Przejażdżka po West Side

Prolog | West Side | Kontynuacja wątku ,,Oferta Współpracy'', ulice West Side

Przejażdżka po West Side

#1
Alfred Leneghan & Alexander Howard Morri przybywają z Elizjum
Chigacowskie ulice, które jeszcze kilka godzin temu tętniły życiem, teraz zdawały się całkowicie niknąć w mroku. Nawet pod samym klubem La Liberté widniały teraz przeważnie automobile należące do nieumarłej śmietanki towarzyskiej, albowiem widok żywej duszy o tej porze był niezwykle rzadki. Słyszalny z klubu jazz rozbrzmiewał rytmicznie, nadając temu miejscu niesamowitą atmosferę. Próg drzwi od zaplecza klubu przekroczyły dwie sylwetki, które spokojnym krokiem udały się do zaparkowanej nieopodal limuzyny. Kierowca odpalił silnik i odjechał ze swoim pasażerem na przejażdżkę bez wyraźnego celu, snując się po ulicach West Side.
— Teraz możemy porozmawiać bez niepożądanych świadków dysputy, Panie Morri. — Rozległ się głos w samochodzie, należący do Alfreda Leneghana, inicjatora spotkania. — Złożyłem dziś wizytę Pani Lévêque, gdyż doszły mnie słuchy o zaginięciu jej ghula, Archibalda Causeya. Kiedy zaciągnąłem języka w tej sprawie i poznałem jej szczegóły, postanowiłem przyjąć zlecenie na jego odnalezienie. Obaj wiemy, Panie Morri, że jestem jedną z niewielu osób, którym można bez wątpienia powierzyć takie zadanie. — Ogar podkreślił swoją pewność siebie i przekonanie o słuszności przyjęcia zlecenia. — Primogen miała jednak pewien warunek. Wolą Pani Lévêque jestem zobowiązany, by współpracować z Panem przy tej sprawie.
Alfred na chwilę zamilkł, zjechał na pobocze i wyciągnął ze swej torby Metropolitan Navy Model 1864, wyraźnie zabytkową sztukę ciężkiego rewolweru. W następstwie otworzył bębenek i momentami zerkając na swoje dłonie, wpatrywał się w oczy rozmówcy, wkładając naboje do komory. Tak gotową broń skrył pod swym płaszczem, rzucając torbę na tył pojazdu.
— Przekazano mi jedynie, że posiada Pan zasoby wiedzy, które mogą okazać się przydatne w prowadzeniu dochodzenia. Nie znam Pańskiej użyteczności, Panie Morri, choć wierzę, że dysponuje Pan odpowiednimi umiejętnościami, by wesprzeć Panią Lévêque w tej sprawie. W końcu jest Pan Ancillae, wobec czego pragnę podkreślić szacunek, jakim Pana darzę. — Alfred wiedział, że jako neonata powinien wstrzymać arogancję w towarzystwie starszego wampira, niemniej pozwalał sobie przekraczać pewne granice, mając z tyłu głowy, jakoby Morri współpracować miał z nim ''za karę''. — Mimo to, w tym duecie zdaje się, posiadam nieco większe predyspozycje i doświadczenie w wypełnianiu takich spraw. Mam nadzieję, że będziemy stanowić zgrany duet - o ile zgodzi się Pan podjąć tego zadania - choć muszę zastrzec, Panie Morri, że moja metodyka bywa kontrowersyjna... A zlecenie jest moje. — Podkreślił. — Wobec czego sugerowałbym Panu podążać moim śladem i służyć radą, nie rozkazem. Proszę nie czuć się urażonym. — Przekonująco zwrócił się do mężczyzny, jak gdyby faktycznie był przekonany o swoich racjach, ale w żadnym wypadku nie chciał urazić faceta. — Jeśli więc zgadza się Pan ze mną i warunki Panu odpowiadają, chętnie podzielę się tym, co już zdołałem ustalić - a jest tego, proszę Pana, naprawdę sporo. Nalegam, bowiem wierzę, że razem uporamy się z tym zadaniem sprawniej, a Primogen odmawiać się nie powinno, prawda?

Re: Przejażdżka po West Side

#2
Szedł spokojnym krokiem, a jego zgarbiona sylwetka nie dodawała mu majestatu. Po drodze dokładnie lustrował swojego towarzysza. Kojarzył go tylko z widzenia. Starał się odseparować emocjonalne komunikaty od prawdziwych, ale nie robił tego nachalnie. Kiedy kazano mu wsiąść do samochodu zrobił to z gracją. Nie zwrócił się ani na chwilę w kierunku kierowcy, dalej świdrował wzrokiem swojego rozmówcę:
-Nie wątpię Panie Leneghan, że jest Pan odpowiednią osobą do tego zadania. Jeśli będzie trzeba wspomóc Pana jakąś wiedzą to oczywiście...Służę - ostatnie słowo wypowiedział z lekkim przekąsem, ale nie takim by kogoś urazić coś jak “drobna ironia sceniczna”
W momencie gdy Alfred wyciągnął swój rewolwer spokojnie gładził “główkę” swojej laseczki i wycedził do siebie
-Nie nastraszysz śmiercią umarłego- potem spojrzał na swojego rozmówcę i przemówił znowu po angielsku:
- Nie wiem czy zyska Pan cokolwiek próbując przestraszyć mnie rewolwerem jeśli taki jest Pana cel - powiedział bardzo spokojnie, a następnie wysłuchał dokładnie słów Ogara czasami przytakując czasami zaprzeczając. Gdy usłyszał o “zasobach wiedzy” jego oczy zaświeciły się naturalnym blaskiem, a postawa wyprostowała się w fotelu
- Oczywiście Panie Leneghan, że mam odpowiednie zasoby wiedzy. Wystarczy mnie tylko o coś zapytać. Jeśli to wyzwanie to oczywiście, że się go podejmę - zaczął mówić z prędkością karabinu maszynowego- Niech Pan zapyta o cokolwiek. Chcę poznać szczegóły naszej sprawy.Chętnie zostanę Pana Arystotelesem. Alexandrze. Razem zdobędziemy Persję
Alfred wiedział już, że ma Alexandra po swojej stronie. Zostało tylko wtajemniczyć go w szczegóły i wyruszyć razem w niesamowitą kryminalną przygodę

Re: Przejażdżka po West Side

#3
W chwili, kiedy rewolwer był już nabity, Alfred kontynuował prowadzenie pojazdu. Słysząc zagadnienie mężczyzny, w wolnej chwili sprostował swój gest wypowiedzią.
— Najmocniej Pana przepraszam, Panie Morri. Powszechnie wiadomym jest, że do Elizjum z bronią wchodzić się nie powinno, wobec czego musiałem się częściowo rozbroić na czas pobytu. — Przyznał całkowicie szczerze, kontynuował po chwili. — Nim gdziekolwiek się ruszę, zawsze mam przy sobie nabitą broń. Ta przezorność zrodziła się u mnie jeszcze przed Spokrewnieniem. Naboje rezerwuje dla wrogów, nie potencjalnych sojuszników.
Alfred odrzekł z przekonaniem, choć nie krył niezadowolenia z reakcji mężczyzny. Morri najwyraźniej traktował go z dystansem, nie ufał mu, a przecież Alfred nie sprzeciwiłby się Primogen, to byłoby głupie. Skąd więc te podejrzenia? Rozchmurzył się, kiedy usłyszał kolejną wypowiedź. Mieć kompana wśród Malkavian to na pewno lepsze wyjście, niż robić sobie u nich wrogów.
— Cieszę się, że mam Pana po swojej stronie, Panie Morri. Pozwolę sobie zatem przejść do rzeczy i opowiem Panu, czego się dowiedziałem. Posiadam tutaj garść notatek, proszę je przejrzeć. Opiszę Panu pokrótce, na czym stoimy. — Alfred przekazał facetowi zapiski z przesłuchania. Gdyby mógł oddychać, z pewnością wziąłby teraz głębszy oddech, gdyż zaczął dłuższe przemówienie. — Archibald Causey, zaginiony ghul Primogen Toreador. Biznesmen, filantrop, udziałowiec na giełdzie papierów wartościowych. Dbał o interesy Pani Lévêque, które niestety pozostają dla nas tajemnicą. Mówi się, że był powiązany ze światem sztuki i jego zniknięcie stanowiło niemałe poruszenie dla całego klanu. Póki co okazję miałem porozmawiać jedynie z ochroniarzem Primogen, Thomasem Akwrightem. Z góry należy stwierdzić, jakoby sam Akwright określił relację z Causeyem jako "lakoniczną". Poszukiwany przez nas ghul posiada ciągotę do hazardu i kokainy. Udało mi się określić, w jakim kasynie prowadził rozgrywki, kto jest ich organizatorem oraz z kim grywał najczęściej. Wiemy również, że mężczyzna ma słabość do charakternych kobiet. Moim osobistym spostrzeżeniem niepopartym żadnymi dowodami jest prawdopodobny, uległy charakter. Archibald Causey posiada spory majątek wprost proporcjonalny do ego, które objawia się arogancją. Proszę przeczytać notatki, znajdzie tam Pan szczegóły z całej rozmowy przeprowadzonej z Thomasem Akwrightem.
Podczas tej małej odprawy, facet nie pozostawił zbyt wiele miejsca na odpowiedź swojego rozmówcy. Czas na pytania przyszedł po zakończeniu wywodu. Na koniec, odpowiedziawszy na wszystkie z nich, Alfred przeszedł do kolejnej kwestii.
— Z reguły pracuję samodzielnie, bądź w grupie uderzeniowej Szeryfa. Wspominałem już o kontrowersji mojej metodyki, musi Pan wiedzieć, że nie stronię od przemocy. Mam nadzieję, że to żaden problem. — Rzekł, oczekując reakcji mężczyzny. — Będziemy potrzebować stałego miejsca, które zapewni nam dyskrecję spotkań i narzędzia do planowania kolejnych poczynań. W mojej gestii będzie wynajęcie takiego lokum. Sugeruję również darować sobie formalne tytuły i przejść na Ty, wszak jesteśmy teraz wspólnikami.

Re: Przejażdżka po West Side

#4
Od razu po otrzymaniu notatek i wysłuchaniu “wykładu” Alfreda zaczytał się w nie. Zaczął notować sobie wszystko dokładnie wewnątrz swojej głowy. Zaczął myśleć na głos przy tej “skomplikowanej operacji”:.
Zaiste uległy charakter co mogło zostać spowodowane uzależnieniem od Wampirzej Krwi, hazard...Mógł zaprzedać duszę w karty jeśli trafił na jakiegoś wyszkolonego okultystę, ale to raczej bym wykluczył. Patrząc dalej kasyno...To chyba nasz jedyny sensowny trop. Zauważyłem jeszcze- to już powiedział patrząc na swojego towarzysza- że nasz cel zniknął w towarzystwie które raczej było dla niego zaufane, prawda? Jeśli tak to raczej mamy nie przyjemność działać przeciwko bardziej zorganizowanej akcji lub jego towarzysz też jest porwany. Może warto sprawdzić czy Pan Robbinson także nie jest uznawany za zaginionego? Nie rozwiąże to naszych wątpliwości, ale może nas naprowadzić na nowy trop. Możliwe, że mamy wątpliwą przyjemność rozwiązywać zbrodnię doskonałą. Może będzie trzeba zajrzeć do książek
Alexander podobnie jak jego rozmówca nie lubił zbędnych ceregieli kiedy ten zaproponował przejście na “Ty” uśmiechnął się zimno do niego i podał mu rękę
-Alexander - jego spojrzenie było zimne, ale życzliwe zupełnie jakby chciał prześwidrować swojego rozmówcę. Czekał na usłyszenie imienia swojego nowego towarzysza
-Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna. Od czego Pan chcę zacząć? Pana metody to Pana metody. Póki Maskarada jest po naszej stronie nie widzę problemów - dodał na koniec obserwując dokładnie twarz współpracownika

Re: Przejażdżka po West Side

#5
Alfred w duchu był wyraźnie rozbawiony tokiem rozumowania swego sojusznika. Poniekąd rozumiał, że słowotok i wysuwane wnioski mogą być spowodowane malkaviańskim dziwactwem, lecz kiedy rozmówca wszedł na tematy okultyzmu, wysłuchał uważnie co miał do powiedzenia i wtrącił swoje spostrzeżenie.
— Panie Morri, absolutnie żadne wskazówki na chwilę obecną nie prowadzą nas na trop okultyzmu. Dziękuję za spostrzeżenie, niemniej zaraz wyjaśnię Panu, jakie ja mam podejrzenia. — Pozwolił mu kontynuować, w dalszym ciągu odpowiadając na kolejne spostrzeżenia. — Ciężko rzec, czy towarzystwo faktycznie było zaufane, ale to trafne spostrzeżenie. Archibald opuścił teren kasyna ze swoim towarzyszem — Zerknął teraz w notatki, które wcześniej wręczył mężczyźnie — Allynem Robbinson. Niewiele wiemy na jego temat, wszystko jest na pergaminie. Warto bliżej przyjrzeć się jego osobie, choć z góry nie zakładałbym jego zaginięcia. Póki co jest ostatnią osobą, która widziała Causeya i jednym z głównych tropów, ale wszystko po kolei. — Kainita docenił spostrzeżenie Ancillae, choć nie mógł podejść do niego bardziej entuzjastycznie, słysząc założenie, że rozwiązywana przez nich sprawa może okazać się zbrodnią doskonałą. — Panie Morri, zbrodnia doskonała to taka zbrodnia, o której byśmy nie wiedzieli. Moje doświadczenie pokazuje, że takich zbrodni dokonują jedynie geniusze. Ponadto nie wiemy nawet, czy to w ogóle jest zbrodnia. Proszę zauważyć, że Archibald lubował się w towarzystwie kobiet. Pasująca do opisu Sarah Mutton mogła stanowić jego obiekt zainteresowania. Być może zaginięcie ma inne podłoże, jasne - najbardziej prawdopodobne jest porwanie, niemniej musimy zachować otwarty umysł.
Alfredowi ciężko było odnaleźć wspólny język z osobą, która z góry zakładała niestworzone historie, choć postanowił tego nie okazywać. Miast tego zwyczajnie odpierał kolejne teorie swoimi argumentami, okazjonalnie aprobując rozmówcę. Chwilę później, kiedy mężczyzna wyciągał doń rękę, ścisnął ją i przedstawił się z imienia.
— Alfred, oby nasza współpraca okazała się owocna. Plan działania postanowiłem ustalić z Tobą, Alexandrze, aczkolwiek mam już kilka sugestii. Przede wszystkim będziemy musieli zasięgnąć języka - zarówno wśród ludzi, jak i gazet oraz książek. Kwestię doboru literatury zostawiam specjaliście w dziedzinie. — Połechtał ego swego rozmówcy, następnie chwilę się zastanowił. — Jeśli chodzi o brukowce, będziemy potrzebować informacji na temat wszystkich osób powiązanych z tą sprawą. Większość z nich to śmietanka towarzyska Chicago. Jak mówi Akwright, Robbinson był cholernie sławną personą o matematycznym umyśle. Jest dobry w zagadkach - może jeśli go znajdziemy, pomoże nam rozwiązać zagadkę zaginięcia Archibalda Causeya... — Spojrzał na Alexandra z lekkim uśmiechem, jak gdyby właśnie zażartował. — Ezajasz Hirschel grał z naszym zaginionym o niemałe pieniądze i przegrał. Wiemy doskonale, że gra o wysokie stawki wiąże się z dużym ryzykiem, na którym nawet zwycięzca może się przejechać. — W ten sposób zasugerował Morriemu, jakoby Ezajasz, mimo pozornej niechęci do zemsty, mógł spróbować się jej dopuścić. — Należy także pamiętać o Pani Mutton. To nazwisko coś mi świta, zdaje się, że jest żoną jakiegoś obrzydliwie bogatego faceta. Ochroniarz Primogen wskazał bliżej nieokreślone powiązania - jeśli Mutton zdradzała swojego męża, a Causey był w kręgu podejrzanych, to nasz trop może zaprowadzić nas do kolejnego, potencjalnego sprawcy bądź świadka. Skup się więc, Alexandrze, na znalezieniu tylu informacji na ich temat, ile tylko będziesz w stanie. Dobrym pomysłem jest więc zaopatrzenie się w książki i prasę. — Alfred zapewne uderzył w punkt, nakazując mężczyźnie przeczytanie artykułów i książek, które mogą im przybliżyć obraz wszystkich wspomnianych osób. — Ja natomiast skoncentruję się na stricte terenowej pracy. Posiadam kilka kontaktów, które być może będą w stanie naprowadzić nas na trop dostawcy narkotyków Pana Causeya, a także powiedzieć mi więcej o właścicielu kasyna. Spróbuję również dowiedzieć się więcej na temat samej sprawy, być może dowiem się czegoś więcej. Od Ciebie również oczekiwałbym uruchomienia swych kontaktów. Spotkamy się za kilka nocy w Elizjum i podsumujemy zebrane informacje, do tego czasu spróbuję wynająć odpowiednie dla naszych celów lokum. W alternatywie możemy razem udać się do mojego informatora, jeśli sobie tego życzysz. Po załatwieniu tych spraw będziemy mogli przejść do konkretów - przesłuchania Aarona Stoddarda. A, jeszcze jedno — zjechał teraz na pobocze i w milczeniu spróbował zebrać myśli — Najprawdopodobniej załatwię nam legitymacje prywatnej agencji detektywistycznej. To w jej imieniu będziemy rozwiązywać sprawę - chyba że będę zmuszony do zmiany założeń. Jeśli masz jakieś pytania, sugestie, przemyślenia - to najwłaściwsza pora, partnerze.

Re: Przejażdżka po West Side

#6
Przysłuchiwał się dokładnie słowom swojego rozmówcy od czasu do czasu przytakując. W momencie gdy skończył usiadł wygodnie na krześle prezentując długie i kościste palce na swojej laseczce. Poprawił marynarkę i odsunął cylinder z oczu trwał chwilę w milczeniu i powiedział:
-Światek sztuki...To miejsce do którego można zaangażować moje Childe, podobno jeśli jej wierzyć odpowiednio je zinfiltrowała. Jeśli chodzi o literaturę potrzebujemy trochę więcej informacji, ale prasę oczywiście przejrzę...Powinienem mieć sporo tego w archiwum. Myślę, że pierwszy kontakt powinniśmy posłuchać wspólnie, a na podstawie tych wniosków które zdobędziemy rozejdziemy się. Myślę, że wątek kobiety jest odpowiedni dla Ciebie wydajesz się swobodniej przy nich czuć. Ja mogę spróbować zająć się sprawą naszego matematyka chociaż możliwe, że on też zaginął. Nie możemy wykluczać nadnaturalnych wątków w tej sprawie, chociaż wolałbym żebyś miał rację…- tutaj zawiesił na chwilę głos- podyktuj mi proszę jeszcze raz nazwiska osób które mam wyszukać - wyciągnął z ubrania dziennik i począł w nim notować to co przekaże mu Alfred, który mógł zauważyć, że dziennik był pełny chaotycznie napisanych notatek, które były wykonane okropnym charakterem pisma, ale jednocześnie miały w sobie pewien urok zupełnie jakby były naskrobane przez koci pazur za pomocą czarnego atramentu. Alexander raz notował, a raz zerkał na Alfreda dokładnie zapisując każde nazwisko, a czasami dopytując o kwestie zapisu. Było to dla niego ważne, a w przypadku nazwisk czasami nie zawsze zapisujemy coś tak jak słyszymy. Szczególnie, że Alexander wciąż jeszcze mówił z brytyjskim akcentem czasami tak różnym od amerykańskiego. Gdy skończyli tę operację powiedział:
- Dobrze to mamy zakończone. Jeszcze kilka ważnych kwestii: Hazard, wątek ten na pewno w jego osobie nie pojawił się przykładowo myślę, że będzie można dokładnie przyjrzeć się temu przybytkowi. Może podpadł tamtejszym właścicielom? Jest to na pewno możliwe, ale to tylko dodaje nam pytań, a nie daje żadnych odpowiedzi… - teraz podniósł wzrok dokładnie na swojego rozmówcę
-Od czego chcesz zacząć?

Re: Przejażdżka po West Side

#7
Alfred spokojnie odpowiedział mężczyźnie, wyraźnie zadowolony z podziału obowiązków. Mężczyzna cieszył się, że grupę dochodzeniową zasilą dodatkowe pary rąk, niemniej miał obiekcje: nikt niepożądany nie powinien znać szczegółów na temat zadania, które realizują. To sprawa dotycząca ghula samej Primogen Lévêque, jeśli na jaw wyjdą jakieś brudy bądź kompromitujące fakty - to powinno zostać między tą dwójką.
— Zacznijmy od spotkania się z Twoim Childe. Jeśli to nie problem, Alexandrze - chciałbym być przy nim obecny i podzielić się swoimi spostrzeżeniami z osobą, która będzie dla nas pracować. — Mężczyzna mógł w ten sposób wywołać wrażenie nieufnego. W istocie poniekąd tak było; należał do osób, które wolą trzymać rękę na pulsie, wobec czego chciał dopilnować przebiegu spotkania i upewnić się, że Alexander nie powie zbyt wiele. — Później spotkamy się z moim ghulem, wspomnianym kontaktem. Powinien mieć dla nas informacje na temat półświatka przestępczego z pierwszej ręki. Jeśli ktoś będzie wiedział, czy wpływy w kasynie trzyma jakaś zorganizowana siatka, bądź wystawiono nagrodę za głowę niewygodnego gracza - to właśnie on. Powinien nam pomóc również wytropić dostawcę kokainy, który zaopatrywał Causeya. — Nawiązał głęboki kontakt wzrokowy ze swoim partnerem. — Będę musiał załatwić kilka formalności, zanim ruszymy ze śledztwem - wspomniany lokal i legitymacje. Następnym krokiem będzie kasyno. Tam dowiemy się więcej na temat współgraczy Archibalda. Jeśli nie po dobroci, to jestem przekonany, że znajdziemy odpowiednie argumenty, by wyciągnąć informacje ze Stoddarda.

Re: Przejażdżka po West Side

#8
W momencie gdy mężczyzna odpowiedział mu uśmiechnął się zimno i powiedział z lekkim humorystycznym zabarwieniem
- W takim razie Alfredzie musimy wrócić do Elizjum i liczyć, że Bella jeszcze go nie opuściła... Oczywiście nie ma problemu byś był przy wtajemniczeniu jej, jednak jest jedna kwestia którą chciałbym omówić na osobności z nią jeśli to nie problem - powiedział to jakby pozostawienie pewnej sprawy między nim, a jego córką było śmiertelnie ważną sprawą, a następnie odpowiedział
-Jeśli masz tak przydatne Ghoule nie dziwię się, że akurat Ty zająłeś się tą sprawą. Dobrze to Ty jesteś ekspertem w dziedzinie tropów, ja pomogę analizować nasze poszlaki. Pamiętaj tylko, że czasami zdarza się jeszcze by lekarz przepisał pacjentowi kokainę na ból jeśli jest wystarczająco...Staroświecki. Możliwe, że półświatkiem do niego nie dotrzemy - wydawało mu się, że zauważył słusznie, a może wręcz przeciwnie tkwił jeszcze myślami w minionej epoce. Tę informację mógł teraz skorygować Alfred. W momencie gdy Alfred kończył mówić o następnym etapie planu dodał
- a wtedy zlecę swojemu Ghoulowi i sobie przejrzenie prasy. Nie będzie z tym problemu o to się nie martw. To co? Chyba pora zaprzestać ceklowania i pora na powrót do Elizjum licząc, że moja córka w iście Torreadorskim stylu dalej wpatruje się w obraz namalowany krwią?
Po tych słowach znowu się zgarbił i zarzucił cylinder na oczy, nie zwracał uwagi na świdrujący wzrok swojego towarzysza. Podejrzewał, że nawet jakby chciał to bliskość pokrewieństwa z Kainem nie pozwoliłaby młodemu Ventrue na dominację. Zacisnął rękę na laseczce gładząc spokojnie symbol kruka, a następnie założył nogę na swoje kolano czekając zakończenia przejażdżki, a może kolejnego wątku który chciałby poruszyć jego towarzysz.

Re: Przejażdżka po West Side

#9
— Nie wiedziałem, że ta młoda dama jest Twoim Dzieckiem. Każdy ma prawo do prywatności, nie sprawia mi to kłopotu. Musisz jednak wiedzieć, że to sprawa budząca kontrowersje, Alexandrze. Wolałbym, aby nikt poza nami nie znał jej szczegółów, toteż przedstawmy jej zadanie nie zdradzając powodów. Zgodzisz się ze mną, że jeśli natkniemy się w toku śledztwa na brudy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego i ktoś się o nich dowie, najpewniej obaj będziemy mieli duże problemy. — Przedstawił swe argumenty, zmieniając kierunek trasy, tym razem bezpośrednio w stronę La Liberté - miejsca, z którego przyjechali. — Jasne, lekarz wchodzi w grę, choć połączmy fakty. Akwright wspominał, że nie wie od kogo Causey załatwiał narkotyki. Gdyby miał je od lekarza z przyczyn medycznych, najpewniej Pani Lévêque znałaby tego dostawcę. Tymczasem jej goryl twierdzi, że najpewniej towar dostaje od swoich ziomków. Mimo wszystko to trop godny uwagi. Dobrym pomysłem będzie sprawdzenie, który z lekarzy w Chicago dzisiaj chętnie stosuje taką terapię, Alexandrze. To Twoja działka.
Pierce Arrow zajechał teraz pod drzwi klubu, lecz mężczyźni standardowo dla Alfreda weszli tylnym wyjściem, by nie niepokoić zbyt wielu ludzi, czujących się nieswojo w obecności mężczyzny.
— Pora złożyć wizytę Belli, nie zwlekajmy zbyt długo.
zt: Alfred & Alexander (Elizjum)

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron