Brak hamulców w obyciu z różnej maści paskudztwem zdecydowanie ułatwiał nieumarłej pracę, zwłaszcza że niejednokrotnie musiała ubrudzić swoje ręce — i nie tylko — jeszcze zanim rozpoczął się czas Gehenny.
Nieobecność Grimm niewątpliwie w jakimś stopniu utrudniło Wieży defensywę, gdy miasto było, kawałek po kawałku, przejmowane przez wrogą Sektę w toku krwawej wojny. Teraz jednak, ledwo powróciwszy z martwych, już miała szpony pełne roboty, a to niewątpliwie był dopiero początek.
Dwójka Gangreli po cichu dotarła do wnętrza i, trzymając się ścian, podążając od szafek do szafek i innych zakamarków, powoli zbliżając się do trójki potworów, których głosy rozbrzmiewały kawałek dalej. Zdawało się jakby dobrze się bawili, sądząc po odgłosach niszczonych mebli.
Hałas dobiegał jednak nie tylko z jednej strony, a dwóch. Z jednego z pomieszczeń po lewej stronie korytarza na wprost, a także gdzieś z korytarza ciągnącego się w prawą stronę. O’Hara zasygnalizowała dłonią, by Eunika ruszyła na przód, podczas gdy ona sama podąży za dźwiękiem dochodzącym z ich prawej strony.
Grimm widziała, jak jej towarzyszka powoli się od niej oddala. Tymczasem, przed nią samą znajdowały się otwarte drzwi, zza których dobiegały odgłosy destrukcji mienia publicznego i rzucane przekleństwa. Zakradając się bliżej, wampirzyca miała możliwość rzucić ostrożnie okiem do środka, widząc jednego z tych dwóch w nieco zbyt dużym odzieniu. Był to białoskóry mężczyzna o krótkich, ciemnych włosach i widocznie latynoskich korzeniach, który charakteryzował się jednak dość bladą cerą i agresywną postawą. Wyglądał jakby czegoś szukał i cała jego uwaga była tym pochłonięta. Pomieszczenie było niemalże całkowicie zdemolowane, a osobnik przeklinał coś pod nosem widocznie niezadowolony. Póki co nie wyglądało na to, by zauważył zerkającego Ogara.
Nieobecność Grimm niewątpliwie w jakimś stopniu utrudniło Wieży defensywę, gdy miasto było, kawałek po kawałku, przejmowane przez wrogą Sektę w toku krwawej wojny. Teraz jednak, ledwo powróciwszy z martwych, już miała szpony pełne roboty, a to niewątpliwie był dopiero początek.
Dwójka Gangreli po cichu dotarła do wnętrza i, trzymając się ścian, podążając od szafek do szafek i innych zakamarków, powoli zbliżając się do trójki potworów, których głosy rozbrzmiewały kawałek dalej. Zdawało się jakby dobrze się bawili, sądząc po odgłosach niszczonych mebli.
Hałas dobiegał jednak nie tylko z jednej strony, a dwóch. Z jednego z pomieszczeń po lewej stronie korytarza na wprost, a także gdzieś z korytarza ciągnącego się w prawą stronę. O’Hara zasygnalizowała dłonią, by Eunika ruszyła na przód, podczas gdy ona sama podąży za dźwiękiem dochodzącym z ich prawej strony.
Grimm widziała, jak jej towarzyszka powoli się od niej oddala. Tymczasem, przed nią samą znajdowały się otwarte drzwi, zza których dobiegały odgłosy destrukcji mienia publicznego i rzucane przekleństwa. Zakradając się bliżej, wampirzyca miała możliwość rzucić ostrożnie okiem do środka, widząc jednego z tych dwóch w nieco zbyt dużym odzieniu. Był to białoskóry mężczyzna o krótkich, ciemnych włosach i widocznie latynoskich korzeniach, który charakteryzował się jednak dość bladą cerą i agresywną postawą. Wyglądał jakby czegoś szukał i cała jego uwaga była tym pochłonięta. Pomieszczenie było niemalże całkowicie zdemolowane, a osobnik przeklinał coś pod nosem widocznie niezadowolony. Póki co nie wyglądało na to, by zauważył zerkającego Ogara.