Samotny Wilk

Akt I | West Side | Spotkanie z kontaktem, okolice poczty

Samotny Wilk

#1
Rider wciąż był wściekły na swoich ludzi, prowadząc pomniejszony sznur motocykli wjeżdżał do West Side. To tutaj zwykle spotykał się z Macrim. Może on pozwoli mu znaleźć tak niezbędne mu teraz srebro, a jeśli nie to przynajmniej pozwoli uspokoić się nieco staremu rewolwerowcowi. Wilki podjechały pod pocztę gdzie znajdował się automat z telefonem. Rider rzucił na nich tylko gniewne spojrzenie po czym ponownie założył okulary przeciwsłoneczne:
-Spokojnie, pogadam sobie jeszcze z wami, następnie udał się do aparatu i wykręcił znany sobie numer młodego socjopatycznego mafiosy, jeśli usłyszał po drugiej stronie głos kontaktu wypowiedział umówione zdanie:
-Czy pańska siostra jest w domu?- jeśli Macri mógł teraz rozmawiać powinien odpowiedzieć: "nie, wyszła gdzieś z koleżanką", a jeśli nie mógł powinien odpowiedzieć "tak, pomaga mojej matce". Rider wyczekiwał odpowiedzi, był ciekawy czy tym razem chociaż on Gabriel go nie zawiedzie. Motocyklista czuł w powietrzu zapach wilka, był coraz bliżej, ale co mógł poradzić? Musiał znaleźć srebro...Ta chwila trwała bardzo długo w czasie której serce Ridera gdyby nie było martwe na pewno zaczęłoby biec maraton, ale czekał na jedno zdanie od swojego włoskiego "partnera" jedno zdanie które mogło osądzić całe jego nieżycie... Zegar w jego głowie tykał niemiłosiernie: tik-tak, tik-tak, tik-tak, a Rider w swoim zdenerwowaniu szeptał w duchu jedynie: "pif paf", "pif paf", "pif paf"

Re: Samotny Wilk

#2
Gang Wilków, spuszczony na krótko z łańcucha swojego dawcy, w krótkim czasie zdołał narobić niemałe zamieszanie. Skutki nie byłyby pewnie tak poważne, gdyby nie był to akurat przybytek pod protekcją Jamesa Greera. Otrzymali tam tęgie lanie i nie wszyscy zdołali wyjść stamtąd o własnych siłach. Jedynie trójka była wciąż sprawna i na siłach, by kontynuować dalszą podróż, podczas gdy pozostali dochodzili do siebie. Działania tych idiotów mogły skutecznie pokrzyżować plany Ridera, ale na szczęście tak się nie stało. Nie umniejszało to oczywiście ich winy, a Brujah nie zamierzał im popuścić, choć nie był to czas ani miejsce na karę.
Dotarłszy do najbliższej budki telefonicznej, zsiadł z motocykla i wyłączył jego silnik. Podszedł do telefonu wrzucił do komory dwa centy, następnie wykręcając numer do mafioza. Wilki w tym czasie czekały w siodłach swoich maszyn, stojąc kilka metrów dalej, również z wyłączonymi już silnikami. Sprawdzając dostępność mężczyzny, Rider mógł być zadowolony z faktu, iż Giacobe był w tym momencie dostępny i chętny do rozmowy. Rider mógł pociągnąć mężczyznę za język, mając nadzieję, że ten będzie w stanie mu pomóc w znalezieniu pożądanego przez niego srebra, mającego pomóc w walce z wilkołakami.
W toku stosunkowo krótkiej dyskusji, Marcri nie dał mu jednak zbyt wiele. Mężczyzna wspomniał, że w posiadaniu srebra byli głównie jubilerzy, no i rzecz jasna mennice. W przypadku tego pierwszego była to oczywiście biżuteria, a mennice zawierały raczej sztaby i monety. Pomijając główny problem, jakim był fakt, że takowe trzeba by wpierw ukraść, to pozostawała jeszcze kwestia tego, w jaki sposób zrobić z tego amunicję, bądź jakąkolwiek broń. Było nadzwyczaj wątpliwym, by dało się łatwo znaleźć specjalistę zdolnego pomóc, zważywszy na to, ze srebro należało przecież przetopić celem uzyskania pożądanej formy.

Re: Samotny Wilk

#3
Cholera, a więc szykował się duży skok, przez głowę przeszedł Riderowi plan ataku na mennice, nawet jeśli ze srebra nie będzie broni to całkiem nieźle się obłowi, ale do tego czasu trzeba wylizać wszelkie rany. Odłożył słuchawkę i spojrzał na swoich ludzi ojcowskim wzrokiem opuszczając na nos okulary przeciwsłoneczne:
-A więc teraz mi powiedzcie który z was był taki odważny?- podszedł do trójki swoich ludzi obserwując ich dalej spojrzeniem którego w tej sytuacji mogli się nie spodziewać...Rider był zły, ale przy tym wszystkim pełny troski o swoich ludzi...-No no przyznawać się- dodał krótko, po czym lekko syknął
-Kto z was dowodził? Nie chcecie chyba żebym i ja się zezłościł jak mój przyjaciel Greer. Powiedzcie mi, a nie ugryzę- tutaj uśmiechnął się szeroko do swoich "wilczków"

Re: Samotny Wilk

#4
Wilki spojrzały po sobie nawzajem, pochylając łby przed nieumarłym, wlepiając wzrok w swoje maszyny. Było im głupio, że narobili kłopotów, chociaż raczej bardziej niż to, bolał ich fakt, że szef w ogóle się o tym dowiedział. To co się zdarzyło miało miejsce w złym miejscu, w złym czasie.
ImageWeź, szefie... — Jeden mruknął pod nosem nieśmiało, cały czas cicho licząc że sprawa rozejdzie się po kościach. Nie było na to szans. Brujah chciał dostać winnego, który niemalże zawalił jego negocjacje z Jamesem, a także kosztował zdrowie połowy gangu. Po chwili ciszy, spoglądania po sobie nawzajem i gniewnemu przyglądaniu się im przez Ridera, jeden z wilków podniósł pewnie głowę i zwrócił się do nieumarłego.
ImageJa to zacząłem. Paru nowobogackich typów mocno fikało, to musiałem ich usadzić. Kwestia honoru, szefie. — Krótko zrelacjonował sprawę, zasłaniając się honorem. Rider wiedział, że chłopaki nie dawały sobą pomiatać, więc jeśli faktycznie ktoś do nich poważnie sapał, to trudno było się dziwić, że wybuchli. Zdarzyło się to przecież nieraz, tyle że wcześniej nie mieli takiego pecha, by wkurzyć swoimi działaniami wampira.

Re: Samotny Wilk

#5
Rider uśmiechnął się i poklepał po plecach swojego podopiecznego niczym ojciec dumny ze swojego dziecka:
-Ha Ha, no jasne, że musieliście ich usadzić honor jest honor!- spodziewając się konsternacji na twarzy swojego Wilka zaczął mówić dalej lekko uwodzącym głosem -A ja wcale nie jestem zły, wręcz przeciwnie Jimmy- w tym momencie zdjął okulary i zaczął patrzeć chłopakowi głęboko w oczy, jednocześnie szukając przy swoim pasku noża ciągnąc dalej
-Wiesz...Od dawna potrzebowałem prawej ręki, a jeśli Ty jesteś wystarczająco odważny by robić burdel w lokalu Greera...- tutaj zaciął się robiąc lekki wyrzut w głosie -To chyba zasługujesz na odrobinę mojej krwi...Wiesz, to uczyni Cię potężniejszym...To uczyni Cię prawą ręką Alfy w naszej sforze- zaczął świdrować najodważniejszego ze swoich wzrokiem -w zamian oczekuję tylko, że będziesz trzymał chłopaków w ryzach i obiecasz, że więcej nie nawalicie takiej sprawy. Ręczysz swoją głową!- ostatnie zdanie padło jak grom z jasnego nieba, Jimmy wiedział, że propozycja Ridera była nie do odrzucenia, zyskał ogromną szansę na nową siłę...Albo śmierć, ale z drugiej strony, jego szef trzymał już w ręku nóż, odmowa w takiej sytuacji mogła skutkować szybkim poderżnięciem gardła i przykładem dla całej grupy jak załatwia się sprawy niekompetencji wśród ulicznych gangów.
Rider nie czekając dłużej na odpowiedź zgrabnym ruchem wyciągnął nóż, a lewą rękę nasadą do góry wyłożył przed swoim "najodważniejszym", uśmiechnął się jeszcze raz serdecznie acz szatańsko do swojego podopiecznego po czym naciął sobie środkowy palec tak by trysnęło parę kropel krwi i równie władczym tonem co wcześniejsze ostatnie zdanie powiedział:
-Jeśli chcesz, pij...Jeśli nie, ryzykuj...- po czym zaśmiał się, wyciągając środkowy palec bliżej ust swojego Wilka...Był jego ruch

Re: Samotny Wilk

#6
Gniewna postawa zniknęła. Nie było krzyku, warczenia, ani bicia. Rider zaskoczył swoją bandę, gdy zmienił ton i pochwalił mężczyznę, który odważył się odezwać i przyjąć na klatę potencjalną karę za rozróbę jako inicjator całego zamieszania. Ten nie krył zdziwienia, tak samo jak pozostała dwójka, która zmarszczyła brwi, słuchając słów lidera bandy, wymieniając między sobą wymowne spojrzenia. Jimmy zdawał się być naprawdę mocno zaskoczony, gdyż niewątpliwie spodziewał się, że zostanie solidnie ochrzaniony. Tymczasem nieumarły okazał zrozumienie dla powodów, które stały za podjętą przez członka gangu decyzją, a co więcej, zaoferował mu nagrodę, tym bardziej szokując swoich obecnych na miejscu podwładnych.
Jimmy przez chwilę przyglądał się Riderowi podejrzliwie, analizując całą sytuację i pewnie szukając w tym wszystkim jakiegoś sensu. Nie miał zamiaru jednak kwestionować jego słów, postawy, ani tym bardziej daru, jaki mu oferował, choć było widać ile pytań snuło się za jego oczyma. Utrzymując swoją dominującą - na tle pozostałych śmiertelników - postawę, pokiwał jedynie głową, twardo i pewnie, przyjmując rolę jaka została mu nadana przez Spokrewnionego, a także okazując zrozumienie potencjalnych konsekwencji, jakich mógł się spodziewać w wyniku swojej porażki w dowodzeniu resztą gangu.
Przez krótką chwilę mogło się wydawać, jakby Jimmy się wahał. Powoli, choć nie do końca pewnie, zbliżył jednak swoje usta do krwawiącego palca swego nieumarłego lidera, by wreszcie skosztować jego vitae. Magia wampirzej krwi zrobiła dalej swoje. Początkowe, lekko widoczne na twarzy mężczyzny obrzydzenie, po chwili i pierwszym skosztowaniu krwi, zamieniło się w pragnienie. Jimmy przyssał się do palca swego dawcy i pochłonął tyle jego krwi, ile Rider pozwolił mu wziąć. Tym sposobem związał krwią swoją nową, prawą rękę, umacniając tym samym lojalność swojego nowego ghula. (Utracono 1 Punkt Krwi).

Re: Samotny Wilk

#7
Rider uśmiechał się patrząc na swojego nowego Ghula zasysającego właśnie jego krew i zaśmiał się:
-Smakuje? Szkoda, że nie jesteś jakąś ładną panienką- gdy tamten skończył pić, Rider odciągnął swój palec i schował rękę do kieszeni, a nóż ponownie powiesił przy swoim pasku:
-No to teraz chłopaki powiedzcie mi, wolicie napaść na jubilera czy może mennicę? W obu przypadkach potrzebujemy więcej ludzi, jakieś pomysły Jimmy?- spojrzał świdrującym wzrokiem na swojego Ghula po czym mówił dalej: -Oba skoki są niebezpieczne, ale nie takie rzeczy już robiłem, napadłem w życiu na bank będąc uzbrojonym jedynie w pistolet skałkowy, wiecie co to jest pistolet skałkowy?- wyciągnął swój rewolwer i zaczął mówić dalej:-W porównaniu do tego co mamy dzisiaj to straszne gówno było- następnie schował rewolwer i podszedł do swojego Mustanga mówiąc dalej:
-Niby można w to zaangażować Czarnuchów, szczególnie, że jeden z moich ma u nich wsparcie i kosę z pewnym przemysłowcem...- w tym momencie Rider pomyślał o Raymondzie i o jego konflikcie z Fengiem Longiem, sprawa była ryzykowna, ale może warta świeczki, w końcu wywołałoby to chaos który mógłby nieco zatrząść Wieżą z Kości Słoniowej, pokazałoby to siłę Młodych Wampirów, z drugiej strony czy Long faktycznie zajmował się srebrem? Gdyby tak było na pewno wsparłby nim kogoś gdy tylko doszło do pojawienia się plotek o Lupinach. Rider zaczął się zastanawiać czy zna dobre miejsce na napad z którego faktycznie mógłby pozyskać srebro, teraz nie bardzo martwił się jak z tego srebra coś zrobić był przecież z natury osobą impulsywną, zaczął wertować w głowie swoją szeroką wiedzę o chicagowskim podziemiu, może któraś z organizacji przestępczych trzymała łapę na mennicy albo jubilerce, a jeśli nie to na pewno wiedział gdzie znajduje się dobry cel do napadu (inteligencja+Znajomość Półświatka)

Re: Samotny Wilk

#8
Na pytanie o smak jego vitae nowo 'narodzony' ghul po prostu energicznie pokiwał głową. Wdy wreszcie oderwał się od dłoni swojego dawcy, westchnął tylko na komentarz o jego płci, uśmiechając się krzywo. Nieoczekiwanie wysunął pytanie na temat bardzo ambitnego celu napadu, stanowiącym bardzo wysoką poprzeczkę w porównaniu z niedawnym napadem na nieduży sklep spożywczy. Spowodowało to u Wilków niemałą ekscytację. Wreszcie miała być okazja jakiegoś prawdziwego zarobku, a nie tylko zbierania ochłapów. Zacierali ręce, pobudzeni i chętni do działania. Odpowiadając Riderowi właściwie jednogłośnie dali mu do zrozumienia, że są gotowi na wszystko. Czy miał to być jubiler, mennica, bank. Nie miało to znaczenia. Chcieli się po prostu obłowić, a Spokrewniony miał im to umożliwić. Wilki słuchały z uwagą, jednak pokręcili głowami, gdy szef rzucił nieznaną im nazwą broni. Wyjaśnił im jednak dobitnie, że rzucił się na bank z bronią o wiele gorszą od tego, czym obecnie dysponowali, co tylko podbudowało ich pewność co do sukcesu potencjalnego napadu.
Zastanawiając się nad możliwością dania Arystokratom prztyczka w nos, z jednej strony Brujah mógł widzieć w tym pewną ekscytującą okazję. Z drugiej jednak, spięcie między klanem Ventrue a Brujah i tak było już dość nasilone i dokładanie oliwy do ognia mogłoby rzeczywiście wywołać niezłe zamieszanie. Co więcej, tam gdzie wampiry takie jak John Raymond, czy Alice Morgan, walczyły o jakiś tam wyższy cel, będący sprzeczny z interesami Arystokratów, tam działania Ridera mogłyby potencjalnie zostać odebrane jako rezultat zwykłej chciwości. Tak na pierwszy rzut oka by to wyglądało, i raczej niewielu by się zastanawiało nad jego motywami. Z racji też tego konfliktu między tymi dwoma klanami, nie było się raczej co spodziewać wyciągnięcia przez Ventrue pomocnej dłoni, zwłaszcza w kierunku nieumarłego tak powszechnie nielubianego. Obecność tego Ridera była przez wielu wręcz wysoce niepożądana, gdzie nawet przez niektórych swych współklanowiczów był, w najlepszym wypadku, tolerowany.
Wampir począł główkować nad swoimi znajomościami i możliwymi celami, które mogłyby zapewnić mu chociaż minimalne ilości srebra. Nie doszedł jednak do żadnych sensownych wniosków, będąc zmuszonym, by posilić się wsparciem Marcriego, który też nie było pewności, czy posiadał wiedzę akurat w tym zakresie. Był on w stanie pomóc z wskazaniem pomniejszych miejscówek, gdzie zarówno ochrona jak i wpływy lokalnych gangów i mafii były nieduże, co pozwalało na łatwy i szybki zarobek, mimo iż stosunkowo niewielki. Wobec tego Rider mógł mieć podejrzenia, że wykraczałoby to trochę poza znajomość Giacobe. Warto było jednak spróbować.

Re: Samotny Wilk

#9
Rider stwierdził, że w razie potrzeby zadzwoni do Włocha później, przeniósł jednak wzrok na swojego nowego Ghula:
-Jimmy słuchaj, mam dla Ciebie pierwsze zadanie, potrzebuję kilku nowych magazynków do rewolweru. To Ameryka kupisz je pewnie w każdym spożywczaku.- mówiąc to wyciągnął z torby odpowiednią ilość pieniędzy za które Sługa mógłby kupić to o co go poprosił. -Weź ze sobą Johna, a ja i Sam jedziemy do "Wolności", tam będę na was czekał, załatwcie to jak najszybciej co? - Jimmy mógł już wiedzieć, że teraz każdy zawód z jego strony kosztuje go dużo większą cenę niż wcześniej więc zapewne czuł się bardziej zmotywowany. Po wydaniu poleceń, Rider kiwnął na Sama i sam wsiadł na swojego Mustanga, Do "La Liberte" nie było wcale tak daleko, liczył, że znajdzie tam któregoś ze swoich współklanowców którzy jeśli nie w sprawie srebra to na pewno w innej która właśnie urodziła się w głowie Krzykacza mogą okazać się niesamowicie pomocni
odjechali

Re: Samotny Wilk

#10
Nowo nabyty ghul kiwnął głową, przyjmując ze zrozumieniem otrzymaną komendę. Było to proste zadanie, nie wymagające wiele myślenia. Nie było miejsca na wątpliwości, że prawa ręka Ridera temu podoła.
ImageJasne, szefie. Od razu się tym zajmę. — Odparł, z uniesioną pewnie głową. Upewnił się oczywiście, że otrzymał od szefa odpowiednie fundusze na zakup naboi, po czym subtelnym gestem głowy zaprosił Johna, by ruszył razem z nim. Jimmy i John wsiedli na swoje maszyny i uruchomili silniki swoich maszyn w tym samym czasie, co Rider i Sam, ponownie czyniąc niemały hałas i zwracając uwagę nielicznych przechodniów, po czym ruszyli w przeciwnym kierunku i wkrótce zniknęli za rogiem.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości

cron