Próba Pojednania

Akt I | Boczna część Elizjum

Image

Próba Pojednania

#1
Alexander był bardziej zestresowany niż zwykle gdy przebywał w tym miejscu, wciąż czuł na sobie oklaski za zrobienie czegoś całkiem normalnego i to upokorzenie które miało miejsce w czasie prac nad znalezieniem Sługi Primogen Klanu Róży. Chciał zamknąć tę sprawę, a do tego musiał spotkać się z Dianą Harper. Jego badania faktycznie wykazały możliwość zrobienia tego za pomocą dominacji, ale musi być ona bardzo uzdolniona w tej materii skoro bez problemu zmusiła kogoś do działania wbrew instynktowi samozachowawczemu, a to oznacza, że jest cennym nabytkiem i sojusznikiem. Morri wszedł do Elizjum i czekał na młodszą członkinię swojego klanu zgodnie z tym jak się umówili. Przygotował nawet dla niej prezent, wypożyczoną z jego biblioteki książkę Freuda "Wstęp do Psychoanalizy", uważał bowiem, że ten nowy rodzący się nurt w specjalistycznej psychologii może być bardzo przydatny dla młodych Malkavian.
Morri usiadł w fotelu w bocznej części elizjum, sprawdził godzinę na zegarku kieszonkowym....Jeszcze piętnaście minut. Przez ten czas spokojnie obserwował salę, wrzawa po wystąpieniu Galatisa mogła jeszcze się unosić. Położył książkę na stoliku obok siebie, a sam zatopił się w rozmyślaniach na temat tego co przyniesie jeszcze ta cholerna noc.

Re: Próba Pojednania

#2
-Dana, tylko proszę Cię, nie urwij mu na wstępie łba... dobrze... - Mruknęła raz jeszcze do siostry. Wcale nie była pewna czy bliźniaczka właśnie tego nie planuje, a to mogło potencjalnie komplikować ich dalsze nieżycie. Ha, Ha, Ha. To by zakończyło ich dalsze nieżycie. Jednakowo wolała się upewnić po raz kolejny, bo teraz to może ona kontrolowała ciało, ale za chwilę mogło być inaczej.
Oboje szczęśliwie zgodzili się, że spotkanie w Elizjum przy najbliższej okazji będzie najlepszym rozwiązaniem, a na pewno najbezpieczniejszym i to dla obu stron. Bo o ile Diana mogła obawiać się kolejnej napaść wiedzowej psychozy Morriego, on powinien obawiać się gniewu Dany. Elizjum studziło zaś zapędy obydwojga.

Zjawiła się więc bez spóźnienia. Może jakoś specjalnie nie lubiła się socjalizować i towarzyska nie była, ale spóźnienie nie wchodziło w rachubę. To nie jakieś banalne przyjęcie, na które w smak jest się nieco spóźnić... podobno.
-Dobry wieczór. - Przywitała się grzecznie zatrzymując przy wybranym przez mężczyznę stoliku. Skłoniła się zgrabnie - Miło Pana widzieć. - i zaczekała na jego odpowiedź i ewentualne zaproszenie do stolika.

Re: Próba Pojednania

#3
Morri gdy zobaczył zbliżającą się młodą kobietę wstał z fotela i zgodnie z etykietą Kainitów poczekał aż młodsza przywita sięze starszym, gdy już to zrobiła również się skłonił okazując jej zimny aczkolwiek szczery uśmiech:
-Dobry wieczór Diano. Bardzo się cieszę, że przyjęłaś moje zaproszenie, usiądź proszę- wskazał jej krzesło przy stoliku na przeciwko siebie, a następnie sam usiadł kładąc ręce na książce, która mogła w tej chwili zwrócić uwagę dziewczyny:
-Zanim przejdę do rzeczy chciałbym Ci dać prezent- w tym momencie przesunął dłonią książkę w jej stronę. -Skoro poznałem już twoją krew, wiem co może pomóc Ci w lepszym radzeniu sobie z naszym błogosławieństwem, wiele z tych rzeczy to po prostu wzmocniony czynnik podświadomy, a bestia łudząco przypomina Id- powiedział robiąc wstęp do "Wstępu do Psychoanalizy", który właśnie otrzymała od niego dziewczyna:
-Chciałem Cię też przeprosić i pogratulować wielkiego talentu w robieniu gąbki z ludzkiego umysłu- powiedział nauczycielskim tonem -Wstyd się przyznać, ale zrobiłem błąd w obliczeniach który doprowadził do całej nieprzyjemnej sytuacji. Jesteś bardzo utalentowana w dominacji dzięki czemu byłaś w stanie zmusić człowieka do działania wbrew instynktom samozachowawczym, a ja biorąc jako zmienną twój wiek wziąłem to za coś podejrzanego. Twój Stwórca dobrze wybrał, pogratuluj mu ode mnie- mówiąc to spojrzał prosto w oczy dziewczyny pokazując szereg białych zębów i...kły. -Niemniej powiedz mi proszę co stało się potem, po moim ataku, bo od momentu kiedy Cię złapałem do momentu gdy stałem z Bellą sam na dole pamiętam jak przez mgłę, jakby....Bestia przejęła kontrolę, a nie ukrywam, że bardzo chciałbym wiedzieć co miało tam miejsce tak naprawdę i czy nikomu nie stała się jakaś krzywda: fizyczna lub moralna. Sama wiesz już pewnie jak nasza krew potrafi być zdradliwa gdy coś ją pobudzi....Szczególnie nasza- dodał lekko zmieszany i zawstydzony, ale nie na tyle by Diana mogła to zauważyć jeśli nie jest dobrą empatką

Re: Próba Pojednania

#4
Diana była zakłopotana i niezbyt pewna czego się spodziewać. Strachem ciężko to nazwać, ale niepokój, to chyba dobre słowo na to co czuła. Wcale nie trzeba było być empatą by to widzieć. Uczucia jak na dłoni, a w obecnej sytuacji nawet nie starała się nic kryć. Bo i po co. Szczere z niej dziewczę.
Usiadła spokojnie przy stoliku i pozwoliła mężczyźnie zacząć.
-Dziękuję. - Mruknęła zakłopotana przyciągając książkę do siebie i biorąc ją w dłonie. -Z chęcią poczytam. Nie miałam styczności z literaturą specjalistyczną tego typu. - Przyznała szczerze rzucając spojrzeniem na tom podczas gdy Morri robił jego prezentację. Nie kłamała, ale wątpiła, by jakakolwiek pozycja mogła cokolwiek pomóc, albo choć rozjaśnić to co się z nią działo. No przecież nie była chora. Przynajmniej ona się za taką nie uważała.
Kiedy zaczął dalej, spojrzała na niego z jakąś skruszoną miną.
-Cała ta sytuacja była dramatycznym nieporozumieniem. - Westchnęła przepraszająco. -Ale proszę mi wierzyć, nie w tym moje talenty leżą. Jestem świeżakiem, to żadna tajemnica. Mój Ojciec uczy mnie samodzielności przez... no... samodzielność. Uczę się bardzo szybko, ale nie w pełni jeszcze wszystko potrafię kontrolować. Dlatego różnie efekty moich działań wyjść potrafią... albo epicko, jak wtedy, albo prawie w ogóle. To się tyczy wszystkiego, przez Nadwrażliwość, w drodze tutaj ogłuszył mnie klakson przejeżdżającego auta, dobrze, że w taksówce siedziałam. Aby parę minut temu w uszach przestało mi dzwonić. - Przyznała i teraz to ona westchnęła zawstydzona. Zrobiła też krótką pauzę, by dać subtelną chwilę na połączenie słuszności jej słów i sytuacji.
-Taaak... - Mruknęła. - To... ta sytuacja. Przerosło mnie to co się stało. Nie potrafiłam poradzić sobie z tym sama i obudziła się moja bliźniaczką, Dana. Zginęła, gdy miałyśmy 3 latka. Jej dusza drzemała i czekała we mnie na odpowiednią chwilę. I nadeszłą ona wtedy. Jak było widać Dana poradziła sobie z... sytuacją... dużo lepiej ode mnie. Brutalniej, ale ostatecznie poradziła. Nikt nie ucierpiał, a ja ostatecznie odzyskałam siostrę. - Opowiedziała trochę niezręcznie. Była ciekawa jego reakcji. Ciekawa czy jako stary wampir spotkał podobną sytuację, czy potrafi ją zaakceptować albo zrozumieć nawet? Co powie...?

Re: Próba Pojednania

#5
Alexander przez cały czas patrzył prosto w oczy dziewczyny, mogła czuć się jakby próbował ją przeczytać, może zbadać, jego oczy świeciły fascynacją, ale zdecydowanie nie miłosną...Zresztą był już za stary na to by w jego nieumarłym ciele paliła się jeszcze jakakolwiek pasja.
-Ależ proszę- powiedział zimno, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Następnie spokojnie słuchał wyjaśnień spokojnie uśmiechając się do momentu gdy zostało wspomniane o "siostrze" zagadnienie metafizyczne, obiekt jego pasji i zainteresowań....W końcu badał przez lata śmierć, badał jej istotę, zjawisko duszy lub jej braku....W tym momencie Diana mogła zauważyć ten sam błysk który widziała tej felernej nocy, ale tym razem nie było tutaj agresji, a podniecenie, może faktycznie jakaś pasja jeszcze się w nim tliła jak ogień....
-Rozszczepienie duszy, a może jej odnowienie, a może samej osobowości- zaczął głośno myśleć uderzając nerwowo palcami o stół-Twoja Siostra....Dana tak? Jest tutaj z nami? Słyszy mnie? Bo wiem, że ja jej nie zobaczę dopóki nie przejmie twojego ciała. Bo może jest możliwie, żeby na tej podstawie ją ożywić w innym ciele....Jeśli mówimy faktycznie o rozszczepie duszy, a nie osobowości...Pasjonujące, Pasjonujące- tutaj przez minutę był w stanie jedynie powtarzać określenie "pasjonujące"
-Za życia badałem śmierć i sprawy duchowe, jestem filozofem, metafizykiem przede wszystkim...Mogę wam pomóc jeszcze lepiej współgrać, a i może w moich starych badaniach coś by się znalazło, ależ ta kainicka ewolucja jest pasjonująca

Re: Próba Pojednania

#6
Dziewczyna starała się wytrzymywać kontakt wzrokowy, tak podobno wypadało. Nie była jednak jeszcze zwyczajna do takich prób czy zachowań, więc czasami spuszczała wzrok szukając oparcia w książce, otoczeniu czy gościach. Robiła jednak co mogła.
Gdy w swojej wypowiedzi przeszła do sedna sprawy, znowu zauważyła to coś w oczach Morriego. Napięła mięśnie jakoś tak odruchowo, jakby chcąc być gotową do ucieczki, albo obrony, ale na szczęście nie było potrzeby. Mężczyzna panował nad sobą, a sam temat okazał się dla nie pasjonujący, co wielokrotnie podkreślił.
Nie potrafiła określić czy to dobrze, czy źle, na to pewnie przyjdzie kiedyś czas.
-Ja sama nie wiem co się stało i jak to działa... a już na pewno nie jak to nazwać Panie Morri. - Odpowiedziała ostrożnie. -To moja bliźniaczka, od urodzenia łączyła nas silna więź. - Nie wiedziała czy to coś może pomóc, ale wspomniała. Siostry zawsze były razem, do tamtego cholernego wyjścia do teatru. Więź musiała przetrwać nawet śmierć, a potrzebowała impulsu by się na nowo uaktywnić. Ale czy było to, jak to określił Morri, rozszczepienie duszy, osobowości, albo jakieś odnowienie... To wszystko brzmiało dziwnie... psychologicznie niepokojąco, a Dana nie chciała podkreślać, że nie jest chora...
-Tak, Dana jest tutaj. Nie zostawia mnie. Słyszy Pana, ale możemy komunikować się bezpośrednio tylko między sobą. - Odpowiedziała na wcześniejsze pytania i wskazała dyskretnie ręką miejsce, które zajęła jej narwana bliźniaczka.
-Panie Morri, mogę zapewnić Pana o jednym. Dana NIE jest duchem, ani innym astralnym bytem, czy zjawiskiem paranormalnym. Od dziecka mam z takimi styczność i potrafię się kontaktować i rozpoznać takie istoty. Dana nie jest jedną z nich... choć zawsze unikałam kontaktów ze zmarłymi bliskimi, co do tego mam absolutną pewność. - Dodała jeszcze po krótkiej przerwie, w odpowiedzi na specjalizacje Malkaviana. Odcięła mu tym samym jedną z dróg, którymi mógł posłać swoje myśli i spekulacje, co zaprowadziłoby go tylko w kolejną omyłkę, albo zwyczajny ślepy zaułek.

Re: Próba Pojednania

#7
Alexander odruchowo spojrzał w miejsce w którym według słów Diany znajdowała się jej siostra i zmierzył je wzrokiem po czym zapytał z wnikliwością szalonego naukowca:
-Ktoś poza Tobą próbował już wchodzić w fizyczny kontakt z miejscem gdzie znajduje się twoja siostra? Może funkcjonuje po prostu jak niewidzialna?- zapytał, ale jeszcze nie wykonał żadnej czynności, starał się panować nad sobą chociaż było to coraz trudniejsze, ponownie wbił swoje czarne jak węgiel ślepia w urocze oczy dziewczyny słuchając dalej, gdy doszło do tematu tego, że nie jest "duchem" Morri ponownie się uśmiechnął tym razem prezentując młodszej Spokrewnionej swoje kły:
-Nie jest na pewno duchem w takim sensie jak zjawy, upiory czy inne zabłąkane dusze....Przy założeniu, że jest duchem, a nie umysłem czy osobowością ona ma już ciało....Twoje ciało. Sugeruję tylko, że możliwe jest, a może nie jest nie wiem tego jeszcze, by dać jej nowe ciało i żebyś miała siostrę w takiej fizycznej formie, ale nie wiem jak wygląda w pełni wasza sytuacja teraz, prawda?- zatrzymał się na chwilę dając dziewczynie szansę na odpowiedź po czym kontynuował:
-Idąc dalej ważne dla genezy waszej sytuacji jest ustalenie czy macie wspólne wspomnienia i myśli, czy jeśli Ty się odwrócisz, a ja coś zrobię to czy twoja siostra będzie o tym wiedzieć, jeśli tak to macie niesamowity potencjał wywiadowczy i dla twojej kariery politycznej dobre będzie poinformowanie Primogena- Alexander w swoich dociekliwych pytaniach zaczął nawet dawać rady, Diana nie znała go jeszcze od tej strony, ale może to samo stałoby się tamtej nocy gdyby Dana się nie pojawiła? Tego już nikt się nie dowie, ale Doktor miał jeszcze jedną kwestię do poruszenia:
-Zostaje też sprawa tego jak ona się czuje i na jakich zasadach przejmuje stery twojego ciała...- tu urwał, czekając na dokończenie zdania przez Pannę Harper, jego oczy były teraz ogromne, czarne, ale z dziwnym błyskiem zupełnie jakby....Starał się za pomocą jakiejś dyscypliny umysłowej znaleźć w mózgu Diany jej rzekomo zmarłą siostrę, ale to przecież było bez sensu, w Elizjum nie można było używać dyscyplin, a pomimo braku obycia społecznego Alexander przestrzegał zasad...Więc chyba to nie to, a może jednak? Obawy mogły wchodzić do głowy Panny Harper

Re: Próba Pojednania

#8
Morri wypluwał z siebie pytania jak karabin pociski. Nim zdążyła zastanowić się nad odpowiedzią na pierwsze, padało kolejne. W końcu westchnęła głęboko pompując policzki powietrzem, by po chwili wszystko z siebie wypuścić.
-Nie jestem pewna Panie Morri. Zawsze jakoś instynktownie unika kontaktu fizycznego z obcymi. Ze mną normalnie go ma. - Zaczęła od początku, starając się nic nie ominąć, ale skupić się na konkretach i tych ważnych rzeczach, pomijając ewentualnie te niewygodne, albo to co kompletnie było jej obce.
-Trudne pytania... chyba nikt nie wie... jak wygląda nasz sytuacja, w tym my. Na tą chwilę przerażają mnie pomysły o umieszczaniu jej w jakimś obcym ciele... to znaczyłoby, że w trupie, albo... trzeba by było stłumić lub wyprzeć czyjąś osobowość.... ee.... - aż się biedna wzdrygnęła. To co niósł za sobą potencjalnie ten pomysł było potworne i okropne... chyba w każdym możliwym wydaniu i alternatywie. Chyba tego nie chciała.
-Poinformować Primogena... proszę pamiętać, że wciąż jestem Żółtodziobem... a Pan mówi o niesamowicie wielkich rzeczach. Niby mamy swoją percepcję, własne zdanie, umiejętności, preferencje i wszystko... ale... jak daleko możemy się oddalić od siebie i takie tam... nie wiem. To wszystko dzieje się tak szybko, a na pewno nie chciałabym nikogo w błąd wprowadzać przez przypuszczenia, podczas gdy wszystko może okazać się inne. Dana równie dobrze mogłaby odmówić współpracy... a jakby to nazwać... nie dzielimy percepcji dosłownie, każda ma odrębną i jak Dana nie powie mi co zobaczyła, to ja tego nie widzę. - Powiedziała zmartwiona i zakłopotana.
Morri zapędzał się w bardzo swoich rozmyślaniach i insynuacjach. Przez chwilę poczuła się jak jakaś potencjalna broń do wykorzystania... to nie było miłe.
-Jak się czuje... jak przejmuje...? To znaczy jak jest potrzeba... tak jak wtedy... nie jestem pewna jakiej odpowiedzi Pan oczekuje. Może z Daną chce Pan porozmawiać? - Odbiła piłeczkę dokonując niespodziewanego zwrotu.
-Dana? - Zapytała też o to siostrę na nią przenosząc wzrok, bo dotąd milczała... co było jak na nią dość dziwne. Nawet nie prychnęła na żadne pytanie mężczyzny, na żadną odpowiedź. Może wolała bezpośrednio powiedzieć mu parę słów.

Re: Próba Pojednania

#9
Diana Harper
Od samego początku, niewidzialna dla osób trzecich, towarzyszka Diany zdawała się być przeciwna otwartej dyskusji z Alexandrem Morrim. Starcie, podczas którego Dana przejęła kontrolę, zapadło w pamięć. Nie była ona tak pobłażliwa wobec Ancillae co właścicielka tego młodego, nieumarłego ciała. Starszy wampir wciąż stanowił zagrożenie dla dziewczyny, jednak obrończyni Pani Harper była świadoma, że ta gra pozorów miała pomóc zachować bezpieczeństwo Spokrewnionej. Z racji swojej roli, nie miała zamiaru podważać ani powstrzymywać starań Diany o zażegnanie tego konfliktu. Trzymała się na uboczu, krążąc ze skrzyżowanymi ramionami. Nie oznaczało to jednak, że Dana nie chciała, by jej siostra nie zakończyła tej rozmowy jak najszybciej i nie oddaliła się od dziwaka, który ją wcześniej zaatakował. Wręcz przeciwnie. Gdy wszelkie uprzejmości zostały wymienione i omówiono najważniejsze kwestie, tak naprawdę nie było potrzeby, by kontynuować tę gadaninę. Nie według zniecierpliwionej strażniczki dziewczyny. Rzeczywiście, pomrukiwała ona z irytacją, gdy rozmowa się zaczęła przeciągać, a jej rozdrażnienie znacząco się zwiększyło, gdy Malkavianin zaczął wypytywać badająco o szczegóły na jej temat, czego nie omieszkała skomentować. Widać było, że czuła się niekomfortowo i ponaglała Dianę, by ta przestała grać w grę szaleńca i zakończyła tę drażniącą wymianę zdań. Ostro komentowała fakt, że Morri zadawał zbyt wiele pytań i był zbyt mocno zainteresowany naturą siostrzanej więzi. Chciał zbyt dużo wiedzieć, a to było równie podejrzane co niebezpieczne. Nie było powodu, by mówić mu cokolwiek więcej. Głośno wyśmiała pomysł kontaktu ze Świrem, rzucając sarkastycznym komentarzem i naciskając, by Diana przestała się mu spowiadać. Zaznaczała że ich egzystencja i więź to ich prywatna sprawa, nie do dzielenia się z innymi. Szczególnie w świecie Spokrewnionych utrzymywanie tajemnic było bardziej niż sensowne. To była kwestia przetrwania. Wszystko, każdy sekret, każda słabostka, mogło być wykorzystane przeciwko nieostrożnemu, nazbyt naiwnemu wampirowi. Wyglądało na to, że w chwili słabości, młoda wampirzyca zapomniała o tej lekcji swojego stwórcy, tak mocno doceniającego jej intelekt, o czym Dana raczyła w tym momencie przypomnieć siostrze.

Re: Próba Pojednania

#10
Diana sprawiała wrażenie coraz bardziej zakłopotanej i częściej zerkała na siostrę. Dana zaś zadowolona z tej pogawędki nie była, co głośno dawała do zrozumienia... na szczęście tylko siostrze.
-Dana... - Jęknęła nieco zażenowana i przestraszona w pewnym momencie. Ni to niewidzialną siostrę upomnieć ni zlekceważyć. Ciężka sprawa.
Ostatecznie kobieta nie miała zamiaru pokazać się Morriemu, porozmawiać z nim, zwymyślać, czy choćby napluć w twarz... może to i lepiej. Diana jednak musiała natychmiast kończyć tą rozmowę, bo bliźniaczka traciła cierpliwość.
-Przepraszam Panie Morri. Dana nie jest w nastroju do rozmów... musimy iść. Dziękuję za lekturę, zwrócę tom, jak tylko przeczytam. - Powiedziała krótko siląc się, żeby nie zabrzmieć niegrzecznie. Ton miała przepraszający i zerkała na siostrę, która stała nad nią jak kat nad straconą duszą.
Dziewczyna nie miała więc wyjścia, ukłoniła się zgrabnie na pożegnanie, raz jeszcze przeprosiła i wycofała się.

Wychodząc z Elizjum patrzała na siostrę spode łba.
-Ranią mnie Twoje słowa. Nie chcę, żebyś była jakąś szczególną tajemnicą, a na pewno nie jesteś żadną wadą czy słabością. A jemu choć podstawowe wyjaśnienia się należały. Nie chcę mieć wrogów we własnym Klanie, ani budzić żadnych nonsensownych podejrzeń. - warknęła zakładając ręce na piersi i kierując się z siostrą dalej ciemną ulicą.

<z/t>

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości

cron