Drink w cieniu piramidy

Zakończono | Prolog, Marzec 2004 | East | Bar hotelu Alexandria


Rozgrywany jest: Prolog: Oblezenie
Trwa: Marzec 2004
Dołącz do walki z Sabbatem i pomóż w odbiciu utraconych przez Camarillę terenów Seattle. Zbadaj losy oblężonej przez Sabbat Fundacji Franka Weavera.
Znajdź i zbadaj źródło rozszerzającej się pandemii, odkryj jej możliwy wpływ na Spokrewnionych i pomóż w jej powstrzymaniu.
Zrób co w twojej mocy, by wesprzeć Camarillę w odzyskaniu stabilizacji i dominującej pozycji w mieście do końca roku, celem odwołania wizyty Justycariusza.
Jako Nosferatu rozbuduj na powrót sieć SchreckNetu i rozwiń sieć informacyjną do użytku klanu oraz Camarilli jako całości.
Wykorzystaj obecną destabilizację wewnątrz Camarilli na swoją korzyść, by zająć miejsce w hierarchii i poszerzyć przy tym swoje wpływy
Działaj w grupie. Znajdź sprzymierzeńców. Dołącz do, lub załóż, koterię.
Cokolwiek zrobisz, pamiętaj że w pojedynkę nie przetrwasz nadchodzących nocy.

Drink w cieniu piramidy

#1
Zgodnie z tym o co poprosiła Kendra, Serket wyszła poprosić o taksówkę, nie zapominając o tym by zapiąć płaszcz przed wyjściem. Na szczęście złapanie taksówki o tej porze nie było jakimś szczególnym wyczynem, wobec tego jakieś kilka minut po wyjściu udało się jej zatrzymać jedną, co zbiegło się z czasem z momentem kiedy Kendra ze środka. Droga minęła im szybko, Serket dzieliła się zdawkowymi obserwacjami na temat tego co widziała za oknem. To miasto wciąż było dla niej nowe. Gdyby była śmiertelnikiem zapewne narzekałaby na klimat i zimno o tej porze roku. Teraz na szczęście nie robiło jej to różnicy. Jak tylko dojechały, Serket zapłaciła kierowcy, po czym wysiadła i gestem dłoni zaprosiła ją do środka.
Po wejściu powiedziała by chwilę zaczekała, po czym podeszła do recepcji, do dziewczyny o również arabskich rysach. Już po chwili obie wampirzyce były przez recepcjonistkę prowadzone do baru, aż w najodleglejszy róg, gdzie znajdował się jeden z trzech stolików, na podwyższeniu, tak, że nie sposób było do niego dojść inaczej niż od przodu. Po niezbyt długiej chwili, dostały przyniesione dwa zdobione w staroegipskim stylu kielichy, wraz z krwią w środku, również przyniesione przez tą samą recepcjonistkę, której Serket podziękowała skinienem głowy. Najwyższy czas by rozwiać początkowe wątpliwości.
-W końcu mogę odpowiednio nadrobić za moją wcześniejsza odmowę. A więc toast. Za nowego anioła stróża. Za nową drogę, niech będzie naznaczona obfitością i pomyślnością, za nową przyjaźń, niech trwa na dobre i na złe. najwidoczniej nie tylko jej gesty, ale i mowa była kwiecista. O błogosławieństwo Seta przy nowym zadaniu poprosiła już tylko w myślach. Uniosła kielich do góry i upiła z niego trochę najcudowniejszego napoju jaki można sobie wyobrazić.
-Przejdź więc do Twojej sytuacji. Co mogę dla Ciebie zrobić? Czego potrzebujesz? powiedziała odstawiając kielich i nachylając się w kierunku Kendry.

Re: Drink w cieniu piramidy

#2
Idąc w kierunku drzwi, w głowie Ambrelash kłębiły się różne rzeczy. Każdy kolejny krok zbliżał ją w kierunku nieznanego. Kim naprawdę była Serket? Jakie miała intencje? Czego chciała? Była ukrytym wrogiem, czy może potencjalnym przyjacielem? Dlaczego właściwie jej szukała? Czy miała coś wspólnego ze zniknięciem jej stwórcy? A może to jakaś karta „na wypadek gdyby” zastawiona właśnie przez jej ojca? Wychodząc na zewnątrz wzięła głęboki wdech, pozwalając by chłodne powietrze wypełniło jej wnętrze i wyciekając przez usta przy okazji zabrało ze sobą natarczywe myśli. Czymkolwiek nie byłaby nowopoznana nieznajoma, tak potencjalne spotkanie z nią niosło za sobą więcej możliwych korzyści niż zagrożeń. Pozostawała więc tylko jedna droga i wiodła ona do taksówki.
Gdy były już na miejscu, Kendra w pełni wcieliła się w rolę gościa, pozwalając towarzyszce prowadzić się i w spokoju wypełnić rytuał socjalny. Kiedy recepcjonistka podała im kielichy wypełnione czerwoną cieczą, sam zapach przypieczętował wcześniejsze domysły młodej Toreadorki. W ich spotkaniu nie było krzty przypadku. Słuchając swojego gospodarza, gładziła dłonią ozdobne naczynie, starając się znaleźć potencjalny ukryty sens idący za wszechobecną stylistką. Chociaż jej wiedza na temat klanów nie była idealna, to tak intensywne powiązania z egipską kulturą można było połączyć tylko z jednym, niezależnym odłamem. Idąc drogą lustrzanego odbicia, blondynka także uniosła kielich, by nieco nieśmiało skosztować tutejszej krwi i równocześnie podpisać się pod toastem. Nie miała pewności, czy to jedna porcja na całe spotkanie, czy może ma dostęp do jakiejś formy open-baru, ale nie warto było ryzykować. Bez grama wątpliwości vitae gwarantowała doznania co najmniej milion razy przyjemniejsze aniżeli zwykły, ludzki pokarm – nawet podany z innego naczynia niż tętnica. Kamieniem w bucie był fakt, że ta od ostatnich kilku dni nie miała okazji właściwie się pożywić, lecz póki co, była w stanie zapanować nad nieprzyjemnym głodem. Wtem nadeszło meritum. Główny powód ich spotkania. Największy dowód na to, że szachownica została rozstawiona dawno temu a Serket wykonała już swój ruch. – Zorientować się co się dzieje, to na pewno. - Rzuciła lekko, także nachylając się nieco bliżej swojej rozmówczyni. – Z jakiegoś źródła wiesz o mojej sytuacji. Zadałaś sobie trud by mnie odnaleźć. Sprawnie ściągnęłaś mnie w swoje włości. Bardzo mi schlebia twoja uwaga. Nie wiem, czy ten pokaz był celowy, ale z pewnością udowodniłaś mi, że potrafisz sięgnąć po to, czego chcesz. Ja obecnie nie potrzebuję wiele - tylko pieniędzy, przyjaciół i bezpieczeństwa. Przynajmniej na razie. Po tym co widzę, wierzę, że mogłabyś mi to dać… ale cóż takiego ja mogłabym zaoferować tobie?

Re: Drink w cieniu piramidy

#3
W głowie Serket też różne pytania przechodziły do jej świadomości - moment był na pewno dobry, ale czy postawiła na dobrą kartę? Czy dziewczyna nada się do pomocy w realizacji tego co zamierzała Serket? Czy będzie zbyt słaba? Albo może to ten optymistyczny wariant będzie miał miejsce i wykaże się na tyle silnym, ale i przebiegłym charakterem, a także będzie głodna władzy za wszelką cenę, że warto będzie jej uchylić nieco więcej z tego co planowała Serket. Ryzykiem było przyprowadzenie ją tutaj. Jednak ryzykiem koniecznym. Serket dopiero stawiała pierwsze kroki w Seattle i zdawała sobie sprawę, że pierwsze rozdania zawsze sa najbardziej ryzykowne. Czy Kendra będzie tylko pionkiem czy stanie się wartościową sojuszniczką? Cóż czas obwieści prawdę. Jednak było jeszcze inne pytanie, które nurtowało Serket, takie, na które chętnie poznałaby odpowiedź już teraz. Być może wynikało to z klanu jaki ją wychował i ukształtował, ale wydawało się jej niemożliwe by Spokrewniony był tak potulny wobec swoich kłopotów i spolegliwy, jak przedstawiała to Kendra. Bardziej obstawiała sprytną grę z jej strony, która korespondowałaby nawet z jej niewinną urodą.
Niemniej Serket zdecydowała sie właśnie częściowo ujawnić karty, potwierdzając to, że jest Spokrewnioną, co miało służy skierowaniu nie tylko ich konwersacji, ale i całej relacji na właściwe tory, jednoczeście z dala od uszu jakichkolwiek innych wampirów. Co do pożywienia, cóż Serket od dekad nie jadła nic ponad vitae, jedynie mgliście pamiętała smak pomarańczy, fig czy winogron. Zabawne, że poza ulubionymi owocami, pamięć o innych smakach się jej zatarła. Ale nie żałowała. Tak jak i niczego z ludzkiego świata. Ludzkiego świata, który nigdy nie miał jej nic dobrego do zaoferowania.
-Słysząc słowa dziewczyny, uniosła kąciki ust do góry w półuśmiechu.
-Kendro, mogę być Twoją przyjaciółką, mogę być cieniem, w którym się skryjesz, która zapewni Tobie ochronę, bezpieczeństwo, co więcej będzie dbał o to, byś rosła i rozkwitała, A co mogłabyś mi zaoferować mi? Twoje słowo i obecność czyli przepustkę do lokalnej społeczności. Twój głos, który wyrażałby Twoje i moje potrzeby. Nasze potrzeby. Ja będę stać krok za Tobą, dosłownie na spotkaniach, i w przenośni, wypatrywać niebezpieczeństwa, Ty będziesz mówić na forum. Twoje potrzeby staną się moimi, a moje Twoje. W zamian masz moje wsparcie, byś nie tylko wyszła z obecnej sytuacji, ale i rozkwitała niczym orchidea. Oraz Twoje milczenie i ciszę na temat wszystkiego co zobaczysz, tego też potrzebuję. sięgnęła po kielich i upiła z niego nieco więcej.
-Nie jesteś tak naiwna i łatwowierna, za jaką pragniesz uchodzić, prawda? odparła, z jeszcze szerszym uśmiechem przyglądając się swojej rozmówczyni.

Re: Drink w cieniu piramidy

#4
Oczy blondynki ze spokojem wpatrywały się w twarz siedzącej naprzeciwko spokrewnionej, spijając kolejne słowa z jej ust. Usuwając zabarwienia, obietnice i kwiecisty język, propozycja była bardzo klarowna – wsparcie w zbudowaniu mocnej pozycji w zamian za pomoc w osiąganiu osobistych celów. Kobieta musiała przyznać, że propozycja była bardzo szczodra. W końcu ta nie była nikim ważnym, a jej pozycja na dworze nie wykraczała ponad przeciętnego, lekko rzucającego się w oczy neonate. Wtem jednak padło to ostatnie zdanie, które skróciło całe złożone równanie, pozostawiając Kendrze tylko dodanie dwóch do dwóch. Samo założenie było oczywiście bardzo odważne, lecz wyjaśniało naprawdę wiele. Dziewczyna była genialną aktorką, więc zachowanie kamiennej twarzy nawet w sytuacji, gdy ktoś trafił w punkt, o którym nie powinien mieć pojęcia i w tym przypadku nie był problemem. – Pozostawanie w cieniu tronu jest zawsze lepsze, niż siedzenie na nim. - Odpowiedziała z nutką zadumy, niemalże bezpośrednie cytując jednego ze znajomych swojego ojca. Maskarada była dla niej ważna, zarówno wśród śmiertelników jak i pośród spokrewnionych. Choć przypuszczenia nowej przyjaciółki były jak najbardziej trafne, powiedzenie jej wszystkiego wprost – przynajmniej na tym etapie – absolutnie nie wchodziło w grę. Dłoń blondynki mocniej oplotła kielich, przybliżając go w kierunku twarzy, lecz z wzięciem łyka wstrzymywała się krótką chwilę. Zerkała na Serket ukradkiem oka naprawdę rozważając jej ofertę. Nie widziała jednak w miejscu naprzeciwko obiecanego anioła a uśmiechniętego się diabła, kuszącego ją obietnicami zaspokojenia jej najgłębszych pragnień i potrzeb. Ceną oczywiście musiała być dusza. A Kendra? Kendra naprawdę rozważała tą propozycję. Zdając sobie sprawę, jak ogromne konsekwencje może mieć to w przyszłości kiwnęła jedynie głową potakująco, równocześnie wlewając w siebie kapkę Vitae. Czuła ogromną ekscytację. Strach w jej sercu mieszał się z podnieceniem na myśl o tym, że rzeczywiście mogłaby stanąć przed światem jako prawdziwa ONA. Chciała wejść do wielkiej gry i potrzebowała sojusznika a jeżeli chociaż połowa plotek, które słyszała o Setytach była prawdziwa, to naprzeciw niej siedział potencjalnie bardzo potężny gracz. – W takim razie postanowione. Na pewno daleko razem zajdziemy. Przyjaciółko. - Ostatnie słowo zaakcentowała z uśmiechem na ustach, równocześnie odkładając naczynie.

Re: Drink w cieniu piramidy

#5
Dlatego właśnie Kendra była dobrą kandydatką, dla niej to co mogła zaoferować jej Serket w chwili obecnej, dla wampira, o bardziej ugruntowanej pozycji mogła nie mieć nic ciekawego do powiedzenia, albo musiałaby złożyć jakąś zdecydowanie bardziej szczodra ofertę. Dużo lepiej było zaczynać od zera, nawet jeżeli droga byłaby dłuższa. Również fakt, że dziewczyna nie zareagowała bardziej emocjonalnie na przedstawioną propozycję, która w jej sytuacji musiała znaczyć wiele, powiedział Serket bardzo wiele. Dziewczyna nie jest głupia i potrafi panować nad emocjami doskonale, co również może być bardzo przydatne w kluczowych momentach. Szczególnie kiedy piąć się po szczeblach Camarilli by zająć się wielką polityką.
-A jednak to Ty będziesz czerpać rozkosze z siedzenia na tronie. Mi pozostanie rola nie tylko doradcy, ale i wiernego pretorianina, a także karzącego ramienia wobec tych, którzy ośmielą się wyrządzić Ci krzywdę. odparła gładna, z niewzruszonym uśmiechem.
Czy Serket była diabłem czy aniołem? Znowu, kwestia perspektywy. Zresztą czy diabły i aniołowie to nie było to samo? Ponoć ci pierwsi to po prostu ci drudzy tylko, że upadli. Część podszeptów to byłyby osobiste potrzeby Serket, część to uprzejme życzenia z Kairu, ale nie ma potrzeby zaprzątać teraz tym głowy Kendry.
Również Serket po raz kolejny podniosła kielich i upiła nieco Vitae, nie odrywając wzroku od rozmówczyni. Wszystko wskazywało na to, że pierwsza, najłatwiejsza część zakończyła się sukcesem. Teraz nadejdzie czas na prawdziwą, wspólną pracę.
-Cieszę się, że wykazałaś się rozsądkiem, ale i ambicjami. Jeszcze raz podkreślę jak ważne jest, by tego co o mnie wiesz, nie dowiedział się nikt inny. - znacząco spojrzała na Kendrę, po czym kontynuowała.
-Musimy zacząć delikatnie, niczym dotyk kochanka o poranku. Wprowadzisz mnie towarzysko, przedstawisz mnie w miejscowym Elizjum, oraz Spokrewnionym, których znasz mniej lub bardziej. A, i jeżeli potrzebujesz miejsca do spania, możesz zatrzymać się tutaj w jednym z pokoi, zanim nie znajdziesz czegoś odpowiedniego dla siebie. - upiła nieco z kielicha bawiąc się nim w dłoniach.
-Zawiązywanie nowych przyjaźni, to taki piękny moment, nie uważasz?

Re: Drink w cieniu piramidy

#6
Głowa kobiety co rusz kiwała się delikatnie w górę i w dół, sygnalizując, że rzeczywiście pochłania kolejne słowa swojej rozmówczyni. Co by nie mówić, właśnie przy tym stoliku mogła kształtować się właśnie przyszłość całego miasta. – Gwarantuję ci, że twoje sekrety są ze mną bezpieczne. - Jej ton był nad wyraz poważny. Kendrze bardzo zależało, aby te słowa wybrzmiały i nie pozostawiły żadnych wątpliwości. Ich układ nie miał prawa przetrwać bez wzajemnego zaufania a wyglądało na to, że rzeczywiście obie mogą sobie nawzajem bardzo pomóc. – Ostatnie cztery lata spędziłam na budowaniu wokół siebie skromnej renomy. Mojemu ojcu bardzo zależało, bym nie narobiła sobie wrogów, ale efektem ubocznym jest to, że niewiele osób bierze mnie na poważnie. Gdybym teraz wprowadziła cię na salony, automatycznie ściągnęłabyś na siebie ogrom podejrzeń, wynikających z mojego niskiego statusu a to coś, czego nie potrzebujemy. - Kobieta wypuściła spokojnie powietrze nosem, zagryzając prawą stronę dolnej wargi. W jej głowie zaczynały budować się idealne sytuacje, w których faktycznie naturalnym byłoby pokazanie się z kimś. – Ludzi nie lgną do kogoś, kto jest nikim. Szybko założą, że próbujesz mną manipulować. Może nawet wezmą cię za zagrożenie. Trzeba to zrobić naturalnie, twoja obecność musi w opinii reszty z czegoś wynikać. Potrzebujemy widocznego powodu, dla którego ktokolwiek miałby chcieć się pode mnie podpiąć. - Kielich po raz kolejny pofrunął do ust Toreadorki, której nieumarłe serce zaczynało fantomowo pospiesznie bić w klatce. Uwielbiała dworskie gierki a teraz? Teraz naprawdę mogła się wykazać. – Tak długo, jak mają mnie za nieszkodliwego pionka, możemy działać swobodnie. Mamy okazję by przygotować jakiś plan i wykreować idealne okoliczności, żeby pokazać mnie w jak najlepszym świetle. Reszta musi na własne oczy zobaczyć, że po śmierci Amadeusa jestem w stanie rozwinąć skrzydła. Nie ma lepszego scenariusza, by wejść do elizjum i pochwalić się nową przyjaciółką. W tym samym momencie jednak opadnie kurtyna. Wykorzystamy element zaskoczenia, lecz od tej pory będziemy już na stałe w grze ze wszystkimi konsekwencjami, które się z tym wiążą. - Podczas snucia wizji, dłonie kobiety nieskrępowanie zaczęły towarzyszyć jej przy narracji, starając się wizualizować kolejne słowa. Choć mogła stracić przez to nieco na powadze, tak był to faktyczny dowód na to, iż poczuła się przy Serket naprawdę swobodnie. Wraz z ostatnim słowem delikatnie klasnęła w dłonie, by zaraz wziąć szybki wdech i równie szybki wydech. – W pełni się zgadzam. Przyjaźń to piękna rzecz zwłaszcza, gdy naprawdę coś iskrzy w powietrzu.

Re: Drink w cieniu piramidy

#7
Dziewczyna zdawała się słuchać uważnie każdego padającego tutaj słowa. Bardzo dobrze. A czy właśnie przy tym stoliku tej marcowej nocy kształtują się przyszłe losy Seattle? Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, zgodnie z ich planami, to właśnie tak może być. Zarówno po tonie głosu blondynki, jak i po jej zachowaniu, wyglądało na to, że jedna z najważniejszych reguł ich przyszłej współpracy dotarła do niej tak dobitnie, jak zależało na tym Serket. Dobrze. Okazała swoje zadowolenie uśmiechając się nieco szerzej.
Potem to Serket zamieniła się w słuch. Co by nie mówić, to Kendra, która była tutaj na miejscu, w trakcie gdy Egipcjanka była jeszcze na gorących Karaibach i Florydzie, wie o tym miejscu, o tym jak ono funkcjonuje, jak i po prostu o sobie samej i własnej sytuacji więcej, niż Serket, powinno się więc słuchać tego co ma do powiedzenia, na pewno do chwili kiedy Serket nie przekona się na dobre o tym jak tutaj wszystko funkcjonuje.
-Masz rację, pośpiech jest tutaj niewskazany. Mamy sporo czasu. chaos w Camarilli wydaje się, że będzie się zwiększać a nie maleć jak na razie, choć oczywiście trzeba było trzymać rękę na pulsie nieżywej społeczności wampirów, by nie przegapić dobrego momentu.
Wyglądało na to, że Kendra już zaczęła intensywnie myśleć, a także tak naprawdę kwitnąć i to w przeciągu paru chwil, na myśl o tym co może się wydarzyć. Wyglądało na to, że Serket dobrze obstawiła przed kim odkryć więcej kart na początek.
Kendra wydawała się dużo bardziej entuzjastyczna i energiczna w obyciu niż Serket - czy była to część gry czy jej prawdziwe ja, nie miało to na ten moment aż takiego znaczenia.
-Co w takim razie możemy zrobić w pierwszej kolejności, żeby podnieść Twoje notowania w Elizjum? Czy Jest jakieś zadanie, misja, której możesz się podjąć, oczywiście z moją cichą pomocą? upiła nieco więcej z kielicha, oblizała usta po czym powiedziała.
-Cieszy mnie niezmiernie Twój entuzjazm, co do kwitnących przyjaźni, moja orchideo.

Re: Drink w cieniu piramidy

#8
– Mam kilka pomysłów, ale żaden w tej chwili nie wydaje się tym właściwym. - Odpowiedziała krótko, przejeżdżając palcem po podstawie kielicha. Strasznie łatwo było snuć plany, które działały w wyobraźni, ale na jej nieszczęście, potrzebowała teraz czegoś, co będzie w stanie przetrwać próbę rzeczywistości. – Powinnam odwiedzić jutro elizjum. Nadstawię uszu tam gdzie trzeba i dowiem się, co jest teraz na topie. - Oczywiście najprostszym sposobem na wielką chwałę i szacunek byłoby usunięcie Sabatu z miasta, ale to na ten moment absolutnie leżało poza mocami sprawczymi ich małej koterii. – Rozejrzę się też, co dzieje się wśród malutkich. Jeśli faktycznie mamy wziąć sobie kawałek tortu, to będziemy potrzebowały po swojej stronie nieco więcej lokalnego kapitału. - Naczynie po raz kolejny zbliżyło się w kierunku ust kobiety, przelewając w nie ostatki krwi, które w nim zostały. Wtem jednak stróżka niedopilnowanego napoju rozpoczęła dziką ucieczkę z kąciku ust wprost w kierunku szyi. Eskapada ta jednak szybko została powstrzymana, przez palec, ściągający ją z powrotem we właściwe miejsce. – Jesteś w stanie mi powiedzieć jakimi zasobami dysponujemy? Bo możliwe, że będziemy też musiały zająć się zajęciem jakiegoś biznesu. Ewentualnie znalezieniem sponsora.

Re: Drink w cieniu piramidy

#9
To święta prawda, plany powinny być realne, a także odpowiednio dostosowane do sytuacji. Snucie fantazji, czy przesadzenie w swoich przypuszczeniach, jak na przykład zbyt pochopne działanie nie wchodziło w grę. Serket wiedziała o tym doskonale, sama czekała z wykonamiem ruchu, ponad miesiąc, aż do dzisiejszego wieczoru. Fakt, że musiała zająć się przygotowaniem dla siebie schronienia, no ale zawsze.
-Bardzo dobrze, przysłuchiwanie się czym teraz żyją Spokrewnieni w Elizjum to najlepszy pierwszy krok. Może znajdzie się coś małego, skrojone akurat na naszą miarę, w czym będziemy mogły pomóc. wsłuchiwanie się w głosy i nastroje społeczności to druga najlepsza rzecz jaką można zrobić, zaraz po skutecznym i dokładnym planowaniu każdego swojego kroku. Wyrzucenie Sabatu z miasta zdecydowanie leżało poza ich możliwościami. Zresztą, Serket była zdania, że Sabat doskonale przykłada się do obecnie panującego chaosu, a w takim chaosie lepiej, oczywiście z zatroskaną miną, się działa.
-Oczywiście, jeśli znasz kogoś kto może być użyteczny, przekonuj, mów tyle ile jest potrzeben żeby wiedział. Twoja niewinność może być tutaj bardzo przydatna. Serket przypatrywała się szybko uciekającej kropli z ust aż po szyi. Doprawdy uroczy widok.
-Powiedzmy, że na tą chwilę zasoby są średnie, raczej nie zaczniemy konstruować statków lub samolotów. Sponsor to może być bardzo śliska sprawa, kiedy zacznie stawiać warunki. Jednak... Jeżeli zaistnieją konkretne i realne przesłanki... zawsze mogę poprosić o więcej. w końcu pieniądze dla jej klanu były mniej ważne niż pomyślne realizowanie misji ku czci Seta.

Re: Drink w cieniu piramidy

#10
Kobieta dość pewnie oparła się na siedzisku, delikatnie odchylając głowę do tyłu. Jej palce zaczęły wplatać się we włosy, przeczesując je od nasady, aż do końcówek. Wyglądała na zamyśloną, jakby rozstawiała w głowie wszystkie figury na swoje miejsce i tak w istocie było. – Na start wystarczy. - Odpowiedziała z nutką faktycznego entuzjazmu, przytakując samej sobie. Było całkiem nieźle. Miała przecież w dłoni znacznie więcej kart, niż przeszło dwie godziny temu. – W sumie racja. Im mniej będziemy zależne od kogokolwiek, tym lepiej dla nas. - Dodała po chwili analizy, a następnie po raz ostatni chwyciła charakterystyczne naczynie. Choć wiedziała, że było już puste, to i tak zerknęła do środka. Był to oczywiście jedynie krótki przystanek, przed właściwym obiektem, na który zamierzała popatrzeć. Serket. Kimkolwiek była siedząca naprzeciw niej spokrewniona, to wiele wskazywało na to, iż jest poważnym graczem. Niemal na pewno jej plany sięgały znacznie dalej, niż otwarcie zamierzała to przyznać, ale musiały istnieć powody, dla których Kendra była jej potrzebna. To była podstawa ich zaufania. Słodka potrzeba tego, co posiada druga osoba. Więzy oparte na chciwości. W oczach starszych ich relacja zdecydowanie uchodziłaby za tą podręcznikową. – W takim razie jeśli to nie problem, zarezerwuj mi proszę jeden pokój na stałe. Chcę by zawsze na mnie czekał, gdy będę go potrzebowała. - Wypowiedziała wyćwiczonym tonem, a zaraz oparłszy się dłońmi o blat, zaczęła podnosić się na nogi. – A tymczasem najmocniej dziękuję ci za dzisiejszy wieczór. Gwarantuję, że gdy spotkamy się następnym razem, będę miała dla ciebie coś godnego.

Re: Drink w cieniu piramidy

#11
Serket miała wrażenie, że pod koniec jest świadkiem prawdziwej przemiany jaka zachodziła w jej blond rozmówczyni. Z niewinnej i nieco naiwnej dziewczyny, na kalkulujące polityczno-biznesowe zwierzę o sporych ambicjach, które wie co robi. Dodało to Egipcjance pewności, że naprawdę tej nocy wykonała pierwszy ważny krok, a co ważniejsze ten krok był właściwy. Poza tym bycie świadkiem takiej wewnętrznej przemiany, bądź też zaprzestania pewnej gry ze strony Kendry, było niesamowicie ciekawym zjawiskiem.
-To my musimy być na samej górze tego przedsięwzięcia, bez nikogo kto mógłby dyktować nam warunki bądź naginać wydarzenia do swojej woli. Serket była pewna, że sprawiłoby to wiele nieprzewidzianych problemów i przykrych niespodzianek, a także niepotrzebnie opóźniło proces decyzyjny.
Egipcjanka była pewna, że ambicje dziewczyny sięgają wysoko, co również było gwarantem ich sojuszu, tak samo jak dyskrecja. Kendra zajmie należne jej miejsce przy stole, Serket będzie stać tuż za tronem, po jego prawej stronie. Czy to nie piękne, rozpoczynać drogę, na której końcu jest realizacja własnych planów i marzeń.
-Oczywiście orchideo. Będzie to jeden z pokoi, dwa piętra niżej ode mnie. Podejdziesz jutro, lub kiedykolwiek zechcesz, do recepcji i otrzymasz klucz. Recepcjonistka będzie Cię pamiętać. Serket również powoli, lecz z gracją wstała, wszak, nie można było odmówić jej przesadnej wręcz grzeczności.
-W takim razie z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnego spotkania. I to ja dziękuję. Idź i bądź zdrowa. powiedziała pochylając się lekko. Następnie poczekała aż Kendra wyjdzie z baru, by samej ruszyć najpierw do recepcji by przekazać polecenia, a potem na najwyższe piętro do własnego schronienia.

------
Jakiś czas później jednak Serket wiedziona wciąż małym, jednak w dalszym ciągu rosnącym pragnieniem jakie posiadało każde żywe - a nawet niektóre nieżywe stworzenie, a mianowicie pożywienia się. Powróciła więc na parter hotelu, tym razem skierowała się do hotelowego lobby, bliżej recepcji, zamiast do baru, gdzie nie tak dawno przesiadywała i stawiała pierwsze kroki w relacji z Kendrą. Usiadła bardziej w rogu, żeby nie rzucać się szczególnie w oczy, po tym przerzucając gazetę przypatrywała się komuś kto stanowiłby dobry pokarm tej nocy. Podstawowym warunkiem było to, żeby był to samotny podrużujący, za którym będzie się mogła udać do jego pokoju, i tam podsyzwając się na przykład po obsługę hotelową, będzie mogła wejść i się odpowiednio pożywić.

Re: Drink w cieniu piramidy

#12
Image
Serket Said
Spragniona nieumarła znajdowała się w, można by rzec, idealnym wręcz miejscu do polowania. Budynek ten był zapełniony bydłem, z którego można było wręcz wybierać! Co więc innego zrobić, jak zaczekać w holu na pojawienie się apetycznego kąska? To był doskonały pomysł, który nie wymagał zbyt wiele wysiłku, a jedynie cierpliwości i bystrego oka.
Co prawda w holu nie było gęsto, gdyż większość ludzi albo już dawno wypoczywała w swych apartamentach albo spędzała czas na mieście, imprezując bądź bawiąc się w inny sposób ze znajomymi, przyjaciółmi, kochankami.
Na oczach Serket, koło recepcji przewinęła się jedna, może dwie pary, grupa nieco wstawionych przyjaciół, a także dostawca pizzy. Ale to dopiero widok samotnej, młodej kobiety z torbą bagażową na kółkach, odzianą w gruby sweter i jeansy, zaciekawił nieumarłą. Nie wydawała się mieć żadnego towarzystwa i wszystko wskazywało na to, że dopiero rejestrowała się w hotelu, dokonując wynajmu pokoju. Rzeczywiście, właśnie odebrała klucz i ruszyła w stronę wind. Był to idealny moment dla Serket.
Zrobiła dokładnie tak, jak ułożyła to sobie w głowie. Podążyła za kobietą do jej apartamentu, dając jej chwilę na to, by się rozgościła, nim zapukała do jej drzwi. Kobieta otworzyła i najwyraźniej uwierzyła w kłamstewko, jakim uraczyła ją nieumarła, gdyż nie miała oporów, by wpuścić ją do środka. Dalej było z górki i chwilę później wampirzyca spijała już krew swojej ofiary (+3PK). Po zakończonej uczcie, zostawiając nieprzytomną kobietę w pozycji leżącej, mogła opuścić apartament.

Re: Drink w cieniu piramidy

#13
Serket zdecydowanie lubiła takie wieczory, kiedy obserwacja, nawet po kilku godzinach ze względu na porę daj dobre rezultaty. Tak było właśnie i tym razem. Pary czy dostawcy pizzy, którego ktoś mógłby szukać w razie braku jego rychłego powrotu odpuściła. Na radzenie sobie z dwójką osób nie miała ochoty, choć jakby było to konieczne to na pewno by zaryzykowała. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Od recepcjonistki, która również była jej ghulem dowiedziała się, jaki był numer pokoju i piętro, po czym odczekawszy chwilę udała się za nią.
Wszystko szło tak gładko jak tylko można było sobie to wyobrazić. Tuż po zapukaniu i przedstawieniu się jako pokojówka, drzwi zostały przed nią szeroko otwarte i Egipcjanka weszła po środka, by już po krótkiej chwili spożywać życiodajne vitae. Ahh ta natychmiastowa poprawa samopoczucia. Na szczęście dla Serket, jak i dla bydła, zetknięcie z nią dla nikogo z ich dwoje nie kończyło się żadnymi nieodwracalnymi konksekwencjami. Egipcjanka nawet ułożyła kobietę na łóżku i przykryła, żeby się jej kolejnego ranka wydawało, że zasnęła i nawet nie wiedziała kiedy, i co najwyżej się jej coś przyśniło po trudach podróży. Rozejrzała się jeszcze szybko po pokoju patrząc czy kobieta ma coś ciekawego, po czym wyszła z jej pokoju, zamykając delikatnie drzwi i wróciła do własnego schronienia.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Chloe Snow i 1 gość