Image

Przed wyruszeniem na śledztwo należy zebrać drużynę

#1
przejażdżka
Jego nowy wspólnik wprowadził go do klubu wejściem którego nie znał co bardzo go zaintrygowało. Pożerał spojrzeniem każdy detal zupełnie jakby starał się zapamiętać każdy najmniejszy szczegół. Alfred mógł jednak zauważyć, że nie było to oko detektywa, a pisarza...W rzeczy samej Alexander szukał raczej symbolu niż poszlaki. Starał się spojrzeć szerszym okiem na tylne wejście klubu, ale na niewiele mu się to zdało. Gdy przy współpracy z Alfredem udało mu się dotrzeć do części dla Synów i Córek Kaina rozejrzał się po sali. Zobaczył grupę Spokrewnionych prowadzących rozmowy. Jego oczom ukazał się dziwny obraz gdy ktoś kogo kojarzył jako Obywatela kłaniał się bardzo nisko Żółtodziobowi:

-upokarzające - pomyślał, ale wtedy zauważył swoją kochaną córeczkę. Siedziała właśnie na jakimś krześle i czytała gazetę dokładnie tak jak jej przykazał. Wiedział, że tak będzie, ufał jej i miał ją za dobrą córkę, a ona kolejny raz mu to udowodniła. Zaczął do niej iść powolnym krokiem. Uchylając cylindra i kłaniając przed każdym ważnym Spokrewnionym który na niego spojrzał, a pozostałym jedynie lekko kiwał glową.

Gdy dotarł już do Belli, ta zapewne wstała na jego widok, a on ucałował jej zimną rękę. Postanowił zacząć tę rozmowę od pewnego żartu żeby rozluźnić dziewczynę, która znowu zauważyła swojego Stwórcę w towarzystwie Ogara:
-Ale tu masz zimno...Gdybym nie był Martwy pewnie musiałbym się cieplej ubrać - Poczekał aż dziewczyna się rozluźni po czym mówił dalej już spokojnie tak jak miał w zwyczaju:
-Mam dla Ciebie jeszcze jedno zadanie. Szukamy razem z Szanownym Panem Ogarem pewnego człowieka. Wiemy, że miał kontakt ze środowiskiem artystycznym, a więc Szalona może okazać się nieocenioną pomocą. Człowiek nazywa się Archibald Causey jeśli Szalona przepyta odpowiednio swoich fanów, krytyków i innych malarzy może pomoże nam go znaleźć. Dobrze by było żebyś wzięła ze sobą tę całą Harper...Wiesz jest jeszcze bardzo ludzka, a to może być przydatne na pewnym etapie śledztwa, a i jeszcze jedno - tu zawiesił głos i spojrzał na Alfreda dając mu do zrozumienia, że teraz chce poruszyć tę sprawę która miała zostać owiana tajemnicą. W momencie gdy Alfred na chwilę się odsunął, szepnął do ucha swojego Childe:
- Jeśli zauważysz coś związanego z twoimi talentami też o tym poinformuj, ale pamiętaj to informacje tylko do uszu Dzieci Malkava - po tych słowach ponownie przywołał Alfreda do grupy mówiąc:
-Chciałbyś coś dodać Alfredzie?

Re: Przed wyruszeniem na śledztwo należy zebrać drużynę

#2
Głębokie zainteresowanie gazetą przerwał jej Morri, który pojawił się przed nią znikąd, a przynajmniej takie miała wrażenie. Na jego widok wstała i niepewnie podała dłoń do ucałowania. By zachować jakąś kulturę postanowiła dalej stać, nie wypadało przecież, by jako jedyna zajmowała miejsce na krześle. Po kilku sekundach zorientowała się, że obok jej Stwórcy stoi ten sam mężczyzna, z którym miała przyjemność pobieżnie poznać się przy obrazie. Wbiła chłodny wzrok w obojga Spokrewnionych, wymuszając przy tym suchy uśmiech. Ojciec najwyraźniej wyczuł małą niezręczność i próbował załagodzić to rozluźniającym żartem, który jednak nie wniósł wiele do wnętrza dziewczyny. Jeśli liczył na minimalne rozbawienie jej, chyba zapomniał z jaką osobą ma do czynienia. Nieporuszona Bella uniosła kąciki ust nieco wyżej, by przynajmniej powierzchownie okazać swoją reakcję.
- Tak... dobry wieczór Panom... ponownie - Powiedziała spokojnie, po czym wbiła wzrok w oczy Morriego, gdy ten zaczął do niej mowić.
- Archibald Causey... - Powtórzyła, po czym szybko dodała: - Cóż, jeśli uważa Pan, że Szalona będzie tutaj pomocna, nie pozostaje mi nic innego jak się w to z pełną chęcią zaangażować. A jeśli chodzi o Panią Harper, postaram się z nią jakoś skontaktować w tej sprawie. -
Spojrzała na Ogara, a gdy ten nagle się odsunął, usłyszała szept Stwórcy, na który jedynie porozumiewawczo skinęła głową.
Będąc świadoma tego, jak zimny wiatr owiewa mężczyzn, na jej twarzy zawitał bezwzględny uśmieszek, a spojrzeniem błądziła w oczach rozmówców.

Re: Przed wyruszeniem na śledztwo należy zebrać drużynę

#3
Beznamiętna postawa Belli niespecjalnie przypadła do gustu towarzyszowi Morriego. Gdyby hierarchia wartości mężczyzny nie stawiała priorytetem realizacji obowiązków służbowych nad wysokie ego, najpewniej zademonstrowałby jej teraz swoją wyższość. Tuż po kulturalnym powitaniu w ramach reakcji kobieta spotkała się z jego surowym wyrazem twarzy i krytycznym spojrzeniem. Alfred tym gestem subtelnie dał jej do zrozumienia, że coś w jej osobie mu nie pasuje, lecz odłożył pokaz swojej wyniosłości na inną okazję. Kiedy Morri przedstawił sytuację i poprosił go, aby na chwilę opuścił ich towarzystwo, mężczyzna zajął sobie czas konwersacją ze znajomymi Spokrewnionymi. Zaproszony wrócił do grona i odpowiedział na zadaną kwestię.
— Panno Jones, powierzone Pani zadanie powinno pozostać w sferze dyskrecji. Interesuje nas tylko i wyłącznie światek śmiertelny, toteż jakikolwiek dialog z reprezentantami klanu Toreadorów proszę zostawić nam. — Zwrócił się do niej z sugestywnym tonem, a zdanie miało wydźwięk ostrzeżenia. — Nie wiemy, w jakim stopniu Pan Causey był powiązany ze środowiskiem artystycznym, choć posiada ścisłe powiązania z Toreadorem. Wiemy natomiast, że jest bogatym biznesmenem, lubuje się w imprezach i nie stroni od używek. Według informacji, które nam przekazano, kokainę może Podkreślił wyraźnie to słowo — nabywać od swoich imprezowych przyjaciół. Proszę się jednak nie zdziwić, jeśli zadanie okaże się fiaskiem i stosunkowo niewiele osób będzie kojarzyć to nazwisko. Z tego, co mi wiadomo - artystą nie jest, więc proszę przygotować odpowiednie zaplecze znajomości Szalonej - która, jak mniemam, jest Pani drugą tożsamością - z Archibaldem Causeyem. — Wyciągnął teraz pergamin z notatkami, zaczytując się w personalia interesujących go osób. — Podaję Pani listę nazwisk, na które powinna być Pani wyczulona: Sarah Mutton, Ezejasz Hirschel, Allyn Robbinson, Aaron Stoddard. Jeśli któreś z nich pojawi się w toku wykonywanego przez Panią zadania, proszę dyskretnie Podkreślił z wyraźną dozą nieufności — zasięgnąć języka i przekazać nam wszelkie informacje. Proszę pamiętać, aby wprowadzając Panią Harper dystansować ją od wszelkich informacji i skoncentrować się na wykonaniu zadania, na bieżąco raportując nam o jego przebiegu. To ważna sprawa, którą prowadzimy z ramienia Primogen Lévêque - proszę nas nie zawieść. Czy wszystko jest jasne, Panno Jones?
W przemówieniu Leneghana dało się zauważyć wyraźną próbę wzbudzenia autorytetu, podporządkowania sobie kobiety i niebywałą charyzmę. Odprawa, którą urządził Belli miała wyraźnie zdyscyplinowaną formę, jak gdyby rozmawiał z podwładnym mu żołnierzem, zachowując jednak realia spotkania i stosowną etykietę.

Re: Przed wyruszeniem na śledztwo należy zebrać drużynę

#4
- Oczywiście - Odpowiedziała zwięźle, wyczuwając subtelną próbę zdyscyplinowania jej. Niezbyt jej się to podobało, wszakże była osobą, dla której apatia i beznamiętność były czymś naturalnym. By jednak rozmówca nie uznał jej za ignorancką kobietę, na siłę starającą się pokazać wszystkim swoją wyższość, wycisnęła z siebie najmilszy uśmiech jaki tylko umiała. Choć gryzł się on z jej osobowością, na zewnątrz wyglądał na dosyć szczery. Fiolet w jej oczach ożył i delikatnie zapłonął, dzięki czemu jej twarz zyskała trochę więcej emocji.
- Będę na tyle dyskretna i ostrożna na ile tylko potrafię - Dodała, a jej ton głosu również wydał się milszy. Robiąc wrażenie nieco speszonej i bardziej podporządkowanej niż wcześniej, spuściła na chwilę wzrok, po czym wróciła nim do oczu Leneghana. Dokładnie tak jak wcześniej, czuła bijącą od niego dumę i próbę demonstracji swej wyższości. Jej ego również nie było niskie, jednak zachowując etykietę, zdecydowała się położyć uszy po sobie. Im dłużej przebywała w towarzystwie Ogara, tym bardziej to na nią wpływało rodząc w jej wnętrzu ambiwalentne odczucia.

Re: Przed wyruszeniem na śledztwo należy zebrać drużynę

#5
Dokładnie przysłuchiwał się rozmowie swojego Childe i Ogara. Nie musiał się wtrącać. Alfred to profesjonalista wiedział jak ustawić Belle do pionu, Alexander wiedział też, że Bella będzie umiała odpowiednio “zagrać” swoją rolę. Obserwował więc tę scenę uśmiechając się w duchu, chociaż na zewnątrz pozostał sobą: zimnym i lekko zgarbionym mężczyzną któremu cylinder ponownie opadł na oczy, zapewne był to jego sposób obrony przed ewentualną dominacją. Często nosił ten cylinder na oczach. Gdy Alfred skończył już wyjaśniać położył rękę na ramieniu swojej córeczki:
-Pamiętaj, że jest to ważne zadanie im szybciej nam się uda tym lepiej. Nie cekluj dzisiaj - spojrzał jej głęboko w oczy spod swojego cylindra, a potem dodał już ciszej jakby tylko do niej:
-Nie bez powodu wybrałem Cię te dekady temu. Nie zawiedź mnie - po tych słowach wyprostował się i spojrzał na zebranych:
-W takim razie chyba wszystko ustalone. Alfred teraz twoja kolej na okazanie kontaktu - uśmiechnął się do mężczyzny w dość sceniczny sposób, a następnie spojrzał na Bellę:
-Miłej pracy.Mam nadzieję, że Pani Harper będzie mogła posłużyć jako wsparcie w twojej grze Córeczko. Do zobaczenia. Wiesz gdzie mnie szukać
Po tych słowach udał się za Alfredem do następnego celu podróży
z.t Odeszli

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość