Re: The Angry Beaver Pub, sala główna 05/05/99

#31
Image Image Image Image Image
Szkło z resztkami krwi w magiczny sposób zniknęło z blatu. Felicity znała się na swojej robocie, wiedziała, czym grozi złamanie Maskarady, więc nie zamierzała tracić czasu i zbytnio ryzykować. Puściła nawet oczko do Michelle, by uspokoić młodą nieumarłą. Jej ruchy nie wyglądały podejrzanie - ot, barmanka sprzątała puste szklanki, kieliszki, kufle. Norma. Nikt by nie pomyślał, że w tej chwili Bóbr gości gromadę wampirów... ludzie byli zajęli meczem koszykówki. Słuchaniem głośnej muzyki, alkoholem i swoimi znajomymi. Tych kilka nieumarłych osób może i się wyróżniało, ale nie na tyle, by budzić wielkie podejrzenia.
Taka Elsie, na przykład.
Cmoknęła właśnie jakiegoś chłopaka w policzek i, podobnie jak Michelle, zapisała mu coś na podstawce pod piwo. Bo karteczki żadnej nie było w pobliżu. Toreadorka wstała, pożegnała się ze swoimi znajomymi i rzuciła kolejne spojrzenie w stronę albinoski - ot, kolejna zwykła, normalna rzecz. Atrakcyjna kobieta rozgląda się po pomieszczeniu zdominowanym przez mężczyzn, miłośników sportu. I powoli zmierza w stronę wyjścia. Dla wtajemniczonych były to jednak bardzo wymowne szczegóły i detale.
Młody Spokrewniony spoglądał na skrawek papieru przez kilka chwil. Studiował go uważnie, uczył się na pamięć, a potem wcisnął bezceremonialnie do kieszeni. Nie odzywał się jednak, pozwolił bowiem, by albinoska wszystko dokładnie mu wyjaśniła i wytłumaczyła - znała w końcu miasto. Nie tak dobrze, jak rodowici mieszkańcy czy ci, którzy spędzili tu trochę czasu, ale orientowała się. Wiedziała, jak się poruszać, na co zwracać uwagę i których terenów należy unikać, o czym zresztą sama napomknęła.
- Beaver jest otwarty dla każdego. - rzuciła lekkim tonem Felicity, pomiędzy nalewaniem jasnego, spienionego piwa do kufla a oleistego, rdzawego rumu do niskiego kieliszka. Barmanka miała naprawdę podzielną uwagę, ale nie mogła niestety poświęcić się w całości rozmowie. Zresztą, to było też podejrzane, gdyby cały lub prawie cały wieczór skupiała się tylko na paru osobach. Raul zaśmiał się krótko, słysząc jej słowa; była to całkiem naturalna reakcja. Michelle była stłamszona, milcząca, nieśmiała i wycofana, Raul przeciwnie. Czasem tylko się zmieszał, jak to każdy młodzik, ale przede wszystkim wyrzucał swoje emocje i odczucia na zewnątrz.
- Harbor... - powtórzył Raul. - No spoko, pogadamy następnym razem. Tu albo w Shadowland!
S U I C I D E
I S
P A I N L E S S

K o l e j k a | 
→ ?
 → ?
  → ?
   → ?
    → ?
     → ?
      → ?
       → ?
        → ?
         → ?

Re: The Angry Beaver Pub, sala główna

#32
Naprawdę Felicity wiedziała co robi. Wymieniły się gestami - ona mrugnięciem oka, a Michelle wyrazem ulgi na twarzy. Wszystko grało jak trzeba. Nie trzeba było się aż tak bardzo martwić na zapas. Aż tak bardzo. Może tylko tym, czy primogen uzna jej informacje i postępy za wystarczające. W sumie dowiedziała się tylko jednej... Może dwóch rzeczy o których już mogła wiedzieć. Plus chyba zrobiła dobre wrażenie. I będzie gościła przynajmniej jednego anarchistę jutro u "siebie" w klubie. Długo z drugiej strony nie rozmawiały, ale wystarczająco, by... No, ktoś bardziej wprawiony wyciągnął coś. Czy to wystarczy...
...Swoją drogą, czy ona tylko i wyłącznie robiła tu dobre wrażenie, czy też szukała informacji? Coś komuś zapisała - trudno powiedzieć, czy jako wyraz kurtuazji czy rzeczywiście miało to jakiś cel - i skierowała się do wyjścia. Jeszcze jedno spojrzenie. Naprawdę musiała już iść!
Raul już będzie mógł przestudiować, popytać, i zaplanować podróż jak tylko będzie chciał. Na pewno tutaj było więcej osób które znało się na mieście i tłumaczeniu znacznie lepiej od niej, ale chwileczkę dosłownie posiedziała. Uśmiechnęła się troszeczkę gdy znowu została zapewniona, że mogła tu przyjść. Jak każdy. Jak się o tym pomyśli to brzmiało to dość wymijająco, tak samo jak wtedy. Ale wszystko rozbijało się o te drobne gesty, a teraz nie miała na to czasu.
Ale dalej kierowała rozmową z Raulem. Dalej jej się to o dziwo udawało. Bardziej to czuła niż widziała, ale reagował w sposób taki, jaki chciała. Odzyskał trochę pewności siebie, poczuł, że mógł przejąć pałeczkę. Ale dopiero na koniec rozmowy, dając mu nadzieję, że to było tylko jednorazowe, i następnym razem będzie lepiej. Ale do tego następnego razu musiało dojść... Właśnie. Przez to wydawało jej się, że jednak go zobaczy którejś nocy w Shadowland.
Kiwnęła powoli głową na słowo "Harbor". Powinien wiedzieć, musiał - to było naprawdę głośne to, co się teraz tu działo. To była przecież jedna z pierwszych rzeczy które usłyszała od księcia. Nie chciała mieć go na sumieniu, tak bardzo... Poza tym był tak młody, jeszcze mimo wszystko tyle przed nim... Ech, myślała tak, jakby była nie wiadomo jak starsza, a może generalnie była młodsza!
-P-pewnie!-Zabrzmiało to nawet entuzjastycznie. Troszkę się jednak pogubiła bo nie wiedziała, w jaki sposób się pożegnać. W końcu mrugnęła i powiedziała głośniej-To do zobaczenia!
Wszystko wyglądało, jakby jednak mu się udało dostać jej numer. Szybko mu poszło. Jeszcze skinęła głową do Felicity i udała się za swoją primogen. Może nie biegła, ale jednak dość sprawnie próbowała ją dogonić. O wszystkim opowie jej w aucie, a najlepiej w trakcie drogi, jak już się trochę oddalą. Ściany mają uszy. I zęby.
KARTA POSTACI: Michelle Mould
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: Włoski
Opis Postaci | 
Albinoska z włosami sięgającymi do obojczyków i grzywką, o lekko chłodnej skórze. Ubrana w czarne jeansowe spodnie, rozpinaną z przodu kurtkę z kapturem w tym samym kolorze, i białą koszulą z kołnierzem pod spodem, której jednak nie było widać gdy się zapinała pod samą szyję. Na samych stopach miała wygodne buty sportowe

Zazwyczaj jednak nosi czarną spódniczkę, golf w biało-czarne pasy, oraz czerwonawą apaszkę. Pod golfem natomiast nosi lekką szarą lnianą podkoszulkę. Na nogach odzianych w czarne rajstopy ma buty na płaskim obcasie ze srebrnymi akcentami.

Re: The Angry Beaver Pub, sala główna 05/05/99

#33
Image Image Image Image Image
Elizabeth Page wyszła jako pierwsza. Minęła się w drzwiach z barczystym meżczyzną o gęstej, rudawej brodzie sięgające aż do piersi - z typowym motocyklistą z brzuszkiem. Miał nawet czarną bandanę na głowie, skrywającą rzadkie, acz długie włosy. Mężczyzna, jak to zwykle bywało, obrócił głowę odprowadzając Elsie wzrokiem; wampirzyca przykuwała męski wzrok. Wiedziała, jak to robić; zresztą w Elizjum praktycznie cały czas przebywała z Primogenem Gangreli, czasem nawet uwieszona jego boku.
Gdy zamknęły się za Toreadorką drzwi, Michelle nie widziała już nieumarłej - całą przestrzeń zajął ten postawny śmiertelnik. Uśmiechnął się pod gęstą brodą na widok albinoski, kiwnął jej głową i ustąpił na bok, popychając przy tym jakiegoś drobniejszego od siebie faceta z butelką taniego, wodnistego piwa. Reakcja była oczywista. Krzyki, bluzgi, machanie rękoma i tak dalej, i tak dalej, ale nie było w tym ani krzty winy Mould. Dziewczyna po prostu szła do wyjścia, to brodacz wprowadził zamieszanie.
Spokrewniona zdążyła jeszcze zarejestrować, jak Felicity uderza pięścią w blat baru i coś krzyczy, coś wulgarnego. Raul się zaśmiał i ruszył do przodu z uśmiechem na twarzy - moment później dało się słyszeć nieskończony ciąg bluzgów, który Michelle już słyszała. Virgil, ten sam którego zdążyła już z daleka poznać jako furiata i agresora nie zamierzał przepuścić takiej okazji. Młoda wampirzyca chyba ewakuowała się w samą porę, bo gdy wyszła na zewnątrz, usłyszała już tylko trzask tłuczonej butelki i czyjś jęk bólu.
- I jak? - spytała ciepło Elizabeth, opierając się o samochód Michelle.
S U I C I D E
I S
P A I N L E S S

K o l e j k a | 
→ ?
 → ?
  → ?
   → ?
    → ?
     → ?
      → ?
       → ?
        → ?
         → ?

Re: The Angry Beaver Pub, sala główna

#34
Dość powiedzieć, że było widać z drugiego końca pubu, że nie chciała mieć nic wspólnego z tą sytuacją i chciała tylko jak najszybciej przejść na drugą stronę świata zanim zostanie w cokolwiek wplątana. Nawet nie patrzyła co sie dzieje, miała wystarczająco czuły słuch by doskonale wiedzieć jak przebiega sytuacja. Skrzywiła się. Uszy jej więdły, a serduszko bolało.
Dotarła do primogen. Bliska pozycja ramion i dłoni mówiła więcej niz cokolwiek innego, ale zdobyła się na uśmiech.
-Było... specyficznie... ciekawie... ale... Chyba dobrze?-Krótkie spojrzenie było krępującą koniecznością podczas gdy zmagała się z kluczykami do auta. Wyłączyła alarm, otworzyła drzwi z obu stron. Kontynuowała rozmowę dopiero po tym jak wsiadły.
-Opowiem po drodze. Gdzie teraz jechać? Czy wracamy?-Może to przez ten moment zbierania myśli przed "zdaniem raportu", ale brzmiała dość spokojnie, tak samo jak po chwili dodała-Znaczy, to nie jest dla mnie problem, jestem do Pani dyspozycji
Potem się będzie przejmować co i jak powiedziała, na razie była słodko nieświadoma.
KARTA POSTACI: Michelle Mould
LEGENDA KOLORÓW JĘZYKA: Włoski
Opis Postaci | 
Albinoska z włosami sięgającymi do obojczyków i grzywką, o lekko chłodnej skórze. Ubrana w czarne jeansowe spodnie, rozpinaną z przodu kurtkę z kapturem w tym samym kolorze, i białą koszulą z kołnierzem pod spodem, której jednak nie było widać gdy się zapinała pod samą szyję. Na samych stopach miała wygodne buty sportowe

Zazwyczaj jednak nosi czarną spódniczkę, golf w biało-czarne pasy, oraz czerwonawą apaszkę. Pod golfem natomiast nosi lekką szarą lnianą podkoszulkę. Na nogach odzianych w czarne rajstopy ma buty na płaskim obcasie ze srebrnymi akcentami.

Re: The Angry Beaver Pub, sala główna 05/05/99

#35
Image
Primogen na brodzie miała kropelkę krwi.
Niewielką, może rozmiarów małego pieprzyka, ale krew to krew. W środku, gdzie panował specyficzny barowy półmrok, a wszystko rozświetlone było światłem telewizorów, lamp i żarówek zza baru coś takiego mogło umknąć uwadze śmiertelników. Teraz jednak, gdy obie nieumarłe kobiety siedziały w samochodzie, samotna kropelka na wpół zaschniętej już krwi spoczywała na skórze Elizabeth nie sposób było od niej oderwać wzroku.
- Hm... niech no pomyślę... - przyłożyła palec do ust. - Wiesz, gdzie jest róg Piątej Alei i Osiemdziesiątej Trzeciej? To kawałek stąd, w Maple Leaf, ale i tak to jest najbliższe miejsce, które miałam w planach odwiedzić... - zapytała, zapinając pas. Drzwi The Angry Beaver Pub otworzyły się szeroko; na chodnik wyleciał awanturnik z rozwalonym nosem i zakrwawioną twarzą. Osobą, która go wyrzuciła, nie był postawy brodacz w bandanie tylko - o dziwo - Felicity, bardzo wkurzona, ale i bardzo rozbawiona. Uśmiechała się szeroko i, przez jedną, jedyną chwilę Michelle mogła zauważyć, jak szczerzy swoje kły. Biedak wylądował na plecach i leżał chwilę bez ruchu, po czym z trudem się podniósł, otarł krew z twarzy i utykając na prawą nogę oddalił się w dół ulicy.
Elsie prychnęła z niesmakiem.
- Barbarzyństwo. - mruknęła, bardziej do siebie niż do Michelle. - Jedź tędy. Osiemdziesiątą Piątą, cały czas prosto, aż zobaczysz zjazd na Osiemdziesiątą Trzecią. Potem na południe, do rogu z Piątą. To prosta droga, do Fine Impressions Gallery. Mam tam małą sprawę do załatwienia, a skoro jesteśmy już w tej części miasta... - wskazała szczupłą dłonią kierunek jazdy i wzruszyła ramionami, spoglądając na albinoskę. Nie pytała, bo nie musiała tego robić, ale czekała aż Mould podzieli się wszystkim, czego się dowiedziała i co usłyszała w czasie wizyty w anarchistycznej spelunie.
S U I C I D E
I S
P A I N L E S S

K o l e j k a | 
→ ?
 → ?
  → ?
   → ?
    → ?
     → ?
      → ?
       → ?
        → ?
         → ?
Odpowiedz

Wróć do „8412 Greenwood Ave N, The Angry Beaver Pub”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron