Maddox skinął głową z wyraźną dumą. Miło, że ktoś zauważył, skąd pochodzi. Poklepał się po lewym ramieniu, na rękawie którego wciąż doskonale widoczna była oryginalna naszywka US Army.
- Z dziada pradziada. Ja w Zatoce, ojciec w Wietnamie, dziadek we Francji... I oto, jak ta rodzina skończyła... - Pokręcił głową z pogardą. Sprzedawca trafił w samo sedno. Niby Gene uważał się za dumnego Amerykanina, nawet po Spokrewnieniu, a jednak nie wydawało mu się już, że żyje w tej samej Ameryce, którą przysiągł chronić te wiele lat temu. - Człowiek szkoli się lata, przelewa krew za oceanem w imię interesów narodu, który kocha - i po co? By resztę życia spędzić na ulicy, zapomniany przez świat, i modlić się, by przynajmniej nie padało.
Spojrzał na wręczoną mu kurtkę. Wydawała się w dobrym stanie, chociaż wytarta. To tylko znaczyło, że służyła dobrze poprzedniemu właścicielowi i postanowił dać jej drugie życie. Skinął w podzięce głową. Nie przebrał się w nią jednak jeszcze. Wolał zrobić to na osobności.
- Powinienem coś mieć... Chwilę... - Sięgnął do swojego wysłużonego portfela. Tak, coś tam jeszcze miał. Na całe szczęście. - Mam może dychę. To wystarczy? Jak nie, to mogę jeszcze coś skombinować.
Re: Między nami, szczurami
#91ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.