3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#1
  Dworzec główny? Stacja centralna? Najważniejszy przystanek? No, w pewnym sensie tak. Pioneer Square jest w końcu w centrum Seattle, w samym sercu tego miasta, nic więc dziwnego, że to właśnie stąd bez większych trudności można złapać taksówkę, autobus, tramwaj, czy pociąg (zarówno naziemne, jak i podziemne) i w naprawdę krótkim czasie w każde lub prawie każde miejsce w mieście. Wyjątek stanowią oczywiście najbardziej odległe rejony Seattle, ale nawet i to nie nastręcza wielu trudności.

Z początku, to znaczy niemal dekadę temu gdy zakończono budowę stacji PS, zajezdnia przeznaczona była tylko dla autobusów. Dopiero ostatnie kilka lat zmieniło tę sytuację i teraz nad poziomem ulicy znajdują się miejsca postojowe, szerokie place manewrowe, hale, warsztaty oraz baza biurowa dotycząca także służby ruchu i dyrekcji. Za wszystko odpowiada Sound Transit oraz King County Metro, firmy, które w pewnym sensie zmonopolizowały rynek w mieście. Ich barwy, loga i charakterystyczne mundury są widoczne chyba w całym Seattle, a już na pewno na Pioneer Square, przy szerokich schodach prowadzących do podziemnego dworca.

Na poziomie ulicy widać tylko zwyczajną, szeroką konstrukcję z metalu i szkła, ze spadzistym dachem, obklejoną plakatami i banerami reklamowymi. Taki trochę większy, zadaszony przystanek z ciemnej stali i dużych okien. Wystarczy jednak zejść po szerokich, łagodnie opadających schodach, by trafić do zupełnie innego świata, trochę zimniejszego, bo z licznych tuneli bez przerwy wieje chłodniejszym powietrzem, za to bardzo zatłoczonego, głośnego, ale i na swój sposób pięknego. Ściany przy schodach są ozdobione drobniutką cegłą w najróżniejszych kolorach, tworzących śliczną mozaikę przedstawiającą góry otaczające Seattle. Łukowate sklepienia, wykonane z białych kamieni i stalowych dźwigarów prezentują się już trochę gorzej, ale ciągle są miłe dla oka i co ważniejsze, spełniają swoją funkcję bardzo dobrze. W końcu muszą utrzymać ciężar ulic i całego ruchu, jaki się na nich odbywa. Tutaj też znajdują się kasy biletowe (automatyczne, wystarczy tylko wrzucić monety, wsunąć kartę bądź banknoty i wybrać odpowiedni bilet jak i zwyczajny, ze znudzonymi kasjerami) oraz niezbyt wygodne, kamienne ławeczki, na których można poczekać aż przyjedzie oczekiwany autobus, tramwaj, czy pociąg. Taksówki nie wymagają żadnych biletów, więc jeśli gdzieś stoi samochód z charakterystycznymi oznaczeniami, droga wolna, wsiadaj i jedź.

Jeszcze niżej, u stóp ruchomych schodów, znajdują się perony i zatoczki autobusowe. Żeby dostać się do tramwaju czy pociągu należy przejść przez jedną z trzech zatoczek autobusowych, ale wszystko jest tak dobrze oznaczone jasnymi, mocnymi kolorami i sięgającymi pasa metalowymi barierkami, że tylko prawdziwy ślepiec mógłby tutaj zabłądzić i nie trafić do celu. Dalej droga jest banalnie prosta; zależnie od wybranego środka transportu podróż będzie miała miejsce pod ulicami Seattle lub na nich. Wyjazd z podziemnego dworca jest niecały kilometr od przystanków, peronów i zatoczek, tam też znajduje się rozwidlenie.

I tunele metra. Długie, niezbyt szerokie i wysokie, wijące się pod całym miastem, ciemne i ponure, zamieszkałe przez szczury i w kilku szczególnych przypadkach, przez bezdomnych którym nie przeszkadzają takie warunki. Jest tutaj w końcu głośno, cuchnie smarem i olejem, temperatura nie jest zbyt wysoka, ale przynajmniej grube, ceglane ściany gwarantuje izolację od wiatru, deszczu i śniegu. Poza bezdomnymi (którzy bardzo chętnie sięgają po flaszkę i inne, zakazane substancje) spotkać tutaj można także pracowników metra, robotników, konserwatorów oraz miłośników historii.

Tak, fani przeszłości są częstym widokiem w tunelach pod Seattle z prostego powodu - w dziewiętnastym wieku tę część miasta strawił pożar i władze, by uniknąć podobnych tragicznych wydarzeń, zdecydowały się na zabudowanie ruin i podniesienie poziomu ulic. Na przełomie wieków korzystano z tej "podziemnej" części miasta jako dodatkowych dróg, chodników, magazynów i nielegalnych domów uciech, bimbrowni oraz zwyczajnych nor, w których można było bez przeszkód oddawać się narkotykowym przyjemnościom, bez obawy, że pojawi się policja.

Obecnie niejaki Bill Speidel organizuje wycieczki po podziemnej części Seattle, dzieląc się informacjami na temat dawnych czasów. Jako jedna z nielicznych żywych osób potrafi się poruszać po tych starych, zakurzonych korytarzach bez mapy i kompasu, doskonale orientuje się w terenie tak, jakby naprawdę żył w tamtych czasach.

Re: 3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#2
Z King's Cross

Biegła jak wiatr. Biegła znowu tej nocy. Znowu uciekała. Nie przed wrogiem, tylko przed sobą w zasadzie. Swoimi emocjami, swoimi lękami i koszmarami. Płakała, biegła zalana łzami w samej sukience na szerokich ramionach, sięgającej mniej więcej do kolan, w pantoflach, bez płaszcza czy innego wierzchniego okrycia. To nic. Nie mogła zmarznąć ani się przeziębić. Czuła zimno, ale nie było ono już nieprzyjemne jak jeszcze kilka miesięcy temu. Wiatr jedynie mierzwił jej włosy.

Nie biegła najszybciej na świecie, ale bez przystanku, nie ważne, czy Josh pognał za nią czy nie, czy wołał czy nie. Snow miewała od Przemiany ataki paniki, a to bez wątpienia był jeden z nich. Słowa Huntera, ich ton i znaczenie... wiedziała, że sama poprowadziła rozmowę niezbyt dobrze, ale nigdy szczególnie uzdolnionym oratorem nie była, a już na pewno brakowało jej doświadczenia w kontaktach z Ventrue. Nie chciała go zranić, urazić czy zawieść, a jednak jej się udało. Gdy zdała sobie z tego sprawę, sama myśl, że mogłaby go stracić przez coś tak... z jednej strony błahego i głupiego, a z drugiej śmiertelnie poważnego i honorowego czy dumnego... wywołała napad paniki i nieodpartą potrzebę ucieczki. Wpadła pod dach, a potem na schody. Nie zastanawiała się, gdzie pędzi. Byle było cicho i pusto, a tej porze komunikacja miejska kursowała już bardzo rzadko albo wcale, a na pewno nie było wielu pasażerów na metro. Zwolniła dopiero pod ziemią, rozejrzała się i wypatrzyła ławeczkę, gdzieś pod ścianą czy słupem. Usiadła tam dysząc i szlochając. No siedem nieszczęść. Każdy jakoś musiał sobie radzić z emocjami i strachem. Z niej teraz wypływało wszystko ze łzami.
-Boże co ja narobiłam? Nie chciałam. Przeklęci Arystokraci. Nawet on... nie mogę go stracić, on nie może mnie zostawić. - Mówiła w swoje przyciśnięte do twarzy dłonie. Każde zdanie, niemal każde słowo oddzielało pociągnięcie nosem albo szloch. -To moja klątwa? Gdy poznam kogoś na kim mi zależy muszę go stracić? Rodzina... przyjaciele... a teraz nawet Josh?... Nie... nie... nie... to nie może tak być... proszę... - Kręciła głową, dając upust panice. Z dwojga złego lepiej tak... alternatywą było oddanie się i wszystkich zmartwień Bestii. Wons tylko na to czekała, na taki wspaniały kopniak energetyczny. Na szczęście, przynajmniej póki co, Chloe, jakkolwiek słaba by nie była, siły na odizolowanie Bestii od sterów miała. Dzięki Bogu.
KARTA POSTACI: Chloe Snow
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: - angielski; - łacina
Opis Postaci | 
Aktualny ubiór: Bielizna, biała, wąska sukienka do kolan, na szerokich ramionach z wysokim dekoltem, z czarnymi wykończeniami i zdobieniami. Elegancki, czarny płaszcz do połowy łydki, z głębokim kapturem i szerokim paskiem. Czarne pantofle na niedużym obcasie. Srebrny łańcuszek z krzyżykiem wysadzanym czarnymi kamieniami.

Przy sobie: Telefon komórkowy, trochę kasy na drobne wydatki.

Re: 3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#3
Z King's Cross <<<

Hunter poleciał jak wystrzelona strzała, ale Chloe cały czas była daleko przed nim, znikała za zakrętami i rogami. Mógł teraz tylko i wyłącznie sam siebie przeklinać, że tak długo zwlekał i tak późno za nią ruszył. Zapłakana czy nie, Chloe szybko wyrobiła sobie przewagę, którą teraz Josh próbował desperacko zmniejszyć. Wystarczyły przecież jeden zakręt, jedna alejka w którą dziewczyna puściłaby się sekundę czy dwie przed nim i Hunter mógłby ją łatwo zgubić. -Następnym razem, jak chcesz komuś dać fory, to najpierw naucz się Akceleracji-wampir pomyślał sarkastycznie pod swoim kątem, po czym wziął zakręt w ślad za uciekającą Chloe. Starał się przy tym nie myśleć, jak ta scena musiała wyglądać dla osoby postronnej. Młoda zapłakana dziewczyna w sukience i biegnący za nią facet z dzikim wzrokiem...tak, to mogło wyglądać bardzo nieciekawie. Jeśli policja dorwie go teraz, gdy miał przy sobie sam rewolwer, a pozwolenie na niego został w pubie, oj to by się skończyło gęstym tłumaczeniem ze strony wampira. Dobrze chociaż, że broń była dobrze schowana w kieszeni, to przynajmniej zwykli ludzie kręcący się jeszcze o tej porze po mieście jej by nie wypatrzyli.

-Chloe!-zawołał dziewczynę głośno, z proszącym tonem, ale ona nawet nie zwolniła kroku. Może go nie słyszała, a może nie chciała usłyszeć. W obecnej chwili, czy była zła na niego, na siebie czy też na ich oboje zupełnie nic nie zmieniało. -Chloe! Dziewczyna uciekała cały czas przed siebie, a Hunter mógł tylko wyobrażać sobie, na kogo mogłaby wpaść po drodze. Sabat był na samym szczycie listy zagrożeń, jakie na nią czekały, ale nawet zwykły oprych był teraz dla niej zagrożeniem. Nie fizycznie, oczywiście, Hunter nie wątpił że jego wychowanka rozerwałaby byle zbira na strzępy...i tego właśnie się obawiał. Jej Bestia już raz prawie wyszła tej nocy na świat i teraz, gdy była tak emocjonalnie rozbita-wymarzona cecha dla wszystkich drapieżników, żywych i martwych zarazem-to jedna negatywna zaczepka mogłaby być tą kroplą, która przeleje czarę. Musiał ochronić Chloe, nie przed miastem czy wyimaginowanymi wampirami za rogiem, ale przede wszystkim przed samą siebie. -Chloe!

Nagle dziewczyna zniknęła mu sprzed oczu, a Hunter zamknął gębę i zmusił martwe mięśnie do maksymalnego wysiłku. Gdyby był człowiekiem już by mu stopy i łydki błagały o litość, a na następny dzień chodziłby jak kulawy. On jednak nie musiał się martwić takimi pierdołami, a dni zresztą i tak przysypiał, więc mógł swoje truchło maltretować, jak mu się żywnie podobało. Już miała nawet użyć mocy swojej Vitae i wzmocnić mięśnie nóg do poziomu, jakiego nigdy nie zaznały za życia, gdy nagle droga przed nim się zakończyła i zaczęły się schody w dół. Było już za późno na to, żeby zwolnić, a biegnąc w tym tempie po schodach wampir na pewno wyrąbałby się jak długi. Dlatego też skorzystał z pierwszego rozwiązania, jakie mu przyszło do głowy: skoczył. Odbił się od pierwszego schodka, poleciał przed siebie niemal zahaczając głową o próg sufitu wiszącego nad zejściem, a potem wylądował na dole na jednym kolanie. Kolejna zaleta bycia martwym. Gdyby jeszcze żył, to teraz zwijałby się z bólu, trzymając się za zmasakrowane kolano. Złamana rzepka, może zgruchotane kolano albo kość wystająca z nogi. Tak czy siak, pościg za Chloe skończyłby się na tym etapie, a sam Hunter musiałby jechać do szpitala. Teraz jednak mógł się poderwać po takim lądowaniu i ruszyć w dalszą drogę, nie zastanawiając się nawet nad tym, w jakim stanie znajdowało się teraz jego ciało.

-Chloe-zawołał jeszcze raz, rozglądając się po stacji metra. -Chloe, gdzie jesteś?-zawołał zatroskanym tonem, rozglądając się po najbliższych ławkach i ruszając dalej przed siebie, przeklinając w duszy i modląc się o to, żeby nie okazało się, że jednak ją po drodze zgubił. Desperacja zaczynała coraz bardziej w nim narastać.
KARTA POSTACI: Joshua Hunter
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: Hiszpański Dominacja
Opis Postaci | 
W tym momencie Hunter biega w stylu tzw business casual. Czarne, skórzane buty w nienagannym stanie. Ciemnogranatowe dżinsy z brązowym, skórzanym pasem. Czarna koszula, zapięta na dworze, ale gdy tylko wchodzi do środku budynku górne dwa guziki są natychmiast odpinane. Nieodłączny elegancki zegarek na prawym nadgarstku i srebrny pierścień na prawym środkowym palcu. Do tego jeszcze granatowa marynarka, pasująca kolorem do spodni. Ponieważ jest luty, nosi dodatkowo ładny szary szal i czarny płaszcz.

Re: 3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#4
Słyszała go. Musiała go słyszeć. Była wampirem, jej zmysły się wyostrzyły, ale jednak nie słuchała. Nie zatrzymała się, nie zwolniła. Głos Huntera tłumiła jej gonitwa. Dopiero, kiedy siedziała już na ławce modląc się i wypłakując sobie oczy, naprawdę dotarł do niej jego głos. Zdeterminowany, jakiś desperacki, może nawet zmartwiony okrzyk. Gdyby zamknął się i uszu nadstawił usłyszałby jak dziewczyna wyje.

Darł się zamiast tego, ale może to i dobrze. Nastolatka, pociągnęła nosem i gwałtownie spojrzała w stronę mężczyzny. Poderwała się z ławki i po raz kolejny tej nocy rzuciła się na Josha. Jego głos, a przede wszystkim obecność tutaj zalały ją nieopisaną ulgą. To tsunami zgasiło ostatecznie jakiekolwiek próby Wons do przejęcia kontroli, a nawet brzydkich szeptów, żeby może tak jednak dziabnąć przystojniaka w tętnicę szyjną. Bestyjka musiała zawrzeć gębę i skulić się głęboko. Chloe zaś niemal pofrunęła na szyję Josha. Ramionami tym razem oplotła jego szyję, nie nie pas. Zapłakaną twarz wcisnęła mu zaś w kark pod uchem.
-Parce mihi!! Wybacz mi! Wybacz! Przepraszam! Nie chciałam, to nie ja! Nigdy bym Cię nie skrzywdziła! Prędzej bym się kołkiem przebiła, żeby tylko się powstrzymać! Wiesz o tym! Przebacz mi! - Płakała tuląc go kurczowo. Jej uścisk był jednak inny niż ten, którym powitała go dzisiejszej nocy w pubie. Wtedy przerażona, potrzebująca ochrony i wsparcia podopieczna, tuliła się do swojego stróża, nauczyciela, protektora i przyjaciela. teraz, też była przerażona, ale czym innym, nie światem, a perspektywą utraty mężczyzny, zniszczenia ich relacji, swoją winą tego wszystkiego. Zarzucenie ramion na jego szyję, a nie oplecenie ich w pasie, świadczyło też o tym jaką więź, przywiązanie czy nawet jakim uczuciem go darzyła.
-Proszę Josh! Nie zostawiaj mnie! Ukaż mnie jak chcesz, ale nie odsyłaj mnie, nie zostawiaj! Rozumiesz! Nie możesz! Proszę! - Dobrze, że ona nie musiał oddychać, bo chyba własnie zacząłby się dusić, tak kurczowo się do niego przykleiła, nawet jeśli oznaczało to dyndanie jej stup kilka centymetrów nad ziemią.
KARTA POSTACI: Chloe Snow
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: - angielski; - łacina
Opis Postaci | 
Aktualny ubiór: Bielizna, biała, wąska sukienka do kolan, na szerokich ramionach z wysokim dekoltem, z czarnymi wykończeniami i zdobieniami. Elegancki, czarny płaszcz do połowy łydki, z głębokim kapturem i szerokim paskiem. Czarne pantofle na niedużym obcasie. Srebrny łańcuszek z krzyżykiem wysadzanym czarnymi kamieniami.

Przy sobie: Telefon komórkowy, trochę kasy na drobne wydatki.

Re: 3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#5
Hunter Chloe zauważył dosłownie na chwilę przed tym, zanim rzuciła się na niego. Zatrzymał się wpół kroku i mocno stanął na nogach, żeby dziewczyna go nie przewróciła. Chloe rzuciła się na niego, dosłownie wskoczyła i zawisła na jego szyi. -Ręce na szyi, głowa przy karku. Teraz tylko starczy, że obróci głowę i będzie mogła spokojnie kły wbić. Niezła technika-taka to paranoiczna myśl przewinęła mu się przez głowę, ale zignorował ją i skupił się na Chloe. Uścisk wyraźnie mówił o tym, że nie będzie ona już dalej uciekać, ale wciąż była w takim stanie, że nieodpowiednie słowo mogło ją spłoszyć. Zanim mógł o czymkolwiek z nią porozmawiać, musiał najpierw ją sprowadzić z tego szczytu emocjonalnego i ją uspokoić. Zaczął od tego, że ją objął i przytulił, żeby nie musiała tak na nim wisieć.

Nie wiedział jak zacząć rozmowę, jakie słowa użyć, ale na szczęście ona przejęła ten krok. Słowa lały się z niej potokiem, chciała wszystkie myśli z siebie naraz wyrzucić, a Hunter nie śmiał jej w tym przeszkadzać. Gdy dziewczyna zakończyła, nie mógł się powstrzymać przed śmiechem; szczerym, rozbawionym i przyjaznym. -Nigdy bym Cię nie odesłał, nawet na moment to mi przez myśl nie przeszło-zapewnił ją, głaskając ją po włosach. I mówił zupełnie szczerze, bo choć przez moment był gotów do niej strzelać i jego Bestia chciała na nią zapolować to jednak nawet na ułamek sekundy nie rozważał opcji odprawienia jej. Zdążył się do niej przywiązać, dlatego właśnie tak ostro zareagował na jej wyszczerzone kły, i nie chciał zrywać z nią kontaktu. -Ja też Cię muszę przeprosić, zareagowałem jak skończony prymityw. Nie powinienem się tak odzywać. Po prostu zabolała mnie Twoja reakcja i chciałem się odszczekać, żeby się zrewanżować...i była to najgorsza opcja, jaką mogłem wybrać. Wybacz mi-powiedział, cały czas tuląc Arystokratkę. -I za co ja mam Cię proszę niby karać? Za to, że się pokłóciliśmy? Ludzie się kłócą, to i my też powinniśmy, co nie?-zapytał, po czym schylił się, żeby Chloe mogła na nogi stanąć. Wciąż jej jednak nie puszczał, żeby nie uznała, że ją od siebie odsuwa. Puści ją dopiero wtedy, gdy sama będzie tego chciała. -Poszło nam dość dramatycznie, ale to przez to, że nie umiemy jeszcze się ze sobą kłócić. O ile nie zamierzamy w przyszłości się zgadzać we wszystkim, a ponieważ jesteśmy różni jak dzień i noc to raczej w to wątpię, to będziemy musieli nauczyć się ze sobą nie zgadzać jak ludzie. Już myślał przyszłościowo, już szukał rozwiązań jak wszystko poprawić, ale musiał znowu wrócić do tej chwili, do tego miejsca. -Nie zostawię Cię. Nie opuszczę i nie odeślę. Będę przy Tobie tak długo, aż zdążysz się mną znudzić-powiedział z radością, ale i z twardym zdecydowaniem w głosie.
KARTA POSTACI: Joshua Hunter
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: Hiszpański Dominacja
Opis Postaci | 
W tym momencie Hunter biega w stylu tzw business casual. Czarne, skórzane buty w nienagannym stanie. Ciemnogranatowe dżinsy z brązowym, skórzanym pasem. Czarna koszula, zapięta na dworze, ale gdy tylko wchodzi do środku budynku górne dwa guziki są natychmiast odpinane. Nieodłączny elegancki zegarek na prawym nadgarstku i srebrny pierścień na prawym środkowym palcu. Do tego jeszcze granatowa marynarka, pasująca kolorem do spodni. Ponieważ jest luty, nosi dodatkowo ładny szary szal i czarny płaszcz.

Re: 3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#6
Poszedł za nią! Pobiegł! Przyleciał tu! Krzyczał! Martwił się jednak! Nie odepchnął, nie odtrącił! Objął i przytulił. Nawet jakby chciała nie potrafiłaby dobrać odpowiednich słów by dokładnie opisać ulgę i szczęście jakie teraz czuła. Zniknął strach, panika, Wons... wszystko co złe i co dręczyło nastolatkę. Teraz nic z tego nie miało znaczenia. Płakała mu w ucho, a on ściskał ją i głaskał po włosach. Nie odstawił od siebie kiedy się po chylił, tylko w jakiś przyjemnie rozbawiony i kojący sposób mówił.

Słucha pierwszych słów nie odrywając się od niego nawet na centymetr. Jakby skamieniała chciała go go uwięzić i nie puścić. Z każdym jego słowem, delikatnym zapewnieniem i szczerością rozluźniała się i odprężała. Kiedy zaczął mówić o kłótniach, takich zwyczajnych, ludzki o pierdoły, uspokoiła się całkiem i odsunęła twarz od jego mokrej od łez szyi. Ręce rozplątała, ale chwyciła go dłońmi za kołnierz koszuli. Patrzała mu w twarz kiwając głową i uśmiechając się. Z początku delikatnie, nieśmiało, potem już suszyła białe zęby. Łzy nie lały się już z niej strumieniami, nie drżała, ale była rozmazana kompletnie, a włosy miała potargane wiatrem i znowu rozpuszczone, po drodze chyba zgubiła gdzieś spinkę.
-Mamy całą wieczność na nudzenie, ale... raczej w to wątpię. - Rzuciła ze śmiechem, choć głos miała jeszcze nieco zduszony i ochrypnięty od szlochu. Zaraz pewnie całkiem pozbędzie się tej guli z gardła, ale musi się upewnić na milion procent, że to nie jest żart, żaden kolejny koszmar, że to Josh stoi tu przed nią, obejmuje, że ona patrzy na niego gasząc swoje wewnętrzne pożary, że gniecie mu koszulę, trzymając mocno za kołnierz swoimi chudymi grabiami, że naprawdę jest, że będzie, że ją ochroni i wesprze. A kłótnie? Miał racje, muszą się ich nauczyć, a to była całkiem niezła lekcja. Na pewno dla niej.
-Chryste... naprawdę wyszło nam dramatycznie. Za wolno uczę się radzić sobie z tym wszystkim co czuję i co się dzieje... - Westchnęła lekko rozbawiona, lekko zażenowana, ale wzroku z niego nie spuściła.
KARTA POSTACI: Chloe Snow
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: - angielski; - łacina
Opis Postaci | 
Aktualny ubiór: Bielizna, biała, wąska sukienka do kolan, na szerokich ramionach z wysokim dekoltem, z czarnymi wykończeniami i zdobieniami. Elegancki, czarny płaszcz do połowy łydki, z głębokim kapturem i szerokim paskiem. Czarne pantofle na niedużym obcasie. Srebrny łańcuszek z krzyżykiem wysadzanym czarnymi kamieniami.

Przy sobie: Telefon komórkowy, trochę kasy na drobne wydatki.

Re: 3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#7
Chyba najgorsze już było za nimi. Chloe zdołała się uspokoić, uśmiechnąć i nawet go puściła. No może nie całkiem, ale już przynajmniej nie tak kurczowo, jakby chciała się w nim schować przed światem. Teraz trzymała go o wiele delikatniej, jakby po prostu chciała się upewnić, że Hunter naprawdę będzie przy niej. Widać górnolotne obietnice Arystokraty sprawdziły się w sam raz. Zresztą, czy były one znowu tak górnolotne, tak przesadzone? Jeśli oboje będą się pilnować, jeśli dobrze rozegrają karty jakie rozdał im los, to będą mieli przed sobą co najmniej całe stulecia, jak nie więcej. Josh póki co ograniczał swoje plany, konkretne plany nie jakieś mgliste założenia, na rok czy dwa do przodu. Kto wie, co się przez ten czas zdąży zmienić, a co pozostanie takie samo? Już wkrótce Chloe zostanie zwolniona z jego opieki, przestanie być widziana jak Dziecko przez resztę Spokrewnionych, więc już samo to zmieni jej pozycję w mieście i relację pomiędzy nimi. Co jeszcze ich czeka w nadchodzące noce, w tym szalonym mieście, gdzie toczyły się teraz krwawe walki?

A propos walk, Hunter rozejrzał się szybko po okolicy, na moment przerywając kontakt wzrokowy z Chloe. Dwójka Ventrue może nie była aż tak atrakcyjnym celem jak pojedyncza wampirzyca, ale wciąż byli odsłonięci. Sami, w opuszczonej stacji, z dala od wścibskich oczu reszty miasta. Niby nikt by tutaj ich nie szukał, ale jeśli ktoś z Sabatu obserwowałby King's Cross, to miałby ich teraz na talerzu. Gdy jeszcze się weźmie pod uwagę fakt, że Sabatnicy rzadko chodzą sami, tylko prędzej całą sforą...tak, ta stacja nie była najlepszym miejscem dla ich rozmowy.

Nie chciał jednak znów denerwować Chloe, dlatego uśmiechnął się pod nosem i spojrzał znów na nią. -Pusto, nikogo w pobliżu-rzucił, chcąc w ten sposób wytłumaczyć swoje zachowanie. -Co do uczenia się, to stanowczo za nisko siebie oceniasz-powiedział, delikatnie poprawiając kilka zabłąkanych kosmyków jej włosów-uczysz się naprawdę szybko, zachwycająco szybko. Po prostu miałaś naprawdę wiele materiału do nauczenia się i nowy...styl życia do poznania. To prawda, że jeszcze sporo musisz się nauczyć-przyznał z teatralną powagą-ale ja też jeszcze wszystko nie wiem i nie rozumiem. W końcu, uczymy się przez całe życie, jeśli mogę starym frazesem rzucić-dodał, poprawiając jeszcze parę włosków. Nie, żeby samą ręką udało się okiełznać rozszalałą fryzurę dziewczyny. Tu już potrzebne były i narzędzia i pewniejsza ręka, niż ta doczepiona do Huntera. -No nieźle, jak Cię dziewczyny w pubie taką rozchełstaną zobaczą po tym jak wybiegłaś z płaczem, to albo rzucą mi się na klatę albo od razu zadzwonią po policję-zażartował, chcąc delikatnie nakierować swoją (jeszcze) podopieczną z powrotem do Crosa.
KARTA POSTACI: Joshua Hunter
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: Hiszpański Dominacja
Opis Postaci | 
W tym momencie Hunter biega w stylu tzw business casual. Czarne, skórzane buty w nienagannym stanie. Ciemnogranatowe dżinsy z brązowym, skórzanym pasem. Czarna koszula, zapięta na dworze, ale gdy tylko wchodzi do środku budynku górne dwa guziki są natychmiast odpinane. Nieodłączny elegancki zegarek na prawym nadgarstku i srebrny pierścień na prawym środkowym palcu. Do tego jeszcze granatowa marynarka, pasująca kolorem do spodni. Ponieważ jest luty, nosi dodatkowo ładny szary szal i czarny płaszcz.

Re: 3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#8
Musieli wyglądać uroczo. Dla postronnego widza, byli przystojnym facetem i śliczną dziewczyną, ładną parką po kłótni, która właśnie godziła się w swoich objęciach. Ona mówiła coś do niego, on ocierał jej łzy i poprawiał włosy. Piękny obrazek. Prawda była dużo mroczniejsza, bo nie byli zwykłą parą, a już na pewno nie żyli... dwa trupy, właśnie mówiły i uspokajały się, zapewniały, że wszystko będzie dobrze. Cóż... ale jednak wyglądali ślicznie.

-To może nie idźmy do klubu... - Zaśmiała się delikatnie na jego żart. Musieli tam wracać? W sumie zostawiła tam płaszcz i komórkę, ale ostatecznie powinna teraz jechać do VP. Miała jeszcze trochę rzeczy do zrobienia, a chyba wystarczająco długo szlajała się dzisiaj sama. Puściła wreszcie jego koszulę i czule ją poprawiła, bo była nieco zmięta, tam gdzie chwilę temu ją trzymała. Dała się nieźle ponieść, ale jak to mówią, wszystko dobre, co się dobrze kończy. A to doświadczenie było pouczające, dla obu stron, a już na pewno dla młodziutkiej Arystokratki.
-To znaczy... - Zreflektowała się trocho późno zdając sobie sprawę z tego jak jej słowa mogły zabrzmieć. Uśmiechnęła się przepraszająco, lekko znowu zażenowana. Oj ciężko jej wychodziły kontakty międzyludzkie... międzywampirze...? -... miałam na myśli, że... chyba wrócę do VP. Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia i sprawdzenia. - Wyjaśniła. Ostateczną decyzję jednak zostawiła jemu. Było jej koniec końców teraz obojętne czy wrócą do pubu, czy odprowadzi ją do Twierdzy, czy pójdą na relaksujący spacer do parku.
KARTA POSTACI: Chloe Snow
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: - angielski; - łacina
Opis Postaci | 
Aktualny ubiór: Bielizna, biała, wąska sukienka do kolan, na szerokich ramionach z wysokim dekoltem, z czarnymi wykończeniami i zdobieniami. Elegancki, czarny płaszcz do połowy łydki, z głębokim kapturem i szerokim paskiem. Czarne pantofle na niedużym obcasie. Srebrny łańcuszek z krzyżykiem wysadzanym czarnymi kamieniami.

Przy sobie: Telefon komórkowy, trochę kasy na drobne wydatki.

Re: 3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#9
A więc chciała wracać do Penthousu? Tak, ten wariant w pełni odpowiadał Hunterowi. Tam będzie w pełni bezpieczna, o ile można było jakiekolwiek miejsce pełne Spokrewnionych tak nazwać. Penthouse jednak był sercem ich Klanu i na jego zabezpieczenia wydawano takie kwoty, które Hunter mógł ledwo sobie wyobrazić. Żaden Sabatnik nie zdołałby nawet przekroczyć drzwi wejściowych, a co dopiero dostać się na najwyższe piętra, gdzie znajdowało się obecne Schronienie Chloe. Jakkolwiek Josh czułby się pewniej, mając dziewczynę na oku musiał sam przyznać, że w porównaniu do VP jego pub był równie bezpieczny jak szopa z wyważonymi drzwiami.

-Ok, rozumiem, to pozwolę sobie Ciebie tam odprowadzić-zaproponował, z wdzięcznym skinieniem i uśmiechem kwitując jej poprawę jego koszuli. -Z chęcią też zajrzę na górę i zobaczę, jak mogę Ci pomóc...o ile nie będę się narzucał oczywiście-zaproponował z uśmiechem, po czym dodał-ale najpierw jeszcze zajrzę do Crossa. Zabiorę nasze rzeczy i przy okazji pogadam z Sam w sprawie zawiadomienia policji-nawiązywał w tym momencie do zbrodni, jaką Chloe udało się powstrzymać. Wampirowi nie uśmiechała się co prawda wizja gadania z policją-po co przecież zwracać niepotrzebną uwagę na swój lokal?-ale po przemyśleniu całej sytuacji wiedział dobrze, że brak jakiejkolwiek informacji ze strony pubu mogłoby źle na nich rzutować. Czy ofiara, dziewczyna znaczy się, chce zgłosić tą sprawę do psiarskich czy nie nie zwalnia nas z naszego obowiązku. Jeśli my tego nie zgłosimy, a dziewczyna czy ktoś z jej znajomych to zgłosi, to gliniarze będą mieli dodatkowe pytania do nas....i do Chloe w szczególności. Josh już wolał sam się użerać i gadać z gliniarzami, jeśli miałoby to zaoszczędzić dziewczynie dodatkowych nerwów i kłopotów.

-Pani pozwoli-Hunter rzucił żartobliwie po czym zaoferował jej swoje ramię, a głową delikatnie skinął w stronę wyjścia ze stacji. Mieli przed sobą nieskończenie wiele nocy, ale każda z nocy niestety była zbyt krótka, żeby można było zrobić wszystko co się zaplanowało. Nie chciał od razu wracać do obowiązków, zadań i pracy, ale każda minuta była na wagę złota...i z każdym cyknięciem zegara odliczającym nadejście świtu, stawały się ona coraz droższe.
KARTA POSTACI: Joshua Hunter
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: Hiszpański Dominacja
Opis Postaci | 
W tym momencie Hunter biega w stylu tzw business casual. Czarne, skórzane buty w nienagannym stanie. Ciemnogranatowe dżinsy z brązowym, skórzanym pasem. Czarna koszula, zapięta na dworze, ale gdy tylko wchodzi do środku budynku górne dwa guziki są natychmiast odpinane. Nieodłączny elegancki zegarek na prawym nadgarstku i srebrny pierścień na prawym środkowym palcu. Do tego jeszcze granatowa marynarka, pasująca kolorem do spodni. Ponieważ jest luty, nosi dodatkowo ładny szary szal i czarny płaszcz.

Re: 3rd Avenue & James Street, Pioneer Square Station

#10
Och strasznie dziwna była ta noc. Z jednej strony straszna, przerażająca, ciężka, z drugiej... gdy Josh szarmanckim gestem ofiarował jej ramię, poczuła się... super. Pogodzili się szybciej niż pokłócili. Troszczył się o nią. czuła się bezpiecznie przy jego boku. Chyba bezpiecznie na każdy możliwy sposób. zarówno jako cel Sabatników, jako młody wampir, ale także jako dziewczyna... młoda kobieta, która zdążyła zostać skrzywdzona, nie zaznawszy w zasadzie zdrowej, partnerskiej miłości, relacji chłopak, dziewczyna, dwie osoby. Iść tak przez miasto pod rękę z facetem... niesamowite... ludzie widzieli... a ona chciała tu być, własnie w tym momencie, tu i teraz, trzymając go po ramię.

-No płaszcze musimy zabrać, bo paraduje w samej kiecce. - Zaśmiała się. Całą drogę do Crossa i potem do Twierdzy, mimo, że rozmazana i nieco poczochrana, wyglądała jakoś błogo, słodko, miło. Nawet nie wypowiadając jednego słowa, uważna osoba, mogłaby zorientować się co mogła czuć ta dziewczyna... nawet nie znając tej całej mrocznej otoczki.

-Mam nadzieję, że nie zabieram Ci czasu... znaczy, że nie przeszkadzam mocno, podczas gdy mógłbyś robić te... swoje no wiesz... - Mruknęła po drodze. Od tak, no żeby jednak całą drogę nie gapić się przed siebie maślanymi oczami jak wół na malowane wrota.

>>z/t 2x -> VP>>

Spoiler | 
Pisz śmiało w VP. I sorrki za jakość T_T
KARTA POSTACI: Chloe Snow
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: - angielski; - łacina
Opis Postaci | 
Aktualny ubiór: Bielizna, biała, wąska sukienka do kolan, na szerokich ramionach z wysokim dekoltem, z czarnymi wykończeniami i zdobieniami. Elegancki, czarny płaszcz do połowy łydki, z głębokim kapturem i szerokim paskiem. Czarne pantofle na niedużym obcasie. Srebrny łańcuszek z krzyżykiem wysadzanym czarnymi kamieniami.

Przy sobie: Telefon komórkowy, trochę kasy na drobne wydatki.
Odpowiedz

Wróć do „Pioneer Square”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron