane, to nie będą na obrzeżach. Bezpieczeństwo głowy miasta było wszak najważniejsze. Trochę humor jej się poprawił, kiedy usłyszała o czterech innych Ogarach. A więc nie wszystek pies stracony!
- Brzmi jak dużo zabawy w najbliższym czasie - powiedziała, unosząc przed siebie wyprostowane ramiona złączone spleceniem dłoni. Aż chrupnęło, kiedy się przeciągała. - Dzięki, Benny. Tyle mi póki co musi wystarczyć. Zadbaj o koleżankę, bo o ile mnie nos nie myli, lubi jak o nią dbasz. - Uśmieszek Grimm był pełen niedopowiedzeń, ale tak to już było z kimś, kto węszył i wtykał nos w nie swoje sprawy.
- Trzymaj się, Agréable! - Uwolnioną dłoń uniosła i pomachała mu samymi palcami, by zaraz potem ruszyć dalej. Informacje z miasta były niepokojące, ale czego innego się spodziewać, skoro nawet ją trzymali w zamknięciu?

Re: Ogar co wypadł z sań

#20
Image
Jakoś Wieża funkcjonowała i chyba odnosiła marginalne sukcesy, skoro grupa uderzeniowa walczyła na froncie. A co z resztą dworu? Tego dowie się już od Parkera, o ile do niego dotrze.
Image No, brzmi jak niezła balanga. Baw się dobrze! Haha. — Sarkazm? Szczere życzenia udanego rozpierdolu? Benny nie pozwalał po sobie wyczytać intencji.
Image Nic się nie bój. Ja o swoje koleżanki i kolegów dbam. Jeszcze im się krzywda nie stała. A nie, czekaj. Jednego chyba na noszach wywozili, ale przysięgam, że to nie była moja wina! — Blondyn rozłożył ręce, zarzekając się, że był niewinny, przy czym jego głos stał się nieco cieńszy. Nawet nie starał się być w tym momencie wiarygodny.
Image Au revoir! — Rzucił wesoło na pożegnanie. Jeśli Grimm jeszcze się odwróciła po chwili, to zarówno po Bennym, jak i po jego koleżance, nie było nawet śladu.
Tę dziwną interakcję Ponura miała za sobą. Co dalej? Trzeba było czekać. Tymczasem, udała się do swojego auta. Zasiadając za kierownicą usłyszała brzęczenie swojego telefonu. Nie znała tego numeru, ale gdy odebrała, usłyszała w słuchawce znajomy, żeński głos.
ImageGrimm!? To ty!? — Nerwowy, acz jednocześnie podekscytowany głos przypominał… Vivian. Oczywiście, Vivan O’Hara.
ImageDlaczego, kurwa, dostaję twój numer akurat od BENNY’EGO!? — Ekscytacja na krótki moment przerodziła się we wkurwienie.
ImageAle co ważniejsze. Ty żyjesz! Kurwa, musimy się spotkać. Gdzie teraz jesteś!? — Vivian dociekała położenia Grimm, chcąc zobaczyć się z nią twarzą w twarz i może upewnić się, że nie ma do czynienia z duchem.

Re: Ogar co wypadł z sań

#21
Szybko poszło, że już wsiadając do samochodu miała pierwszy kontakt. Poczuła podekscytowanie. Czy to mógł być Parker?
- Halo?! - Szybko odebrała, przez co równie szybko okazało się, że dzwoniła kobieta. Głos był znajomy. Królowa uliczników, przemytnik wieści wszelkich, przemykająca przed wzrokiem innych sama Vivian O'Hara. - Hej, Viv - przywitała się już spokojniej, jakoś tak bardziej słodko. Dobrze było słyszeć kogoś, kogo znała. Mimo wszystko, było to kojące. Było jak wrócenie do domu, co nie często się działo u gangreli.
- Tak wyszło, że akurat na niego się natknęłam. Stare numery nie działają, więc musiałam kombinować. - opadła głębiej w fotelu, dając się ukołysać zdenerwowaniu O'Hary.
- Siedzę w aucie na parkingu na południowym wybrzeżu Lake Union. Gdzie jesteś, podjadę. - Chwila milczenia i dodała coś odrobinę mniej pewnie. - Dasz znać Parkerowi?

Re: Ogar co wypadł z sań

#22
Image
Może Benny nie był taki zły, skoro tak szybko pomógł nawiązać Ponurej kontakt ze starą znajomą. Vivian, sprawniej niż ktokolwiek inny, mógł załatwić Grimm spotkanie z jej mentorem.
ImageNatknęłaś? No to ładne miałaś szczęście. No ale lepsze to niż nic. — O’Hara parsknęła po drugiej stronie.
ImageJestem na… Czekaj moment… Aa, już widzę... Skrzyżowanie 31st Ave NE i NE 55th St. To jest obok cmentarza. Przyda mi się tutaj twoja pomoc. — Gangrelka brzmiała, jakby sprawdzała, bądź upewniała się, gdzie się znajduje. Najwyraźniej trzeba jej było wsparcia. Można było się zastanawiać o co chodziło.
ImageJasne, tylko wpierw mi tutaj pomóż, bo jestem trochę zajęta. — Sprawa brzmiała, jakby nie cierpiała zwłoki. Grimm mogła liczyć na kontakt z Szeryfem po tym, jak wesprze swoją koleżankę.

Re: Ogar co wypadł z sań

#23
- O kwestii szczęścia pomówimy jak już do ciebie podjadę. Zostać w tych okolicach, będę za jakiś kwadrans. - Calvary nie było aż tak daleko od Lake Union, więc co za problem?
Nie rozłączając się, uruchomiła samochód. Telefon wylądował na siedzeniu z trybem głośnomówiącym. Jeśli Viv będzie chciała jeszcze coś mówić, to może.
Wymanewrowała z parkingu i niedługo wjechała na I-5. Tu mogła nawet docisnąć gaz, bo jeśli dobrze ją Benny poinformował, to Vivian siedzi totalnie u sabatników. Ale tak to już było z jej klanem, że rzadko kiedy siedzieli w miejscach, które były bezpieczne.

Re: Ogar co wypadł z sań

#24
Image
ImageSpoko. Czekam. Ogólnie to pojawiłaś się w ciekawym momencie. W mieście jest niezły rozpierdol. — Dobry timing to połowa sukcesu. Eunika powróciła do nieżywych akurat w momencie, kiedy miasto uginało się pod naporem nieprzyjaciela. Jej pomoc niewątpliwie okaże się niezastąpiona w procesie odbicia utraconych przez Camarillę terenów.
ImageKażda noc to teraz ogarnianie tego burdelu, więc naprawdę się przydasz. — Musiało być naprawdę źle, skoro brakowało rąk do pracy. Liczebność Ostrza Kaina musiałą być przytłaczająca, skoro ekipa Szeryfa ledwo sobie radziła. O’Hara nie miała kolorowo, skoro siedziała na terenie nieprzyjaciela.
W ciągu niecałego kwadransu, Grimm dojechała na miejsce. Wypatrując znajomej twarzy, będąc na skrzyżowaniu wspomnianym przez swoją współklanowiczkę, dojrzała ją niedaleko skrzyżowania, nerwowo rozglądającą się pod drzewem kawałek dalej wgłąb ulicy.
Po zaparkowaniu i opuszczeniu pojazdu, Vivian, ubrania w poprzecierane jeansy i rozciągniętą bluzę z kapturem z niedług przydługimi rękawami, podeszła do dziewczyny. Od razu widać było po jej oczach, że sporo przeszła. Była nieco rozstrojona, może nawet ciut bardziej dzika, niż wcześniej. Na pewno o wiele bardziej czujna, czy nawet wyczulona na otoczenie.
Image Kurwa, dobrze cię widzieć. — Wycedziła przez zęby, patrząc Grimm prosto w oczy swoimi dzikimi ślepiami.
Image Mamy robotę. Chodź. — Wcisnęła ręce w wielką kieszeń swojej bluzy i szybkim krokiem ruszyła dalej wzdłuż ulicy.
Image Niedaleko stąd jest przedszkole. Ostrze się tam kręci i nie wiem co planują. Jest ich trójka. Nie jestem pewna, czy wszyscy to pijawki, ale trzeba się nimi zająć. — Żadnego “co u ciebie”, ani “jak się czujesz, wyglądasz jakbyś przeszła piekło”. Przeszła od razu do sedna sprawy, czemu zasadniczo trudno się dziwić w tej sytuacji. Sabbat dłubiący przy przedszkolu nie zwiastował nic dobrego, więc prawdopodobnie nie było czasu do stracenia.

Re: Ogar co wypadł z sań

#25
- No kurwa - - Powitała Viv z uśmiechem o tyle szerokim, co zakrawającym o malkaviańskie korzenie. Gdyby nie było ogólnie znanym, że Grimm zdarza się węszyć jak pies, to można by się było pokusić o wymyślanie, z jakiej linii krwi jest. Co też było pytaniem retorycznym, bo przecież z miasta obłędu!
Nie było czasu na opowiedzenie historii. Ale czy to tak bardzo Ponurej przeszkadzało? Niekoniecznie. To chyba kwestia tego, jak wyglądało ich życie po przejściu na stronę nocy. Na rewersie medalu było działanie. Lubili działać.
- Czy chcesz mieć co przesłuchiwać? - grzecznie zapytała zanim zadziałała. Najwidoczniej pięć lat zamknięcia nauczyło ją odrobiny cierpliwości. Odrobiny. Takiej tyciuśkiej ilości.
- Czemu oni zawsze atakują dzieci? A tak, bo są skundlałymi tchórzami, które nie dadzą sobie rady z kimś ich wzrostu - Grimm lubiła czasem prowadzić monologi, odpowiadając samej sobie na pytania iście retoryczne. - Masz jakąś broń, czy będziesz się trzymać z tyłu? - Nie to, że powątpiewała w umiejętności Vivian. Po prostu absolutnie nie wątpiła w swoje.

Re: Ogar co wypadł z sań

#26
Image
Dwójka Gangreli nie była szczególnie zainteresowana socjalizowaniem się. Przynajmniej nie tu, nie teraz. Obecność wroga wymagała sprawnego działania, a zbędna paplanina nie sprzyjała walce z nieprzyjacielem.
Image To najpewniej jacyś shovelheadzi, którzy nic nie wiedzą. Zwyczajne mięcho armatnie, które Sabbat wykorzystuje do robienia zamieszania i utrzymania naszej uwagi tutaj, żeby powstrzymać nas przed ofensywą. — Vivian odpowiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Przepytywanie łopatogłowych mogło rzeczywiście być bezużyteczne w takiej sytuacji.
Image Jeśli już to musielibyśmy dojechać kogoś z watahy. Ale tutaj się nie zapuszczają. — Członkowie watah, a z pewnością już sam lider, byliby użytecznymi źródłami informacji, które mogłyby rozjaśnić nieco sytuację. Nawet jeśli nie bezpośrednio, to przynajmniej ich obserwacja pozwoliłaby, przynajmniej w jakimś stopniu, zrozumieć ich działania.
Image Mam swoją pukawkę, ale nie używam jej o ile nie jest to naprawdę konieczne. Wolę rozprawiać się z tymi szumowinami po cichu w miarę możliwości. — Skrytobójstwo i walka w zwarciu? Ot cała Vivian. Strzelanina w takim miejscu jak przedszkole, nawet jeśli było tam pusto, mogłaby zwrócić zbyt dużo niepożądanej uwagi.
Image A ty coś masz? — Odbiła pytanie, zaciekawiona.
Na skrzyżowaniu Spokrewnione skręciły w prawo, a następnie przeszły przez ulicę, dochodząc do kolejnego skrzyżowania i znów przechodząc przez jezdnię.
Image Niżej i cicho, chodź. — O’Hara, lekko pochylona, ruszyła przodem wzdłuż zieleni otaczającej ogrodzenie, aż doszła do parkingu przed wejściem. Tam kucnęła za krzewem, wyglądając ostrożnie. Z tego miejsca dało się usłyszeć rozmowy dobiegające spod budynku.
Image Zobacz, tam są. — Wyszeptała do Ponurej i pozwoliła jej się wychylić, by mogła zobaczyć trzy męskie sylwetki. Dwójka w luźnych spodniach i przydużych tshirtach, jeden w jeansach i ciemnym podkoszulku. Majstrowali przy frontowych drzwiach wejściowych.

Re: Ogar co wypadł z sań

#27
Wydęła wargi na stwierdzenie, że nie potrzebują nikogo zostawić przy życiu. Po chwili wargi rozciągnęły się w uśmiechu o tyle ślicznym, co szalonym. Sierra by się nie powstydziła mieć taką córeczkę. Nie odpowiedziała słowami na pytanie o uzbrojenie, tylko uniosła dłoń w prezentacji manicure. Gustownie czarne paznokcie wypiłowane w kształt migdałów był tym, czego Ponura potrzebowała. Tego oraz własnych pięści.
Trzymając się nisko, pozwoliła by jej zazwyczaj zielone ślepia rozpaliły się szkarłatem. Chciała widzieć. Wszystko. Podobnie rzecz się miała z nasłuchiwaniem. Czy rzeczywiście było ich tylko trzech? Czy któryś nie czekał w aucie?
- Mmmmhmmm... Wolisz ich rozdzielić? - Zbieranie informacji trwało. Majstrujący przy zamku to jedno. Otoczenie to drugie. Czy była szansa bycia przyłapanym? Jak daleko od parkingu były pierwsze zabudowy? Kamery? Ktokolwiek bawił się w monitoring? Grimm w trakcie zapuszczania pazurów, wykorzystywała czas na to, by oswoić się z przepływem czasu, powietrza, świadomości. Opuszki ją mrowiły, ale to był ten typ mrowienia, który idzie po ścieżce nerwów, wywołując dreszcz wzdłuż kręgosłupa. To można było polubić. Przy okazji wprawiało Eunikę w stan zapraszający do łomotu.

Re: Ogar co wypadł z sań

#28
Image
Plan likwidacji wszystkich obecnych przedstawicieli wrogiej Sekty zdawał się jak najbardziej odpowiadać Shar. Po tym, co zmuszona była znieść, po tym wszystkim, co przetrwała, niszczenie tych potworów mogło zdawać się być niczym więcej, jak po prostu zadośćuczynieniem. Była gotowa wystawić im rachunek.
Image Załatwienie ich po cichu, jeden po drugim, byłoby najlepszą opcją. Robienie hałasu w takim miejscu jak to mogłoby zwrócić za dużo niepotrzebnej uwagi. — No tak, okolice przedszkola otoczone były przecież przez liczne domostwa rozciągające się już po drugiej strony ulicy z każdej strony tego terenu. Nadmierne hałasy mogłyby w szybkim tempie ściągnąć do tego miejsca patrol policji. Dyskrecja nie była w tym przypadku opcjonalna. W czasie trwania tej rozmowy, Sabbatnicy zdołali przeciąć łańcuch na drzwiach wejściowych i dostali się do wnętrza.
Nie wyglądało na to, by budynek przedszkola był wyposażony w monitoring. Brak kamer jak najbardziej sprzyjał działalności nieprzyjaciela, ale również i aktywności Ogarów Camarilli, którzy parali się likwidacją takich zagrożeń. Nie było widać w pobliżu żadnej podejrzanej aktywności pośród rzędów stojących przy ulicy samochodów. Jeśli ktokolwiek jeszcze tam był, to nie dawał o sobie znać. Nie było jednak czasu na przeglądanie wszystkich stojących w pobliżu aut.
Image Idealnie. Są w środku. Teraz możemy się za nimi zakraść i ich załatwić. Chodź. — Również ruchem głowy Vivian zasygnalizowała, by Eunika za nią podążyła. Vivian ruszyła przodem po cichu, mocno pochylona do przodu. W tym czasie Eunika przywołała swoje szpony, które mogły równie dobrze być jej najlepszą bronią (-1PK, +1Siła Atak (Tymczasowo)).
Aktywując nadnaturalną dyscyplinę, coś drgnęło wewnątrz Spokrewnionej, i nie była to wyłącznie ekscytacja powodowana przez nadchodzącą walkę. Oprócz tego dawały o sobie znać pomruki i wierzganie Bestii, która wybudzała się i pragnęła przejąć kontrolę. Grimm zachowywała wciąż opanowanie, ale nie było to łatwe. Teraz jej myśli zaczynał zaprzątać na poważnie głód.
Nieumarłe zbliżały się do otwartych przez wroga drzwi wejściowych. Stając po obu stronach drzwi, z wnętrza dało się usłyszeć echo męskich głosów, a ostrożnie zaglądając do środka, widać było błyskanie latarki.
Image Gotowa? — O’Hara spojrzała na Ponurą, rozciągając palce dłoni, z których po chwili wyrosły ostre, zabójcze szpony bestii, nie różniące się wiele od tego czym dysponowała Shar.

Re: Ogar co wypadł z sań

#29
Podążyła za O'Harą, trzymając się nisko na nogach. Przy okazji oceniała, czy jej buty wydają niepożądane dźwięki. Nic takiego nie miało miejsca, więc obuwie zostało na stopach. Shar na polowaniu posuwała się do wszelkich czynności koniecznych, by zakończyło się sukcesem. Nie brzydziła się brudem, smrodem, plugastwem wszelakim. Jeśli trzeba było się wtopić w okoliczności przyrody, to ona się w nie wtapiała.
Pytanie Viv było zapalnikiem dla pozbawionego wesołości uśmiechu szaleńca. Shar miała swoją opinię nie dlatego, że była najspokojniejszym z Ogarów. Camarilla dzielnie ją znosiła, a kiedy jej zabrakło to i kiepsko kończyła. Czy to łechtało ego Ponurej? I to jeszcze jak! Bestia drzemiąca do tej pory, teraz wierzgała. Warczała wewnątrz, a Eunisia zamiast potraktować to jako ostrzeżenie, uznała pomruki za przyjemny akompaniament śmierci Sabbatników. Właściwie mięsa, a nie Sabbatników, ale liczy się efekt.
Kiedy u palców O'Hary pojawiły się szpony, nie trzeba było dłużej czekać. Shar zanurkowała do środka, trzymając się raczej bliżej ścian. W świetle korytarza, z latarniami za plecami, byłaby bardzo łatwo dostrzegalna. Postępując długimi krokami, rzadko musząc stawiać stopy, przenosiła raz po raz ciężar ciała. Póki się nie rozdzielili, nie zamierzała urządzać masakry ze strzelaniną w tle. Bo tak, nie była pewna ich uzbrojenia. Zbliżała się, ale co rusz chowała za szafkami, występami, futrynami. Czaiła się na pierwszego nieodpowiedzialnego.

Re: Ogar co wypadł z sań

#30
Image
Brak hamulców w obyciu z różnej maści paskudztwem zdecydowanie ułatwiał nieumarłej pracę, zwłaszcza że niejednokrotnie musiała ubrudzić swoje ręce — i nie tylko — jeszcze zanim rozpoczął się czas Gehenny.
Nieobecność Grimm niewątpliwie w jakimś stopniu utrudniło Wieży defensywę, gdy miasto było, kawałek po kawałku, przejmowane przez wrogą Sektę w toku krwawej wojny. Teraz jednak, ledwo powróciwszy z martwych, już miała szpony pełne roboty, a to niewątpliwie był dopiero początek.
Dwójka Gangreli po cichu dotarła do wnętrza i, trzymając się ścian, podążając od szafek do szafek i innych zakamarków, powoli zbliżając się do trójki potworów, których głosy rozbrzmiewały kawałek dalej. Zdawało się jakby dobrze się bawili, sądząc po odgłosach niszczonych mebli.
Hałas dobiegał jednak nie tylko z jednej strony, a dwóch. Z jednego z pomieszczeń po lewej stronie korytarza na wprost, a także gdzieś z korytarza ciągnącego się w prawą stronę. O’Hara zasygnalizowała dłonią, by Eunika ruszyła na przód, podczas gdy ona sama podąży za dźwiękiem dochodzącym z ich prawej strony.
Grimm widziała, jak jej towarzyszka powoli się od niej oddala. Tymczasem, przed nią samą znajdowały się otwarte drzwi, zza których dobiegały odgłosy destrukcji mienia publicznego i rzucane przekleństwa. Zakradając się bliżej, wampirzyca miała możliwość rzucić ostrożnie okiem do środka, widząc jednego z tych dwóch w nieco zbyt dużym odzieniu. Był to białoskóry mężczyzna o krótkich, ciemnych włosach i widocznie latynoskich korzeniach, który charakteryzował się jednak dość bladą cerą i agresywną postawą. Wyglądał jakby czegoś szukał i cała jego uwaga była tym pochłonięta. Pomieszczenie było niemalże całkowicie zdemolowane, a osobnik przeklinał coś pod nosem widocznie niezadowolony. Póki co nie wyglądało na to, by zauważył zerkającego Ogara.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość