Nocny Pasterz

Zakończono | Prolog, Marzec 2004 | Central Area | Madrona | E Pine St/35th Ave, Church of True Path


Rozgrywany jest: Prolog: Oblezenie
Trwa: Marzec 2004
Dołącz do walki z Sabbatem i pomóż w odbiciu utraconych przez Camarillę terenów Seattle. Zbadaj losy oblężonej przez Sabbat Fundacji Franka Weavera.
Znajdź i zbadaj źródło rozszerzającej się pandemii, odkryj jej możliwy wpływ na Spokrewnionych i pomóż w jej powstrzymaniu.
Zrób co w twojej mocy, by wesprzeć Camarillę w odzyskaniu stabilizacji i dominującej pozycji w mieście do końca roku, celem odwołania wizyty Justycariusza.
Jako Nosferatu rozbuduj na powrót sieć SchreckNetu i rozwiń sieć informacyjną do użytku klanu oraz Camarilli jako całości.
Wykorzystaj obecną destabilizację wewnątrz Camarilli na swoją korzyść, by zająć miejsce w hierarchii i poszerzyć przy tym swoje wpływy
Działaj w grupie. Znajdź sprzymierzeńców. Dołącz do, lub załóż, koterię.
Cokolwiek zrobisz, pamiętaj że w pojedynkę nie przetrwasz nadchodzących nocy.

Nocny Pasterz

#1
Czym ta noc różniła się od poprzednich? Dziewczyna nie wiedziała. Na pewno jeszcze nie. Coś było inaczej, czuła się jakoś w inny sposób źle. Potrzebowała czegoś nienazwanego. Porzuciwszy rozbawionych mężczyzn w barze, szła przed siebie rozważając wszystko co dziś miało już miejsce. Szybko zdała sobie sprawę czego było jej trzeba.
Wróciła do domu.
Włączyła komputer, rzuciła saszetę na łóżko wyciągając z niej wcześniej tylko telefon.
Potrzebowała rozmowy i już chyba nadszedł właśnie ten czas, by jej rozmówcą stał się pewien konkretny Pośrednik Boga. Widywała go w Elizjum, ale jakoś wcześniej brakowało odwagi, motywacji, potrzeby albo przymusu obowiązków by nawiązać jakikolwiek kontakt. Ksiądz wampir. Ciekawe czy był tylko aktorem w swej roli... grał bluźnierczą rolę mając sutannę za przykrywkę i rekwizyt? Czy był podobny do niej? Choć trochę prawdziwy w wierze, którą reprezentował. Musiała go tylko namierzyć.
Usiadła do komputera, włączyła spokojną, kojącą melodię i wskoczyła do sieci. Wiedziała jak się ów ksiądz nazywał, jeśli faktycznie prowadził którąś parafię w mieście, albo choć należał do którejś, powinna go odnaleźć w jakimś spisie. Liście pasterzy i parafian... ostatecznie parafii była skończona liczba w mieście. Gorzej, jeśli był tylko figurantem i aktorzyną pod przykrywką, nie istniał jako żywy mieszkaniec miasta, nie będzie figurował w żadnym spisie... nie wiedziała też, czy ma prawdziwe i poprawne dane.
Cóż... nie zaszkodzi spróbować, to był najlepszy strzał jaki miała... każdy inny był trudniejszy do wykonania i bardziej czasochłonny.
Nucąc pod nosem więc zaczęła swoje czary mary. Nie odrywając wzroku od monitora, tańczyła błyskawicznie palcami po klawiaturze, od czasu do czasu tylko trącając myszkę.

Re: Nocny Pasterz

#2
Image
Ciężar na potępionej duszy Spokrewnionej rósł od jakiegoś czasu. Starała się to ignorować, starała się wmawiać sobie, że taka była Boska wola, że to konieczne. Tak naprawdę jednak każda niegodziwość, każdy haniebny, wątpliwy moralnie czyn, godził w nieumarłe serce Chloe, stopniowo rozwijając jej wątpliwości. Po tylu latach nocnej egzystencji, podczas której musiała dopuścić się do wielu naruszeń Boskich przykazań, była bliska osiągnięcia kryzysu wiary. Stała nad przepaścią i potrzebowała kogoś, kto ją stamtąd odciągnie chociaż na kilka kolejnych nocy.
Pośród Kainitów Wietrznego Miasta mówiło się o bardzo religijnym, czarnoskórym księdzu. Adewale Kadewa okazyjnie wizytował w Elizjum, lecz w ciągu ostatnich nocy nie pojawiał się on tam właściwie wcale. Snow poczuła się więc zmotywowana, by go odnaleźć i uzyskać od niego pomoc. Kto lepiej zrozumie co czuje dziewczyna, jak inny Spokrewniony? Kto lepiej jej pomoże, jak wampir w koloratce?
Swoje poszukiwania, Snow skupiła w internecie. Było to najlepsze źródło wiedzy oraz informacji o mieście. Wiedziała kogo szuka, wiedziała z jakimi budynkami ów osobnik miałbyć związany. Przeglądała więc wszelkie strony, dokumentacje oraz listy, które zawierały nazwiska księży, pastorów, czy parafian. Poszukiwania trwały dość długo i nie przynosiły skutków. Pół godziny, godzina, dwie, nadal nic, żadnych poszlak, a możliwości było coraz mniej. Całe szczęście, że Arystokratka posiadała duże pokłady cierpliwości, gdyż w tej sytuacji były one bardzo potrzebne.
Brzęczenie komputera, stukanie w klawiaturę i kliknięcia myszką, pomijając nucenie nieumarłej, były jedynymi dźwiękami, jakie towarzyszyły jej w tym momencie. Ten sposób okazał się być bardziej czasochłonny, niż można się było spodziewać. Może jednak trzeba było spróbować czegoś innego? Ktoś w Elizjum niewątpliwie wie, gdzie szukać Kadewy.
Nadzieje na znalezienie czegoś w sieci powoli zanikały. Wtem, Chloe trafiła na dziwnie znajomą nazwę, “Church of True Path”. Gdzieś już ją słyszała. Czy to mogło być to? Był tylko jeden sposób, by się przekonać. Wystarczyło spisać adres kościoła i udać się na miejsce.

Re: Nocny Pasterz

#3
Chloe się nie denerwowała. Nawet powieka jej nie mrugnęła. Od lat siedziała w branży i to nie tylko grzebiąc w internecie. Wiedziała, że tu na wszystko potrzeba czasu... zazwyczaj. Tak było i teraz. W sumie nieco się zdziwiła, ale zaczynała już podejrzewać, że ksiądz jest tylko aktorem. Nabrała dystansu do własnych nadziei. Miała szansę odbyć spowiedź, która sama w sobie nie będzie pokrętnym, dwuznacznym i pokracznym labiryntem do sedna, a otwartą, szczerą rozmową, nazywając wszystko po imieniu. Godziny jednak mijały, a ona nie trafiła na nic... z całym swoim doświadczeniem. W końcu, gdy już prawie miała gasić komputer i jechać do Elizjum... szukać informacji drogami przez siebie mniej lubianymi, trafiła na nazwę parafii. Church of True Path. Adres odnalazła bez problemu, nawet nie była pewna czy nie bywała tam wcześniej. Mniejsza jednak o to. Zgarnęła saszetę, telefon i kluczyki. Zamknęła mieszkanie, na odchodne zerkając czy wszystkie zabezpieczenia są aktywne. Poszła prosto do auta. Nocne podróżowanie swoim transportem miało plusy. Ruch był znacznie mniejszy niż za dnia. Brak korków, mniej połączeń komunikacji miejskiej, taksówek i innych zawalidróg. Prostą drogą pojechała więc do kościoła.
Zaparkowała kawałek dalej i ostatnią ulicę przeszła pieszo. Może to paranoja, albo ciężar ostatnich wydarzeń, ale dyskretnie sprawdziła czy nikt za nią nie jechał i/lub za nią nie lezie teraz. Wyciszała telefon i weszła do świątyni jeśli wszystko było w porządku.
Wodą święconą uczyniła znak krzyża i powoli ruszyła dalej... jeśli świątynia była w nocy w ogóle otwarta, a nie tylko przedsionek. Jeśli mogła wejść, spokojnym krokiem, środkiem zmierzała do pierwszej ławki. Chyba, że światełko przy konfesjonale było zapalone, co oznaczałoby obecność księdza. Jeśli nie, przyklęknęła przed ołtarzem, weszła do ławki i tam uklękła. Złożyła dłonie przed sobą i pogrążyła się w mówionej szeptem, po łacinie modlitwie.

Re: Nocny Pasterz

#4
Image
Upływ czasu w tej siedzącej pozycji dało się odczuć. Nie był to jednak czas zmarnowany. Poszukiwania okazały się owocne, choć nie było stuprocentowej pewności, że znaleziony kościół był rzeczywiście tym, w którym miał przebywać nieumarły duchowny. Nie było jednak innego sposobu, by się o tym przekonać, jak udać się na miejsce.
Church of True Path mieścił się na wschodzie Seattle, w mniej zurbanizowanej, zdecydowanie biedniejszej dzielnicy. Brak większego ruchu rzeczywiście pozwolił na sprawniejsze dotarcie na miejsce, nawet mimo kilku czerwonych świateł, które zatrzymały Arystokratkę na drodze do celu.
Już z oddali Chloe mogła dojrzeć czarny, szpiczasty dach świątyni, a nadjeżdżając bliżej, jej oczom ukazały się szare, kamienne ściany budynku. Nie był to pokaźnych rozmiarów kościół, ani szczególnie bogato wyglądający. Ot skromne miejsce modlitw dla lokalnej społeczności.
Wampirzyca dotarła do niedużych rozmiarów wieży z dzwonnicą, która była jednocześnie wejściem do głównej nawy. Drzwi nie były zakluczone, więc dziewczyna mogła bez problemu wejść do środka, podążając po mozaikowej posadzce o czarnym i białym odcieniu w kierunku rzędu ław. Jej kroki odbijały się delikatnym echem do momentu, aż usiadła, spoglądając na skromny, acz zadbany ołtarz i pozłacane organy. Brakło widocznej obecności duchownego w pierwszej chwili, czy też kogokolwiek innego, to też Snow mogła spędzić kilka chwil sam na sam ze Stwórcą oraz popodziwiać wiszący na ścianach obrazy przedstawiające chrystusową mękę oraz sceny ukrzyżowań, czy też wiszące na łańcuchach stare żyrandole.
Dopiero po kilku minutach, gdzieś z zakrystii wyłonił się skromnej postury, czterdziesto-paru letni, białoskóry mężczyzna odziany w czerń, na tle której jaśniała biała koloratka oraz pogodny uśmiech. Widząc gościa, powolnym krokiem podszedł do samotnie siedzącej kobiety, trzymając dłonie złożone na poziomie pasa.
ImageNiech będzie pochwalony. — Cichym, ciepłym głosem powitał nieznajomą.
ImageChyba nie widziałem cię wcześniej, dziecko. Jestem Ojciec Fransis. Powiedz proszę, jakie troski sprowadzają cię tutaj o tak późnej porze? — Przedstawiwszy się, kładąc otwartą dłoń na piersi, zatroskany mężczyzna próbował poznać powód przybycia Chloe. Niewątpliwie był gotów wspomóc ją dobrym słowem, niezależnie od tego, co ją trapiło.

Re: Nocny Pasterz

#5
Cisza kościółka pomagała wyciszyć się dziewczynie. Wyciszyć jej emocje, niepewności, sumienie, strach. W uszach szumiał jej własny szept modlitwy. Łacina w jakiś sposób działała na nią jak balsam na podrażnioną skórę. Łagodziła, koiła, przynosiła ulgę.
Kroki księdza usłyszała już z daleka. Nie podniosła jednak głowy, póki nie upewniła się że zmierza do nie, a ona sama nie skończyła modlitwy. Przeżegnała się i wtedy spojrzała na duszpasterza.
-In sæcula sæculorum Amen. - Odpowiedziała na pozdrowienie księdza, niemal nieświadomie w łacinie. Uśmiechnęła się do siebie w duchu, dlaczego ten język tak jej się podobał?
-Mam na imię Chloe. - Przedstawiła się. Mówiła spokojnie. Nie spiesząc się. Pozwoliła sobie podnieść z klęcznika i zasiąść w ławie. -Nie widział mnie tu ksiądz, bo mieszkam w innej części miasta, należę do innej parafii. - Wyjaśniła konkretnie. Nie musiała przecież odwiedzić każdego kościoła w mieście tylko dlatego, że była osobą wierzącą. To ogromna metropolia, a nie mała mieścinka z dwoma kościołami, do których można chodzić sobie na zmianę.
-Pracuję na nocną zmianę. Późna pora jest więc względna. Kwestia przyzwyczajenia. Mam nadzieję jednak, że nie przeszkadzam. - Odpowiedziała i posłała księdzu przepraszające spojrzenie.
Z góry zakładał, że dziewczyna ma jakiś problem. W sumie słusznie. Kto normalny po nocach łazi po kościele?!
-Prawdę mówiąc być może ksiądz mógłby mi pomóc... szukam Ojca Adewale Kadewa... - Zawiesiła lekko głos okienko czasu na reakcję Fransisa. Postanowiła od razu nie mówić co po co i na co. Uśmiechnęła się z nadzieją, patrząc na mężczyznę dużymi oczami szczeniaka. Firmowe zagranie! Jak można odmówić pomocy tak uroczemu i niewinnemu stworzeniu!? Nie była też wcale pewna czy poszukiwany duszpasterz naprawdę tu był, czy był dostępny, jakkolwiek w ogóle jeszcze powiązany z tym kościołem. Ile Fransis nim wiedział? Jak zareaguje na to nazwisko? Mimo uroczej miny, obserwowała reakcję księdza bardzo uważnie. Potrafiła czytać z ludzi jak z otwartej księgi. Jego reakcja, nawet bez słów mogła jej wiele powiedzieć, a wtedy mogła zaplanować kolejne podejście.

Re: Nocny Pasterz

#6
Image
Kościoły mogły być jedynymi miejscami w całym Wietrznym Mieście, gdzie pozostałości duszy wampirzycy doznawały jakiegoś ukojenia, i gdzie ona sama zaznawała chwili spokoju, czując się bliżej Boga. Możliwe że nie przekreślił jej mimo tego, czym się stała. Gdyby było inaczej, czy mogłaby przebywać w Domu Bożym?
Dziewczyna przedstawiła się i wstała z kolan, zajmując miejsce siedzące i kontynuując dialog z Ojcem Fransisem, z uśmiechem przysłuchującym się słowom wiernej.
ImageAh, nocny marek. Zgiełk i hałas dnia codziennego całkiem cię omija. Noce potrafią być takie ciche i spokojne, a także piękne, gdy widać rozgwieżdżone niebo. Niektórzy odnajdują w takich nocach komfort znacznie większy, niż w świetle dnia. Ja sam lubię czasami pokrzątać się tu późnymi wieczorami, gdy sala jest pusta, czy wyjść na spacer. Jest to zupełnie inna atmosfera. Choć z drugiej strony, wtedy czegoś braknie. Nie ma tego ciepła, życia, ani też uśmiechu wiernych, którzy przychodzą, by odetchnąć otoczeni Jego opieką i miłością. — Ksiądz potrafił zrozumieć takie lubujące się w nocach sowy. Nie mógł raczej przypuszczać, że miał do czynienia z krwopijcą, który nie mógł już nigdy ujrzeć światła słonecznego. Kontynuował, opowiadając o swoich doświadczeniach i różnicach między tym, co doświadcza po zmroku i za dnia.
ImageHmm, znasz Ojca Adewale? — Lekkie zaskoczenie malowało się na twarzy Fransisa. Chyba nie spodziewał się wspomnienia o czarnoskórym kapłanie. Było jasnym, że dziewczę nie pojawiło się w tym miejscu przypadkowo.
ImageObawiam się, że jest chwilowo niedysponowany. Mogę oczywiście przekazać mu wiadomość, jeśli chcesz. — Był śmiertelnikowi znany. To już coś. Co jednak miał na myśli mówiąc, że Adewale jest niedysponowany? Czy coś mu się stało? Czy Fransis mówił prawdę?

Re: Nocny Pasterz

#7
-Miasto jest niemal tak samo pełne życia nocą jak i za dnia, ale fakt, jest cichsze. - Westchnęła - I tak... czegoś brakuje. - Przyznała zaraz. W głosie zabrzmiała nutka smutku i zamyślenia. Nocą brak było słońca. Od kilku lat nie widziała ani jednego promienia... tego brakowało, tak bardzo brakowało. Ale przecież tego na głos powiedzieć nie mogła. Nie ciągnęła więc też tej części rozmowy.
-Nie do końca proszę księdza. - Odpowiedziała na zaskoczone pytanie pasterza. - Widziałam go kilka razy, ale dotąd nie dane nam było poznać się osobiście i zamienić choć słowa. - Westchnęła i zrobiła krótką pauzę, po której podjęła dalej. -Widzi ksiądz... jestem osobą silnie wierzącą, najlepsze wartości wpoiła mi mama, Bóg był ze mną od dziecka, zawsze jest przy mnie... zmierzam do tego, że czasami miewam silne przeczucia. Że powinnam coś zrobić, gdzieś pójść lub z kimś pomówić, choć nie zawsze od razu wiem po co i dlaczego. - Mówiła spokojnie z tak potężnym przekonaniem i wiarą w głosie, że mogłaby kamień do lotu namówić. - Tak jest teraz. Po prostu czuję, jak Bóg delikatnie popycha mnie na ścieżce wiodącej do spotkania z Ojcem Adewale. Choć wciąż nie do końca mogę wiedzieć dlaczego. Może to właśnie on jest tym, z kim rozmowy potrzebuję? Albo to może właśnie on potrzebuje kogoś takiego jak ja. Pewnie niedługo i ta tajemnica się rozstrzygnie. - Przytaknęła na zakończenie wywodu. Wiedziała, że ta zagadka się rozwiąże. Zawsze się rozwiązywały... prędzej czy później. O to była spokojna.
-Niedysponowany?- - Zapytała przejęta. Przez głowę przeszły jej różne scenariusze i żaden nie był miały? Gdyby powiedział, że niedostępny, mogłoby to oznaczać wyjazd. Ale niedysponowany? Co to miało znaczyć?! Jej zmartwiona mina i ściągnięte barki dawały pełny wyraz szczerej obawie i lękowi. -Nic mu się nie stało? Wszystko w porządku? Proszę mi powiedzieć. - Zapytała. Nie odrywała spojrzenia od mężczyzny. Nawet na krótką chwilę. Wpatrywała się w swoje źródło informacji czekając na odpowiedzi. Przekazanie od niej wiadomości nie było satysfakcjonującym finałem jej poszukiwań i podróży.

Re: Nocny Pasterz

#8
Image
Duszpasterz pokiwał głową na słowa wiernej, która wiedziała o czym mówi, egzystując od zmroku do świtu i obserwując życie oraz nieżycie Seattle.
ImageTo doprawdy cudowne. Cieplej mi się na sercu robi wiedząc, że są takie dobre domy jak twój, przepełnione nieskończoną miłością do Wszechmogącego i niezbitą wiarą. — Fransis uśmiechnął się szerzej, ukazując radość i wzruszenie, może nawet i dumę.
ImageNie ma wątpliwości, że skoro masz takie silne przeczucia, to niewątpliwie On cię prowadzi. Ciekaw jestem jedynie gdzie, dziecko drogie, miałaś okazję widzieć Ojca Adewale. Wszakże pierwszy raz wizytujesz w naszej skromnej parafii. — Nie zanegował tego, co prowadziło Spokrewnioną, acz dociekał skąd znała Kadewę. Możliwe że powodowała nim po prostu ciekawość. Nie było powodu, by myśleć inaczej.
ImageOh, nic poważnego, naprawdę. Nie trudź swojej głowy, Chloe. Ale doceniam troskę, i Ojciec Adewale z pewnością również ją doceni. — Widząc przejęcie dziewczyny, sługa Boży, gestykulując otwartymi dłońmi, zapewnił, jakoby sytuacja nie była krytyczna i nie było powodów do obaw.

Re: Nocny Pasterz

#9
Nie dyskutowała na temat swojego domu. Domu, który przecież nie do końca był dobry. Jej mama i ona robiły co mogły, młodsze dzieci niczemu winne nie były, a le ojciec... Nie był dobrym i kochającym człowiekiem. Zapijaczony nieudacznik. Damski bokser. Ostatecznie morderca. Odkąd zamknęli go w więzieniu nie miała z nim kontaktu. Nie wie co u niego. Zrobiła wewnętrzne przemyślenie, że chyba czas odwiedzić więzienie, ale główny nurt uwagi skupiony był cały czas na księdzu.
-To prawda. Pierwszy. Ojciec Adewale jednak nie przebywa całą dobę tylko i wyłącznie na terenie tegoż kościoła. - Odpowiedziała równie wymijająco, ale prawdziwie co sam duszpasterz na temat stanu zdrowia kolegi. Nie miała zamiaru nic więcej mu mówić na ten temat. Wiedziała już jednak , że w tej rozmowie musi być ostrożna i konkretna. Ojciec Fransis biegle władał językiem i niemal namacalnie czuła jak próbuje ją podbierać. Nie miała ani czasu ani chęci na słowne gierki i przepychanki, dość ich miała co noc w kontaktach z własnymi Krewniakami.
-Proszę mnie nie zbywać. Jestem już dużą dziewczynką. - powiedziała spokojnie, ale z lekko urażonym uśmiechem. Próbował na nią machnąć ręką. Jak na dzieciaka, który przeszkadzał, mimo, że na twarzy malował mu się anielski uśmiech.
-Ojcze, proszę, powiedz mi co się stało księdzu Kadewa i gdzie go znajdę. Naprawdę muszę się z nim zobaczyć... nie mogę czekać. - Poprosiła... chociaż nie do końca, bo wplotła w zdanie polecenie. Koniec gierek. Nigdy ich nie lubiła, do nich cierpliwości jej brakowało. Konkrety... dzisiejszej nocy zmarnowała już wystarczająco czasu. Z resztą przeczuwała, że tej przepychanki na grzeczności i uprzejmości, zbywanki i giereczki, odpowiedzi na pytania bez odpowiedzi na pytania by nie wygrała.

Re: Nocny Pasterz

#10
Image
Bolesna przeszłość nieumarłej pozostanie wyłącznie w jej pamięci. Było to między nią, a Wszechmogącym. Kapłan nie musiał wiedzieć jakie cierpienie przeżyła dziewczyna. Wyłącznie zmyłoby ono uśmiech z twarzy mężczyzny, a przecież nie to było celem wizyty w tej parafii, nawet jeśli Fansis zdawał się nie współpracować zbytnio.
Snow mówiła dalej, naciskając, by duszpasterz zdradził jej gdzie jest Kadewa i co się z nim stało. W pewnym momencie, cierpliwość Spokrewnionej się skończyła i sięgnęła po ostateczne środki. Zwracając się z prośbą do Ojca Fransisa raz jeszcze, w jej głosie rozebrzmiał rozkaz, którego niewielu śmiertelników było w stanie zignorować. Nie było to instynktowne działanie, a świadomy wybór, by użyć zdolności łamiącej wolną wolę w Domu Bożym, będąc tak blisko Króla Niebios, patrzącego na jej czyny względem duchownego. Dopiero po chwili ją to ukłuło i zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła.
Na drodze do ratowania własnego człowieczeństwa, posunęła się do użycia swojej przeklętej krwi, by zdominować wolę dobrego człowieka, poczciwego kapłana niewielkiej parafii, który przyszedł do Chloe z niczym ponad pragnienie wsparcia jej dobrym słowem. Świadomość tego zdawała się być kolejnym godzącym w sumienie wampirzycy grzechem, który obciążył jej, i tak już targane licznymi niegodziwymi czynami, nieumarłe serce.
Nim Fransis zdążył otworzyć usta i odpowiedzieć na zadane pytanie, gdzieś z cieni na tyłach nawy rozległ się męski, jakby znajomy głos.
ImageOjcze Fransisie, proszę. — Wyłonił się stamtąd, zapinający ostatni guzik koszuli, czarnoskóry jegomość w koloratce, powolnym, pewnym krokiem podążającym w stronę dwójki.
Image Nie ma powodu do takiej tajemniczości. Toż to dziecko Boże, pragnące niczego innego jak pokrzepienia duszy. Skoro Nasz Pan skierował ją na ścieżkę prowadzącą do mnie, to kim jesteśmy, by negować Jego wolę. — Czarnoskóry mężczyzna średniego wzrostu o krótkich, ciemnych kręconych włosach, odziany w czarne odzienie, w tym koszulę z krótkim rękawem i ciemne jeansy ze skórzanym pasem zwieńczonym srebrną klamrą, zatrzymał się tuż obok Fransisa, poprawiając swoje okulary, trzymając zawinięty wokół dłoni różaniec. Wyglądał dokładnie tak, jak Chloe go zapamiętała, gdy widziała go jakiś czas temu w Elizjum. Ot, skromny trzydziestoletni duchowny.
Image Proszę o wybaczenie Ojcu Fransisowi. Dba o tę parafię i również o mnie, najlepiej jak może. Jest bardzo troskliwy i czasami bywa nadopiekuńczy, ale nie uważam tego za wadę. Lepiej jest dbać o ludzi za mocno, aniżeli zbyt mało. A jak wiemy, świat pełen jest ludzi, którym brak w sercu miłości i troski o bliźniego. — Trudno było winić Fransisa za to, że tak mocno bronił Kadewy. Na świecie było wiele niegodziwości, a także wiele zagrożeń, zwłaszcza w takiej dzielnicy jak ta. Nie dało się też zapomnieć o tym, jak niebezpieczne stały się te czasy, nie tylko dla śmiertelników, ale i dla Spokrewnionych. Ostrożność była więc jak najbardziej wskazana.

Re: Nocny Pasterz

#11
Stało się.
ImageO Boże... - Jęknęła dziewczyna zdając sobie sprawę co właściwie zrobiła. Wplotła w prośbę, w zdanie... rozkaz. Polecenie pozbawiające chwilowo wolnej woli ofiarę Dyscypliny. Ledwie skończyła zdanie, w oczach księdza odbiła się bezwolna chęć wypełnienia rozkazu... Chloe z jękiem przerażenia i odrazy cofnęła się na ławce, zacisnęła powieki przerywając kontakt wzrokowy i moc rozkazu, dłoń przycisnęła do ust, a drugą oparła się o kolano pochylając głowę.
Boże... wybacz mi. Wybacz. Moją, ułomność, moją słabość. Brak cierpliwości. Nie taki miałam zamiar... nie tak miało to wyjść. Przepraszam, że grzeszę nawet w Twoim Domu Panie... jestem tylko wciąż błądzącym we mgle dzieckiem... wybacz mi...
Z rozpaczliwej, krótkiej modlitwy, wyrwał ją głos innego mężczyzny. Łagodny i spokojny. Otworzyła oczy i w stała. Oto zjawił się i ten, którego szukała, ten, którego z jakiego powodu ochraniał Fransis i przez którego chwilę temu zgrzeszyła! Gdyby wynurzył się pół minuty wcześniej, do niczego by nie doszło... jej sumienie byłoby czystsze odrobinę.
Odetchnęła przez nos, odganiając te złe myśli. Wszak każde zdarzenie do czegoś wiedzie. I to co stało się przed chwilą stać się musiało, by następne wydarzenia mogły nadejść.
ImageTo ja błagam o wybaczenie Ojcze Fransis. Postąpiłam źle nalegając na odpowiedzi. Naciskałam i byłam nachalna, nawet agresywna w swoich słowach. Przepraszam - Zwróciła się wpierw do księdza, którego brzydko potraktowała. Żałowała głęboko swojego czynu, ale nie mogła już tego odwrócić.
Image W dzisiejszych dniach taki przyjaciel, wierny i oddany to prawdziwy skarb. Bóg zapłać za tą cenną lekcję. - Odpowiedziała i czarnoskóremu duszpasterzowi. Kolejna lekcja pokuty. Kolejna, którą przyjmowała z pokorą.
ImageOjcze Adewale... potrzebuję spowiedzi... a jest ksiądz chyba jedynym, który będzie potrafił wysłuchać mnie ze zrozumieniem... - W końcu zwróciła się już bezpośrednio i imiennie do księdza, którego tak zawzięcie szukała. Bez urazy dla nikogo, ale to właśnie była prawda... tylko inny wampir mógł ją wyspowiadać należycie... tylko innemu wampirowi, po drugiej stronie konfesjonału mogła wyznać grzechy bardziej nie grzesząc kłamstwem i krętactwem. A tego potrzebowała, szczerej rozmowy, bez gier, przenośni i półprawd. W jej głosie brzmiała ogromna potrzeba, rozdzierająca i bolesna samotność doczesna.

Re: Nocny Pasterz

#12
Image





Ciężko było odpędzić mroczne myśli, będące skutkiem przytłączającego poczucia winy. Chloe posuwała się coraz dalej, wciąż przesuwając granicę tego, co było złem koniecznym. Przez ostatnie pięć lat zmieniła się mimo, iż starała się egzystować w zgodzie ze swoją wiarą i moralnością. Zmieniło ją otoczenie, głód oraz instynkt przetrwania. Teraz, po tym długim czasie, stała nad przepaścią. Wewnątrz Spokrewnionej toczyła się walka, konflikt wiary i jej nieumarłej natury. Czuła, że tylko w tym miejscu, w tej parafii, z pomocą tego konkretnego kapłana, może powstrzymać nadchodzący mrok, który mógł odebrać jej człowieczeństwo.
ImageSpokojnie, wszystko jest w porządku. Nie masz się czym przejmować, Chloe. Każdy z nas miewa momenty, kiedy w poszukiwaniu odpowiedzi jest gotów zrobić wiele. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. — Ciepły uśmiech wciąż był obecny na ustach Ojca Fransisa. Nie miał jej nic za złe. Nie winił jej. Wciąż traktował ją tak samo ciepło i nie zapowiadało się, by miało się to zmienić.
Image Dobrze, jeśli tego właśnie potrzebujesz, to wysłucham cię, drogie dziecko. Chodź ze mną, proszę. Ojcze Fransisie, możesz wrócić do swoich zajęć. Zaopiekuję się tą zagubioną duszą. — Adewale wskazał dziewczynie drogę do konfesjonału, po czym zwrócił się do Fransisa, informując go, że Chloe jest teraz pod jego opieką.
Podchodząc do konfesjonału, Kadewa wskazał nieumarłej jej miejsce, po czym wszedł do środka, przez drzwiczki, od drugiej strony, zapalając światełko konfesjonału.

Re: Nocny Pasterz

#13
Na słowa Freemana skinęła głową w ciszy. Nie chował urazy, wybaczył jej zachowanie. Kamień spadł dziewczynie z martwego serca, poczuła ulgę tak dużą, że o mały włos się nie popłakała. Nie powiedziała jednak nic więcej w odpowiedzi bojąc się, że nerwy ją zawiodą już teraz... nie chciała się rozkleić przy księdzu Frasisie, a wiedziała, że będzie dziś płakać. Było to więcej jak pewne.
ImageZ Bogiem. Dobranoc. - Szepnęła tylko na pożegnanie i ruszyła za Kadewa. Dała poprowadzić się do konfesjonału gdzie klęknęła. Nasłuchiwała chwilę czy Freeman oddalił się do swoich zajęć i nie będzie w stanie słyszeć choć słowa stąd.
Wtedy spokojnie, bez pośpiechu, wciągnęła powietrze nosem i w łacinie, szeptem odmówiła krótką modlitwę na wstęp.
ImageNiech będzie pochwalony Jezus Chrystus. - Zaczęła. Starała się mówić spokojnie, ale zdarzało się, że głos tu i ówdzie zadrżał jej z emocji.
ImageZgrzeszyłam ojcze. Więcej niż raz i to tylko tej nocy. Każda noc skalana jest grzechem mimo moich najszczerszych starań. Ciebie właśnie Ojcze szukałam, bo możesz mnie wysłuchać. Mogę wyznać grzechy nie czyniąc spowiedzi kolejnym... i krętactwem i grą słówek. Od Przemiany każda noc jest wyzwaniem, próbą mojej wiary i człowieczeństwa. Z Bożą pomocą zdołałam przyswoić nową rzeczywistość, wiedzę... realia... wszystko... ale nocna egzystencja nie jest łatwa. Pełna pułapek, pokus i zakusów. Nawet przed chwilą. Zgrzeszyłam pośpiechem i brakiem cierpliwości. Przez narastającą irytację tą nocą posunęłam się do odebrania chwilowego wolnej woli księdzu w Domu Bożym. Nie zdążyłam wyegzekwować Rozkazu, ale niech Bóg mi wybaczy stało się. Każde polowanie to tortura dla mojego sumienia. Modle się i powtarzam wciąż, że nikomu nie robię krzywdy, biorę tylko tyle Vitae ile mogę by człowiekowi włos z głowy nie spadł. Nie jest brutalna i agresywna, ale całe polowanie to gra... jedno wielkie kłamstwo... scena, na której jest się aktorem w masce. Zazwyczaj po wszystkim i tak czuję, że wykorzystałam kogoś... okłamałam, omamiłam, oszukałam, zwiodłam, uwiodłam... nikomu krzywda się nie stała, a ja i tak czuje się skalana grzechem. W życiu dotknęło mnie tyle zła, że czuję się przytłoczona. Tym bardziej w dzisiejszych nocach... niepewnych, niespokojnych... ze świadomością, że każdy będzie musiał stanąć do walki. Jak to zrobić Ojcze? Jak zniszczyć to zło samemu się nim nie stając? - Zakończyła pytaniem swój przydługi monolog. Szeptała, ale mimo to słychać było, jak wiele ją to kosztuje, jak mocno krwawi jej sumienie, że samo mówienie o tym dźwięczało bólem w jej słowach. Chciała walczyć... zniszczyć i wyplenić to zło, które zaczynało się tak bardzo panoszyć, ale bała się. Czuła, że ma od Boga ogromną moc... zarówno tą nadprzyrodzoną, niewytłumaczalną, jak i tą, która stanowiła wiedza, doświadczenie, umiejętności i talenty dziewczyny... ale... jak uderzyć tą mocą... Jak stać się Świętym Oczyszczającym Płomieniem skoro przemoc to grzech, zabijanie to grzech, agresja to grzech... cała droga, którą widziała przed sobą... wszelki środki, kroki i przedsięwzięcia, które musiałaby podjąć w walce z Sabatem byłyby grzechem...?
Image Tego wciąż nie pojmuję Ojcze... Jak nie być potworem, będąc potworem? Jak czynić dobro, czyniąc zło? Jak wypalać grzech samemu grzesząc?

Re: Nocny Pasterz

#14
Image
Spokrewniona znalazła się w konfesjonale, gdzie mogła wyrzucić z siebie wszystko, co zbierała w środku, co ciążyło przez ostatnie lata. Wreszcie mogła się otworzyć i zrzucić z sibie ten ciężar, który sprawiał, że jej egzystencja stawała się tragicznie nieznośna. Ojciec Adewale, siedząc po drugiej stronie okienka, przysłuchiwał się spowiedzi Spokrewnionej, w której toczyła się wewnętrzna walka dobra ze złem. Potrzebowała wsparcia, odpowiedzi i widocznej drogi na przód. Czuła że tylko tutaj, teraz, może to wszystko znaleźć.
Image Istnieje w tobie ogromny konflikt, tyle jest jasne. Walka dobra ze złem, światła z ciemnością, bestii z człowieczeństwem. Jest to konflikt, który toczy się w każdym z nas. Nie każdy jednak ma w sobie tyle samozaparcia, by kontynuować tę nieskończoną walkę. Wiedz że zwycięstwo w tej walce ze złem jest twoje tak długo, jak opierasz się zakusom drzemiącej w tobie bestii. Póki czujesz wyrzuty sumienia, póki starasz się podążać drogą jaką wyznaczył Wszechmogący, nawet jeśli jest to trudne i wymagające wielu poświęceń, póty zachowasz w sobie światło i człowieczeństwo. — Przemawiał ciepłym, kojącym głosem, przedstawiając prawdę, która potrafiła pokrzepić serce.
Image Wszyscyśmy przeklęci i zmuszeni do nieustannego ważenia naszego przetrwania przeciwko własnemu sumieniu. To najpewniej ostateczny test naszego Pana, który ma pokazać, czy jesteśmy w stanie osiągnąć harmonię. I nie chodzi tu wyłącznie o harmonię z otoczeniem, choć jest ona istotna, ale przede wszystkim z własnym ja, z własnym sercem, światłem i mrokiem, a to wszystko przy conocnym pytaniu ”jak przetrwać, nie zatracając przy tym człowieczeństwa?”. Nie będę cię okłamywać i mówić, ze jest to proste, bo nie jest, w żadnym razie. Po kres nocy twój instynkt i przeklęta krew będą ścierać się z twoją wiarą i tym, co czyni cię ludzką. Jedyne co możesz zrobić, to znaleźć równowagę i harmonię, starając się przetrwać kolejne noce bez oddalania się od Boskiego światła, starając się egzystować bez krzywdzenia innych. To ciężka próba, która będzie stale testować hart twojego ducha. — Kontynuował przemowę, mówiąc o równowadze i harmonii, o zachowaniu człowieczeństwa.
Image Jak nie być potworem? Bądź świadoma swoich czynów. Czuj swoje otoczenie, miej świadomość swojego wpływu na nie i egzystuj z nim w harmonii, tak samo jak ze swoim człowieczeństwem i drzemiącą w tobie bestią. Jeśli nie będziesz w stanie znaleźć tej harmonii, znajdź sposób na odpokutowanie za czynione zło. — Świadomość Chloe miała, ale nierzadko dochodziła ona do niej zbyt późno, po fakcie dokonanym, przez co rósł w niej ciężar i ból uniemożliwiające utrzymanie wewnętrznej harmonii.

Re: Nocny Pasterz

#15
ImageŚwiadomość przychodzi czasami późno... czasami za późno... tak jak dziś... wciąż jeszcze wiele nauki przede mną. Jest ciężko, ale jakość daje radę, póki nie przyjdzie taka parszywa noc jak ta... niby wszystko dobrze... a jednak wszystko źle. Te chwile równowagi, o których Ojciec mówi, gdy są... wtedy czuję się taka lekka... - Westchnęła i na chwilę pozostała w ciszy, pozwalając by to ona wybrzmiała za resztę zdania. Mężczyzna na pewno doskonale wiedział co chciała powiedzieć, co miała na myśli. Więc w skupieniu wzięła dwa powolne oddechy.
ImageOjcze Adewale, jest jeszcze coś... nie chcę zgrzeszyć pychą i dlatego się boję... nie do końca rozumiem, albo nawet akceptuję to c o czuję... - kolejne dwa stabilizujące, głębokie oddechy. - Zostałam Zmieniona aby kilka lat temu, mam więc wciąż swoje śmiertelne życie i rodzinę... to co z niej zostało w zasadzie... Odkąd tylko pamiętam byłam obrońcą, opiekunką młodszego rodzeństwa. Jako najstarsza broniłam dzieci przed agresją zapijaczonego ojca, ale moja walka była pasywna. Defensywna. Nie zliczę razów przyjętych na własny grzbiet... to jedyne co mogłam, to i podnieść się z kolan raz po raz... Po śmierci i Przeistoczeniu niewiele się zmieniło... niewiele miało szansę się zmienić... większość czasu pochłaniała nauka, a po tym jak umarła mama, a ojciec trafił do więzienia, byliśmy bezpieczni w sierocińcu, więc nie musiałam się martwić o rodzeństwo. Ale gdy sierociniec spłonął przez Sabat... - musiała na chwilę przerwać. Wziąć kolejny oddech. Serce zaczęło szybciej jej bić. Zmierzała do sedna sprawy, ale by Kadewa zrozumiał o czym ona mówi musiał usłyszeć zarys historii.
ImageW pożarze zginął mój brat... najstarszy zaraz po mnie. Ratował młodsze dzieciaki, pomagał im wydostać się z budynku. Kiedy wrócił ostatni raz, już nie wyszedł. Kolejna strata, kolejny cios. Ale też kolejny krok na ścieżce, którą wiedzie mnie Pan. Trudnej, często niezrozumiałej. Często czuje się jak niewidoma, błądząca po wybojach. Wtedy poczułam coś nowego... dotarła do mnie pewna rzecz. Wraz z Przeklętą Krwią Caina, otrzymałam moc... moce nawet... niewyjaśnione, niewyobrażalne, niepojęte i potężne. Moje ciało choć praktycznie nie zmieniło się, jest drobne, ciepłe i niepozorne, stało się niemal niezniszczalne... dążę do tego, że dostałam broń w posiadanie. Coś czym mogę prawdziwie walczyć, nie tylko biernie bronić. Otrzymałam od Wszechmogącego Płomień Wiary... Ogień i Miecz, którym mogę sprowadzić Zniszczenie na to zło... na Sabat... na te wynaturzone, bezbożne i bezduszne monstra, które grasują po mieście, niszczą i mordują. - znów musiała się zatrzymać, bo oddech jej przyspieszył, serce biło mocniej i szybciej. Była pobudzona, ale czy przez wzburzenie i gniew? Smutek i żal? Raczej nie.
ImageNa samą myśl o tym czuję w piersi żar... pożogę, która uwolniona miałaby moc Spalić te bestie i oczyścić miasto ze zła. Ale boję się to zrobić... uwolnić ten żar... skorzystać z oręża włożonego mi w dłonie. To właściwe? Nieuniknione? Już za późno na wszystko inne? To jedyna droga? Ogień zwalczać ogniem? Mam wątpliwości do tego co czuję... czuję, że tak wiedzie ścieżka, którą Pan mnie prowadzi... mam prawo mieć wątpliwości? Kimże jestem? A może grzeszę pychą, samą myślą, że ta szara owieczka ze Stada Wszechmogącego, ma się stać jego Świętym Płomieniem? Kimże jestem?
I znowu... to słuszne? Godne? Ogniem i Mieczem iść i Niszczyć w Jego imię? Ale jeśli nic nie zrobimy, Sabat wygra... przejmie miasto i zginiemy wszyscy... winni i niewinni, wampiry, ludzie... prawi, godni, niegodni, grzesznicy i święci... wszyscy...
Ale ile Pismo Święte zna i opisuje krwawych i brutalnych scen? Plagi egipskie? Mojżesz i wędrówka do Ziemi Obiecanej? Ile tam zginęło ludzi, którzy nie chcieli im na to pozwolić... ile zginęło gdy zaczynali tracić wiarę, gdy odwrócili się od Pana?
Mam prawo mieć wątpliwości do tego co czuję, co powinnam, do czego mam zdolności i moc, w obliczu tak wielkiego zła i zagrożenia przed którym wszyscy stoimy? Nie ostanie się kamień na kamieniu...
mogę zginąć i pozwolić by zginęła reszta mojej rodziny? Osoby, które znam, na których mi zależy? Wszyscy Ci, którzy na taki los nie zasłużyli? To byłoby godne... mniej grzeszne niż Spopielenie tych bestii?...
Dlaczego mam wątpliwości?... dlaczego się boję...?
Skoro tak chce Bóg, to czy nie powinnam nie mieć wątpliwości...?
- Skończyła wreszcie. Zamilkła. Oddychała powoli, ale ciężko. Chyba musiała powiedzieć komuś na głos, wszystko to, co dręczyło ją od środka od takiego czasu. Może musiała to usłyszeć z własnych ust, by móc to ostatecznie przepracować?

Re: Nocny Pasterz

#16
Image
Image Wszyscy się uczymy. Całe życie. W naszym przypadku nawet dłużej. Znajdź komfort w tym, że masz przed sobą wiele czasu na to, by poznać siebie i odnaleźć równowagę. — Wampiry miały dużo czasu, to prawda. Z drugiej jednak strony, trwała Gehenna i wojna z Sabbatem. Jak wiele więc czasu rzeczywiście miała Rodzina?
Image Jesteś silna, Chloe. Silniejsza niż wielu. Przetrwałaś wiele bólu, straty, a jednak stoisz wciąż na własnych nogach, idziesz o własnych siłach do przodu. To chwalebne i godne poszanowania. — Słowa Kadewy były nie tylko pokrzepiające, ale co najważniejsze, prawdziwe. Niejeden upadł by po drodze i się poddał, ale nie ona, nie Chloe Snow, która broniła swoich bliskich, służąc jako ich tarcza, która przekuła ból po stracie brata w ostrze przeciwko prawdziwym potworom.
Image Wygląda na to, że znalazłaś swoją pokutę, dziecko. Okrucieństwo i bestialstwo Sabbatu nie ma sobie równych. Walcząc z tymi wyniszczającymi miasto demonami możesz odpracować swoje grzeszne czyny. Stając na straży przeciwko złu możesz zrobić wiele dobrego i ocalić wiele istnień, a nie ma nic bardziej chwalebnego. Możesz być płomieniem niosącym nadzieję i blask w mroku. Oczywiście, nie oznacza to, że masz sama chwycić za miecz i ruszyć w bój ku własnej zagładzie. Stwórca nie chce twojej ostatecznej ofiary, a wsparcia dla tych, którzy go potrzebują w walce ze złem rosnącym w siłę z każdą kolejną nocą. — Czy to naprawdę było to? Czy to rzeczywiście miała być pokuta Spokrewnionej? Walka z wrogiem tak bestialskim i tak oddalonym od człowieczeństwa, od światła? Może w tych nocach to była jedyna droga, zwalczanie zła by odpłacić za wyrządzone niegodziwości.
Image To naturalne, że masz wątpliwości. Wolna wola, zdolność do samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków, to nasz dar od Boga. To że wątpisz oznacza, że nie jesteś bezrozumną kukłą robiącą co jej się każe, a samodzielną jednostką, potrafiącą myśleć, widzieć i czuć. Odpowiedni są w Nim, a więc i w tobie. Gdy nadejdzie odpowiedni czas, wątpliwości zostaną rozwiane i zostanie tylko słuszna droga do celu, gdzie będziesz wiedziała jak wykorzystać to, co było ci dane. — Nie brakowało takich, którzy nie byli skalani niezależną myślą i po prostu bezmyślnie wykonywali rozkazy. Snow nie była jedną z tych osób. Szukała własnej drogi, odpowiedzi na trapiące ją pytania, a Adewale wspierał ją w tym procesie najlepiej jak mógł, wskazując gdzie leżały odpowiedzi.

Re: Nocny Pasterz

#17
Słuchała.
W ciszy.
Oddychała już spokojnie i miarowo.
Tak samo biło jej serce.
Czuła głęboką więź z Bogiem w tej chwili. Czym wszakże był kapłan jak nie jedynie pośrednikiem? Ta rozmowa była tym, co potrzebowała Chloe.
Deszcz na usychający trawnik.
Balsam na spękaną skórę.
Wiaterek w upalny dzień.
Wytchnienie... pokuta... i rozgrzeszenie.
ImageDziękuję... żałuje za wszystkie grzechy, wypowiedziane i nie, wszystkie oddaje Bogu i błagam o rozgrzeszenie. - Westchnęła w końcu dając znać, że spowiedź dobiegła końca. W łacinie, szeptem wypowiedział resztę modlitwy na zakończenie sakramentu i pozwoliła też formułę zakończyć księdzu.
Potem modliła się już w myślach, dziękując, że mogła wreszcie odbyć prawdziwą, porządną spowiedź. Porozmawiać z kimś, kto ją zrozumie. Czuła się lekka jak piórko. Szczęśliwa. Oczyszczona. Aż chciało jej się płakać.
Przed podniesieniem z klęcznika i opuszczeniem konfesjonału uczyniła znak krzyża.

Poczekała aż Kadewa też wszystko zakończy i opuści swoje miejsce.
ImageDziękuję jeszcze raz proszę księdza. Tego potrzebowałam jak powietrza. Mam nadzieję, że mogę tu wracać? Chciałabym, żeby ojciec był moim spowiednikiem. - Podziękowała i dodała jeszcze z nadzieją w głosie.

Re: Nocny Pasterz

#18
Image
Wylanie z siebie całego ciężaru, całego bólu, wszystkich zmartwień, a także, co najważniejsze, swoich grzechów, sprawiło iż nieumarła poczuła się lepiej. Nie miała nikogo innego, z kim mogłaby porozmawiać i kto pomógłby jej tym, co ją trapiło. Znalazła jednak Ojca Adewale, kapłana tej samej natury, co ona sama.
Image Znasz swoją pokutę i wiesz w jaki sposób postępować od tego momentu. Pan jest miłosierny. Niech udzieli ci przebaczenia i pokoju. Ja odpuszczam twoje grzechy, dziecko, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. — Amen. Te słowa mogły ulżyć Spokrewnionej, która pragnęła oczyścić się z grzechów, jakie popełniła. Oczywiście, ich świadomość wciąż tam była. Nie zniknęła jak za machnięciem magiczną różdżką. Chloe wiedziała, że mimo iż chwilowo oddaliła widmo utraty człowieczeństwa, musiała uważać, nie chcąc znów wpaść w tę spiralę, w której można było zatracić cząstkę siebie, a może nawet i więcej niż tylko cząstkę. Po spowiedzi ksiądz opuścił konfesjonał i po chwili znów stanął z dziewczyną twarzą w twarz.
Image Cieszę się, że mogłem ci pomóc. Od tego tu jestem. I oczywiście, że możesz tu przyjść, gdy będziesz tego potrzebować. Drzwi tego domu Bożego stoją dla ciebie zawsze otworem, Chloe. — Kadewa uśmiechnął się ciepło, przyciskając dłoń z różańcem do serca.
Image Idź w pokoju, dziecko. Niech Pan ma cię w swojej opiece. — Pożegnał się z Chloe, gdy ta szykowała się do opuszczenia kościoła. Mając pewność, że zawsze może tam wrócić, Arystokratka mogła ruszyć w drogę bez obaw. Kolejne noce powinny być dla niej teraz nieco łatwiejsze.

Wątek zakończony

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości

cron