Wróciwszy do domu, dziewczyna dwukrotnie upewniła się, że zamknęła za sobą drzwi. Nie, żeby jakkolwiek miało to powstrzymać potencjalnego włamywacza z klanu potworów, ale też nie miała powodu, aby ułatwiać mu całą sytuację. Nie wiedziała czy ją śledzi, ale przecież mógł być po prostu dobry w tym co robi. Z drugiej strony, czy miał jakiś powód? Czy ktokolwiek odkrył jej działania przedwcześnie? A może któryś z sojuszników przedwcześnie rozwiązał język? Cóż. Jedyne co mogła zrobić to poinformować o owym spotkaniu Jima, ten jednak jak na złość, nie siedział w domu 24/7. Tak czy inaczej noc trwała dalej a Ambrelash nie zamierzała jej jeszcze skończyć. Miała nieco czasu na dalsze posunięcia, więc chciała je wykorzystać – do tego jednak należało się odświeżyć. Po raz kolejny okupując toaletkę, rozpoczęła przebudowę swojego makijażu z imprezowej dżagi na coś nieco bardziej z klasą. Do tego należało też dobrać odpowiedni strój i poprawić włosy. Buszując jednak palcami po czubku głowy, szybko przypomniała sobie dość nieprzyjemne spotkanie ze szklaną butelką. Do tej pory ciągłe noszenie jakiegoś małego nakrycia głowy pomagało, lecz w końcu miała w sobie na tyle „energii”, aby permanentnie pozbyć się tego problemu. Wydając rozkaz swojej vitae, zaczęła faktycznie zamykać płytką ranę, by już po chwili pozbyć się niewesołej pamiątki z nieudanego wieczoru. Kiedy miała już pewność, że prezentuje się idealnie, ruszyła do swojego auta. Podczas trasy czuła, jak stopniowo narasta w niej stres. Wcześniejsze małe knucia wciąż mieściły się w jej strefie komfortu. Rozmawiała, planowała, budowała. Teraz jednak przyszedł czas na prawdziwe działanie. Na wyjście ze strefy teoretyzowania i marzeń na rzecz konfrontacji z rzeczywistością. A to mogło potoczyć się bardzo różnie. W końcu, gdy zaparkowała pod Moore Theatre, obawy nieco rozeszły się po kościach. Szybko wróciły do niej wspomnienia z setek godzin, które spędziła w tym miejscu. Znała ludzi. Ludzie znali ją. To była bezpieczna strefa. Czy wszystkie wcześniejsze przygotowania Amadeusa miały ją właśnie przygotować na taką konfrontacje? Z pewnością. Lecz czy była gotowa? Bez znaczenia. Musiała być. Przemierzając znajome korytarze utrzymywała swoją dotychczasową maskę. W końcu była w domu. W końcu nic się nie działo. Śląc przyjacielskie uśmiechy, kiwnięcia głową i inne przywitania, starała się nie angażować w żadną, bardziej wiążącą rozmowę. Miała konkretny cel, z którym zamierzała zamienić kilka słów. Szukała Elizabeth, swojej primogenki. Oczywiście nie zamierzała być natrętna, w końcu nigdy nie była. Rozglądała się za jej postacią, by później odnaleźć spojrzenie. Spojrzenie, które zaprosi ją do rozmowy.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#2Pragnienie uniknięcia dziwacznych zbiegów okoliczności, jak ten, który miał miejsce, gdy Kendra poznała jednego z Ukrytych, było jak najbardziej naturalne. Gdyby ktoś chciał koło niej węszyć, to nie miała zamiaru pozwolić, by było to nazbyt proste. Subtelność w działaniach była obecnie szczególnie ważna, zwłaszcza teraz, gdy koteria dopiero czyniła pierwsze przygotowania w stronę realizacji swojego nowo utworzonego planu. Toreadorce pozostało mieć nadzieję, że nikt z grupy nie dzielił się z innymi na temat tego, co robili.
Obecna część planu wymagała od Kendry zakręcenie się przy wpływowych osobistościach i nawiązanie dobrych relacji. Jak można to jednak robić z rozciętą głową? Pamiątkę po nieudanym polowaniu należało usunąć. Spokrewniona wykorzystała nadnaturalną moc swojej vitae, by zregenerować swoje nieumarłe ciało i usunąć ranę, która widniała na jej głowie i tak już zbyt długo (-1PK, Stan Zdrowia: Zdrowy). Jedynie chwila wystarczyła, by ciało nieumarłej wróciło do pierwotnego stanu.
Wreszcie można było ruszyć na miasto po wcześniejszym zadbaniu o swoją prezencję. Celem był teatr, będący jednocześnie Elizjum dla Spokrewnionych. To tam zbierała się nieumarła śmietanka towarzyska, gdzie trwała wymiana uścisków i zobowiązań, a także fałszywych uśmiechów. Każdy miał jakiś cel grając w Jyhadzie i próbując wywalczyć dla siebie najkorzystniejszą pozycję.
Częste wizyty w Elizjum sprawiły, że Spokrewnieni znali twarz Ambrelash. Wiedzieli kim jest ona oraz jej dawny Sire. Znali ją od jedynej strony, jaką ktokolwiek miał okazję poznać. Twarz kobiety kojarzyła się z człowieczeństwem, sympatią i brakiem zagrożenia z jej strony. Taka o, przyjazna maskotka, której trudno było nie lubić. Z pewnością znalazłaby miejsce obok Williama Laurenta, gdyby ten wciąż egzystował w obecnych nocach. Jego destrukcja w znaczący sposób wpłynęła na Primogen Toreadorów. Dawniej apolityczna, unikająca konfliktów Elizabeth Page, w obecnych nocach łaknęła zemsty na oprawcach Harpii, który był tak bliski jej nieumarłemu sercu.
Spokrewnieni, którzy dojrzeli przemierzającą Elizjum Kendrę, odwzajemnili powitania. Lecz to nie wymiany spojrzeń, uśmiechów i uprzejmości z lokalnymi wampirami były celem Toreadorki, w żadnym razie. To Primogen klanu Róży była celem jej przybycia. Widziała ją, tam na środku pomieszczenia, rozmawiająca z gospodarzem Elizjum, Samuelem Hookiem oraz osobistością z klanu Ventrue o rosnących wpływach, Heleną Ainsworth.
W bezpiecznej odległości Ambrelash czekała na swoją kolej, sygnalizując swojej Primogen zainteresowanie rozmową. Po dobrych kilku minutach Ventrue odeszła w innym kierunku, zostawiając dwójkę Toreadorów samych. W tym momencie, Primogen Page nawiązała dłuższy kontakt wzrokowy z neonatką, sygnalizując subtelnie gotowość do rozmowy z nią.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#3Neonatka absolutnie nie zamierzała kazać na siebie czekać. Widząc umowne zaproszenie ruszyła grzecznie w kierunku swojej Primogen, wciąż utrzymując na twarzy nieinwazyjny, przyjazny uśmiech. Choć twarz w żaden sposób tego nie zdradzała, jej umysł pracował na pełnych obrotach, aby przeanalizować wszystko, co raczyła jej właśnie pokazywać zwierzchniczka. Co miała na sobie? Czy jej strój coś symbolizował? W jakiej pozycji stała? Co zdradzała jej mowa ciała? Jaką aurę próbowała wokół siebie roztoczyć? Jakie emocje przez nią przemawiały? Chcąc nie chcąc elizjum był placem boju i warto było pilnować wszystkiego, aby nie uniknąć jakiegoś spektakularnego faux pas. Stojąc przed Page, Ambrealsh skłoniła się nieco. Robiła tak zawsze, gdy obcowała ze starszymi. Nie zawsze było to konieczne, ale przecież zawsze było w dobrym smaku. – Mój taksówkarz wjechał chyba we WSZYSTKIE ślepe uliczki w tym mieście. Już naprawdę myślałam, że dzisiaj nie dojadę. - Mówiła barwnym tonem, jakby chciała skruszyć pierwsze lody związane z faktem, że przecież nie rozmawiały od czasu śmierci Amadeusa. Chciała pokazać, że jakoś się trzyma, by za moment nieco przygasnąć, odsłaniając tą bardziej wrażliwą twarz. – Dziękuję, że udało ci się znaleźć dla mnie chwilkę. Dobry wieczór. – Powiedziała po raz kolejny uginając kark, pozostawiając nieco przestrzeni, aby to właśnie Elizabeth mogła zdecydować, w jaki sposób poprowadzą tą rozmowę.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#4

Neonatka była w stanie dojrzeć zainteresowanie Elizabeth tym, co miał do powiedzenia jej rozmówca. Utrzymywała z nim kontakt wzrokowy, przechylając głowę w bok, pozostając względnie rozluźnioną, trzymając obie dłonie w kieszeniach spodni z wystawionymi kciukami. Była wobec niego otwarta i przyjaźnie nastawiona, na co zwracał też okazjonalny, subtelny uśmiech, podczas gdy jej oczy zdradzały opanowanie, pewność siebie i spokój. Spojrzenie jakim obdarowała Kendrę nie wydawało się nazbyt różnić, acz uniosła nieznacznie podbródek. Hook również zwrócił się w kierunku młodej Spokrewnionej, gdy ta przemówiła.








Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#5W odpowiedzi na słowa Sama, Kendra ścisnęła usta w prostą linię i kiwnęła kilka razy głową, potwierdzając jego przypuszczenia. Technicznie rzecz biorąc w jej obecnej sytuacji każda suma wydawała się zawyżona, ale przecież oni nie musieli tego wiedzieć (i tym bardziej nie wypadało o tym wspominać). Kiedy natomiast Elizabeth wspomniała o Amadeusie, dziewczyna pozwoliła nieco opaść wyuczonemu uśmiechowi, lecz nie na tyle, by wprost ukazać ból, stratę, strach czy niepewność. Wyciąganie tak ciężkiego kalibru, do tego na samym początku rozmowy byłoby przecież zdecydowanie niewłaściwe. – Sama nie wiem. - Odpowiedziała krótko, po czym przerwała na moment, by wypuścić ciężko powietrze z płuc. Oczywiście nie chodziło o to, by trzymać ich w niepewności, lecz by podkreślić, że nie jest to dla niej tak łatwa przeprawa, jak starałaby się to pokazać. – Z jednej strony czuję ogromną pustkę w sercu. Z drugiej, nie do końca dociera do mnie, że już go nie ma. Zupełnie jakby jakaś część mnie tego nie akceptowała albo próbowała wyprzeć. - Spojrzenie dziewczyny przepłynęło po parce, próbując odczytać jak została odebrana. – Potrzebowałam kilku dni, by poukładać sobie kilka rzeczy w głowie i wydaje mi się, że to ten moment, w którym… może mogłabym w czymś pomóc? – Jej oddech zmienił się nieznacznie. Zaczęła oddychać nieco szybciej. Z pewnością dało się dostrzec w niej kapkę stresu, lecz była to tylko kropla w morzu determinacji. Naprawdę chciała być do czegoś potrzebna. Chciała zająć miejsce swojego stwórcy i równocześnie pokazać na salonach, że jest na to gotowa. Musiała, jeżeli chciała wcielić w życie plan swojej koterii.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#6











Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#7Z pewnością miło było usłyszeć kilka miłych słów od kogoś takiego jak Page. Kobiety z pewnością przeżyły bardzo podobna traumę i choć Ambrelash nie powie tego nigdy na głos, był to jeden z głównych powodów, dlaczego zdecydowała się nawiązać kontakt właśnie ze swoją Primogen. Słuchała więc z pokorą kolejnych całkiem ciepłych słów, a i nie zamierzała się wtrącać gdy atmosfera zaczynała gęstnieć. Podziwiała i nieco zazdrościła Williamowi tego, że nawet po śmierci potrafi rozpalać ogień w sercach. Zwłaszcza, że przecież podobny płomień sama zainteresowana pragnęła rozpalić we wszystkich pijawkach z Settle. Czy była gotowa na ten cały młyn? Oczywiście, że nie. Ale czy ktokolwiek był? Czy dało się przygotować mentalnie na udział w konflikcie, w którym stawką jest życie twoje i twoich bliskich? A może starsza próbowała po prostu ją nieco podpuścić? Sprawdzić? Jedno było pewne. Samuel miał racje. Była gotowa i należało to dosadnie pokazać. – Miasto toczy obłęd… - Powiedziała z nutką zadowolenia, jakby spodobała jej się przedstawiona przez starszą Toreadorekę fraza. – Ten obłęd odebrał mi wiarę w to, że jutro nadejdzie. Odebrał mi osoby, które z dumą nazywałam przyjaciółmi. Odebrał mi kogoś, kto stworzył mnie taką, jaką dziś jestem. Kogoś, kogo kochałam. - W oczach dziewczyny błysnęła kolejna iskra werwy. Choć serce Kendry było martwe, tak zdawało się bić coraz to szybciej. Wczuła się w swoje słowa, by mogły one wybrzmieć tak, jak powinny. Szczerze i z mocą. Spojrzenie dziewczyny przeszło wtem na Sama, licząc na jego wiarę i zrozumienie. – Te zwierzęta odebrały mi wszystko, co miało dla mnie jakąkolwiek wartość i wiem, że nie tylko mi. Nie mogę dłużej czekać. Nie mam NA CO czekać. - Kobieta kiwnęła głową kilka razy, jakby chciała zaprezentować swoją pewność. Finał wypowiedzi należał się jednak Page, której sprezentowała w swym spojrzeniu faktyczną chęć działania. – Wiesz doskonale co czuję. Wiesz, że jestem pewna. Wiesz, że jestem gotowa. Pozwól mi pomóc.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#8

Płomienne ambicje Kendry, w przypadku udanej realizacji, mogły wzmocnić siłę Camarilli. Jednak nie wszyscy Kainici kierowali się podobnymi wartościami. Wielu dbało wyłącznie o własną egzystencję i utrata Harpii, czy Primogena, nie budowała chęci zemsty, a potrzebę wykorzystania okazji i zajęcia swojego miejsca w hierarchii.






Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#9Gdy Page nakazała iść za sobą, Kendra skinęła jedynie głową i oczywiście bez protestu, ruszyła za dwójką krewniaków. Do zajmowania miejsca oczywiście nie wyrwała się jako pierwsza. Nie zamierzała jednak czekać na dosłowne pozwolenie, aby owe miejsce zająć. Zależało jej, aby nawet taki szczególik jak siadanie we właściwym miejscu, niósł za sobą przesłanie jej awansu w łańcuchu pokarmowym, ale równocześnie nie przekroczył granicy dobrego wychowania. Po usadzeniu na siedzisku, przebiegła spojrzeniem po ścianach, próbując znaleźć coś, co mogłoby przyciągnąć jej uwagę i poprowadzić small talk w przyszłości. Odpuściła sobie jednak dokładne lustrowanie wszystkich ścian. Była przecież wśród przyjaciół. Finalnie ułożyła więc swój wzrok na ścianach, uśmiechając się delikatnie. Była gotowa na wszystko, co mogłaby w tej chwili powiedzieć jej Elizabeth – a przynajmniej tak jej się wydawało.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#10











Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#11Oczywiście zgodnie z prośbą rozsiadła się, na jednym z foteli. Na propozycję natomiast – w przeciwieństwie do Samuela – delikatnie przytaknęła. – Poproszę. - Już nawet nie z głodu, ale z czystej praktyczności. W końcu zawsze będzie mogła przyłożyć naczynie do ust by przeciągnąć chwile i zebrać myśli. Zwłaszcza, że prolog mieli już niemal za sobą i teraz, gdy zaczynał się prawdziwy spektakl, musiała korzystać ze wszelkich narzędzi, które podrzucał jej los. Podczas wprowadzenia, które fundowała jej Page, Ambrelash przejawiała na twarzy profesjonalne skupienie. Oczywiście wszystko, co mówiła Primogen, było garścią oczywistych faktów, lecz Neonatka rozumiała doskonale, dlaczego ta uznała, iż warto je przytoczyć. Podobną uwagą obdarowała gospodarza, który nieco bardziej bezpośrednio rysował obraz osłabionego miasta. – Przyznam szczerze, że też myślałam w tych kategoriach. Zdaję sobie sprawę z tego, że z mojej pozycji nie mam pełnego obrazu wszystkiego, co dzieje się za kotarą, ale dostrzegłam, jak źle jest. - Oparta o podłokietnik ręka, stopniowo zaczęła podnosić dłoń niczym żuraw, kierując rozluźnione palce w okolice policzka dziewczyny. Finalnie jednak wskazujący przejął inicjatywę i opierając się o twarz, musnął delikatnie jej dolną wargę. – Jeżeli chodzi o organizację zaplecza, myślę, że poradziłabym sobie z tym zadaniem. Mogłabym przejąć klub techno. Znam to miejsce i okolice, więc mogłabym zrobić z niego mały posterunek. - Wciąż mówiła spokojnie, bez zbędnej, charakterystycznej dla niej ekscytacji. – Choć to raczej luźny pomysł, który brałam pod uwagę. Jestem też gotowa przyjąć jakąś ważniejszą rolę na miejscu, jeśli przyjdzie taka potrzeba. - Dodała na koniec, przechodząc spojrzeniem z jednego toreadora na drugiego.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#12



Primogen Page uniosła brew, z zainteresowaniem wsłuchując się w słowa młodej nieumarłej, która przedstawiała właśnie swoją propozycję, który z odpowiednim wsparciem mógłby stać się planem.






Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#13Nutka zaciekawienia ze strony Page, działała na Ambrelash co najmniej motywująco. Dziewczyna była przyzwyczajona do tego, że Amadeus zawsze miał swój – oczywiście lepszy – plan na wszystko, to też ten typ zainteresowania był dla niej czymś poniekąd nowym. Tym bardziej, że Hook także zdawał się chcieć pod tym podpisać. Mimo wszystko jednak i na tym pięknym obrazku, pojawiała się lekka rysa, albowiem w koterii Kendry – jak na razie – nie znajdował się żaden Nosferatu. Mało tego, przecież jedyny, z którym miała styczność, pracował jako taksówkarz po godzinach. Czy była w stanie nad tym zapanować? Cóż. Czuła, że będzie musiała. – Więc w sumie dobrze by się składało, ponieważ myślałam o The Underground w Downtown. Jeżeli Nosferatu rzeczywiście pracują w tamtych okolicach, to naprawdę świetna okazja do tego, by się do nich uśmiechnąć. Zwłaszcza, że złapałam niedawno kontakt z niejakim Diogenesem. Myślę, że byłby skłonny skontaktować mnie z kim trzeba. - Co by nie mówić, poczuła wiatr we włosach. W końcu fakt, że okazała się być potencjalnie gotowa na coś niespodziewanego, mógł świadczyć tylko o jej użyteczności. – A w temacie samego przejęcia lokalu… raczej postawiłabym na subtelność. Pojawiam się tam od czasu do czasu, więc moja obecność raczej nie będzie dla nikogo czymś podejrzanym. Musiałabym wiec jedynie złapać kontakt z właścicielem, powymieniać parę uśmiechów i przekonać go, że jestem warta kochania. Mogłabym wtedy przekonać go do pomocy w moich sprawach. Za zgodą oczywiście, mogłabym również poczęstować go swoją krwią, by ograniczyć ryzyko niewłaściwych… zachowań. - Skończyła w końcu, przykładając naczynie z vitae do ust.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#14









Popijając czerwony płyn z kieliszka, Ambrelash uzupełniła nieco braki vitae (+2PK).
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#15Młoda spokrewniona z zaciekawieniem śledziła wymianę zdań starszych. Czując aprobatę z ich strony, jej poczucie własnej wartości zaczęło szybować w górę nawet szybciej, niż na spotkaniu koteryjnym. Powili sączona vitae nie była już tylko napitkiem. Stała się cichym toastem. Uczczeniem małego sukcesu. Jednego z pierwszych. Jednego z wielu przyszłych. – Tak… Rzeczywiście, to byłby spory problem. - Przytaknęła krewniakom, bujając delikatnie głowa. Oczywiście cieszyła się z tego, że zaaprobowali jej plan, więc sama również chciała pokazać, że liczy się z ich zdaniem. – W takim razie wytężę słuch i zbadam, czy ktoś zajmuje tamtejsze tereny. Wrogów i tak mamy już nadto. - Dłoń Kendry spłynęła subtelnie na podłokietnik, uważając by nie rozlać końcówki napitku. Układając sobie w głowie kolejność zadań zerknęła w kierunku okna, jakby chciała na moment zostać sama ze sobą. Ike zaginął. O Williami lepiej było nie wspominać. Primogen i Opiekun, którzy w oczach Ambrelash do tej pory trzymały rękę na pulsie nie były w stanie jej podpowiedzieć. Lista osób, które jeszcze mogłyby mieć potrzebne informacje, była dość krótka a to nie dobrze. Wręcz monopolistycznie. – Spróbuję złapać Danielle. Może ma jakieś kontakty w tamtej okolicy. - Powiedziała z nutką niepewności, po czym wróciła spojrzeniem do towarzyszy. Co by nie mówić, właśnie docierało do niej, jak bardzo użyteczna jest rola Harpii i jak bardzo sprytnym zagraniem ze strony Sabatu było uderzanie właśnie w nie. – Jeśli ktoś ma coś wiedzieć, to ona. W razie czego podpytam jeszcze ukrytych, skoro i tak będę się z nimi kontaktować. Pewności nigdy za dużo, prawda?
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#16





Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#17Cała rozmowa zwyczajnie nie mogła pójść lepiej. Upojona zarówno vitae jak i aprobatą uśmiechnęła się przyjaźnie, słuchając ostatnich uwag i wskazówek swoich… Przełożonych? Chyba mogła ich tak nazywać. W gruncie rzeczy nie miała pojęcia, czy faktycznie mają jakąś moc sprawczą, aby do czegoś ją zmusić, ale z pewnością życie z nimi w dobrej komitywie mogło wyjść Ambrelash tylko i wyłącznie na plus. – W takim razie chyba już wszystko wiem. - – Powiedziała nie ukrywając nutki ekscytacji w swoim głosie. Następnie po raz kolejny zbliżyła do siebie naczynie, dopijając ostatki vitae. W końcu dlaczego miałaby się marnować? – W takim razie nie zajmuję więcej waszego czasu. Nie zawiodę. - Dodała na koniec, po czym po kolejnej, małej wymianie uprzejmości i pożegnaniu, postanowiła przejść się po okolicy w nadziei, że uda jej się znaleźć Panią Shaw.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#18Odpowiednie podejście i etykieta potrafiły wiele zdziałać w społeczności nieumarłych. Kendra nie miała problemu z hierarchią, znała w niej swoje miejsce, choć miała nadzieję z biegiem czasu poprawić swoją pozycję. Dopiero teraz mogła naprawdę rozwinąć swoje skrzydła i samodzielnie pracować na własną reputację.
Primogen Page i Samuel Hook pożegnali uprzejmie swojego gościa, zostając na swych miejscach, podczas gdy Kendra ruszyła na poszukiwania Danielle Shaw, zjawiskowej Harpii klanu Ventrue. Shaw to nieumarła, która ukształtowała swoją solidną pozycję dawno temu i nie bała się z tym obnosić. Posiadała szerokie kontakty i wielu sprzymierzeńców, którzy doceniali jej podszytą szykiem oraz fałszywymi uśmiechami bezwzgledność i umiejętność prowadzenia interesów.
Oto i ona. Harpia Danielle Shaw. Toreadorka dojrzała ją niedaleko baru w towarzystwie dwójki mężczyzn w garniturach, niewątpliwie będących jej współklanowiczami. W swych związanych włosach, dopasowanym ciemnym żakiecie i sięgającej do kolan czarno-szarej spódnicy z rozcięciem, wymieniała uśmiechy ze swoim towarzystwem.
Czy dojrzała nadchodzącą Kendrę? Stała bokiem, więc niekoniecznie musiało tak być. A jeśli ją widziała, to czekała na jej ruch, zapewne domyślając się, że Toreadorka nie idzie w jej stronę w celu czczej gadaniny.
Primogen Page i Samuel Hook pożegnali uprzejmie swojego gościa, zostając na swych miejscach, podczas gdy Kendra ruszyła na poszukiwania Danielle Shaw, zjawiskowej Harpii klanu Ventrue. Shaw to nieumarła, która ukształtowała swoją solidną pozycję dawno temu i nie bała się z tym obnosić. Posiadała szerokie kontakty i wielu sprzymierzeńców, którzy doceniali jej podszytą szykiem oraz fałszywymi uśmiechami bezwzgledność i umiejętność prowadzenia interesów.
Oto i ona. Harpia Danielle Shaw. Toreadorka dojrzała ją niedaleko baru w towarzystwie dwójki mężczyzn w garniturach, niewątpliwie będących jej współklanowiczami. W swych związanych włosach, dopasowanym ciemnym żakiecie i sięgającej do kolan czarno-szarej spódnicy z rozcięciem, wymieniała uśmiechy ze swoim towarzystwem.
Czy dojrzała nadchodzącą Kendrę? Stała bokiem, więc niekoniecznie musiało tak być. A jeśli ją widziała, to czekała na jej ruch, zapewne domyślając się, że Toreadorka nie idzie w jej stronę w celu czczej gadaniny.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#19Choć potrzeba zapolowania na Ventrue była nagła, tak należało zając się tym od razu. Zbagatelizowanie uwag Elizabeth i Samuela w sprawie potencjalnego właściciela domeny nie dość, że mogło podkopać reputację spokrewnionej, to również niosło ze sobą ryzyko na stworzenie Amberlash pierwszego, prawdziwego rywala – a tego wolała uniknąć. Kiedy tylko Shaw znalazła się w zasięgu wzroku toreadorki, ta rozpoczęła kolejne tego wieczoru podchody. Nie mając możliwości nawiązania bezpośredniego kontaktu wzrokowego z harpią, skupiła swój wzrok na jej towarzyszach. Wykorzystując swoją znajomość dworskich zwyczajów i ogólnie przyjętej etykiety próbowała wybadać, czy to rozmowa otwarta czy zamknięta. Czy prowadzą swobodną wymianę zdań, czy może prowadzą interesy? Gapić się nie było ładnie. Podsłuchiwać także nie wypadało. Zdając się więc na swoje obycie, oceniła że może sobie pozwolić na to, by stanąć „w ich gronie” i grzecznie zwrócić na siebie uwagę. Zwłaszcza, że żaden z towarzyszy Danielle, nie miał twarzy klasyfikowanej jako znajoma. W pierwszym momencie wpatrywała się jedynie w strój Harpi. Korzystając ze swojej przygotowanej zawczasu maski pociesznej maskotki zbudowała lekkie, niezręczne napięcie, by dopiero po zapadnięciu ciszy, odegrać wybudzanie z transu. Lekkie, zakłopotane spojrzenie przebiegło po wszystkich zebranych, by za moment przekształcić się w równie zakłopotany, speszony uśmiech. – Dobry wieczór! Wybaczcie proszę to najście, ale zawsze gdy widzę stroje Pani Shaw, po prostu MUSZĘ przyjrzeć się z bliska. - W końcu jej wzrok zagościł na dłużej, na twarzy Danielle. To właśnie tam szukała odpowiedzi, czy powinna faktycznie przeprosić i się wycofać, czy może zostanie przedstawiona reszcie i wciągnięta do grupki.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#20
Gdy neonatka wyczuła dobry moment, stanęła bliżej, tak by zostać zauważoną i odegrać swoją rolę, celem włączenia się w dyskusję i zwrócenia uwagi Danielle Shaw. Cała trójka spojrzała po dziewczynie, lustrując ją od stóp do głów, potem patrząc po sobie nawzajem, i wreszcie na Danielle.






Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#21Gdyby Ventrue wydzielała światło, to prawdopodobnie wszystkie pijawki obecne w elizjum poszłyby z dymem. Jej blask i aura pewności siebie była tak jasna i wyczuwalna, że naprawdę można było dostrzec ją bez nadwrażliwości. Ambrelash poczuła w kościach, że też chciałaby być tak postrzegana. Silna. Pewna siebie. Inspirująca. Tym bardziej z wyraźnym podnieceniem i podziwem słuchała, jak złotousta Harpia budowała werbalnie swój pomnik, wynoszący ją ponad malutkich. Oczywiście oficjalnie zgadzała się z nią w każdym aspekcie. Prywatne poglądy w tym momencie nie miały żadnego znaczenia. Nie te lata. Nie ta pozycja. – Nie ujęłabym tego lepiej. - W jej głosie rzeczywiście było słychać zgodę, wymieszaną z kapką podziwu. – Dzisiaj wszyscy mamy możliwość namalowania dowolnego obrazu swojej własnej osoby. Możemy być każdym, a niektórzy wciąż decydują się być nikim. To zwyczajnie przykre. - Dodała z nutką teatralnego „niezrozumienia” postawy tych „niektórych”. Chciała tym podkreślić, że naprawdę wierzy w to co mówi. Że jej poglądy są niemal lustrzanym odbiciem poglądów starszej a co za tym idzie, są właściwe. – Ostatnimi czasy stale dobierałam stroje do ról, które musiałam grać. Tym bardziej doceniam noce takie jak ta, gdy mogę być prawdziwie sobą. - Dziewczyna zerknęła na moment na mężczyzn, którzy ewidentnie zostali przyćmieni przez rozmowę kobiet. To była dobra karta. Świetna sytuacja, by zbudować swoją pozycję i obraz nowej Ambrelash. Do tego ze świadkami. Sytuacja wręcz ze snu. – Miło jest móc pokazać wszystkim, że pomimo tego, co się wokół mnie działo, to wciąż tu jestem. Że przetrwałam kolejną z wielu burz. Że w końcu jestem gotowa rozwinąć skrzydła i z podniesioną głową dołożyć cegiełkę do naszej wspólnej przyszłości. - Po natłoku słów, język Kendry mimowolnie przetarł wargi, jakby chcąc naoliwić je do dalszej pracy. Z tym jednak należało się wstrzymać. W końcu właśnie następował osąd ze strony całego towarzystwa. Młoda Toreadorka rzeczywiście wyglądała nieco inaczej, niż zazwyczaj, gdy pokazywała się w elizjum. Kolorowe sukienki i masa różnego rodzaju dodatków zostały zastąpione białą koszulą, do której dobrała czerwonawą marynarkę. Limit trzech kolorów zamykały czarne, optymalnie formalne spodnie. Nie wyglądała jak toreadorka, która zazwyczaj pojawiała się by zabawiać ludzi. Wyglądała jak drapieżnik, który zostawił za sobą zabawy w piaskownicy i gotował się do polowania. A przynajmniej sama siebie tak widziała.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#22
Danielle przysłuchiwała się, wraz ze swymi towarzyszami, słowom neonatki. Widać było nawet realne zainteresowanie, choć mogła to być gra pozorów, która dla wampira o takiej pozycji jak Shaw nie byłaby trudna. Po całym tym monologu, Arystokratka zmierzyła wzrokiem Kendrę, utrzymując na ustach subtelny uśmiech, po czym odparła.




Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#23Nawet tak subtelne docenienie ze strony kogoś o wpływach, reputacji i pozycji tak ogromnej, jak w przypadku Shaw, do tego w elizjum, w towarzystwie światków, była jak wygrana na loterii. Sama Ambrelash przez moment poczuła, jakby sama miała prawo zabłysnąć tak jak jej rozmówczyni, lecz było to uczucie, które należało stłumić w zarodku. Przyjmowanie komplementów było czymś, czego wiele osób nie potrafiło – przynajmniej tak twierdził Amadeus. Gdyby teraz pokazała, jak wiele znaczą dla niej słowa Harpii, mogłaby pokazać się jako łasa na komplementy psina, wesoło merdająca ogonkiem, gdy ktoś ją pogłaszcze. Było to coś, na co musiała uważać. Zwłaszcza przy Ventrue. W końcu nikt z większą chęcią niż arystokracji, nie weźmie kogoś pod but – zwłaszcza, gdy ten ktoś sam się tam pcha. Jako szczyt ekspresji uniosła więc delikatnie głowę do góry, by wykonać uprzejmy i nieinwazyjny gest skinienia. Przecież całkowite niedocenienie miłych słów także mogło zostać odebrane źle. – To prawda. Tak się bowiem złożyło, że w paczce z zapewnieniami mam nie tylko słowa. - Dziewczyna uniosła delikatnie prawą dłoń, która od tej pory miała stać się jej dodatkową przewodniczką myśli. Naturalnie zgięte palce ścisnęły się nieco, lecz daleko im było do przemiany w pięść. Wtem z rzędu zaczął wyrywać się palec wskazujący, zwiastujący nadejście właściwej myśli. – Jakiś czas temu moją uwagę zwrócił pewien klub w Downtown. The Underground. Ogólnie świetne miejsce, żeby muzyką zagłuszyć myśli. Do tego przy południowej granicy. - Dłoń zaczęła stopniowo i nad wyraz płynnie zmieniać swoje ułożenie spływając nieco bardziej na bok, równocześnie pozwalając paluszkom pojedynczo rozprostować się i ugiąć ponownie. – Z pewnością jest dochodowy a i jako posterunek mógłby pełnić świetną rolę. Planuję rozmówić się z właścicielem. Jestem pewna, że znaleźlibyśmy wspólny język. - Wtem, gdy szybkim ruchem przetarła wargi językiem, jej dłonie złączyły się, sugerując, że faktycznie przechodzi do meritum. – Wolałabym jednak uniknąć potencjalnych problemów czy skandali a tak się niestety złożyło, że nikt kogo do tej pory zapytałam, nie potrafił mi potwierdzić, czy ów klub nie leży przypadkiem na terenie któregoś z krewnych. - Uśmiech na twarzy Kendry rozszerzył się nieco. Doskonale wiedziała, że Danielle wie jakie pytanie za moment padnie. Mimo wszystko wciąż należało je zadać. – Jestem więc pewna, że jeżeli ktokolwiek miały wiedzieć coś na ten temat, to tylko Pani Shaw. - Zakończyła zgrabnie, akcentując „Panią Shaw” z wyuczonym i należytym szacunkiem. Liczyła, że wyraźne przedstawienie sytuacji postawi ją w dobrym świetle i pozwoli uniknąć pytań, na które i tak musiałaby odpowiedzieć. Szczerość w tej sytuacji była jej kartą, a i mogła być świetnym motywem do obniżenia potencjalnej ceny.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#24




Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#25Kolejne pochwały dziewczyna przyjęła równie sprawnie co poprzednie. Musiała trzymać gardę, zwłaszcza, że w powietrzu wisiał główny punkt programu. Gdy arystokratka pozornie przechodziła do meritum, diva mrugnęła jedynie, szykując się na to, że za moment będzie mogła dostać prosto w twarz. Tak się z resztą stało. Potwierdzenie informacji, że rzeczywiście JEST jakaś pijawa, która zaczęła zagnieżdżać się tam jeszcze przed Kendrą, można było potraktować jako uprzejmy gratisik na znak dobrych intencji. Toreadorka widziała jednak doskonale, że jej noga stoi właśnie na sidłach i każdy zły ruch sprawi, że wbiją się w nią dwa rzędy metalowych kłów. Pierwszą rzeczą, o której nie można było zapomnieć było ciało. Twarz musiała być niezmienna. Skrzywienie buźki w jakikolwiek sposób mogło przecież niepotrzebnie zasugerować wahanie, strach, ekscytację czy cokolwiek innego. Utrzymując maskę pozostawała enigmą i wciąż mogła jakkolwiek kontrolować swoją pozycję. Przynajmniej na pozornie. Zerkając na szachownicę, Kendra natychmiast zrozumiała, że będzie musiała poprosić o więcej. Nie dlatego, że potrzebowała, lecz dlatego, że musiała. Samo potwierdzenie, że gdzieś tam znajduje się jakiś spokrewniony to absolutny game-changer, który przecież mogła ogarnąć sama. Wystarczyłoby się nieco pokręcić na miejscu, powpychać nos nie tam gdzie trzeba i lada moment ów jegomość sam by się ujawnił. Mogliby wtedy między sobą podogadywać co i jak oraz ustalić, czy jakakolwiek współpraca wchodzi w grę. Odejście jednak w tej chwili byłoby absolutnym faux pas. Owszem, z tej partii wyszłaby zwycięsko, ale równałoby się to z „ograniem” starszej harpi przez neonatkę. Przy świadkach. Z jej klanu (chyba). Idąc najprostszym scenariuszem, Shaw mogła wykorzystać rzeczy, które przekazała jej przed chwilą sama zainteresowana przeciw niej samej. Wielki debiut skończyłby się wielkim fiaskiem i jeżeli akurat udałoby się jej przeżyć, stałaby się absolutnym pośmiewiskiem na salonach, nie mogącym uwolnić się od przytyków w stylu „przynajmniej jesteś ładna”. Musiała iść dalej, nawet jeśli czuła, że oddaje pole łatwo. W końcu w wyścigu po koronę, należało patrzeć szerzej. – Byłam pewna, że będziesz coś wiedzieć. Musisz mi kiedyś zdradzić, jak ty to robisz. - Jej ton zdradzał zarówno podziw jak i głód informacyjny – Kto to taki?
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#26
Na wspomnienie o Spokrewnionym, kręcącym się przy The Underground, neonatka robiła co mogła, by nie dać Danielle wyczytać emocji, jakie targały młodą nieumarłą. Każdy błąd mógł zostać wykorzystany przeciwko niej, więc dokładała wszelkich starań, by nie zapewnić Ventrue możliwości, ani pretekstu, do osaczenia dziewczyny, która nie miała solidnej pozycji, a jedynie garść pochwał otrzymanych tej nocy.
Jednak młoda nie czuła, że przegrała przez sam fakt, że ktoś już operował na tamtym terenie. W żadnym razie. Ambrelash widziała w tym okazję, by nawiązać nową relację i zawiązać współpracę. Nie było to tak dobre, jak samodzielne przejęcie klubu, ale w życiu, a tymbardziej nieżyciu, nic nie jest łatwe.
Rozważając w jaki sposób podejść jednak do tematu, co zrobić, czy też jak kontynuować rozmowę, postanowiła pozwolić Shaw na to małe zwycięstwo, dopytując o imię wampira, z którym miałaby się rozmawiać, chcąc ugrać cokolwiek w sprawie klubu będącego obecnym celem Kendry.




Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#27Konkretna informacja była czymś, czego Kendra spodziewała się najmniej. Mentalnie była już przygotowana, by spróbować zbić średnią przysługę do małej, ewentualnie okazać wdzięczność za niską stawkę. – Elijah Tyrell? - Powtórzyła nieco zdziwiona, mrużąc delikatnie oczy. Jej mózg natychmiast zaczął buszować po katalogu imion, by szybko zorientować się, że nigdy o nim nie słyszała. – Chyba nie miałam okazji się z nim spotkać. Numer z pewnością wiele ułatwi. Dziękuję. - Jej głos faktycznie okazywał wdzięczność. Dostał bardzo dużo i nawet abstrahując od etykiety czy wyuczonych reguł, była naprawdę mile zaskoczona, jak bardzo pod nią toczyła się ta mała, polityczna rozgrywka. Oczywiście nie zamierzała pozwolić swojej czujności wyłączyć się całkowicie, ale na moment uspokoiła stale atakującą ją paranoję. – Przyznam szczerze, że myślałam, że kojarzę większość krewnych w mieście. To ktoś nowy? - Dopytała, wkładając dłoń do torebki. Bez zerkania w jej stronę, bez problemu wyciągnęła notesik z przyczepionym długopisem, gdzie trzymała numery telefonów. Aby nie ujawniać postronnych danych otworzyła go na czystej stronie, szykując już miejsce dla niejakiego Elijah’a.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#28




Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#29Po otrzymaniu numeru, dziewczyna z wdzięcznością skinęła głową, i od razu spakowała wszystko z powrotem do torebeczki. W końcu głupio byłoby go teraz zgubić. W istocie nie miała nawet cienia wątpliwości, że kontakt do chłopaka jak i on sam okażą się pomocne. Jeżeli uda im się uniknąć konfliktu, to przecież zawsze będzie można spróbować pokierować nim, aby… okazał się prawdziwie przydatny. Na wspomnienie o dyskrecji i niskim profilu, Ambrelash pomyślała o samej sobie. Przecież do tej pory sama była kimś, kto nawet nie wyłaniał głowy z trawy bardziej, niż było trzeba. Momentalnie pojawiła się w niej wizja tego, że Tyrell może mieć nad sobą potężnego spokrewnionego, którego trybkiem w maszynie jest. A przecież niewykluczone, że tym spokrewnionym mogła być sama Danielle. Z drugiej strony fakt, jak chętnie dawała te informacje… Czy może chodziło o jakiegoś jej rywala? Nie można było tego wykluczyć. – Ostrożnie. Bezpiecznie. Szanuję. - Podsumowała krótko, przytakując z podobną aprobatą, jak arystokratka. – Obiecuję nie zmarnować tych informacji. Jestem bardzo wdzięczna. Jak mogę ci za nie odpłacić? - Dodała po chwili, z odczuwalną nutką wdzięczności. Oczywiście bardzo chętnie przyjęłaby wszystkie te dary za darmo, ale słabo świadczyłoby o niej, gdyby nawet nie zapytała. Zwłaszcza przy świadkach.
Re: Kiedy zbierać dziką różę?
#30


Teraz istotnym było to, by skontaktować się z jegomościem, którego numer nieumarła zdobyła. Klub The Underground wymagał atencji kogoś ambitnego, kogoś takiego jak Kendra.