Znaleziono 89 wyników

Re: Poszukiwanie Misy (III)

Alexander mimo wszystko wiedział, że chodzenie po ulicy z niekrwawiącą dziurą w brzuchu może być problemem, dlatego chowając szablę do laseczki pobudził swoją krew w celu wyleczenia obrażeń, ale dalej nieprzerwanie prowadził swój cel do automobilu w celu przesłuchania go, obserwował go od czasu do czasu by w razie zakończenia działania rozkazu być gotowym do szybkiej interwencji, jego oczy dalej zdradzały wężowe pragnienie, a głowa pełna była coraz większej ilości pytań: -Czemu do mnie strzelał? Musi mieć coś za uszami tylko co?
Automobil był kolejnym wspólnym przystankiem, Morri wciąż brutalny, wściekły i zwyczajnie sfrustrowany nakazał swojej "ofierze" wsiąść do pojazdu po czym z zimnym i psychopatycznym uśmiechem powiedział do kierowcy:
-Do Biblioteki w North Center tam gdzie już byliśmy tej nocy- następnie przeniósł wężowy wzrok na zdezorientowanego pracownika Primogena i wysyczał przez zęby: -Nie zadawaj pytań, a będziesz żył

Re: Poszukiwanie Misy (III)

Wystrzał absolutnie nie zaskoczył Alexandra, który w swoim obecnym szaleństwie tylko lekko przelizał swoje kly...Wyczuł krew. Prawą ręką wyciągnął szable z laseczki, której pozostałą część jako etui schował do wewnętrznej kieszeni fraku i ustawiając się lewym bokiem do drzwi pobudził krwią swoją siłę (1 punkt krwi w celu zwiększenia Siły) i naciskając na klamkę zaczął napierać na drzwi licząc, że ustąpią jego wampirycznemu pragnieniu. Jeśli się uda Alexander zamierza szybkim machnięciem uderzyć tępą stroną szabli w nadgarstek Hassa tak by wytrącić mu broń, a następnie spojrzeć mu głęboko w oczy i wysyczeć krótki rozkaz:
-Idź za mną(Dominacja, Rozkaz)
Alexander był wściekły, nie miał czasu na pokojowe rozmowy czy trzymanie się maskarady, cel i tak po wszystkim stanie się obiektem jego badań albo pozbawioną pamięci istotą. Nawet gdyby robotnik zdążył wcześniej trafić w wampira nie miałby żadnych szans zabić go jednym strzałem z takiej pukawki, poza tym zaraz tutaj przyjdzie policja albo ochrona, nie ma na to czasu, trzeba uciekać. Oczy Alexandra wyglądały teraz jak oczy głodnego węża, który był gotowy pożreć swój cel w całości tylko po to by dostać strzępek informacji, poświęcił już tak dużo...Czym więc jest życie jednego robola w jego oczach? A mimo to nie uciął mu od razu ręki...Chyba była mu potrzebna? Chaotyczne myśli dalej kręciły się w głowie Doktora: -Co? Dlaczego? Po co? Może powinienem go od razu zabić? Może jeszcze mi się przyda? Chyba tak...Chyba tak...- w czasie całej tej akcji tego typu słowa układały mu się w głowie w kolejne zagadki których jedyne potencjalne rozwiązanie stało teraz przed nim...Faust był obłąkany

Re: Poszukiwanie Misy (III)

Wściekły Alexander szybko nakazał swojemu tymczasowemu szoferowi zawiezienie go na miejsce spotkania z ostatnim z podejrzanych, liczył, że chociaż jego jeszcze znajdzie, bo jeśli nie...Całe śledztwo trafiłby szlag. Postanowił udać się prosto do wynajmowanego przez Hassa apartamentu, jeśli minąłby jakiegoś mężczyznę był gotowy nawet zatrzymać go i spytać o Pana Haasa, wykorzystując swoje analityczne spojrzenie na ludzkie emocje byłby zapewne w stanie wyczuć kłamstwo gdyby do takiego doszło.
Wściekłość wywołana frustracją zaczęła potęgować szaleństwo Malkavianina, ten zaczął już układać teorie, które miały mu powiedzieć co zrobić jeśli żadnego z nich nie znajdzie...Żałował, że nie uczył się nadwrażliwości...No cóż to był plan na następne noce, ale teraz trzeba było znaleźć tego cholernego robola...Dlaczego to zawsze oni są winni? Chaotyczna narracja wewnątrz głowy Fausta nasilała się gdy wchodził po schodach zaciskając mocno rękę na swojej laseczce...Był w tej chwili gotowy nawet zabić dla informacji co na pewno widoczne było w jego źrenicach, które zwężyły się w pragnieniu mordu, gdy doszedł do drzwi o ile wcześniej żaden mężczyzna go nie zatrzymał zapukał delikatnie i powiedział do drzwi pretensjonalnym tonem pozbawionym już typowego dla niego zimna:
-Sprawa życia i ŚMIERCI. Otwieraj!

Re: Tajemnica Thota

Zimny uśmiech nie schodził z twarzy Fausta, który właśnie miał przed sobą smakowity kąsek. Zaczął układać dłonie w najróżniejsze pozycje co zdradzało jego podekscytowanie jeszcze bardziej
-Czy nie sądzi Pani, Pani de Vrass Braga, ze sama taka wiedza jest ogromną potęgą? Pani posiada zasoby, a ja posiadam umiejętności by z tych zasobów korzystać. Oczywiście nie będę przed Panią ukrywał żadnego z wyników moich badań. Nawet Pani nie wie jaką to może dać przewagę w walce z- tutaj ponownie ściszył głos, a swoje czarne i przenikliwe oczy skierował bezpośrednio na źrenice swojej rozmówczyni -Sabatem, oni badają ten temat znacznie dłużej niż My- po czym kontynuował dalej. -Poza tym czysta ciekawość, czy nie interesuje Pani skąd u Malkavian szaleństwo? Skąd ta wyniosłość arystorkatów, albo namiętność Krzykaczy? To wszystko stoi przed nami otworem droga Pani o ile zawiążemy koterie... tutaj zamilkł oczekując odpowiedzi, liczył, ze będzie miał zielone światło do dalszych rozmów

Re: Poszukiwanie Misy (III)

Alexander miał powoli dość tej sprawy, nazwiska nie układały mu się jeszcze w żaden klucz, w dodatku ten dom...Zupełnie bez życia, nawet bardziej niż on sam. Nie miał czasu przyglądać się czy skradać. Rzucił tylko do swojego szofera by obserwował podwórko w razie gdyby ktoś próbował uciec, a następnie zapukał głownią swojej laski w wejście do budynku, liczył, że kogoś obudzi, a jeśli nikt mu nie otworzy? Wejdzie sobie sam...Frustracja wypełniała żyły Malkavianina w tym momencie już w podobnym stopniu co szaleństwo. Chciał wiedzieć, jego faustyczne zapędy osiągnęły zenit. Krzyknął tylko do zamkniętego przed nim wejścia:
-PROSZĘ OTWIERAĆ. BARDZO WAŻNA SPRAWA, CHODZI O ŻYCIE I ŚMIERĆ! i czekał...

Re: Poszukiwanie Misy (II)

Alexander początkowo dalej stał plecami do swojego rozmówcy z rękami skrzyżowanymi w okolicach jego pasa, milczał obserwując pomieszczenie. W momencie gdy Tony zaczął przedstawiać mu adresy odwrócił się i patrzył na niego swoim zimnym i przenikliwym jak ostrza szaleństwa wzrokiem, nawet nie drgnął. Patrzył i słuchał, ale w jego głowie rozpoczynał się mętlik, Malkav odezwał się jak zwykle w nieodpowiednim momencie...-Ci co mają własne loka byliby raczej najmniej skłonni do korupcji, najbardziej skłonny wydaje się ten utrzymanek, ale z drugiej strony pozory mogą mylić, to wszystko jest jak dobrze napisana książka, a tam zawsze jest haczyk. Lokaj nie może być zawsze tym winnym, ale zaraz nazwiska...Nazwiska no tak: żadnego nie kojarzę, ale może litery, może tu jest jakaś zagadka?: "Lindth", "Griffin", "White", "Hass" i "Cowell" na razie mi się to nie składa, ale mam przeczucie, że coś w tym jest. Dobrze, pojadę do Cowella- w tym momencie zdał sobie sprawę, że jego źrenice prawdopodobnie nienaturalnie się poszerzyły więc znowu postarał się skupić uwagę na swoim rozmówcy, wzrok ponownie był zimny jak ciało trupa, bo tym właśnie Morri był, zwykłym trupem, który musiał szukać igły w stoku siana, ale właśnie to pobudziło jego krew na nowo. Gdy Tony zmartwiony spytał o coś czy może jeszcze pomóc Alexander uśmiechnął się z iście szatańskim błyskiem i powiedział zimno:
-Jeśli Pan w coś wierzy, to proszę się do tego pomodlić, żebym nie musiał płakać na Pana pogrzebie jeśli mi się nie uda....Dobranoc- po czym wyszedł bez słowa zostawiając "proletariusza" w prawdopodobnym lęku i konsternacji. Następnie wśród szumów własnej głowy, które ciągle starały się ułożyć nazwiska w pewien wzór wsiadł do swojego Overlorda i podał szoferowi adres Jessa Cowella
-To następny punkt wycieczki...Nie oszczędzaj silnika- powiedział równie zimno co przedtem, a potem spojrzał na miejsce gdzie leżała książka o motoryzacji i westchnął...Musiała poczekać, Morri schodził w hierarchii coraz niżej od szefa stróżów, po stróża, a teraz jego ludzi...Zaczął się obawiać, że w tym tempie do rana porozmawia nawet ze szczurami, a może one byłby inteligentniejsza niż ta hałastra? Nie był już pewien, a w jego głowie dalej można było usłyszeć tylko przestawiające się literki

Re: Poszukiwanie Misy (II)

Alexander spokojnie słuchał słów swojego rozmówcy od czasu do czasu kiwając głową by podkreślić, że go słucha:
-Zawsze można dostać większe wynagrodzenie lub walczyć o podwójne prawda?- zapytał patrząc na Tonego swoimi przenikliwymi hebanowymi oczami po czym znowu zamilkł i ze śmiertelnym spokojem zaczął przechadzać się z rękami splecionymi z tyłu razem z jego laseczką w której ukryte ostrze było gotowe na ewentualny atak śmiertelnika w pewnym momencie wzruszył ramionami i stojąc plecami do nieszczęśliwego "stróża" powiedział zimnym, martwym i wyniosłym głosem
-W takim razie chcę kontakt do twoich ludzi, tu chodzi o życie twoje i moje, zdajesz sobie z tego sprawę prawda?

Re: Tajemnica Thota

Alexander dokładnie przyglądał się wchodzącej do Elizjum kobiecie, faktycznie była pełna wdzięku, a przy okazji bardzo dosadnie dała znać o swoich zainteresowaniach już w ubiorze czym bardzo zaintrygowała mężczyznę. Gdy podeszła i zadała pytanie ten wstał i odpowiedział
-Tak, Doktor Alexander Howard Morri herbu Corvus- uśmiechnął się i ukłonił w arystokratycznym stylu -Pani jak mniemam Meredith de vres Braga. Prawda?- po utrzymaniu odpowiedzi na pytanie kontynuował:
-Proszę niech Pani usiądzie. Pozwoli Pani, że przejdę od razu do rzeczy- powiedział, a jego oczy zabłyszczały z podniecenia-Nie umknęło mojej uwadze, że Pani interesuje się dziełami starożytnymi konkretnie egipskimi, z plotek zasłyszałem iż posiada Pani pokaźny zbiór, a ja...Jestem zapalonym historykiem- tutaj ściszył głos i rozejrzał się by upewnić się, że nikt go nie podsłuchuje po czym kontynuował: -Konkretnie nodystą i interesuje mnie ile o naszym gatunku z tamtych lat możemy się dowiedzieć z takich zbiorów- w tym momencie jego źrenice były wielkości największej amerykańskiej monety, był w apogeum swojego szaleństwa, ale czego mogła się spodziewać Krzykaczka w rozmowie ze Świrem, prawda?

Re: Poszukiwanie Misy (II)

Alexander dokładnie wysłuchał słów Tonego od czasu do czasu przytakując głową, gdy tamten skończył doktor przyjął postawę detektywa i zaczął wypytywać, na razie nie wyglądało mu to na wpływ dominacji, a przynajmniej nie na Tonnym więc mógł spokojnie prowadzić rozmowę:
-Kto do Pana zadzwonił? Kobieta, mężczyzna, jaki miał głos i o co pytał, ponieważ dokładnie ta godzina widnieje na jedynej poszlace jaką znaleźliśmy na miejscu zbrodni.- powiedział bezemocjonalnie i stanowczo jak miał w zwyczaju, po otrzymaniu odpowiedzi oparł się mocniej o swoją laskę i kontynuował przesłuchanie:
-Masz pełne zaufanie do swoich ludzi? Jesteś pewien, że nie byliby gotowi za dobrą sumę sprzątnąć tak ważnego ładunku? Skoro żaden nie był w stanie działać bez wiedzy innych może działali wszyscy? W magazynie nie ma żadnych śladów włamania, kłódka była nienaruszona, wszelkie inne drogi wyjścia zabezpieczone, podkopu nie było. Jedyną rzeczą jaką udało mi się znaleźć poza pustym miejscem gdzie była wcześniej skradziona skrzynia był ten list, wetknięty między dwie skrzynie. Bardziej wyglądało to jakby ktoś go zgubił.- tutaj się zamyślił na chwilę -Nie ma innych wyjść z tego magazynu niż te blokowane kłódką i ewentualnie jakieś okna prawda?
Alexander zaczął mówić coraz to szybciej popadając powoli w trans, patrząc prosto w oczy swojego rozmówcy starając się wyczuć to co czuje odpowiadając, może w którymś miejscu zauważy drobny szczegół świadczący o zaniku pamięci?
-Poza tym ważne też jest czy Ty i oni wiedzieliście DOKŁADNIE co znajdowało się w skrzyni? Czy widzieliście zawartość przy sprawdzaniu towaru, czy może rozładunek był tylko wyciągnięciem skrzyń bez zaglądania do środka, bo ja wiem co tam było...Złodziej też na pewno wiedział w końcu wybrał tę konkretną skrzynię, ale czy Ci którzy mieli jej bronić wiedzieli?- pytanie mogło wydawać się retoryczne, ale w tym momencie sprawa była dla Alexandra kluczowa, wątpił by wprost zostało to nazwane artefaktem, ale wtedy śmiertelnik nie kradłby misy...Chyba, że nie jest zwykłą metalową czarą jak wyobrażał ją sobie doktor.
-Na koniec, mam do Ciebie jeszcze jedno ważne pytanie i proszę żebyś się nad nim dobrze zastanowił. Czy w czasie pracy byliście świadkami jakiegokolwiek dziwnego zjawiska. Niektórzy złodzieje starają się czasem rozpraszać swoje ofiary przed skokiem: wiesz...Śpiew ptaków których tu nie powinno być, lekkie ochłodzenie powietrza. Tego typu rzeczy- Alexander grał tutaj na granicy Maskarady, ale musiał tak zrobić, musiał mieć pewność o rodzaj nadnaturalności z jaką może ewentualnie się mierzyć i po czym poznawać, ze jest blisko.

Tajemnica Thota

Po pożegnaniu się z panną Harper, Alexander dalej był pobudzony nową wiedzą którą mógł otrzymać, nie zamierzał odpuścić tej sprawy, chciał zajrzeć do notatek, ale miała go czekać dzisiaj jeszcze jedna rozmowa. Usiadł więc i spojrzał na zegarek oczekując niezbyt aktywnej ostatnio wampirzyczy Meredith de Vrees Braga była właśnie tą osobą z którą Doktor musiał jeszcze porozmawiać. Poprawił się na krześle i spojrzał na zegarek...Za chwilę powinna być. Wiedział dobrze o jej egipskich zainteresowaniach, a ona wiedziała o jego zainteresowaniach "nodysty" chociaż sam nigdy nie określił się tym słowem. Liczył, że jej zbiór ksiąg rzuci nowe światło na przepowiednie która stała się jedną z jego obsesji...Pozwoli mu zrozumieć źródło Gehenny.
Alexander podniósł wzrok i zaczął planować jak dokładnie poprowadzić tę rozmowę, de Vrees Braga doskonale wiedziała o co poprosi ją chicagowski Faust, wiedziała, że rozmowa wcale nie będzie aż tak łatwa, ale dwójka Ancilae na pewno będzie mogła połączyć siły w związku z nieubłaganą według Filozofa zagładą. Morri zamknął oczy i powtórzył w głowie słowa przepowiedni po czym ponownie je otworzył gotowy do przywitania swojej rozmówczyni.

Re: Poszukiwanie Misy (II)

Alexander ze spokojem odebrał kartkę z adresem i podziękował za dodatkowe informacje:
-Dziękuję Ci przyjacielu, mam do Ciebie składać raporty?- zapytał raczej spodziewając się odpowiedzi negatywnej.
Następnie Alexander wsiadł do swojego automobilu na tylne siedzenie po czym przekazał kartkę z adresem w stronę swojego szofera:
-Tam jest nasz następny przystanek- powiedział i zatopił się w swojej lekturze. Kiedy obaj wreszcie dotarli na miejsce Morri poprosił kierowcę by pozostał w pojeździe. W momencie gdy otworzono mu drzwi doktor ukłonił się ściągając cylinder po czym jego mina automatycznie ułożyła się w grymas, a ręka założyła cylinder gdy zobaczył swojego nowego "rozmówcę" po czym zaczął do niego mówić z typową liverpoolską flegmą:
-Dobry Wieczór, przepraszam, że niepokoję o takiej porze, ale...Jestem na zlecenie pańskiego szefa. Pan Alistair prosił mnie o zbadanie sprawy zaginionego ładunku. Mogę wejść żebyśmy mogli razem porozmawiać Panie Tony?- zapytał uprzejmie jednak Tony mógł odczuć poczucie wyższości Spokrewnionego co mogło zepsuć odrobinę pierwsze wrażenie jakie doktor na nim zrobił. Niemniej jeśli ten "robol" się nie zgodzi Morri miał zawsze w zanadrzu dominację o czym bardzo intensywnie myślał gdy patrzył wprost w oczy Stróża czekając na odpowiedź

Re: Poszukiwanie Misy (II)

Morri jeszcze nie wiedział co o tym wszystkim myśleć, lista wskazywała na to, że ktoś wiedział już o załadunku wcześniej...Mogło to oznaczać kreta, a jeśli na drodze ładunku był kret, to znaczy, że Primogen mógł mieć oddech kogoś niebezpiecznego na karku. Alexander zmartwił się i zimnym wzrokiem spojrzał na swojego Towarzysza:
-To bardziej niepokojące niż myśleliśmy. Ktoś musiał nakryć transport wcześniej, a to oznacza jakąś formę kreta- powiedział spokojnie do Harveya po czym dodał gdy zaproponował przejazd do Tony'ego
-Tony tak? Zapamiętam imię. Mam automobil z szoferem zaparkowany przed magazynem więc możesz pojechać z nami albo podać mi adres- zaproponował Harveyowi. Następnie pogrążył się w myślach....Kto mógł mieć kretów na tak dalekim dystansie:
-Gdzie był poprzedni przystanek ładunku? Możliwe, że w najgorszym wypadku tam będziemy tego szukać- rzucił z niepokojem -Może to Nosferatu, miałoby to nawet trochę sensu, antiributu z tego klanu są rzadkie, ale kiedy się pojawiają nie tracą przecież swoich umiejętności, wciąż podejrzewam głównie sabbat, ale praca jest wykonana bardzo dobrze co sugeruje użycie niewidoczności, z drugiej strony wcześniej podejrzewałem dominację, a zgubienie tej kartki moze sugerować raczej, że ktoś się w coś przemieniał i musiał to porzucić co znowu sugeruje nam bardziej kogoś z klanu La Sombra....Miejmy nadzieję tylko, że jeśli już to będzie to ktoś z ichniejszych Odszczepieńców, a nie Strażnik, bo jeśli wpadło to w ręce Sabatu- tutaj Morri wzdrygnął się na myśl o tym jak te Bestie mogłyby wykorzystać artefakt który prawdopodobnie wpływał na wolę myślących istot, nie było wiele więcej czasu na przemyślenia, musiał ruszyć do Zmiennika nieważne było teraz jak, ale był jedyną deską zaczepienia w tym smutnym śledztwie

Re: Próba Pojednania

Alexander odruchowo spojrzał w miejsce w którym według słów Diany znajdowała się jej siostra i zmierzył je wzrokiem po czym zapytał z wnikliwością szalonego naukowca:
-Ktoś poza Tobą próbował już wchodzić w fizyczny kontakt z miejscem gdzie znajduje się twoja siostra? Może funkcjonuje po prostu jak niewidzialna?- zapytał, ale jeszcze nie wykonał żadnej czynności, starał się panować nad sobą chociaż było to coraz trudniejsze, ponownie wbił swoje czarne jak węgiel ślepia w urocze oczy dziewczyny słuchając dalej, gdy doszło do tematu tego, że nie jest "duchem" Morri ponownie się uśmiechnął tym razem prezentując młodszej Spokrewnionej swoje kły:
-Nie jest na pewno duchem w takim sensie jak zjawy, upiory czy inne zabłąkane dusze....Przy założeniu, że jest duchem, a nie umysłem czy osobowością ona ma już ciało....Twoje ciało. Sugeruję tylko, że możliwe jest, a może nie jest nie wiem tego jeszcze, by dać jej nowe ciało i żebyś miała siostrę w takiej fizycznej formie, ale nie wiem jak wygląda w pełni wasza sytuacja teraz, prawda?- zatrzymał się na chwilę dając dziewczynie szansę na odpowiedź po czym kontynuował:
-Idąc dalej ważne dla genezy waszej sytuacji jest ustalenie czy macie wspólne wspomnienia i myśli, czy jeśli Ty się odwrócisz, a ja coś zrobię to czy twoja siostra będzie o tym wiedzieć, jeśli tak to macie niesamowity potencjał wywiadowczy i dla twojej kariery politycznej dobre będzie poinformowanie Primogena- Alexander w swoich dociekliwych pytaniach zaczął nawet dawać rady, Diana nie znała go jeszcze od tej strony, ale może to samo stałoby się tamtej nocy gdyby Dana się nie pojawiła? Tego już nikt się nie dowie, ale Doktor miał jeszcze jedną kwestię do poruszenia:
-Zostaje też sprawa tego jak ona się czuje i na jakich zasadach przejmuje stery twojego ciała...- tu urwał, czekając na dokończenie zdania przez Pannę Harper, jego oczy były teraz ogromne, czarne, ale z dziwnym błyskiem zupełnie jakby....Starał się za pomocą jakiejś dyscypliny umysłowej znaleźć w mózgu Diany jej rzekomo zmarłą siostrę, ale to przecież było bez sensu, w Elizjum nie można było używać dyscyplin, a pomimo braku obycia społecznego Alexander przestrzegał zasad...Więc chyba to nie to, a może jednak? Obawy mogły wchodzić do głowy Panny Harper

Re: Poszukiwanie Misy (II)

Alexander przeglądając spokojnie kartkę nagle zwrócił się z nieudawanym entuzjazmem do swojego Towarzysza...
-Widzisz, tej skrzynki brakuje...- w tym momencie wskazał ręką oznaczenie na kartce, a następnie wskazał puste miejsce po ładunku -Jak mniemam to w tej skrzynce był nasz ładunek prawda? -Dał chwilę na odpowiedź swojemu Towarzyszowi po czym zaczął mówić dalej:
-Wiesz co miało miejsce o 6:30, ten kto to zgubił, albo celowo zostawił....- tu zatrzymał się na chwilę-Podkreślił tę godzinę kilkukrotnie, było bardzo ważne by zrobić coś dokładnie o tej porze. Wtedy mogło dojść do napadu- znowu poczekał na odpowiedź po czym uśmiechnął się i dodał:
-Raczej nic więcej tutaj nie znajdziemy, zaprowadź mnie do swojego zastępcy, spróbuję odświeżyć jego pamięć, a może nowy trop coś w tym pomoże- powiedział czekając na odpowiedź od Stróża

Re: Próba Pojednania

Alexander przez cały czas patrzył prosto w oczy dziewczyny, mogła czuć się jakby próbował ją przeczytać, może zbadać, jego oczy świeciły fascynacją, ale zdecydowanie nie miłosną...Zresztą był już za stary na to by w jego nieumarłym ciele paliła się jeszcze jakakolwiek pasja.
-Ależ proszę- powiedział zimno, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Następnie spokojnie słuchał wyjaśnień spokojnie uśmiechając się do momentu gdy zostało wspomniane o "siostrze" zagadnienie metafizyczne, obiekt jego pasji i zainteresowań....W końcu badał przez lata śmierć, badał jej istotę, zjawisko duszy lub jej braku....W tym momencie Diana mogła zauważyć ten sam błysk który widziała tej felernej nocy, ale tym razem nie było tutaj agresji, a podniecenie, może faktycznie jakaś pasja jeszcze się w nim tliła jak ogień....
-Rozszczepienie duszy, a może jej odnowienie, a może samej osobowości- zaczął głośno myśleć uderzając nerwowo palcami o stół-Twoja Siostra....Dana tak? Jest tutaj z nami? Słyszy mnie? Bo wiem, że ja jej nie zobaczę dopóki nie przejmie twojego ciała. Bo może jest możliwie, żeby na tej podstawie ją ożywić w innym ciele....Jeśli mówimy faktycznie o rozszczepie duszy, a nie osobowości...Pasjonujące, Pasjonujące- tutaj przez minutę był w stanie jedynie powtarzać określenie "pasjonujące"
-Za życia badałem śmierć i sprawy duchowe, jestem filozofem, metafizykiem przede wszystkim...Mogę wam pomóc jeszcze lepiej współgrać, a i może w moich starych badaniach coś by się znalazło, ależ ta kainicka ewolucja jest pasjonująca

Re: Poszukiwanie Misy (II)

Doktor kiwał głową na odpowiedzi Stróża ciągle rozglądając się po otoczeniu gdy usłyszał o obecności ówczesnego szefa zmiany dodał krótko:
-Świetnie, chciałbym z nim porozmawiać jeśli to możliwe. Na wszystkie inne odpowiedzi dodawał tylko krótkie "Rozumiem" bez zbędnego zagłębiania się, jeśli to były martwe tropy to nie musiał w nie dalej popadać, zresztą po co skoro właśnie zauważył kartkę. Zawahał się na chwilę i zastanowił czy to nie jest czasem skaza jego krwi, ale po chwili milczenia powiedział do swojego Towarzysza
-Tam jest jakaś kartka, pomóż mi ją wyciągnąć- mówił to wskazując laską miejsce zauważenia kartki. -Jeśli jej nie widzisz to nieważne i tak pomóż mi przesunąć te skrzynie- powiedział i zaczął brać się do tej czynności mając nadzieje na pomoc Harveya. Morri zaczął wierzyć w możliwość rozwiązania tej sprawy, kartka nawet jeśli widziana tylko przez niego mogła być ważną rzeczą. Sprawa była bardzo podejrzana i każdy trop powinien być brany pod uwagę. Wciąż oczywiście liczył na to, że odrobina hipnozy odświeży pamięć tamtego stróża, ale ta kartka...Ta kartka dawała nową nadzieję na nowe tropy i na to by nie utknąć w martwym punkcie...To było jego głównie zmartwienie w tej chwili....Sprawa kradzieży i zamierzał poświęcić się jej całkowicie właśnie teraz pchając razem ze stróżem skrzynie, no chyba, że tamten wpadł na inny pomysł dostania się do małego znaleziska

Re: Próba Pojednania

Morri gdy zobaczył zbliżającą się młodą kobietę wstał z fotela i zgodnie z etykietą Kainitów poczekał aż młodsza przywita sięze starszym, gdy już to zrobiła również się skłonił okazując jej zimny aczkolwiek szczery uśmiech:
-Dobry wieczór Diano. Bardzo się cieszę, że przyjęłaś moje zaproszenie, usiądź proszę- wskazał jej krzesło przy stoliku na przeciwko siebie, a następnie sam usiadł kładąc ręce na książce, która mogła w tej chwili zwrócić uwagę dziewczyny:
-Zanim przejdę do rzeczy chciałbym Ci dać prezent- w tym momencie przesunął dłonią książkę w jej stronę. -Skoro poznałem już twoją krew, wiem co może pomóc Ci w lepszym radzeniu sobie z naszym błogosławieństwem, wiele z tych rzeczy to po prostu wzmocniony czynnik podświadomy, a bestia łudząco przypomina Id- powiedział robiąc wstęp do "Wstępu do Psychoanalizy", który właśnie otrzymała od niego dziewczyna:
-Chciałem Cię też przeprosić i pogratulować wielkiego talentu w robieniu gąbki z ludzkiego umysłu- powiedział nauczycielskim tonem -Wstyd się przyznać, ale zrobiłem błąd w obliczeniach który doprowadził do całej nieprzyjemnej sytuacji. Jesteś bardzo utalentowana w dominacji dzięki czemu byłaś w stanie zmusić człowieka do działania wbrew instynktom samozachowawczym, a ja biorąc jako zmienną twój wiek wziąłem to za coś podejrzanego. Twój Stwórca dobrze wybrał, pogratuluj mu ode mnie- mówiąc to spojrzał prosto w oczy dziewczyny pokazując szereg białych zębów i...kły. -Niemniej powiedz mi proszę co stało się potem, po moim ataku, bo od momentu kiedy Cię złapałem do momentu gdy stałem z Bellą sam na dole pamiętam jak przez mgłę, jakby....Bestia przejęła kontrolę, a nie ukrywam, że bardzo chciałbym wiedzieć co miało tam miejsce tak naprawdę i czy nikomu nie stała się jakaś krzywda: fizyczna lub moralna. Sama wiesz już pewnie jak nasza krew potrafi być zdradliwa gdy coś ją pobudzi....Szczególnie nasza- dodał lekko zmieszany i zawstydzony, ale nie na tyle by Diana mogła to zauważyć jeśli nie jest dobrą empatką

Próba Pojednania

Alexander był bardziej zestresowany niż zwykle gdy przebywał w tym miejscu, wciąż czuł na sobie oklaski za zrobienie czegoś całkiem normalnego i to upokorzenie które miało miejsce w czasie prac nad znalezieniem Sługi Primogen Klanu Róży. Chciał zamknąć tę sprawę, a do tego musiał spotkać się z Dianą Harper. Jego badania faktycznie wykazały możliwość zrobienia tego za pomocą dominacji, ale musi być ona bardzo uzdolniona w tej materii skoro bez problemu zmusiła kogoś do działania wbrew instynktowi samozachowawczemu, a to oznacza, że jest cennym nabytkiem i sojusznikiem. Morri wszedł do Elizjum i czekał na młodszą członkinię swojego klanu zgodnie z tym jak się umówili. Przygotował nawet dla niej prezent, wypożyczoną z jego biblioteki książkę Freuda "Wstęp do Psychoanalizy", uważał bowiem, że ten nowy rodzący się nurt w specjalistycznej psychologii może być bardzo przydatny dla młodych Malkavian.
Morri usiadł w fotelu w bocznej części elizjum, sprawdził godzinę na zegarku kieszonkowym....Jeszcze piętnaście minut. Przez ten czas spokojnie obserwował salę, wrzawa po wystąpieniu Galatisa mogła jeszcze się unosić. Położył książkę na stoliku obok siebie, a sam zatopił się w rozmyślaniach na temat tego co przyniesie jeszcze ta cholerna noc.

Re: Poszukiwanie Misy (II)

Alexander gdy usłyszał o tym, że "oczywiście nikt nic nie wie" wcale nie był tak rozbawiony jak jego rozmówca. Mogło to wskazywać przecież na usunięcie pamięci i użycie zapomnienia, a to Alexander mógł sprawdzić więc szybko zapytał:
-Czy ludzie którzy byli tutaj w momencie kradzieży są jeszcze do znalezienia?- zapytał trochę od niechcenia, ale mógł to być ważny trop. Kiedy Harvey skończył opowiadać Alexandrowi wszystko co wie doktor zaczął spokojnie przechadzać się między skrzynkami.
Najpierw postanowił dokładnie obadać oznaczenia skrzyń, może tutaj jest ukryty jakiś matematyczny wzór, może złodziej jest Malkavianinem i planował tylko test na swoim primogenie? A może to Primogen testował Morriego, Alexander nie mógł tego wykluczyć gdy spokojnie analizował oznaczenia szukając brakującego wzoru. Jeśli tutaj nic nie zauważył zaczął dokładnie oglądać miejsce zbrodni, szukać śladów krwi, prochu. Dokładnie obserwował każdy najmniejszy punkt pokoju, znał się trochę na śledztwie więc liczył, że coś może zauważyć
-Cholera, że też Hobbes nie uczył mnie akurat nadwrażliwości- pomyślał, faktycznie dyscyplina ta mogłaby okazać się teraz bardzo przydatna. W tym momencie postanowił zadać Stróżowi jeszcze jedno osobliwe pytanie:
-Czy ktoś tutaj niedawno zginął? I co właściwie jest w tych skrzyniach?- pytania był dziwne, ale gdzie śmierć tam i duch, a znalezienie medium nawet śmiertelnego mogłoby być dużo łatwiejsze w ostateczności niż ekspresowe uczenie się nadwrażliwości, z drugiej strony dowiedzenie się także o potencjalnej śmierci kogoś tutaj całkiem niedawno mogłoby rzucić nowe światło na sprawę. Malkavianin plątał się teraz w pewnej spirali, starał się zbadać każdy trop. W tym momencie zaczął szukać możliwych dróg ucieczki z tego miejsca, przyglądać się czy jest możliwe inne wejście niż to którym weszli przed chwilą, jeśli nie to dokładnie przyjrzał się zamkowi, w takim razie powinien być uszkodzony, ale przecież kłódka dalej działała. Cała sprawa wydawała się Howardowi mocno podejrzana, ktoś tak po prostu wszedł, uniknął strażników, przedarł się bez zniszczenia kłódki i w dodatku nikt nic nie zauważył...Tu musiały być użyte dyscypliny, a może coś jeszcze innego. Po dokładnym przejrzeniu całego pomieszczenia spojrzał jeszcze raz na swojego towarzysza:
-Ktoś tutaj kręcił się wcześniej, badał teren? Albo czy przyjmowaliście kogoś świeżego do pracy niedawno?- spojrzał na Stróża swoim chłodnym i analitycznym spojrzeniem, nie chciał sobie pozwolić na zostanie okłamanym

Re: Poszukiwanie Misy (II)

Alexander poprosił oczywiście Glena o pozostanie w wehikule żeby nie prowokować przypadkowego złamania maskarady. Alexander spokojnie przechadzał się po terenie zastanawiając się co go tym razem czeka i co on właściwie wie o całej sprawie, zaczął się zastanawiać, wie o tym czym jest misa, do czego może się przydać, ale nie wie co robi i skąd przybyła do Chicago.
Kiedy mężczyzna otworzył drzwi i wyszedł do Alexandra, doktor zbadał wzrokiem pozycję społeczną swojego rozmówcy, zastanawiał się czy ten "Harvey" jest świadom prawdziwej natury swojego Pana. Ruszył za nim swoim dostojnym i arystokratycznym krokiem odpowiadając na pytanie:
-Właściwie niewiele, wiem co skradziono, ale nie wiem co to robi, wiem skąd skradziono, ale nie jestem pewien kiedy. Nie wiem skąd przesyłka miałaby przybyć, wiem w czym miałaby pomóc i mam też swoje podejrzenia- krótko streścił swoją dotychczasową wiedzę, ale Harvey mógł zobaczyć, że w oczach Morriego pojawił się nowy obłęd Czy wiem coś więcej? Raczej nie, a może tak...Może wiem, nie... niestety nie. Dlaczego nie dopytałem? Dlaczego wciąż nie wiem co ona może robić, to na pewno nieetyczne co ona robi, ale może to powstrzymać sabbat z drugiej strony, ale właściwie to przecież moim celem jest dowiedzieć się co to robi. Obstawiam mimo wszystko manipulację umysłami. Primogen na pewno wynagrodzi to w jakiś sposób- głowa Alexandra jak zwykle była bardziej gadatliwa niż on sam

Poszukiwanie Misy (II)

Alexander był w pełni zaczytany w dzieło które dał mu Cobblestone, Spokojnie pochłaniał nowe informacje o Fordzie i nie tylko. Powoli jego głwoa stałą się na tyle oczyszczona, że mógł skupić się ponownie na misji i to właśnie wtedy gdy wreszcie dojechali do magazynu Alistaira. Kazał Glenowi zaparkować i schował książkę ponownie w kieszeni marynarki, gdzie idealnie mieściły się pojedyncze książki, a następnie złapał za rodową laskę i przystawił ucho do drzwi, po usłyszeniu muzyki, która zapewne nie trafiała w gusta Spokrewnionego postanowił trzy razy puknąć główką laski w znajdujące się przed nim wrota:
-Przepraszam, jestem tu na zlecenie Hawthorna czy to Pan ma mi przekazać informacje dalej?- stał spokojnie czekając na odpowiedź, chociaż był w tym momencie znowu tym dumnym i zadufanym w sobie brytyjskim arystokratą którego myśli zaprzątała teraz zagadka tego kto otworzy mu po drugiej stronie

Re: Poszukiwania Misy (I)

Alexander uśmiechnął się lekko do Franka kiedy przekazywał mu torbę:
-Jeśli mogę ją pożyczyć na jedną noc to oczywiście się przyda, to co muszę przenieść powinno się zmieścić- powiedizał odbierając przedmiot od swojego podopiecznego, na odchodne zadał dla niepoznaki jeszcze pytanie odnośnie interesów biblioteki tak by Glen, a co za tym idzie Hays nie nabrał zbytnich podejrzeń:
-Powiedz mi jeszcze Frank, jak stoją interesy biblioteki?- po wysłuchaniu odpowiedzi pożegnał się z Frankiem i gdy zasiadł już w samochodzie powiedział do Glena:
-Do małego magazynu w Ashburn- dalej podał oczywiście adres, który wcześniej podał mu Primogen, a następnie zatopił się w lekturze poznając arkana silników tych czterokołowych bestii, starał się zgłębić najwięcej jak tylko mógł, nieważne co mówił do niego Glen, wampir nie byl w stane teraz tego usłyszeć, oddawał się swojemu szaleństwu, każde słowo wpadało do jego chłonnego jak gąbka mózgu, każde pojęcie było analizowane pod kątem lingwistyki, każda postać dopasowywana do swojej epoki, każdy pojazd wizualizowany, Morri był teraz duchem i umysłem w świecie początków historii motoryzacji, a jego ciało przygotowywało się do rozmowy z człowiekiem Alistaira jadąc jego nowym Overlandem

Re: Poszukiwania Misy (I)

Na komentarz o dużej ilości tytoniu w płucach swojego tymczasowego szofera Alexander odpowiedział bardzo grobowo i spokojnie z pełną powagą chociaż niektórzy mogliby to uznać za żart:
-Spróbuj psychotropów, mniej szkodzą, a i efekt bardziej zadowalający, to Cię tylko truje- powiedział to nauczycielskim pozbawionym emocji tonem tak, ze Glen mógł poczuć się...Dziwnie, co to w ogóle za rada, jakie psychotropy? No to już zostało tajemnicą szalonej głowy malkaviańskiego filozofa, który spokojnie kontynuował marsz do samochodu.
Gdy Glen postanowił pójść z nim do biblioteki Howard miło się zaskoczył i obserwował jak ten o to człowiek przegląda książki, Morri wiedział, że gangster nie jest zadowolony z miejsca w którym jest, ale przynajmniej zdecydował się spróbować to już jakiś plus, gdy Frank zapytał swojego mistrza o to jaką książkę właściwie potrzebuje ten spojrzał na niego z szaleństwem w oczach i wystrzelił słowa niczym z kartaczownicy Gatlinga
-Pierwsze co znajdziesz odnośnie historii!
Następnie doktor schował książkę i pieniądze do kieszeni swojego odzienia i spojrzał jeszcze raz swoim przenikliwym wzrokiem na bibliotekarza w średnim wieku:
-Ach zapomniałbym, przyjacielu czy mamy jakąś torbę? taką wiesz podróżną? Jeśli tak to przydałaby mi się na dzisiaj- powiedział to wyjątkowo ciepło, ten Morri zupełnie nie pasował do tego którego wszyscy znali z Elizjum- skrytego i cichego, pozbawionego emocji Anciale ukrytego gdzieś w kącie pomieszczenia, nie pasowało też do tego Morriego który jeszcze niedawno przebywał wśród gangsterów wyobcowanego i butnego Brytyjczyka...Nie, to był Morri łączący ich obu, pewny siebie, ale nie butny, grzeczny, ale nie skryty to był Alexander którego znały tak naprawdę tylko 2 osoby...No może 3: Frank Cobblestone, Bella G.Jones i Pan Clark nikt inny nie miał okazji poznać Morriego wtedy gdy darzy kogoś sympatią, a jednocześnie jest nad nim w hierarchii...Ciekawe zjawisko, które mogło urazić Glena. Po skończeniu sprawy z Frankiem zapytał swojego szofera:
-Wypożyczasz coś, czy jedziemy dalej wykonywać interesy?

Re: Poszukiwania Misy (I)

Morri skinął głową na pożegnanie Lennemu i ruszył za Haysem, dalej był dumny jak paw w miejscu pełnym ludzi którymi gardził, przyglądał się spokojnie tym pokrakom z których jeden niszczył sobie płuca papierosem, a drugi wątrobę alkoholem....-Odrażające- pomyślał i patrzył spod łba na obu. Gdy Hays skończył ochrzaniać obu i wskazał Morriemu tego z papierosem, chyba miał na imię Glen, że to on wypełni przysługę. Doktor omotał wzrokiem gangstera i powiedizał:
-W takim razie dziękuję Otto, rozumiem przysługa za przysługę po czym Alexander wystawił rękę na pożegnanie do swojego Współklanowicza. Następnie zwrócił się do "Glena"
-Dobrze, nazywam się Doktor Morri i cieszę się, że mi pomożesz. Od dawna palisz?-powiedizał to wszystko z bardzo brytyjską flegmą, gangster raczej go nie polubi, ale Morri przynajmniej stwarzał pozory. Machnął ręką gangsterowi by szedł za nim kiedy zbliżał się do samochodu podał Glenowi kluczyki, poczekał chwilę aż jego szofer otworzy mu tylnie drzwi, jeśli nie miał na tyle etykiety sam to zrobił i wsiadł do środka.
-Zawieź mnie do biblioteki w North Center,3940 N Western Ave. Na pewno bywasz czasem w bibliotekach.- stwierdzenie faktu o bytności w bibliotekach swojego nowego szofera było trochę szydercze, ale Morri naprawdę liczył, że trafił jednak na kogoś z głową na karku.
Alexander planował oczywiście uzupełnić swoją gotówkę którą wydał na automobil, ale także znaleźć jakieś książki dotyczące motoryzacji, gdy tylko dojechali powiedział do swojego szofera
-Jak chcesz to możesz iść ze mną, to moja biblioteka, może coś Ci się spodoba i wypożyczysz.- a następnie wyszedł by przywitać Franka, który pewnie jak zwykle siedział i czytał gazetę albo jakąś książkę:
-Witaj przyjacielu, poszukuję czegoś o motoryzacji, czy mamy takie księgi w naszych księgozbiorach?- zapytał bardzo podekscytowany jego ghoul mógł się domyślać co stało się z jego Mentorem, gdyby Frank zapytał o to kim jest człowiek, który z nim przybył lub nie Morri odpowiedział tylko:
-To człowiek od Haysa, dzisiaj mnie wozi, bo kupiłem automobil. Podał być mi trochę pieniędzy z naszej skrytki?

Re: Poszukiwania Misy (I)

Chociaż rozmowa kleiła się dobrze Alexander nie miał wiele do dodania, przytaknął jedynie ze zrozumieniem na informację o tym, że "chłopcy" Haysa niczego nie wiedzą. Fakt informowanie o czymś tak skomplikowanym tych nieuków mogłoby być poważnym naruszeniem Maskarady, zresztą po co Otto miałby to robić i bez tego zyskiwał przewagę nad nimi w postaci hierarchii dodatkowe zastraszanie ich było bez sensu, Otto nie był przecież Diabłem tylko Obłąkańcem, Rycerzem Księżyca...Chociaż Morri najbardziej umiłował dla swego klanu przydomek Oświeceni, kojarzyło mu się to trochę z dzieciństwem, chociaż badania prowadził już we wczesnym romantyzmie to sentyment do dzieciństwa pozostał w nim na wiele, wiele lat już po jego śmierci. Kiedy Lenny oddał mu kluczyki i dokumenty Alexander schował je w kieszeni marynarki i kiwnął Mechanikowi głową na znak podziękowania, a następnie zwrócił się do swojego współklanowca:
-W takim razie prowadź mnie do tego kierowcy Otto- Morri postanowił nie komentować lekko zaplamionych dokumentów i tak chciał załatwić sprawę jak najszybciej. Musiał uzupełnić zapasy pieniędzy w swojej bibliotece więc nie było czasu na kolejną długą dyskusję na temat tego czy ciecz na tym papierze to rozlany alkohol, a może zastygła krew....Krew jedyna ciecz która miała od wielu lat znaczenie dla Malkavianina, pomyślenie o niej było błędem, na szczęście był najedzony, bo inaczej jego oczy mogłyby się niechybnie zrobić czerwone. Morri zaczął się jednak zastanawiać jak to jest możliwe, ze w smaku krwi można wyczuć temperament osoby z której się spożywa, jak to jest możliwe, że Arystokraci i ich podniebienia rozróżniają we krwi kolor włosów....To musi być jakaś magia, a może warto któregoś z nich o to zapytać? Tak, Tak! Warto na pewno, na pewno na pewno.
W momencie gdy kłębiły się w nim te myśli on dalej patrzył na Haysa, który nie mógł wiedzieć co tym razem utkwiło w głowie jego Brata

Re: Poszukiwania Misy (I)

Kiedy Otto zadał pytanie o kierowcę Morri lekko zmarszczył brwi i nasunął cylinder bardziej na swoje oczy. Co prawda nie było się czego wstydzić nie była to przecież wiedza książkowa, a bardziej praktyczna jednak przyznanie się bezpośrednie do nieumiejętności prowadzenia automobilu karmiło jeszcze bardziej manię Doktora. Odpowiedział więc cicho na pytanie gangstera:
-Jeśli mam być szczery to oba, całe życie miałem woźnicę albo szedłem pieszo, a pojawienie się automobili całkowicie przespałem- odpowiedział szczerze i bez zbędnych ogródek, z tego co wiedział Hays był w podobnym wieku więc mógł wiedzieć co Alexander miał na myśli, zresztą byli teraz sami doktor mógł sobie pozwolić na nieukrywanie prawdziwego wieku.
Gdy Gangster odpowiedział na drugie bardziej żartobliwe pytanie Howarda ten spojrzał na niego dobrodusznie ponownie wyciągając oczy spod cylindra:
-Ani przez chwilę w to nie wątpiłem przyjacielu- powiedział raczej ciepło, chociaż w typowy dla siebie pozbawiony emocji sposób
Oglądając automobil ze wszystkich stron spojrzał na Otta by wyrazić swój podziw:
-No nie powiem, ten cały Lenny zrobił bardzo dobrą pracę. Powiedz mi....Czy on o wszystkim wie?- zapytał raczej z czystej ciekawości, a może właśnie dlatego by nakarmić swoją manię, po to by szepty w jego głowie stały się....Spokojniejsze? Może to był prawdziwy cel Morriego, nie wiadomo. W każdym razie najbardziej zależało mu teraz na kierowcy, nie miał pojęcia jak to coś włączyć, a co dopiero jak się tym nie rozbić, ale i tak i on i Otto czekali razem na powrót Mechanika więc można było zagaić trochę rozmowę

Re: Poszukiwania Misy (I)

Morri również był zadowolony z tego, że udało mu się tak szybko dobić targu, oczywiście miał świadomość, że prawdopodobnie przepłacił o czym mógł świadczyć fakt wielkiego zadowolenia Otta, ale nie bardzo to teraz Alexandra interesowało. Podążał niczym cień za gangsterem mając dumnie uniesioną głowę i dostojny krok arystokraty, którym Malkavianin przecież był. Starał się nie zwracać większej uwagi na nic i nikogo poza Haysem i...Pojazdami, które to teraz skutecznie karmiły jego obsesję.
-Ciężarówka- pomyślał gdy mijali ten właśnie pojazd, zaczął się jej przyglądać na tyle na ile mógł w czasie ruchu, liczył, że dowie się czegoś więcej z samej obserwacji, ale była to raczej próba uśpienia jego szaleńczej bestii, a nie realna próba dowiedzenia się czegoś. Przez jego obecny stan nawet nie do końca był pewien dlaczego jego Współklanowiec nagle wybuchł, bo musiało się to stać skoro ten go teraz za jakiś wybuch przepraszał, Morri wyrwany z transu powiedział tylko:
-Tak, rozumiem jakbym współpracował z taką klasą społeczną też pewnie bym wybuchał. Nie przejmuj się- po tych słowach Doktor z odrazą spojrzał na "roboli" przerzucających teraz skrzynki dla Potężnego Nieumarłego, dla kogoś kto zrobił krok dalej w swojej marnej egzystencji...Niby przez przypadek, a jednak komuś zaimponował. Ludzie tacy jak oni mogli być tylko marnymi i upośledzonymi narzędziami w rękach Kainitów, w przeciwieństwie do ludzi Wiedzy, gdyby Hays burknął tak na bibliotekarza, nauczyciela czy artystę Morri nie byłby tak wyrozumiały, ale teraz...Morri nawet popierał takie traktowanie Bydła.
W końcu obaj Panowie dotarli do czegoś na kształt garażu, a Otto od razu zawołał kogoś kto się tym miejscem prawdopodobnie opiekował i to z o wiele większą grzecznością niż w stosunku do innych swoich ludzi -Czyżby Ghoul?-przeszło przez głowę Alexandra. Po chwili rzekomy Lenny pojawił się wśród Nieumarłych, pomimo przyjaznego usposobienia nie wzbudził sympatii Morriego....Nie był wszak inteligentem co warunkowało sympatię tego nieumarłego w stosunku do śmiertelnych. Alexander przysłuchiwał się rozmowie Gangstera z jego Mechanikiem i starał się nie zdradzać żadnych emocji, w jego głowie utkwiła tylko nazwa samochodu który właśnie kupił:
-Overland...Koniec ziemi, ciekawa nazwa na markę samochodu, chyba, że to slang....- myśli zaczęły kłębić się w głowie Szaleńca, może faktycznie za bardzo analizował wszystko co się do niego mówiło? Pewnie tak, ale w końcu szukał esencji, a esencję można znaleźć tylko wchodząc głębiej. Co prawda egzystencjalizm był bardzo młodym nurtem, który powstał już po śmierci Morriego, a na jego prawdziwe powstanie trzeba jeszcze trochę poczekać, bo obecnie mówi się raczej o protoegzystencjalistach pokroju Kierkegaarda czy chociaż to dużo bardziej kontrowersyjna opinia Nietzschego to Doktor dzięki właśnie temu nurtowi mógł na chwilę oderwać się od irytujących myśli na temat motoryzacji, no bo skoro wszystko można sprowadzić tylko do skoku wiary jak mówił Duńczyk to czy cała "wiedza" nie jest jedynie przypuszczeniem lub wiarą? Nie, ta pułapka była dla niego jeszcze bardziej niebezpieczna, aż na chwilę złapał się za głowę:
-A co jeśli ten sceptycyzm jest uzasadniony? A co jeśli to wszystko....- w tym momencie na szczęście z innego świata wyrwał go głos mechanika mówiący "proszę za mną". Morri więc poszedł za Lennym i jego myśli ponownie przeniosły się na temat motoryzacji, bardzo podobał mu się ten automobil, mroczny kolor, klasyczny styl przypominający trochę powóz konny, Morri był usatysfakcjonowany, nawet nie zareagował na "dowcip" ze słonecznym dniem, słuchał natomiast dokładnie parametrów swojego nowego nabytku starając się coś zapamiętać. Gdy mechanik zniknął po dokumenty i kluczyki, a Hays zapytał o wrażenia Morri odpowiedział:
-Nie ukrywam, że bardzo mi się podoba, kojarzy mi się z....Młodością, że tak to określę, ale mam dwa pytania. Będzie szansa wynająć od Ciebie jeszcze tego kierowcę?- poczekał chwilę na odpowiedź po czym zadał drugie pytanie:
-Jestem też ciekaw jak skończył poprzedni właściciel, ale widzę, że dokumenty będą czyli znacie się na swojej robocie- uśmiechnął się do Haysa, ta wypowiedź była faktycznie jednocześnie drobnym stryczkiem w nos, ale też i komplementem.
Po tej krótkiej wymianie zdań Morri postanowił dokładnie obejść samochód dookoła by mu się przyjrzeć.

Re: Poszukiwania Misy (I)

Alexander zaczął spokojnie przeszukiwać swoje kieszenie, w pewnym momencie wyciągnął faktycznie "drugie tyle" z innej kieszeni kamizelki i położył na stole:
-Widzę, że nie oszukujesz. Chyba się dogadamy, prawda?- w tym momencie przysunął oba pliki banknotów bliżej Haysa uśmiechając się lekko. Odpowiadając pewnie na lekko zniesmaczony wzrok swojego brata dodał szybko:
-Przepraszam jeśli to nietakt, ale słyszałem, że w waszym środowisku brak prób targowania jest uznawany za brak szacunku, a nie chciałbym Ci czegoś takiego okazywać drogi przyjacielu- wystawił rękę przez biurko jakby do dobicia targu -Wszystko się zgadza? Jeśli tak to prosiłbym Cię o ukazanie mi mojego nowego zakupu. Ufam, że spełni moje oczekiwania.
Jeśli Otto postanowił dogadać się na tym etapie z Alexandrem ten drugi zacisnął lekko jego dłoń w męskim uścisku i uśmiechnął się do niego. Nie były tu potrzebne zbędne dodatkowe słowa, wystarczająco dużo kłębiło się teraz w głowie "upokorzonego" Doktora, który zaczął w pamięci wertować wszystkie informacje jakie posiada na temat motoryzacji. Może pamiętał chociaż datę złożenia pierwszego automobilu, albo datę pierwszego wyścigu, może z czego składa się silnik? Obsesja Malkavianina zaczynała się kotłować i wiedział już, że przed wyruszeniem w drogę będzie musiał przetrząsnąć swoją bibliotekę w celu znalezienia jakiejkolwiek informacji, która uzupełni jego karygodny brak w wiedzy. Otto mógł zauważyć, że oczy jego rozmówcy stają się coraz bardziej nieobecne. Trochę już obaj w Chicago funkcjonowali, gangster zapewne wiedział co to znaczy, krew ich wspólnego przodka dawała o sobie znać z tego też powodu obaj byli w tej chwili bardzo niecierpliwi i zapewne chcieli zakończyć tę transakcję jak najszybciej

Re: Poszukiwania Misy (I)

Alexander siedział na krześle całkowicie spięty, nie czuł się dobrze w tym miejscu i zarówno jemu jak i Haysowi na pewno zależało na szybkim załatwieniu sprawy, gdy Otto zadał pytanie doktor delikatnie kiwnął twierdząco głową ciągle patrząc w oczy swojemu rozmówcy. Gdy przeszło do potwierdzenia chęci transakcji, ale nie obyło się bez pytania o szczegóły. Alexandra ogarnął jeszcze większy niepokój, nie znał wielu marek samochodowych, za jego czasów po ulicach jeździły jeszcze dorożki, a on i tak zwykł spacerować pieszo. Morri wyciągnął spory plik banknotów (nie wyciągnął jednak całości, a jedynie jakąś jedną trzecią tego co miał przy sobie) umiejscowiony w kieszeni jego marynarki i zdając sobie sprawę z tego, że najtańszy z samochodów nie jest dla niego jakimś dużym wydatkiem powiedział:
-Potrzebowałbym raczej jakiejś osobówki ze średniej półki, myślę, że są na taką fundusze-podniósł w tym momencie plik banknotów do góry,- a jeśli nie, to mam jeszcze sporo pieniędzy w bibliotece
Alexander przyjrzał się dokładnie reakcji gangstera na jego słowa, starał się wybadać czy te pieniądze były wystarczające na jego oczekiwania, zresztą Hays na pewno zawyży cenę, ale Morri miał przecież spore dochody z wydawnictwa, a i ostatnia inwestycja w szkołę powinna się kiedyś zwrócić w związku z tym nie przejmował się aż tak bardzo wydatkiem jaki mógł go tutaj spotkać. Obserwował Otta przez krótką chwilę po czym dodał:
-Zresztą Otto, jesteśmy przecież Rodziną. Na pewno polecisz mi coś dobrego.- uśmiechnął się lekko do swojego Współklanowicza jakby liczył na jakąś podpowiedź, ale tak naprawdę Morri zrobił to dla rozładowania atmosfery, czuł jak jego krew buzuje pod wpływem braku posiadanej wiedzy, chciał ją poszerzyć i to jak najszybciej. Na szczęście obsesja nie przybrała jeszcze takiej formy by zacząć krzyczeć, ale kto wie ile potrwa jeszcze samokontrola Doktora:
-Jak tylko będę miał wolną chwilę, poczytam o samochodach obiecuję, obiecuję, OBIECUJĘ!!!- przeszło przez głowę Spokrewnionego

Re: Poszukiwania Misy (I)

Przemyślenia faktycznie mogły okazać się zabójcze, ale taka była cena krwi jaką Alexander płacił za spokrewnienie z Malkavem o ile wierzyć w legendę o Przedpotopowcach. Alexander sam właściwie nie wiedział jeszcze co myśleć o przeszłości Rodziny, faktycznie trochę się na niej znał, ale tak samo jak w historii Bydła im bliżej początku tym mniej było historii, a więcej mitologii, ale na szczęście dla stanu psychicznego Doktora nie było już czasu na dalsze przemyślenia, ponieważ oto stanął przed nim "Kark", bo inaczej tej pokraki nazwać Morri nie mógł. Spodziewał się takiego towarzystwa, ale nie aż takiego chamstwa. Czekał mocno poirytowany, chciał jak najszybciej opuścić to miejsce, ale najpierw musiał jeszcze porozmawiać z Haysem, jedyną osobą która prawdopodobnie zasługiwała w tym miejscu na szacunek Alexandra, w końcu Hays mimo wszystko był osobą, która weszła na kolejny stopień ewolucji....Osobą która poznała naturę i wagę śmierci. Z kolejnych przemyśleń które mogłyby doprowadzić Morriego do esencji jego obłędu wyrwały go otwarte drzwi i wręcz wepchnięcie go do środka przez tutejszy plebs.
Doktor patrzył oczywiście na wszystkich z góry, nawet na jegomościa z wykałaczką który wydawał mu się dziwnie znajomy, a więc są tu też Irlandczycy, po śmierci Stoddarda może być z nimi problem, ale właściwie czy Stoddard w końcu umarł? Morri już zapomniał, a może po prostu wyparł to z pamięci. Skupił się teraz na czymś innym, obserwując tych ludzi zdał sobie sprawę, że...Oni też, a właściwie tylko oni, bo Morri jest martwy rządzą tym państwem, to tacy jak oni mogą doprowadzić do kolejnej wielkiej wojny...Doktor wzdrygnął się, przypomniał mu się widok jego ojca, który wrócił z rewolucji, która stworzyła państwo w którym obecnie był, bez ręki, przypomniało mu się całe okrucieństwo wojen, całe bestialstwo niższych warstw społecznych, które zasługiwały wszak tylko na pańszczyznę u inteligenta takiego jak on, gdyby miał ślinę i byłby to odpowiedni moment na pewno by splunął. Przed wejściem do Otta wpadło mu do głowy jeszcze jedno wspomnienie....uciekanie od prześladujących go pozostałych studentów. Czy to nie jest właśnie to co może stać się z Rodziną jeśli Maskarada zostanie złamana? Tak, Maskarada była ostatnio lotnym tematem w Chicago więc nie mogła opuścić także głowy tego który za jej przestrzeganie został publicznie pochwalony
Nie było jednak czasu, by dalej rozmyślać, musiał wejść do "paszczy lwa", Hays właśnie rozmawiał przez telefon, Morriemu rzuciła się w oczy mapa, pewnie tam zaznaczają które tereny są już przez nich zajęte w co zresztą Morri przecież nie wątpił. Doktor zamknął drzwi.Gdy Hays podał mu rękę, on oczywiście odwzajemnił uścisk, chociaż był na pewno dużo lżejszy niż uścisk mafijnego bosa:
-Dobry Wieczór Otto, widzę, że interes się kręci- w tym momencie wskazał swojemu rozmówcy wzrokiem mapę która znajdowała się za nim, a następnie usiadł na wskazanym przez gospodarza krześle
-Pozwól przyjacielu, że pominę dworską etykietę, bo wiem, że nie lubisz tracić czasu, chciałbym od Ciebie zakupić automobil i jeśliby się udało, wynająć kierowcę na jedną noc, bo jutro powinienem już "napoić" swojego. Wiesz doskonale o czym mówię, prawda?- Morri liczył na błyskotliwość Ancilae, zresztą w takich miejscach ściany zawsze mają uszy, a nie wiedział na ile ludzie Haysa są zaznajomieni z jego naturą w związku z tym nie chciał ryzykować złamania Maskarady, swoją drogą Morri zaciekawił się entuzjazmem z jakim Hays go przywitał...Czyżby wiedział? Paranoja Brytyjczyka sprawiła teraz, że dokładniej przyjrzał się twarzy swojego rozmówcy.

Wyszukiwanie zaawansowane

cron