Kroniki

Tło fabularne i Aktywności Graczy

Kroniki

#1
Spis TreŚci


Akt I | Marzec 1920 | Młodzi na Tropie (Aktywność Graczy)

#2
Niedawny występ Arystarcha Galatisa był dość niespodziewany. Poniekąd zaskakujący, ale przede wszystkim budujący... budujący poczucie obowiązku przestrzegania Maskarady i zważania na liczne zagrożenia, jakie na nas czychają. O tak, jakże inspirujące. Przy okazji tej przemowy, Galatis oczywiście pomógł Arystokratom przejąć kontrolę nad narracją, nim mógł zrobić to ktoś inny, jak chociażby Brujahowie. Z drugiej jednak strony mocno podważył pozycję Primogena Longa, publicznie piętnując jego działania, co potencjalnie może im zaszkodzić. Oczywiście, nie da się ukryć, że chyba wszyscy są świadomi tego co zrobił Long i Skadi. Starsi wymagają, by młodsi Spokrewnieni podporządkowywali się ich zasadom, jednak samemu je naginając. Cóż za hipokryzja. Póki co jednak, pośród Arystokratów zdaje się panować względnie spokojna atmosfera, chociaż ten odświeżony temat niewątpliwie znajduje miejsce pośród szeptów w Wieży z Kości Słoniowej. Feng Long ogólnie nie wydaje się być jednak szczególnie przejęty całą sprawą. Ciekawe co z tego dalej wyniknie i czy nie spowoduje to jakiegoś podziału i walki o stołek.
Tymczasem, podczas gdy większość z nas spędza czas na spokojnym socjalizowaniu się, zabawie i wymienianiu uścisków, pewna grupa Kainitów postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i rozprawić się z przynajmniej częścią kłopotów, o których głośno się ostatnio mówi. Warto spojrzeć choćby na tego młodego Pariasa, którego Kimbolton przeciągnął przez swoją arenę, zapewniając nam niezłe show. Ten cały Noah Johnston, chyba najnowszy nabytek Greera, zdaje się być mocno zaangażowany w sprawę Lupinów, pomagając Riderowi. Ten cholerny Krzykacz wrócił niedawno do miasta, natychmiastowo biorąc się za tę sprawę, chociaż mówi się, że dostał za to grubą stertę zielonych. Facet jest irytujący jak diabli, ale jeśli ma coś dobrego zrobić, to czemu nie, niech działa. Wracając do Johnstona, podobno sama Primogen Lévêque mu towarzyszyła, gdy badali zwłoki tego zaszlachtowanego pazurami bydła, a potem sam zwerbował do śledztwa kolejnego Brujaha, niejakiego Marcusa Gallowaya. Ten podobno był jakimś detektywem za życia, co by się chyba zgadzało, by ostatnio zaczął badać trop w sprawie jakiejś uduszonej kobiety. W sumie to utworzyła się nam całkiem ciekawa koteria. Uzupełniają się. Widać że Rider najchętniej pojechałby tam na północ uzbrojony po zęby i poszedł strzelać do cholerstwa, ale ten młodziak, Johnston, ma nieco odmienne podejście i próbuje dojść do sedna tego, co w ogóle powoduje te ataki na śmiertelników. Ma bystry łeb, może nawet uda mu się ogarnąć co jest grane bez potrzeby rozpoczynania wojny z kudłaczami.
No, a jeśli chodzi o tego nieuchwytnego Pariasa, co narobił niedawno tyle szumu, to mamy kolejnego świeżaka na tropie. Malkavianka, Diana Harper, która również zdaje się pomogła w sprowadzeniu ghula Lévêque, chyba zupełnie sama wzięła się tym razem za poszukiwania. Najwyraźniej chce pokazać swoją użyteczność, i może jej się to przypadkiem udać. Wypytywała już świadków i nawet dotarła do samej ofiary. Podobno poznała tożsamość tego wampira. Kimbolton się ucieszy jak dostanie go wreszcie w swoje szpony. Ciekawe, że tam gdzie starzy i doświadczeni gracze nawalają, tam postępy robi nowo wprowadzona w świat mroku dziewczyna. Może trzeba było właśnie takiego świeżego, bardziej ludzkiego podejścia do sprawy, a wszyscy dobrze wiemy, że Kimboltonowi nie zostało zbyt wielu ludzkich odruchów.
Jest też Spokrewniony, który ugania się za jakimś magicznym artefaktem dla Primogena Malkavian. Alexander Howard Morri, również Malkavianin, ale starszy i doświadczony. Był częścią ekipy porządkowej podczas tamtego przyjęcia ze Skadi, gdzie zadbał o pozbycie się fotografii, które jej zrobiono. Z bohaterów tamtej nocy warto też wspomnieć o potomku Feng Longa, imieniem Cheng Wei, pomagający uspokoić Skadi, kiedy ta prawie rozszarpała na kawałki jakiegoś durnego śmiertelnika, który postanowił ją śledzić. Ależ to była emocjonują noc. Wracając jednak do Alexandra, podobno Hawthorne sprowadzał jakiś cenny artefakt, mający pomóc w walce z Sabbatnikami, którzy zaczęli się ostatnio pałętać po mieście. Diabli wiedzą ile w tym prawdy, ale mówi się, że ktoś mu go wykradł i teraz Morri tropi złodzieja.
Najgorętszym jednak tematem jest oczywiście Gangrelski samiec alfa, Kuruk, którego ktoś zamienił w kupkę popiołu. Kto wie, czy nie ten tajemniczy łowca wampirów, podobno odpowiedzialny za ubicie jakiś neonatów. Mimo upływu tygodni nie udało się nic znaleźć. Albo ktoś wykonał naprawdę dobrą robotę zacierając za sobą ślady, albo mamy problem z rażącą niekompetencją albo... Ale mniejsza o to. Za sprawę ostatnio wzięła się nowo przybyła Gangrelka w skórze Toreadora, Erika. Ta kobieta to jest dopiero coś. Przetrwać akt amarantu i wygrać walkę z właścicielem ciała napastnika. Nie odnotowano raczej w historii zbyt wielu takich sytuacji. Twarda sztuka. Tak czy inaczej, wpadła którejś nocy do Elizjum i nerwowo wypytywała o Kuruka. Dość szybko znalazła sobie pomocnika, i to najmniej spodziewanego ze wszystkich. Na ochotnika do pomocy zgłosił się nie kto inny jak nasz lokalny Odszczepieniec Lasombra, Niklas Theodor Drakenberg, który dotychczas siedział cicho i nie wystawiał łba ze swojej kryjówki. Ciekawe co go skłoniło do pomocy naszej cudownej społeczności, bo raczej nie nagłe zainteresowanie lokalnymi problemami. Chociaż kto wie, bo jeśli groźby Skadi się sprawdzą, to bardzo źle się skończy porażka w znalezieniu sprawcy.
Pomiędzy tym wszystkim było jeszcze parę ciekawostek, jak chociażby ten obłąkaniec od Malkavian, Cormac Walsh, który odprawił niedawno to swoje egzystencjonalne kazanie w Elizjum, o dziwo wciągając w zażartą dyskusję co poniektórych. Kiedy oni się nauczą. Ach, no ale przynajmniej cały czas coś się dzieje, nie można się tutaj nudzić, a to wciąż dopiero pierwszy kwartał tego roku.

Akt I | Marzec 1920 | Machinacje Błękitnokrwistych Oligarchów (Tło Fabularne)

#3
Przemierzając ulice Chicago można się zastanawiać jak wiele z tego samodzielnie zbudowali śmiertelnicy, a za ile odpowiadają Spokrewnieni. Ventrue, kontrolujący serce Wietrznego Miasta, całe tętniące życiem Central, zapewne dumnie określiliby siebie jako pionierów, którzy położyli fundamenty, a teraz dbają o dalszy rozwój Chicago. Czy można zaprzeczyć ich wkładowi? Mimo ich irytującemu narcyzmowi i arogancji, nieszczególnie. Ale prawda jest taka, że cokolwiek robią, robią to by utwardzić swoją pozycję, poszerzać wpływy i mnożyć swój majątek, i to najczęściej niezależnie od tego kto na tym ucierpi. Kto jak kto, ale Ventrue jak najbardziej wyznają zasadę "po trupach do celu".
Weźmy chociażby Nathaniela Hudsona, jednego z trójki najbardziej wpływowych Arystokratów obok samego Primogena. Jego biznesowe i industrialne imperium leży na kościach niejednego Kainity i okupione zostało krwią wielu śmiertelników. Tak naprawdę nie wiadomo nawet w jak wielu biznesach macza palce i jak wiele krwi jest na jego rękach. Sądząc jednak po agresji Brujahów i śmiertelnej kasty robotniczej, z którą trzymają sztamę, można śmiało przypuszczać, że Hudson i jego poplecznicy mają całkiem sporo za uszami. Ale to przecież wszystko w imię postępu, czyż nie? A przynajmniej tak można to tłumaczyć, podczas gdy coraz więcej trupów ląduje pod fundamentami wznoszących się w mieście budowli. Każdy Ventrue chciałby być częścią jego sukcesu i znaleźć w nim miejsce, by zabłysnąć. Nawet w tej chwili wielu bije się o szanse, by pomóc Hudsonowi osiągnąć jego cele i stać się rozpoznawanymi figurami. Ostatnimi czasy mówi się, że jest nadzwyczaj otwarty na współpracę z niezrzeszonymi partnerami, więc nawet jeśli nie jesteś z błękitnej krwi, to masz teraz nie lada okazję.
Obok niego mamy Catherine Fabienne LeBlanc, która bezwzględnie manipuluje ruchami najbardziej wpływowych polityków w Wietrznym Mieście i ma oczy i uszy chyba w każdym jego zakątku. Czaruje swoim uśmiechem, uwodzi wdziękiem, i niczym czarna wdowa łapie kolejne ofiary w swoją pułapkę, swoją rozległą sieć. Wygląda na kobietę, która nie splamiłaby swoich pięknych dłoni, ale jak wiadomo, pozory mylą, i kto wie, czy ta elegancka piękność nie ma w szafie więcej trupów, niż cała reszta razem wzięta. To oczywiście tylko spekulacje, ale kto wie. Tak czy inaczej, jeśli coś znaczysz w tym mieście, jeśli masz już jakąś znaczącą pozycję, to zapewne jesteś w kręgu zainteresowań Fabienne, bo powszechnie wiadomo, że nie układa się z pospólstwem, czyli neonatami, którzy jeszcze nic sobą nie reprezentują. Wykaż się jednak odpowiednimi umiejętnościami i bystrym umysłem, a przypadkiem możesz znaleźć się pośród jej agentów.
A Zachary Sullivan? Sprawia wrażenie nadzwyczaj towarzyskiego i przyjaznego osobnika. Chce być twoim przyjacielem, ty chcesz być jego. Ale czy ściskając jego dłoń, patrząc na jego przyjazną, uśmiechniętą twarz, nie doczekasz się jego drugiej ręki, trzymającej ostry nóż przebijający twoje wnętrzności w najmniej oczekiwanym momencie? Tego nigdy nie wiesz. Wiesz jednak, że Zachary robi wszystko co w jego mocy, by utrzymać niższe warstwy społeczne w ryzach i nie pozwolić na chłopskie powstania, za które odpowiedzialni są Krzykacze prowadzący prosty lud ku lepszej przyszłości. Robotnicy i im podobni są wyzyskiwani, to prawda, ale Sullivan za pośrednictwem swych pionków stara się im wmówić, rzucając marnymi ochłapami, że ich życie jest piękne, a jeśli będą pracować wystarczająco ciężko i wytrwale, będzie jeszcze lepsze, a oni i ich rodziny będą szczęśliwi. To jest, pod warunkiem, że nie będą podnosić głowy i żądać o więcej, niż jest im dane. Jest chyba najbliżej tego zażartego konfliktu z Brujahami, co szczególnie widać w przy okazji ostatnich starć i wewnętrznych sporów podzielonej kasty robotników, gdzie wyraźnie widać wpływ Sullivana z jednej strony, i Johna Raymonda z drugiej.
Najważniejszy oczywiście pozostaje, bezwzględnie, ichni Primogen Feng Long, który nawet pomimo rzuconego na niego nieprzychylnego światła, zdaje się nieugięcie trwać na swojej pozycji, utrzymując absolutną kontrolę nad klanem. Można by było pomyśleć, że to idealny moment, by rozpocząć kampanię mającą na celu zmianę przywództwa i posadzenie tam kogoś, kto nie pozwoliłby oddać władzy nad miastem klanowi Nosferatu. Pomijając w końcu naruszenie Maskarady Longa, o którym się ostatnio mówi, to o odmowę pozycji Księcia najmocniej sądzą go jego współklanowicze. Ale nawet bez tego, Feng Long zdaje się mieć nadzwyczaj ogromne wpływy, a i nie słychać szczególnych głosów niezadowolenia wobec niego, choć być może bardziej ze strachu niż jakiegokolwiek innego powodu. Nie mniej, mówi się, że ci którzy dla niego pracują i pozostają wobec niego lojalni, są należycie nagradzani. Wciąż utrzymuje centrum swojego królestwa wewnątrz Chinatown położonym w South Side, gdzie dba o Chińską populację, więc teoretycznie wiadomo jak go wesprzeć, jeśli chciałbyś dla niego pracować. To cholernie stary i potężny Spokrewniony, więc może stanie po jego stronie nie jest szczególnie złym pomysłem, nawet w obecnej sytuacji.
Obecny okres rozwoju i zmian oferuje dużo możliwości Spokrewnionym w tym mieście. Możesz pomóc tym potężnym Arystokratom rozwijać ich prężnie rozwijające się imperium, albo możesz stanąć po stronie Krzykaczy, wspierając zmiany społeczne i osłabiając ten system, który budowany i wzmacniany jest przede wszystkim przez Ventrue. A jeśli chcesz, możesz olać to wszystko i po prostu próbować przeżyć kolejne noce nie martwiąc się o lokalną politykę. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że polityka nie upomni się o twoją uwagę.

Akt I | Marzec 1920 | Wojujący Buntownicy (Tło Fabularne)

#4
Za wieloma ruchami mającymi na celu zmiany społeczno-gospodarcze stoją oni; Krzykacze. To dumny, wojowniczy klan, który nie akceptuje obecnego statusu quo, stale go kwestionując i aktywnie dążąc do zmian. Dzieje się tak wszędzie, również tutaj, w Wietrznym Mieście. Nie ma przed tym ucieczki. Przedstawiciele klanu Brujah mają walkę we krwi, i angażują się nią zarówno przy użyciu dialogu, jak i siły. Zwłaszcza to drugie nie jest rzadkością, wręcz przeciwnie. Nikt tak dobrze nie pierze się po pyskach jak oni. Robią to z takim samym zapałem i zaangażowaniem, z jakim starają się o lepsze jutro. Potrafią skutecznie rozgrzewać krew i pobudzać ducha zarówno u Spokrewnionych jak i bydła, i to przy użyciu obu metod. No ale prawda też jest taka, że jeśli chodzi o rozróbę, to gdy trzeba, powód sam się znajdzie, a podsycić ich emocje wcale nie jest trudno.
Nawet ten nadzwyczaj opanowany, otoczony powszechnym respektem facet, jakim jest Phillip Norwood, potrafi wybijać kości, łamać szczęki i rozłupywać czaszki, gdy zostanie ku temu sprowokowany, choć podobno nie zdarza się to zbyt często. Czasami mówią o nim nawet, że jest dziedzicem utraconej przeszłości klanu i jego pierwotnego założyciela, ale czy aby na pewno tak mocno różni się od swych współklanowiczów? Co jeśli ten jego spokój, klasa i intelekt to tylko fasada skrywająca kolejnego kochającego mordobicie cwaniaka? Klątwa krwi klanu Brujah działa w końcu u każdego tak samo. Niemniej, Norwood ma sporo do powiedzenia w mieście, a szczególny posłuch ma właśnie w klanie. Nie da się zaprzeczyć temu, jak silny jest jego autorytet, tak więc jeśli jest rzeczywiście tak autentyczny na jakiego kreuje się od ponad wieku, to może warto trzymać się po jego stronie i pomóc mu i jego podobnym zmagać się z tym przegniłym systemem.
Oczywiście, nie jest on sam. Pośród najbardziej znanych i szanowanych twarzy z klanu Brujah jest też choćby Alice Morgan, choć rzecz jasna nie jest tak wpływowa jak Jules. To kobieta, która nie kryje się za żadną maską. A przynajmniej takie sprawia wrażenie. Od razu pokazuje swoją drapieżność, upór i siłę charakteru, dokładając starań, by dotrzeć do punktu w historii, gdzie kobiety będą miały więcej do powiedzenia i będą miały prawa podobne, o ile nie równe, męskiej części społeczeństwa. Niezła ciekawostka, co? Póki co wszystko wskazuje na to, że może udać się osiągnąć ten cel. Chociaż nawet jeśli pojawią się przeciwności, to wiadomym jest, że się nie ugnie. Jest uparta i twardo dąży do celu. Zależnie od tego jak rozegrasz swoje karty, Alice może być jednym z twoich najbardziej lojalnych i bezkompromisowych sprzymierzeńców, a może być i twoim największym wrogiem, który nie odpuści dopóki cię nie zniszczy.
Obok tej dwójki jest jeszcze i facet, który pobudza szał u Arystokratów samą swoją obecnością. Bardziej niż ktokolwiek inny, John Raymond zdołał skupić na sobie gniew właściwie całego klanu Ventrue, gdzie zapewne garniturowcy prześcigają się w tym, kto pierwszy dostarczy łeb tego czarnucha na srebrnej tacy. Czym sobie na to zasłużył? A aktywnymi staraniami odebrania im taniej siły roboczej, a przynajmniej zrobienia z niej droższej siły roboczej, żądającej podwyżek, lepszych warunków i co nie tylko. To jego głos i wpływy ścierają się z tymi ze strony Sullivana. To zażarty konflikt, który zdążył doprowadzić już do mocnych starć. Możesz potencjalnie przechylić szalę zwycięstwa stając po jednej ze stron, tylko dobrze zastanów się nad tym po której z nich chcesz się opowiedzieć, bo potem może nie być odwrotu.
Nad nimi wszystkimi czuwa oczywiście ich urzędujący od piętnastu lat Primogen, Hunter O’Donovan, który przejął pałeczkę po zaginięciu Baine'a. Co prawda został w tej roli osadzony nieszczególnie z własnej woli, ale nie zmienia to faktu, że robi swoje i dokłada starań, by trzymać tę beczkę prochu z dala od ognia, choć nierzadko wymaga to twardej ręki. Można by rzec, że faktycznie spełnia się w tej roli, choć jednocześnie da się zauważyć, iż nie robi tego ze zbytnią przyjemnością. Czyżby właściwy Spokrewniony w niewłaściwym miejscu? Czy też na odwrót? Pewnie okaże się z biegiem czasu. Nie widuje się go zbyt często publicznie, choć powszechnie wiadomym jest, że każdą wolną chwilę, którą nie poświęca na trzymanie klanu w ryzach, spędza w Chicagowskich barach i Elizjum. To dość specyficzny facet. Jednakże, cokolwiek robi, to działa. Tak więc postawienie na tego konia zapewne niekoniecznie byłoby złym pomysłem.
Brujahowie nieustannie stoją na przeciwko Arystokratów, próbując wbić im szpilę i zmienić ustanowiony porządek. Diabli wiedzą, czy to co robią ma jakikolwiek sens. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy ich bunt ostatecznie pomoże jakoś Spokrewnionym, czy pchnie nas wszystkich z powrotem w ręce inkwizycji. Równie dobrze może nie zmienić absolutnie nic, co przez wielu byłoby nawet preferowane. Tak czy inaczej, jasno widać to, że częściej kierują się oni sercem niż rozumem, starając się robić to, co uważają za słuszne, nawet jeśli nieszczególnie koreluje to z rozsądkiem. Jeśli jednak wierzysz w ich sprawę, lub wasze cele w jakiś sposób się pokrywają, to być może twoja pomoc w jakiś sposób przyczyni się do przechylenia balansu sił na ich stronę.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości

cron