Ogrom rozrywek w tym dość pokaźnym parku rozrywki był pewnym zaskoczeniem dla nieumarłej, tak jak rozmiar tego przybytku. Rzeczywiście, było dość dziwnym to, że obiekt o takich rozmiarach funkcjonował w tym rejonie bez jej wiedzy i zdążył do tego zyskać niemałą popularność. Jak długo prowadzono tutaj działalność i dlaczego Meredith usłyszała o tym miejscu dopiero niedawno? Było to pytanie, na które, przynajmniej na chwilę obecną, nie sposób było znaleźć odpowiedzi. Nadstawiając uszu, De Vrees mogła zasłyszeć zadowolonych ludzi, którzy szczególnie nie mogli się doczekać występu magika - iluzjonisty. Ponoć jego sztuka była absolutnie nadzwyczajna i zapadała w pamięć jak mało co, i namiot cyrkowy zazwyczaj wypełniał się po brzegi, by zobaczyć właśnie ten fenomenalny występ. Takie głosy można było podsłuchać u większości ludzi, którzy zmierzali w tamtym kierunku, aczkolwiek nie brakło ekscytacji z okazji pojawienia się pozostałej dwójki, o której mówiło się, że nigdy czegoś takiego nie widzieli.
Wreszcie udało się dotrzeć do wnętrza, gdzie ludzie momentalnie zajmowali miejsca na siedzeniach ułożonych w kręgu dookoła centrum sali wyłożonej jasnym piaskiem, gdzie z podłoża ciągnęły się ku górze metalowe kolumny podtrzymujące 'podniebne' platformy dla akrobatów połączone grubą liną, do których prowadziła drabina. Obok i pod tymi platformami były zawieszone metalowe uchwyty, również dla akrobatów.
Gdy już wszystkie miejsca zostały zapełnione i minęła dobra chwila, wreszcie rozległ się dźwięk perkusji i trąb, które zapowiedziały wejście wąsatego, nieszczególnie chudego, konferansjera w kolorowym fraku i kapeluszu.
Panie i panowie! Chłopcy i dziewczęta! Witajcie w Cirque de Merveilles, gdzie zobaczycie cuda czynione przez utalentowanych artystów, jak i również tajemniczych mistyków! Tylko tutaj doświadczycie tak niezwykłych i niezapomnianych, zapierających dech w piersiach wrażeń, zastanawiając się 'jak to możliwe?', poddając wiarygodność temu co widać, słychać i czuć! O tak, proszę państwa, wasza wiara w rzeczywistość i własne zmysły zostanie poddana tutaj morderczej próbie! Zaczniemy prosto, od pary bliźniaków Foster! Naszych cudownych, latających akrobatów! Brawa dla nich! — Emocjonujące wprowadzenie niewątpliwie należycie nastroiło widownię, a chwilę po zniknięciu mężczyzny ze 'sceny', pojawiła się para, mężczyzna i kobieta, którzy zdawali się być w tym samym wieku i rzeczywiście charakteryzować się nieco podobną aparycją. Szczupli i wysportowani, po oklaskach zaczęli swoje przedstawienie. Poczynając od prostych akrobacji na ziemi i pokazów figurowych, w tym stawaniu jeden na drugim, trzymając się dłońmi, z nogami uniesionymi do góry, po zrobienie użytku z wiszących uchwytów, pokazując niesamowite, podniebne loty, przeskakiwanie z jednego na drugi z wykonaniem obrotu, łapanie siebie nawzajem i przerzucanie w te i we w te, powodując intensywne łapanie przez publiczność powietrza, gdy zamierali w momentach, gdy latający akrobaci byli przez krótkie sekundy pozbawieni kontaktu z podłożem czy jakimkolwiek obiektem. W końcu wspięli się na szczyt platform, przechodząc po linie, a nawet wykonując na niej niebezpieczne akrobacje. Skończywszy swoje przedstawienie i schodząc na ziemię, zostali nagrodzeni oklaskami, po których ukłonili się i zeszli ze sceny.
I tak wąsaty jegomość zapowiedział kolejnego artystę. Następny był rozciągliwy człowiek guma, który potrafił robić rzeczy ze swoim ciałem, jakim wielu się nie śniło. Na wpół rozebrany chudzielec rozciągał swoje ciało w wręcz nienaturalny sposób, pokazując jasno skąd wziął się jego przydomek. Ludzie byli zachwyceni widokiem wyginającego się w nienaturalny sposób ciała mężczyzny i on również zasłużył na oklaski. W końcu pojawiła się i trójka połykaczy ognia, którzy wykonywał również poniekąd egzotyczne, hipnotyzujące tańce z palącymi się pochodniami, które potrafił zanurzyć głęboko w swoich ustach, by je ugasić, a następnie na powrót rozpalić jeden o drugi i kontynuować swój taniec. Nie tylko kręcili i obracali w magiczny sposób tymi pochodniami, ale również nimi żonglowali i przerzucali między sobą. Co jednak wzbudziło największe emocje, to momenty, gdy artyści wręcz pluli ogniem po wlaniu do swych ust płynu z butelki, będącego niewątpliwie alkoholem. Gromkie brawa zakończyły przedstawienie tej trójki, a po krótkiej przerwie wreszcie przyszedł czas na zapowiedzenie najgoręcej wyczekiwanego artysty.
Moi drodzy! Za moment stanie przed wami niezwykły mistyk, mistrz magii i iluzji, który przybył tutaj aż z Europy, gdzie widział niesamowite, nieopisane cuda i zgłębił wiele z ich mistycznych tajemnic! Przed wami jedyny w swoim rodzaju, widziany tylko u nas, wspaniały Maestro Anatolijus! — Dźwięk intensywnych oklasków podekscytowanej publiki zagłuszył na moment myśli. Co poniektórzy z obecnych nie mogli się powstrzymać i nawet wstali na równe nogi! Na scenie pojawił się
mężczyzna o cokolwiek egzotycznej urodzie, z pomalowanymi oczami i wysokim kapeluszu, który natychmiast ściągnął z głowy, odsłaniając bandanę trzymającą jego bujne włosy, przez które przeciągnął swoimi palcami ozdobionymi licznymi pierścieniami.
Czy jesteście gotowi, by doświadczyć zakrzywiającej rzeczywistość sztuki? Gdy wprowadzę was w ten tajemniczy świat, nie będzie już odwrotu. Nie uświadczycie u mnie supełków wyciąganych z kieszeni, ani królika wychodzącego z kapelusza. Nie będę machać różdżką, ani pytać was o wybrane karty. O nie, to co wam przedstawię może momentami mrozić krew w żyłach. — Obszedł ring przyglądając się publice z powagą w oczach.
Wyobraźcie sobie materię, która staje się niematerialna i niewidzialna, nieistniająca i powracająca z niebytu, bądź rozdzielona i na powrót złączona, albo nawet powielona. Spróbujcie wyobrazić sobie moc pozwalająca na manipulowanie materią. — W tym momencie na ring weszła młoda dziewczyna, trzymająca złożoną w rękach, jasną płachtę z jakiejś tkaniny.
Pragnę zaprosić tutaj do mnie jednego śmiałka, który pomoże mi zademonstrować. — Po chwili ciszy i braku ochotników, na scenę zszedł rosły, pewny siebie mężczyzna. Maestro zademonstrował publice płachtę, obchodząc z nią dookoła i pokazując ją z obu stron. Pokazał również, że podłoże jest solidne i nie ma żadnych zapadni. Wreszcie, po chwili napięcia, zarzucił płachtę na mężczyznę, który zniknął pod jej powierzchną, a sama płachta opadła płasko na ziemię. Mężczyzna zniknął, a iluzjonista podniósł i wytrzepał kawałek materiału i raz jeszcze pokazał, że w tamtym miejscu nie było żadnych mechanizmów. Dopiero po chwili, w zupełnie innym miejscu, zarzucił płachtę, która opadła na ludzką sylwetkę, by następnie ściągnąć ją i ukazać zaskoczonego mężczyznę, który zdawał się nie mieć pojęcia co się właściwie stało, rozglądając się nerwowo dookoła. Ludzie byli zachwyceni. Niektórzy oniemieli, inni momentalnie wzięli się za klaskanie, choć niektórzy siedzieli i patrzeli w milczeniu podejrzliwie i z niedowierzaniem.
Kolejną sztuczką miało być przecięcie człowieka na pół. Asystentka wwiozła na ring pudło na kółkach, a Anatolijus pokazał jego puste wnętrze całej publiczności. Znów wzięto ochotnika. Zamknięto go w skrzyni, a następnie magik przeciął skrzynię na pół piłą ręczną. Przeciętą skrzynię rozdzielił, pokazując wystające stopy i głowę w obu połówkach. Prawdziwe zdziwienie pojawiło się, gdy iluzjonista otworzył obie połówki skrzyni, ukazując pozbawione nóg tułowie, a także oddzielone od niego nogi. Sam ochotnik patrząc na swoje tułowie i stopy, którymi wciąż był w stanie ruszać, był zdziwiony, zszokowany i niezdolny do wyduszenia z siebie słowa, patrząc zmieszany na publiczność. Anatolijus wreszcie zamknął skrzynie, złączył je, i wreszcie otworzył, ukazując złączone ciało. Mężczyzna niepewnie wstał dotknął miejsca, gdzie doszło do rozczłonowania, a następnie wstał i pokazał się w całości widowni. Kolejna fala oklasków ucieszyła magika.
A to nie był koniec, bo przyszedł czas na wprowadzenie na scenę dwóch stojących skrzyń i zaproszenie kolejnego człowieka z widowni. Zaprosił go do wnętrza i zamknął. Podszedł do drugiej, zamkniętej skrzyni, odciągnął ją kawałek od tej już zajętej i otworzył kawałek dalej, ukazując oczom widowni mężczyznę, który był zamknięty w tej pierwszej. Nieco zmieszany osobnik wyszedł z wnętrza i rozejrzał się, a iluzjonista podszedł znów do pierwszej skrzyni i otworzył ją, ukazując tego samego mężczyznę, na którego ludzie patrzeli przed chwilą. Na ringu stali teraz dwaj identyczni mężczyźni, patrzący na siebie z niepokojem i zdziwieniem. Oboje zostali zaproszeni do wejścia z powrotem do skrzyń i zostali zamknięci, a gdy ponownie zostały otwarte, ostał się tylko jeden mężczyzna w skrzyni, do której pierwotnie wszedł. Zmieszanie i niedowierzanie publiczności było przez moment bardzo klarowne, jednak po chwili szoku znów zaczęli oklaskiwać mistyka, który po raz kolejny się pokłonił.
Po emocjonującym występie magika przyszedł czas na władcę zwierząt. Był to mężczyzna słusznej postury i wzrostu, który zaprezentował nadzwyczaj wytresowane zwierzęta, których zachowanie było wysoce nietypowe! Na jego zawołanie i pod jego pełną kontrolą było chociażby stado kruków, które latały dookoła wnętrza namiotu wedle kierunku określonego przez trenera. Podobnie było z tygrysem, a kolejno nawet i niedźwiedziem, które zostały wprowadzone na scenę. Zwierzęta biegały, skakały, turlały się i wykonywały wszelkie manewry wedle życzenia kierującego nimi mężczyzny. Było to coś nadzwyczajnego, gdyż nawet najlepiej wytresowane zwierzęta nie zachowywały się w ten sposób.
Ostatni z wyjątkowych sztukmistrzów, mistrz transformacji, był skromnej postury osobnikiem, który nie wyglądał nawet na silnego. Jednak na oczach zebranych dookoła ludzi przeszedł drastyczną transformację, zwiększając masę swojego ciała i długość kończyn, zmieniając się w ponad dwumetrową bestię o sylwetce do złudzenia przypominającej młodego wilkołaka, choć z wieloma widocznymi różnicami, które dla kogoś kto widział już wilkołaka mogły wydawać się po prostu niedoskonałościami, jakby próbowano imitować bestię bez pełnej znajomości jej aparycji.
Ostatecznie mimo pewnego strachu i rodziców kurczowo chwytających za swoje dzieci i zasłaniających ich oczy, widząc że bestia wciąż zachowywała się tak samo jak mężczyzna przed przemianą, widownia okazała zadowolenie i kolejny dziwak otrzymał garść oklasków, powracając do swojego normalnego wyglądu.
Po zakończeniu występu cyrkowego, wszyscy rozmawiali o tym co widzieli. Ludzie byli zszokowani, niepewni, podekscytowani, pełni niedowierzania, ale ogólnie nadzwyczaj zadowoleni. Widowisko odcisnęło się w ich pamięci i nie było wątpliwości, że będą chcieli wracać po więcej, by doświadczyć kolejnych cudów. Meredith egzystowała w świecie mroku już na tyle długo, iż była w stanie przynajmniej podświadomie określić, że coś tu było nie tak, że nie były to zwyczajne sztuczki pseudo-magików, których zazwyczaj widuje się w cyrkach. Ta ostatnia trójka była nadzwyczaj podejrzana. Brujah mogła nawet w którymś momencie, w trakcie przedstawienia, poczuć na sobie wzrok Anatolijusa demonstrującego swoje sztuczki, który spoglądał na nią w dość specyficzny sposób. Cały ten finał mógł budować podejrzenie, jakby za tymi występami rzeczywiście stali nadnaturalni. Nie było co do tego jednak pewności, a jedyny sposób, żeby się przekonać, to bezpośredni kontakt z samymi artystami. Zdawało się, że tamten iluzjonista zdawał się być najlepszym celem, zważywszy na jego widoczne zainteresowanie samą De Vrees.