Noah podziękował za napitek i popielniczkę, ustawił ją na blacie pomiędzy sobą a mentorem, żeby mógł on swobodnie strzepywać popiół. Johnston pił powoli z kieliszka, wręcz mozolnie, i nie ekscytował się smakiem krwi. Beznamiętne spożywanie miało swój cel, mężczyzna nie chciał nagle przeżyć jednej ze swoich pokrętnych wizji, więc jeżeli wkraczałby w psychodeliczny trans, wolał czynić to powolutku, stopniowo. Łatwiej wtedy byłoby ukryć swą przypadłość przed zgromadzeniem.
— Tak, na poważnie — stwierdził dobitnie. — Wiesz, przed spotkaniem z Szeryfem, jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z wagi problemu, jakim jest dalsze współżycie z rodziną — tłumaczył neutralnym tonem. — Po zrealizowaniu spotkania i odbyciu atrakcji przygotowanych przez wielmożnego hrabię zmieniłem zdanie, zdecydowanie — dokończył z nutką irytacji w głosie. — Poza tym jestem pewien, że Książę zażyczy sobie sprawdzić moją prawdomówność. Lepiej, żebym wtedy już odbębnił mój plan, gdyż w ten sposób udowodnię jakiś stopień kompetencji — resztę zdań wypowiedział normalnie, to znaczy flegmatycznie i przemyślanie, być może trochę nudno, bo słowa nie były nacechowane zbyt dużym ładunkiem emocjonalnym.
Po wytłumaczeniu mentorowi procesów myślowych, jakie stały za słowami, które przedstawił Księciu, złapał za kieliszek. W milczeniu oczekiwał na kolejne słowa Jamesa, zachowując przy tym przyjazną minę. Kiedy Greer palnął swoją bezpośrednią ocenę kompetencji młodego, zasymulował próbę upadku z hokera. Zlustrował mistrza ze spojrzeniem wyrażającym łatwą do odgadnięcia myśl: no kurwa, głośniej to powiedz. Nikt nie słyszy! Po chwili neonata doprowadził się do porządku, nawet pozwolił sobie na uśmiech. Brutalną prawdę przyjął żartobliwie, ponieważ już trochę poznał Greera i rzadko się on pierdolił w tańcu, mówiąc prosto z mostu, ale trzeba było mu subtelnie dać do zrozumienia, że takie opinie najlepiej smakowały w kameralnym gronie, niż na salonach, gdzie za chwilę bardziej dociekliwy wampir zasłyszy sobie opinie kolegi, a potem zacznie plotkować. No nic, stało się. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Klasyczny James.
— Zawsze doceniałem twoją szczerość — mówił, jednocześnie unosząc kieliszek. — Otwiera ona oczy. Twoje zdrowie, mentorze — złożył toast za mistrza, który pomimo swoich wad, bardzo pomógł Noahowi. W głębi serca nowicjusz wiedział, że musiał spłacić dług, chciał wyrównać rachunki.
— Oczywiście, masz rację — stwierdził z wetchnięciem. — Chociaż nie poznałeś wszystkich moich zalet, które są użyteczne. Mam wrażenie, że mimo wszystko masz jakąś firmę, wiesz? No na pewno masz jakiś biznes — zamiast kontynuować gadkę o słabościach i niedociągnięciach, jak rasowy Amerykanin zaczął mówić o zaletach. — A ja znam się trochę na księgowości. Musiałbym sobie odświeżyć prawo cywilne i ostatnie rozporządzenia podatkowe ale lubię czytać i się uczyć. Jak potrzebujesz gościa od papierologii, co ci uporządkuje księgi rachunkowe, to właśnie trafiłeś w dziesiątkę — ostatnie słowa dokończył z ogromnym optymizmem. Nieco się otworzył przed mistrzem i nie krępował się przy nim, jak przy innych wampirach.
— O ile chcesz, oczywiście. Coś mi podpowiada, że także potrzebowałbyś zapewne prania... Ale, co ja tam wiem. — Wspomniał cicho, mimochodem, niby naiwnie o praktyce wcielania przychodów z nielegalnego źródła do jawnych interesów.
— Znam się też trochę na majsterkowaniu. Podstawowe usterki, proste przeróbki i tego typu rzeczy jestem w stanie ogarnąć, lubię pobrudzić rączki. Dobrze rysuję, no i jest moja medycyna. Otaczamy się wśród ludzi, a każdy człowiek potrzebuje lekarza. Bycie chłopcem na posyłki zupełnie mi nie przeszkadza, lecz myślę, że stać mnie na więcej. A, i proszę daj kontakty na swojego gościa od nauki walki. Potem do niego skoczę.
Nie wspomniał o swojej zdolności widzenia duchów. Noah zdziwiłby się, gdyby James o tym zapomniał, zapewne miał konkretny powód, dlaczego nie poruszył tego tematu. Jeżeli rzeczywiście zapomniał, to nawet lepiej, przynajmniej nowicjusz posiadałby ukrytą kartę, a coś mu podpowiadało, że mogła się ona bardzo przydać. Ilu z bywalców Elizjum zamordowało kogoś? Dla jednych śmierć to załatwienie sprawy, być może Johnston ze śmierci wynajdzie haki na Starszych.
Re: Piąta: Gościnność
- Forum: La Liberté
- Temat: Piąta: Gościnność
- Odpowiedzi: 16
- Odsłony: 7303
- 14 cze 2021, 13:59
- Przejdź do posta