Marcus Galloway
To była jedna z tych nocy, kiedy można było odpocząć od zgiełku Elizjum i knowań Spokrewnionych. Tak by się wydawało przynajmniej w teorii, bo prawda była taka, że machinacje nieumarłych toczyły się nieustannie, zarówno nocą, jak i za dnia, za sprawą śmiertelnych w roli ich pionków. Cały ten system, cała ta struktura, na której opierała się Camarilla, były pełne zepsucia. Podobnie było w środowisku, w którym obracał się za życia, gdzie szerzyła się korupcja, a człowieczeństwo schodziło na dalszy plan. Galloway miał zamiar wbić klin tam, gdzie tylko miał sposobność, by spróbować coś zmienić i zaszkodzić starym, nieumarłym potworom, które toczyły świat niczym zaraza. Swój plan mógł jednak realizować wyłącznie drobnymi kroczkami, gdyż zmuszony był trzymać głowę nisko, by ktoś nie została ona ścięta.
Pozostawało nasłuchiwanie plotek w Elizjum, podpytywanie znanych Marcusowi wampirów i czytanie o wydarzeniach w Wietrznym Mieście w gazetach. Te pierwsze, dla Marcusa słyszalne, zdawały się skupiać głównie wokół rosnących dla Spokrewnionych zagrożeń. Wieści o brudnych interesach, które można było teoretycznie pokrzyżować, raczej nie docierały do ucha Gallowaya. Przynajmniej jeszcze nie, nie na etapie, gdzie był wciąż stosunkowo świeży w mieście i niesprawdzony. Przeglądając jednak gazety kilka nocy wcześniej, gdzieś na dalszej stronie znalazł ciekawy wpis mówiący o młodej, białej kobiecie znalezionej martwej w alejce. Przyczyną śmierci miało być uduszenie, i w sumie było to tyle z informacji na ten temat. Technicznie nie było by w tym nic zaskakującego, bo morderstwa, i to w znacznie bardziej paskudnym stylu, nie były szczególnie rzadkie. Zainteresowanego Marcusa dobiegły jednak informacje od reportera, który postanowił podzielić się informacją pro bono, jakoby sprawa miała zostać bardzo szybko zamieciona pod dywan. Zbyt szybko, bo ponoć umorzono dochodzenie raptem kilka dni po tym zdarzeniu.
Marcus widział takie sytuacje już wcześniej, gdy jeszcze pracował w policji, dlatego praktycznie od razu skojarzył, nawet z obecnymi, posiadanymi przez niego strzępami informacji, że nie jest to normalna procedura. Ktoś najpewniej próbował coś ukryć. Pozostawały więc dwa, proste pytania, których odpowiedzi mogły nie być proste do odkrycia; kto i dlaczego.
Dawny, nieumarły już policjant mógł zbadać ten ślad korupcji i spróbować dojść do tego, co się stało i dlaczego tak szybko umorzono śledztwo. Gdzie jednak miał zacząć? Marcus nie znał co prawda imienia swojego kontaktu, reportera który wcześniej badał sprawę, ale miał jego numer. Nie miał pewności, czy ponownie zechce nieodpłatnie zdradzić coś więcej, ale może warto było spróbować pociągnąć go za język, chyba że Brujah miał inne pomysły na podejście do tej sprawy.
To była jedna z tych nocy, kiedy można było odpocząć od zgiełku Elizjum i knowań Spokrewnionych. Tak by się wydawało przynajmniej w teorii, bo prawda była taka, że machinacje nieumarłych toczyły się nieustannie, zarówno nocą, jak i za dnia, za sprawą śmiertelnych w roli ich pionków. Cały ten system, cała ta struktura, na której opierała się Camarilla, były pełne zepsucia. Podobnie było w środowisku, w którym obracał się za życia, gdzie szerzyła się korupcja, a człowieczeństwo schodziło na dalszy plan. Galloway miał zamiar wbić klin tam, gdzie tylko miał sposobność, by spróbować coś zmienić i zaszkodzić starym, nieumarłym potworom, które toczyły świat niczym zaraza. Swój plan mógł jednak realizować wyłącznie drobnymi kroczkami, gdyż zmuszony był trzymać głowę nisko, by ktoś nie została ona ścięta.
Pozostawało nasłuchiwanie plotek w Elizjum, podpytywanie znanych Marcusowi wampirów i czytanie o wydarzeniach w Wietrznym Mieście w gazetach. Te pierwsze, dla Marcusa słyszalne, zdawały się skupiać głównie wokół rosnących dla Spokrewnionych zagrożeń. Wieści o brudnych interesach, które można było teoretycznie pokrzyżować, raczej nie docierały do ucha Gallowaya. Przynajmniej jeszcze nie, nie na etapie, gdzie był wciąż stosunkowo świeży w mieście i niesprawdzony. Przeglądając jednak gazety kilka nocy wcześniej, gdzieś na dalszej stronie znalazł ciekawy wpis mówiący o młodej, białej kobiecie znalezionej martwej w alejce. Przyczyną śmierci miało być uduszenie, i w sumie było to tyle z informacji na ten temat. Technicznie nie było by w tym nic zaskakującego, bo morderstwa, i to w znacznie bardziej paskudnym stylu, nie były szczególnie rzadkie. Zainteresowanego Marcusa dobiegły jednak informacje od reportera, który postanowił podzielić się informacją pro bono, jakoby sprawa miała zostać bardzo szybko zamieciona pod dywan. Zbyt szybko, bo ponoć umorzono dochodzenie raptem kilka dni po tym zdarzeniu.
Marcus widział takie sytuacje już wcześniej, gdy jeszcze pracował w policji, dlatego praktycznie od razu skojarzył, nawet z obecnymi, posiadanymi przez niego strzępami informacji, że nie jest to normalna procedura. Ktoś najpewniej próbował coś ukryć. Pozostawały więc dwa, proste pytania, których odpowiedzi mogły nie być proste do odkrycia; kto i dlaczego.
Dawny, nieumarły już policjant mógł zbadać ten ślad korupcji i spróbować dojść do tego, co się stało i dlaczego tak szybko umorzono śledztwo. Gdzie jednak miał zacząć? Marcus nie znał co prawda imienia swojego kontaktu, reportera który wcześniej badał sprawę, ale miał jego numer. Nie miał pewności, czy ponownie zechce nieodpłatnie zdradzić coś więcej, ale może warto było spróbować pociągnąć go za język, chyba że Brujah miał inne pomysły na podejście do tej sprawy.