Droga do celu upstrzona była antycznymi latarniami okrywającymi blaskiem twarze przechodniów, zazdrośnie sondujących wzrokiem połyskliwą limuzynę toczącą się wzdłuż ulicy. Kierowca lustrował sylwetki mijanych osobistości skracając dystans do La Liberté, jak gdyby doszukiwał się w nich nadzwyczajnych cech. Minąwszy czerwony dywan, zaparkował elegancki samochód marki Pierce Arrow na tyłach klubu. Alfred Leneghan, tutejszy bywalec musiał cieszyć się szczególnymi względami lokalnego personelu; może za sprawą wpływów, może perswazji bądź nieczystych zagrywek. Zbliżywszy się do drzwi obsługi, dyskretnie wkroczył na teren lokalu, dzierżąc w dłoni gustowną, podręczną torbę. Uraczył skinieniem głowy kilka niewiast darzących go uśmiechem i skierował się ku wejściu do Elizjum, strzeżonego przez znanego mu już bramkarza, Martina Winchestera. Jak przy każdej wizycie wygłosił subtelnie hasło, zyskując dostęp do zamkniętego dla śmiertelników sektora klubu.
Rozpromienił się sztucznie, witając taktownie mijających go przedstawicieli wampirzej społeczności. Na pierwszym piętrze gościło naprawdę wielu Spokrewnionych, zharmonizowanych pod wpływem żelaznych reguł. Choć salonowe pieski nie odpowiadają standardom towarzystwa, jakie obrał Alfred, jest tutaj częstym gościem - nie-życie nauczyło go chwytać okazję wszędzie, gdzie może się trafić. Elizjum było idealnym miejscem na zawarcie nowych znajomości, wykonanie kilku przysług w zamian za przysługi. I w tym celu zagościł tej nocy w La Liberté, jego obecność sprowadzała się do interesów. Pośpiesznie przemieścił się na drugie piętro budynku i zajął pustą lożę, w której rozgościł się, odkładając torbę na wyścielonej delikatnym, czerwonym materiałem kanapie. Niemal natychmiast wyciągnął swój rewolwer zza pazuchy, umieszczając go tymczasowo na blacie stolika. Kainita dobył zawartość torby, którą ze sobą przyniósł, by chwilę później przebrać się w nowe odzienie. Złożył z dokładnością elementy swego codziennego ubioru, dobył skrytą w pochwie szablę i usytuował ją przy pasie, prezentując się teraz w pełnym majestacie dziewiętnastowiecznego munduru oficerskiego. Zabezpieczył broń, wyciągając z komory wszystkie sześć nabojów i złożył je w odpowiednim pojemniku. Tak przygotowany ekwipunek w całości schował w torbie na samym wierzchu, w następstwie opuszczając lożę, by wrócić na pierwsze piętro.
Przyjął grymas uśmiechu, tym razem emanujący szczerą dumą i kroczył dostojnie na salonach, niechętnie ucinając pogawędkę ze znajomymi bywalcami. Grzecznie zbywając towarzyszy dialogu, obrał na cel lożę, w której przebywała zazwyczaj Primogen klanu Toreador, piastująca urząd Gospodarza wampirzej oazy. Kiedy odnalazł obiekt zainteresowania, spokojnie wyczekał odpowiedni moment i skrócił dystans, kulturalnie witając się z kobietą.
– Primogen Lévêque – wykonał lekki ukłon, wyciągając rękę po dłoń kobiety, by złożyć na niej pocałunek. – Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkodziłem swoim wtargnięciem.
Irene zdołała wcześniej zapoznać się z Alfredem, który wyraźnie próbuje zyskać rozgłos w światku Spokrewnionych. Opinię na jego temat może czerpać z wielu źródeł: informacji i plotek zasianych przez jego Stwórcę, własnych obserwacji, historii o dokonaniach. Zainteresowanie jego osobą może wzmocnić anomalia rany postrzałowej na karku, do której stali bywalcy Elizjum zdołali już nawyknąć. Wampir niechętnie jednak dzielił się informacją na temat tego przedziwnego defektu. Jeśli Szeryf nawykł chwalić podwładnych, do jej uszu mogła dotrzeć rekomendacja jego umiejętności bojowych, czy śledczych. Wszystkie te informacje sprawiają, że osobowość Alfreda budzi zaufanie i sygnały rzetelności, dyskrecji.
– Przybywam, bowiem doszły mnie słuchy o zaginięciu ghula przedstawiciela Waszego klanu. – przeszedł do sedna przy możliwej sposobności – Niezmiernie mi przykro, że borykacie się z tym problemem. Specjalizuję się w ich rozwiązywaniu, wobec czego pragnę wyrazić chęć udzielenia pomocy, w ramach skromnej przysługi.
Przyjął dumną postawę, aczkolwiek wszyscy zgromadzeni zaobserwować mogli szacunek, jakim darzy starszych od siebie, stawiając się we właściwym miejscu w hierarchii. Rozmowa z Gospodarzem wywołała u niego niewielki stres, który tuszował kamiennym, surowym spojrzeniem. W oczekiwaniu na odpowiedź spojrzał prosto w oczy swej rozmówczyni, składając dłonie za plecami. Śmiała oferta skierowała na niego spojrzenia zebranych w pobliżu Toreadorów, żywo zainteresowanych przebiegiem dialogu.
.Oferta współpracy
#1 autor: Alfred LeneghanAlfred Leneghan, Wygląd |
» Alfred Leneghan jest szczupłym, wysokim mężczyzną, którego wiek śmiertelnik oceniłby na pięćdziesiąt parę lat. Charakterystyczna dla niego pewna, wyprostowana postawa idealnie komponuje się z dostojnym marszem. Na głowie Alfreda widnieje lekko zapuszczona fryzura z pierwszymi, siwymi włosami, pasująca do krótkich bokobrodów i bujnego wąsa. Wysokie czoło szpeci blizna współgrająca z licznymi zmarszczkami, które znacznie postarzają jego wygląd. Rozmówca, który nawiąże z nim kontakt wzrokowy, może poczuć przeszywające, zimne spojrzenie jego błękitnych oczu. Tuż nad nimi prezentują się gęste, czarne brwi. W rezultacie Alfred wyróżnia się z tłumu za sprawą swej ruchowej koordynacji, dostojności i niebywałej kondycji zestawionej z wiekiem, Cechuje się nieatrakcyjną, wręcz nieprzyjemną aparycją, lecz majestatyczny styl bycia znacznie poprawia jego wizerunek. Najbardziej rozpoznawalną cechą wyglądu zewnętrznego Alfreda, którą zyskał tuż przed Spokrewnieniem jest otwarta rana wylotowa na karku, starannie ukrywana pod kołnierzem. Codzienny ubiór Alfiego stanowi odzież na pograniczu średniej i wysokiej półki cenowej. Najczęściej odziewa jedną ze swoich eleganckich, białych koszul i uprasowane spodnie garniturowe. Najdroższym elementem ubioru mężczyzny jest długi płaszcz z wysokim kołnierzem, przyozdobiony guzikami i praktycznymi kieszeniami. Taki zestaw ubrań wzbogacany jest o dystyngowane rękawice ze skóry. Również skórzane, wypastowane i wyraźnie kosztowne buty stanowią klasę samą w sobie. Całości elegancji dodaje czarna, dopasowana fedora. Alfred Leneghan utrzymuje swoją Bestię w ryzach dzięki sentymentom do swej przeszłości. Przewieszony przez szyję na srebrnym łańcuszku brelok spaja dwa nieśmiertelniki z inicjałami A.L. i E.W. Na uroczystości i wizyty w Elizjum przyodziewa swój stary, oficerski uniform, składający się z czarnego płaszcza dekorowanego żółtymi guzikami, eleganckich butów i spodni mundurowych z majestatycznym pasem, szabli, a także czapki charakterystycznej dla jego stopnia służbowego.
Dodatkowe informacje |
Słynie ze swej roli Ogara w strukturach miejskich i częstych odwiedzin Elizjum, ciesząc się sławą stałego bywalca.
Legenda kolorów języka |
Angielski, Dominacja