Gdy po krótkiej obserwacji otoczenia dziewczyna zauważyła, że Leneghan odchodzi, westchnęła i zawiesiła się na chwilę. Nie wiedziała do końca co powinna w takiej sytuacji zrobić. Nie wiedziała co się właściwie wydarzyło. Strzały, krew i widocznie wtajemniczony w to Morri. Ta ostatnia rzecz była argumentem, dla którego mogła się domyślać, że nie jest to jakaś przypadkowa strzelanina wśród śmiertelników. Jeśli były w to zamieszane wampiry, jeśli ktoś złamał Maskaradę... nie mogło się to wydać. Z tego właśnie powodu mętlik w głowie Belli narastał.
Nie było jej żal ochroniarza, wszakże gardziła takimi jak on, jednak dla utrzymania pozorów wciąż udawała przejętą. Jeszcze raz spojrzała na krwawiącą ranę i w tym momencie przyszedł jej do głowy pomysł. Co jeśli ten człowiek widział coś, czego nie powinien? Jego słowa mogły na to wskazywać, a to oznacza doniesienie o wszystkim przy pierwszej lepszej okazji. Nie chciała do tego dopuścić, tak więc zdecydowała przekształcić bieg wydarzeń w głowie poszkodowanego i zmienić mu pamięć. Wpadł jej do głowy jeden z najgłupszych scenariuszy, jednak nie miała czasu dłużej się nad tym zastanawiać. Spojrzała głęboko i intensywnie w oczy mężczyzny, po czym zaczęła chłodnym głosem:
- Spokojnie. Niecałe pół godziny temu przechodziłeś obok pobliskiego, małego sklepu, z którego nagle dobiegł Cię kobiecy krzyk. Wyrwany z zamyślenia i zaniepokojony spojrzałeś w tamtą stronę. Twoim oczom w ciemności ukazała się zamaskowana, ubrana cała na czarno sylwetka, najprawdopodobniej męska. Tajemnicza osoba wychodziła właśnie z budynku, rozglądając się. Poczułeś ogromny strach. Domyślałeś się, że wewnątrz sklepu doszło do jakiejś tragedii. Chciałeś pomóc, interweniować, jednak powstrzymał Cię przed tym wymierzony w Twoją stronę pistolet. Tak, napastnik mierzył do Ciebie z broni, nie odzywając się. Widząc ten niebezpieczny przedmiot, przypomniałeś sobie o swoim zawodzie. Ochroniarze przecież mają przy sobie broń w godzinach pracy, a ty właśnie takie odbywałeś. Przeszył Cię dreszcz, jednak resztki odwagi sprawiły, że szybkim ruchem wyciągnąłeś swój rewolwer i również wycelowałeś w mężczyznę. Miałeś wrażenie, że przeciwnik się waha. Stał w bezruchu przez kilka sekund, jednak ostatecznie strzelił, trafiając w Twoją nogę. Nie zdążyłeś nic zrobić, ponieważ napastnik uciekł bardzo szybko. Najprawdopodobniej był bardzo wysportowany. Czułeś ogromny, przeszywający ból w miejscu postrzału. Ból do tego stopnia, że łzy same naleciały Ci do oczu. Moralność nakazywała Ci wejść do sklepu i sprawdzić co się stało, jednak wygrała wola życia, która z kolei nakazywała Ci jak najszybciej znaleźć pomoc. Kuśtykając i potykając się co chwilę, dotarłeś do budynku, jakim był wieżowiec, w którym aktualnie się znajdujemy. Nie zwracając uwagę na porę, bezceremonialnie, prawie upadając wszedłeś do środka i zacząłeś szukać wzrokiem pomocy. Ból przeszywał Cię jeszcze mocniej i czułeś spływającą po twojej nodze krew. W drugiej kończynie zaś zaczęło pojawiać się uczucie niedowładu. Być może przez przeciążenie jej w trakcie drogi. Resztkami sił miotałeś się po parterze, aż w końcu natrafiłeś na ten korytarz, w którym Cię zauważyłam. Poprosiłeś mnie o pomoc. (Dominacja, zapomnienie) -
Gdy skończyła całą historię, poczuła się nieco zażenowana jej poziomem. Odrywając wzrok od oczu ochroniarza, odetchnęła cicho i ponownie wysiliła zwoje mózgowe. Świetnie, ale co powinna zrobić dalej? Zostawić go tak i zobaczyć co się stanie? A może zamówić mu taksówkę do szpitala? Ten pomysł wydawał jej się najrozsądniejszy.
- Dobrze więc. Niech Pan tu zostanie na chwilę. Pójdę szybko do budki telefonicznej i zamówię Panu taksówkę do szpitala - Rzuciła w pośpiechu, po czym niezwykle szybkim jak na nią krokiem wyszła z budynku i rozejrzała się, doszukując się w ciemności najbliższej budki. Gdy jej wzrok doszukał się jednej, równie szybkim krokiem podążyła w jej stronę. W międzyczasie jej wszystkie myśli zacięcie modliły się, aby ochroniarz nie ruszył się z miejsca.
Zamówiła taksówkę tak prędko jak potrafiła, po czym ekspresowo powróciła do budynku. Nie podobało jej się to, co robiła. Nie podobał jej się ten cały pośpiech, jednak wiedziała, że nie ma nawet minuty do stracenia, bo kto wie co może zaprzepaścić jej jakże wspaniały plan. Znajdując w korytarzu ochroniarza, podeszła do niego i chwyciła go pod ramię, wzdrygając się przy tym. Za jakie grzechy musiała dotykać śmiertelnika...
- Taksówka zaraz będzie. Pomogę Panu wyjść - Powiedziała, ponownie empatycznym tonem głosu. Udając, że jakkolwiek obchodzi ją stan nogi mężczyzny, powoli pomagała mu w drodze do wyjścia. W innych okolicznościach nawet nie pomyślała by o tym, by podtrzymywać silnego faceta. Teraz jednak wiedziała, że nie powinna puszczać go samego ze względu na pozostałości krwi na ścianach.
- Proszę patrzeć pod nogi i spokojnie oddychać. Wiem, że jest Pan ledwo w stanie chodzić. - Dodała, kontrolując by ten posłuchał się jej rady. Wyprowadziła go w miarę zgrabnie, ukrywając ogromne niezadowolenie, z wieżowca, a następnie pomogła mu wsiąść do taksówki. Gdy samochód odjechał, otrzepała sukienkę i cała ponownie się wzdrygnęła. Jedyne czego chciała to wyjaśnień całej sytuacji oraz możliwości odreagowania tak brzydzącego zajścia w swoim domu.
- Forum: Miasto Chicago
- Temat: Zaginiony Ghul (II)
- Odpowiedzi: 73
- Odsłony: 30872
- 23 mar 2021, 21:27
- Przejdź do posta