Mimo braku wprawy, będąc dopiero niedawno uwolnionym z łańcucha swojego stwórcy, wykorzystał swój intelekt i spryt, a także swoją intuicję, która pokierowała nim tak, by pomyślnie się pożywić bez budzenia podejrzeń, czy powodowaniap problemów.
Oczy śmiertelnika zdradzały jak bardzo potrzebował tej odskoczni. Właśnie dlatego tam był, by zapomnieć o od monotoni swojej codzienności. Szczęściem Tony’ego, z resztą, bo to dzięki Carsonowi Toreador mógł się przygotować na spotkanie z Księciem. Taylor uniosła kąciki ust, gdy wzrok Morgana zaczepił o jej.
Dwie stówy? A co mi tam, niech będzie! Grajmy! — Śmiertelnik przyklasnął dłońmi, pocierając nimi z widocznym entuzjazmem. Taylor ciepłym głosem potwierdziła, chwytając z karty i zbliżając się do stolika, gdy nieumarły udał się w stronę stolika z alkoholem.
No pewnie, że ja! — Carson rzucił za siebie, utrzymując wzrok na wampirzycy, która celem zachowania socjalnej maskarady również zasygnalizowała, by nalać jej złocistego napoju. Gdy tylko szklanka z trunkiem znalazła się przed śmiertelnikiem, chwycił za nią i wziął solidnego łyka, następnie głośno wydychając powietrze.
Zaabsorbowany dobrą whiskey, nawet nie zauważył, kiedy stojący za nim Spokrewniony wbił się w jego szyję, zapewniając mu oraz sobie, nieporównywalną z czymkolwiek innym ekstazję płynącą z pocałunku. Kły Morgana opuściły szyję Carsona dopiero w momencie, gdy poczuł lekkie nasycenie, a także gdy jego ciało jego ofiary stało się nieco nazbyt wyluzowane i zdał sobie sprawę, że Carson stracił przytomność (+3PK).
Najpewniej po przebudzeniu winę za swój stan zrzuci na alkohol, który tylko pośredko przyczynił się do tego, co się stało. Mężczyzna ten nie był już problemem Toreadora, który teraz, po uciszeniu Bestii, mógł opuścić ze swoją towarzyszką pomieszczenie i rozejrzeć się za Księciem, która powinna być na miejscu lada moment, a może i już czekała.
Oczy śmiertelnika zdradzały jak bardzo potrzebował tej odskoczni. Właśnie dlatego tam był, by zapomnieć o od monotoni swojej codzienności. Szczęściem Tony’ego, z resztą, bo to dzięki Carsonowi Toreador mógł się przygotować na spotkanie z Księciem. Taylor uniosła kąciki ust, gdy wzrok Morgana zaczepił o jej.
Dwie stówy? A co mi tam, niech będzie! Grajmy! — Śmiertelnik przyklasnął dłońmi, pocierając nimi z widocznym entuzjazmem. Taylor ciepłym głosem potwierdziła, chwytając z karty i zbliżając się do stolika, gdy nieumarły udał się w stronę stolika z alkoholem.
No pewnie, że ja! — Carson rzucił za siebie, utrzymując wzrok na wampirzycy, która celem zachowania socjalnej maskarady również zasygnalizowała, by nalać jej złocistego napoju. Gdy tylko szklanka z trunkiem znalazła się przed śmiertelnikiem, chwycił za nią i wziął solidnego łyka, następnie głośno wydychając powietrze.
Zaabsorbowany dobrą whiskey, nawet nie zauważył, kiedy stojący za nim Spokrewniony wbił się w jego szyję, zapewniając mu oraz sobie, nieporównywalną z czymkolwiek innym ekstazję płynącą z pocałunku. Kły Morgana opuściły szyję Carsona dopiero w momencie, gdy poczuł lekkie nasycenie, a także gdy jego ciało jego ofiary stało się nieco nazbyt wyluzowane i zdał sobie sprawę, że Carson stracił przytomność (+3PK).
Najpewniej po przebudzeniu winę za swój stan zrzuci na alkohol, który tylko pośredko przyczynił się do tego, co się stało. Mężczyzna ten nie był już problemem Toreadora, który teraz, po uciszeniu Bestii, mógł opuścić ze swoją towarzyszką pomieszczenie i rozejrzeć się za Księciem, która powinna być na miejscu lada moment, a może i już czekała.