Zaginiony Ghul (III)

Prolog | Kontynuacja poszukiwań ghula - Archibalda Causey`a

Image

Zaginiony Ghul (III)

#1
Przybył z
Alexander w milczeniu jechał taksówkę czytając "Księcia" w jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Był zafascynowany nowym projektem, który niby został wymyślony przypadkowo, ale przecież wielkie odkrycia powstawały w ten sposób. Nie zwracał ani przez chwilę uwagi na "nędznego taksówkarza" gdy dojechał już do La Liberte. Zapłacił i bez słowa wyszedł.
Klub jak zawsze był pełen Śmiertelników którzy również tradycyjnie wydawali się dla Alexandra mało interesujący. W jego głowie pojawiła się jednak nowa myśl: "a co jeśli Frank go zawiódł?":
-Nie, to niemożliwe- powiedział do siebie i właśnie w tym momencie doszedł do miejsca gdzie miał wypowiedzieć specjalne hasło, co oczywiście było już tylko formalnością. Gdy wszedł na górę ukłonił się nieśmiało wszystkim Starszym znajdującym się w elizjum i zajął miejsce gdzieś na uboczu. Usiadł na krześle i zaczął czytać książkę na głos. Oczekiwał Belli, zapewne przyjdzie z tą całą Dianą więc tym razem to on miał przywilej traktowania ich z góry. Zamierzał oczywiście z niego skorzystać. Założył nogę na kolano drugiej nogi i czekał w pozycji dość aroganckiej, ale nie na tyle by kogoś do siebie zrazić. Raczej w pozycji: "wiem, że wy wiecie, że należy mi się wasz szacunek". Zaczął się zastanawiać co w tym czasie Alfred robi z tym całym nierozgarniętym hazardzistą i upewnił się, że ma wizytówkę "elegancika"

Re: Zaginiony Ghul (III)

#2
Z ulicy gdzieś w mieście

Kobiety podjechały taksówką na miejsce. Z wejściem nie było problemu, obie hasło doskonale zdały, choć Diana jakoś szczególnym bywalcem Elizjum nie była. Pokazywała się od czasu do czasu i to wystarczyło... przynajmniej jej i przynajmniej na razie. Malkavianka szła za Bellą kroczek. Jako starszej pozwalała jej prowadzić, ona była tylko towarzyszką. Nie wychylała się, nie czuła potrzeby.
Wewnątrz, jak dobre zachowanie kazało postarała się przywitać skinieniem głowy lub skłonem, z każdym Starszym i ważniejszym od niej wampirem, z którym złapała spojrzenie, bo nie każdy przecież na nią raczył spojrzeć.

Podążyła za kobietą wprost do miejsca, do stolika, przy którym siedział jej Stwórca i czekał na nie. Tak jak się umawiali.
Gdy się zatrzymali, pozwoliła grzecznie Belli pierwszej się odezwać i stosownie ze Stwórcą przywitać, dopiero gdy mężczyzna w oczekiwaniu na nią przeniósł wzrok i niejako dał zezwolenie na odezwanie się, przywitała się i skłoniła zgrabnie.
-Dobry wieczór Panie Morri. Miło znów Pana widzieć. Dziękujemy, że zechciał nam Pan poświęcić czas. - Krótko, grzecznie, na temat. Z lekkim, nieśmiałym, zakłopotanym uśmiechem, jak to ona.
Po grzecznościach znowu zamilkła pozwalając zacząć rozmowę starszym wampirom, ona odezwie się jak zostanie zapytana, lub dostanie znak, że może coś wtrącić do konwersacji niemal na równi z rozmówcami... choć w zasadzie na to nie liczyła. Doskonale zdawała sobie sprawę ze swojego statusu i pozycji i jakoś nie było jej szczególnie spieszno wychylać się i narażać... jakby sama ta sprawa sama w sobie nie była wystarczająco niebezpieczna...

Re: Zaginiony Ghul (III)

#3
Gdy dotarły na miejsce, Bella bez słowa skierowała się w miejsce, gdzie czekał na nie jej Stwórca. Słyszała podążającą za nią Dianę, lecz nawet się nie odwracała. Na twarzy utrzymywała typowy dla niej chłód. Podeszła do stolika, przy którym siedział Morri, po czym uśmiechnęła się lekko.
-Dobry wieczór - ukłoniła się lekko - - Dziękuję, że zgodził się Pan tu z nami spotkać - Przywitała się spokojnie, po czym pozwoliła Dianie zrobić to samo. Gdy kobieta skończyła mówić, Bella od razu przeszła do rzeczy, zerkając uprzednio na Dianę:
- Przyszłyśmy tu w celu zebrania nieco większej ilości informacji... Oczywiście, nie oczekuję, że poda nam Pan je wszystkie, a my nic nie będziemy robić, jednak... przydałby nam się adres, ostatnie miejsce pobytu oraz zdjęcie poszukiwanego, jeśli jest. Byłybyśmy bardzo wdzięczne -
Mówiąc to, czuła przypływ nadziei, ale również i stresu. Odczuwanie jakichkolwiek emocji nie było zgodne z jej naturą, jednak w tym momencie bardzo zależało jej na sprawie.

Re: Zaginiony Ghul (III)

#4
Gdy kobiety podeszły do niego uśmiechnął się z iście faustycznym zacięciem. Na przywitania odpowiedział uprzejmie, najpierw spojrzał na Bellę mówiąc z uśmiechem:
-Jaki znowu Pan Córeczko....Witam Cię witam- potem spojrzał trochę surowiej, ale nie tracąc uśmiechu na Pannę Harper
-Panna...Harper tak? Panią również serdecznie witam- w tym momencie wskazał obu siedzenia przy jego stoliku
-Zacznijcie szybko od swojej sprawy, bo nagli mnie pewna sprawa w którą chciałbym Panie zaangażować. Pamiętacie zapewne kwestie śledztwa które zleciłem wam w zaufaniu prawda?- ostatnie zdanie wypowiedział ciszej tak by nie trafiło to do niechcianych uszu.
-Będę Panie potrzebował zabrać do pewnego miejsca, bo jeden z celów które miały Panie znaleźć został znaleziony już przeze mnie i Szanownego Pana Alfreda i w związku z tym chcielibyśmy Panie zaangażować, jest to chyba zrozumiałe?- zatrzymał się na chwile by uzyskać odpowiedź, a gdy już ją otrzymał dodał pośpiesznie
-W takim razie proszę szybko przejść do waszej sprawy, a potem jedziemy na spotkanie z Panem Alfredem- cały czas mówił z tym samym szatańskim i chłodnym uśmiechem co mogło wprowadzać niepokój u jego rozmówczyń.

Re: Zaginiony Ghul (III)

#5
Bella usiadła szybko na wskazanym siedzeniu, wsłuchując się z uwagą w słowa Morriego. Jego uśmiech nie wywoływał u niej żadnych odczuć, być może dlatego, że miała równie chłodny... wręcz lodowaty.
- Oczywiście, zrozumiałe. Chętnie pomożemy, jeśli jesteśmy potrzebne. Prawdę mówiąc, przyszłyśmy tu właśnie w sprawie śledztwa. Potrzebujemy przynajmniej kilku dodatkowych informacji, każda jest na wagę złota. Adres poszukiwanego, może jego zdjęcie... mogłybyśmy coś takiego uzyskać? Bez tego czekałoby nas tracenie zbędnego czasu... - Powiedziała, również ściszając głos. Zerknęła na swoją towarzyszkę, dając jej chwilę na ewentualne dopowiedzenie czegoś.

Re: Zaginiony Ghul (III)

#6
Diana usiadła również. Trochę sztywno, niepewnie. W końcu chyba nic dziwnego, że się denerwowała. Znowu musiała porozmawiać ze starszym Malkavianem, do tego z jakiegoś powodu fakt, że był Ojcem kobiety tworzył dodatkową presję. Sama Bella też nie ocieplała atmosfery... ani swoją prezencją, bo minę jak zwykle miała śmiertelnie poważną, a bijący od niej chłód tylko wszystko potęgował. Powinna tak się spinać przy współklanowiczach? Powinna, jej Stwórca ją ostrzegał. Jak przed wieloma innymi rzeczami, istotami czy osobami... nie wyjawiając jednak ważnych konkretów.

Wysłuchała co mają oboje do powiedzenia, a mina jej nieco zbladła, kiedy mężczyzna wspomniał, że kogoś z listy już znaleźli i chcą je dalej w akcje wciągnąć... skoro znaleźli, to nie dowiedzieli się czego trzeba? Po co one im były potrzebne? Bella może i tak, zapewne miała o niebo większe doświadczenie, panowała nad swoimi mocami i w ogóle, ale ona?
Przytaknęła jednak. Wciągnięto ją w ten teatr, to rolę trzeba grać.
-Dokładnie tak, jak powiedziała Pani Jones. Każda informacja, która pozwoli nam sensownie zacząć poszukiwania jest bezcenna. - Pozwoliła sobie na krótki oddech, po czym dodała. -Międzyczasie zdołałam ustalić kilka adresów nieruchomości i numerów telefonów należących do Pana Muttona... jeśli ma to jeszcze jakieś znaczenie. - Tyle. Krótka wymiana informacji i prośby. Potem zamilkła czekając co mężczyzna im na to odpowie, choć w głębi ze strachem zastanawiała się, gdzie je zabierze po tej rozmowie... jeśli to już miał je wciągnąć w sprawę...

Re: Zaginiony Ghul (III)

#7
Przez cały czas słuchał z uwagą tego co młodsze Malkavianki miały do powiedzenia. Gdy ostatnia skończyła swoją wypowiedź uśmiechnął się jeszcze szerzej chociaż mina jego wciąż była raczej z tych szyderczych i szatańskich uśmiechów niż ciepłych i babcinych. W momencie Gdy Diana wypowiadała słowo "znaczenie" wstał z krzesła
-Oczywiście, że ma, powie mi je Pani po drodze, ale teraz musimy iść zamówić nam taksówkę. Zajmiesz się tym Bello prawda?- spojrzał ojcowskim wzrokiem na swoje szczenię i zaczął prowadzić kobiety na dół.
-Pomogą Panie w przesłuchaniach, a potem zobaczymy- dodał gdy zeszły już na dół i zaczął rozglądać się za budką by tam wysłać Bellę. Gdy został sam na sam z Panną Harper postanowił zadać jej pytanie:
-Wydaje się Pani być bardzo młoda. Proszę wybaczyć moje faux pas, ale nie słyszałem o żadnym malkaviańskim nowym dziecięciu w ostatnim czasie. Czy Pani Stwórca, a więc...Oczywiście jeśli Pani chce powiedzieć. Czy Pani Stwórca dobrze Panią traktuje? Pokazał już...Ukryty sens świata?
Poczekał na odpowiedź, a gdy ją otrzymał Bella zapewne już wróciła informując go za ile pojawi się taksówka, która ma zawieźć nowopowstałą koterię do miejsca gdzie Alfred pewnie już wyciągnął wszelkie informacje ze starego kanciarza.

Re: Zaginiony Ghul (III)

#8
-Oczywiście. - Przytaknęła spokojnie. Skoro udało jej się znaleźć cokolwiek, to z chęcią przekaże to dalej w bardziej odpowiednie ręce. A jak będzie chwila, to może uda jej się też wykopać do innych kontaktów.
Kolejne słowa Malkaviana były nieco niepokojące. Mają pomóc w przesłuchaniu? One!? Ona!? Szybko przeanalizowała teorię jaką o mocach uraczył ją jej Stwórca... nie... chyba nie posiadała odpowiednich zdolności żeby z kogoś wyciągać jakieś informacje... chyba, że mają obmyśloną jakąś taktykę, której jeszcze nie potrafiła pojąć.
Przez drogę, te kawałek właściwie nie odzywała się. Starała zachowywać naturalnie, ale była spięta.
-W porządku. Nie każda chyba przemiana nowego wampira musi się odbijać wielkim echem?... - Zaczęła z nadzieją w głosie. W zasadzie to nie miała pojęcia o tym jak dobrze o takich rzeczach jest informowana cała społeczność, albo chociaż Klan (nie)szczęśliwca.
-Zostałam Przemieniona niedługo po Nowym Roku. - Odpowiedziała już konkretniej z lekkim, grzecznym uśmiechem, choć wzrok miała raczej rozbiegany i przenosiła go to na rozmówcę, to Bellę przy budce, to na miasto w dali, albo swoje dłonie.
-Nie mam prównania Panie Morri. - Zażartowała czyniąc wstęp do odpowiedzi na właściwe pytanie. Choć to w zasadzie ono mogło by być uznane z nietakt... bo to już chyba była osobista sprawa każdego Ojca, jak Dziecię traktował. Niemniej, ona nie była skłonna do unoszenia się dumą, pychą czy obrażania. To ie Diana. Rozumiała też ciekawość, ostatecznie należeli do tego samego Klanu, a o niej niewiele było wiedzieć.
-Mój Ojciec jest wymagającym i surowym nauczycielem. Ale nie mogę odmówić mu swojego rodzaju troski. Przekazał mi wszelkie podstawy by mogła wyjść ze schronienia i kontynuować naukę w praktyce, co zapewne uważa za bardziej wartościowe niż suchą teorię.

Re: Zaginiony Ghul (III)

#9
Bella spełniła prośbę Stwórcy i spokojnie udała się do wskazanej budki. Idąc w jej stronę zastanawiała się o czym w tym czasie może rozmawiać pozostała dwójka. Lekko zaniepokojona pozbyła się uśmiechu z twarzy, po czym wtopiła wzrok prosto w zbliżającą się do niej budkę.
Wybrała numer i zamówiła taksówkę, przeszywając osobę po drugiej stronie telefonu zimnym głosem. Odłożyła pośpiesznie słuchawkę, a następnie skierowała się z powrotem do Morriego i Diany, skupiając na nich przez chwilę swe fioletowe oczy. Po chwili jednak uznała, że lepiej gdyby nie widzieli, jak jej spojrzenie przeszywa ich postury na wylot, dlatego też postanowiła przejrzeć się w ciemnym nieboskłonie.
Podeszła wolnym krokiem, po czym kulturalnie poczekała, aż dwójka dokończy ostatnie słowa swojej rozmowy.
- Taksówka będzie za około 5 minut - Powiedziała, ponawiając beznamiętny uśmieszek.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość