Przemyślenia faktycznie mogły okazać się zabójcze, ale taka była cena krwi jaką Alexander płacił za spokrewnienie z Malkavem o ile wierzyć w legendę o Przedpotopowcach. Alexander sam właściwie nie wiedział jeszcze co myśleć o przeszłości Rodziny, faktycznie trochę się na niej znał, ale tak samo jak w historii Bydła im bliżej początku tym mniej było historii, a więcej mitologii, ale na szczęście dla stanu psychicznego Doktora nie było już czasu na dalsze przemyślenia, ponieważ oto stanął przed nim "Kark", bo inaczej tej pokraki nazwać Morri nie mógł. Spodziewał się takiego towarzystwa, ale nie aż takiego chamstwa. Czekał mocno poirytowany, chciał jak najszybciej opuścić to miejsce, ale najpierw musiał jeszcze porozmawiać z Haysem, jedyną osobą która prawdopodobnie zasługiwała w tym miejscu na szacunek Alexandra, w końcu Hays mimo wszystko był osobą, która weszła na kolejny stopień ewolucji....Osobą która poznała naturę i wagę śmierci. Z kolejnych przemyśleń które mogłyby doprowadzić Morriego do esencji jego obłędu wyrwały go otwarte drzwi i wręcz wepchnięcie go do środka przez tutejszy plebs.
Doktor patrzył oczywiście na wszystkich z góry, nawet na jegomościa z wykałaczką który wydawał mu się dziwnie znajomy, a więc są tu też Irlandczycy, po śmierci Stoddarda może być z nimi problem, ale właściwie czy Stoddard w końcu umarł? Morri już zapomniał, a może po prostu wyparł to z pamięci. Skupił się teraz na czymś innym, obserwując tych ludzi zdał sobie sprawę, że...Oni też, a właściwie tylko oni, bo Morri jest martwy rządzą tym państwem, to tacy jak oni mogą doprowadzić do kolejnej wielkiej wojny...Doktor wzdrygnął się, przypomniał mu się widok jego ojca, który wrócił z rewolucji, która stworzyła państwo w którym obecnie był, bez ręki, przypomniało mu się całe okrucieństwo wojen, całe bestialstwo niższych warstw społecznych, które zasługiwały wszak tylko na pańszczyznę u inteligenta takiego jak on, gdyby miał ślinę i byłby to odpowiedni moment na pewno by splunął. Przed wejściem do Otta wpadło mu do głowy jeszcze jedno wspomnienie....uciekanie od prześladujących go pozostałych studentów. Czy to nie jest właśnie to co może stać się z Rodziną jeśli Maskarada zostanie złamana? Tak, Maskarada była ostatnio lotnym tematem w Chicago więc nie mogła opuścić także głowy tego który za jej przestrzeganie został publicznie pochwalony
Nie było jednak czasu, by dalej rozmyślać, musiał wejść do "paszczy lwa", Hays właśnie rozmawiał przez telefon, Morriemu rzuciła się w oczy mapa, pewnie tam zaznaczają które tereny są już przez nich zajęte w co zresztą Morri przecież nie wątpił. Doktor zamknął drzwi.Gdy Hays podał mu rękę, on oczywiście odwzajemnił uścisk, chociaż był na pewno dużo lżejszy niż uścisk mafijnego bosa:
-Dobry Wieczór Otto, widzę, że interes się kręci- w tym momencie wskazał swojemu rozmówcy wzrokiem mapę która znajdowała się za nim, a następnie usiadł na wskazanym przez gospodarza krześle
-Pozwól przyjacielu, że pominę dworską etykietę, bo wiem, że nie lubisz tracić czasu, chciałbym od Ciebie zakupić automobil i jeśliby się udało, wynająć kierowcę na jedną noc, bo jutro powinienem już "napoić" swojego. Wiesz doskonale o czym mówię, prawda?- Morri liczył na błyskotliwość Ancilae, zresztą w takich miejscach ściany zawsze mają uszy, a nie wiedział na ile ludzie Haysa są zaznajomieni z jego naturą w związku z tym nie chciał ryzykować złamania Maskarady, swoją drogą Morri zaciekawił się entuzjazmem z jakim Hays go przywitał...Czyżby wiedział? Paranoja Brytyjczyka sprawiła teraz, że dokładniej przyjrzał się twarzy swojego rozmówcy.
- Forum: Miasto Chicago
- Temat: Poszukiwania Misy (I)
- Odpowiedzi: 19
- Odsłony: 122672
- 20 cze 2021, 21:59
- Przejdź do posta