Krzykacz, denat i inne ploteczki

Prolog, Marzec 2004 | Downtown | Chinatown | The Underground


Rozgrywany jest: Prolog: Oblezenie
Trwa: Marzec 2004
Dołącz do walki z Sabbatem i pomóż w odbiciu utraconych przez Camarillę terenów Seattle. Zbadaj losy oblężonej przez Sabbat Fundacji Franka Weavera.
Znajdź i zbadaj źródło rozszerzającej się pandemii, odkryj jej możliwy wpływ na Spokrewnionych i pomóż w jej powstrzymaniu.
Zrób co w twojej mocy, by wesprzeć Camarillę w odzyskaniu stabilizacji i dominującej pozycji w mieście do końca roku, celem odwołania wizyty Justycariusza.
Jako Nosferatu rozbuduj na powrót sieć SchreckNetu i rozwiń sieć informacyjną do użytku klanu oraz Camarilli jako całości.
Wykorzystaj obecną destabilizację wewnątrz Camarilli na swoją korzyść, by zająć miejsce w hierarchii i poszerzyć przy tym swoje wpływy
Działaj w grupie. Znajdź sprzymierzeńców. Dołącz do, lub załóż, koterię.
Cokolwiek zrobisz, pamiętaj że w pojedynkę nie przetrwasz nadchodzących nocy.

Krzykacz, denat i inne ploteczki

#1
Minęło już przynajmniej pół godziny, odkąd Kendra wróciła do biura po serii spotkań. Odpalony laptop błyskał diodami, meldując gotowość do pracy, lecz jego właścicielka nie była w stanie skupić się ani na mailach, ani na tabelkach, co skutkowało jedynie bezmyślnym bujaniem wskaźnika na prawo i lewo. Analizując obecną sytuację, można było zauważyć, że dziewczyna potrafiła gromadzić karty, lecz wykorzystywanie ich było zupełnie inną parą butów. Każdy ruch zdawał się generować nowych wrogów, a co za tym idzie, potencjalne problemy. Mercer miał rację. Bała się ryzyka. Żeby tego był mało, wszystkie najprostsze rozwiązania, które zdawali się widzieć wszyscy dookoła niej, albo wymagały bycia złamanym fi... bezwzględnym dupkiem, albo po prostu zwyczajnym potworem. Ambrelash rzecz jasna nigdy nie miała się za świętą. Rzeczy, które robiła wraz ze swoim stwórcą z pewnością były wątpliwe moralnie, lecz zawsze był jakiś powód. Zawsze było jakieś uzasadnienie. Zawsze ktoś był za to odpowiedzialny. Teraz jednak kiedy go zabrakło, rzeczywistość coraz usilniej przebijała się przez pielęgnowane latami mechanizmy wyparcia, stopniowo uświadamiając toreadorce, że rzeczywiście mogła stracić prawo do pouczania innych w kwestii tego co dobre a co złe. Z drugiej strony, za wcześniejsze grzechy odpowiedzialny był Delano a teraz, gdy został po nim jedynie popiół, ona sama mogła decydować jakie będą jej następne kroki. Zdając sobie z tego sprawę, tym bardziej irytowało ją, że przejęła się słowami pariasa. Z pewnością jednak coś za tym szło. Czyżby strach o własne człowieczeństwo? A może niepewność swoich umiejętności? Bez znaczenia. Teraz liczyła się tylko i wyłącznie osoba pukająca do drzwi. Kendra błyskawicznie poderwała się z krzesła i niemal w podskokach zbliżyła się do drzwi, za którymi miała nadzieję ujrzeć swojego ulubionego ukrytego.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#2
Jego "daleka kuzynka" poprosiła go jednej nocy o spotkanie. Powiedział, że jak da radę, to podejdzie. No i podszedł. Niczym się nie afiszując, przemknął przez klub, wspiął się po schodach i dotarł pod drzwi do biura. Jeszcze jednak nie miał na sobie nic wyszukanego, więc Amberlash będzie musiała tolerować jego "bezguście" jeszcze przez parę nocy. Ale kto wie, może kiedyś faktycznie sprawi sobie coś bardziej eleganckiego. Kiedyś, czyli wtedy, gdy nie będzie musiał koczować na ulicy i w ośrodku. Zapukał do drzwi głośno i pewnie, by przebić się przez głośną muzykę po swojej stronie. Chwila ciszy i otworzył drzwi.
- Pokojówka! - ogłosił żartobliwie i spojrzał na Kendrę. Wyglądała na zestresowaną. Czyżby ominęło go coś w Elizjum? A może coś mu się po prostu wydawało. Zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej. - Co, dopiero się wieczór zaczyna i już ciężko?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#3
Na żarcik mężczyzny Toreadorka odpowiedziała grzecznościowym uśmiechem i szybszym wypuszczeniem powietrza nosem. Przez moment przeszedł jej widok Diogenesa w stereotypowym uniformie francuskiej pokojówki, lecz tak szybko jak przyszła, tak szybko została odrzucona w najdalsze odmęty wyobraźni.
Image Tia… Okazuje się, że dwie ręce i jedna para ust to chyba jednak za mało, by obskoczyć całe miasto. - Odpowiedziała z nutką zmęczenia w głosie, wracając na swoje miejsce w fotelu.
Image Chciałam złapać kontakt z Mercerem. Wiesz, tą „twarzą” pariasów. Okazało się jednak, że gość totalny złamas. W dupie ma swoich ludzi i jedyne na czym mu zależy to forsa i dosranie Ventrue. Widziałam, że prędzej czy później z kimś się poprztykam, ale… Nie wiem. Dziwnie to wyszło. - Wyrzucając to z siebie brzmiała, jakby zrzucała z serca pewien ciężar, lecz gdy tylko zdała sobie sprawę, z tego co właśnie robi zmarszczyła nieco brwi, by zaraz pokręcić głową.
Image Ale mniejsza o to, możemy wrócić do tego później. Jak tam wizyta na komisariacie? Udało ci się czegoś dowiedzieć?

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#4
Mercer? A, w sensie tamten głośny parias, rzekoma twarz i głos Spokrewnionych bez twarzy i głosu w mieście, opiekun wyrzutków i w ogóle. Maddox nie był z nim szczególnie zaznajomiony poza faktem, że ktoś taki istnieje. Na SchreckNecie coś o nim pisali, ale wyglądało mu to na same ogólniki.
- Hmpf. I to ma być ten pierwszy wśród równych? Czy tam ostatnich? - zakpił Gene. Sam nie miał nic do pariasów, zresztą co takiego mu zrobili? Za kim jednak nieszczególnie przepadał, to za dupkami. I na takiego na razie wychodził mu ten cały Mercer. Tak w dużym skrócie.
Widząc, że Kendra nie chciała ciągnąć tematu, Maddox podsunął sobie krzesło i usiadł na nim oparciem do przodu.
- A wiesz co, zaskakująco owocnie. Wygląda na to, że Cooperowi faktycznie ktoś zlecił zabójstwo dziewczyny Camerona. Kto taki, to już inna kwestia. Jeden i drugi dzwonili do siebie z burnerów, ale sam fakt, że ktoś wystawił kontrakt na niby losową barmankę, której faktyczne przeznaczenie znali tylko "nasi"... Krótko mówiąc, sprawa wygląda tak samo podejrzanie jak ostatnim razem, ale robimy jakieś postępy.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#5
Dziewczyna w pełnym skupieniu chłonęła kolejne słowa, które powoli wyrzucał z siebie mężczyzna. Kontrakt. Zlecenie zabójstwa. Z jednej strony miło było dowiedzieć się, że ma się racje. Z drugiej strony natomiast, faktycznie mogli pakować się w ciężkie szambo.
Image Czyli tak jak sądziliśmy. Dobrze jest wiedzieć, że to pewniak. Fajnie, nieźle. Naprawdę świetna robota. Nie znam chyba nikogo, kto miałby jaja włamać się na komisariat, żeby poszperać w skrzynce z dowodami. No. Przynajmniej do tej pory. - Choć Kendra starała się komplementować jedynie słowami, tak jej ciało także zdradzało, że naprawdę jest pod wrażeniem.
Image To… co teraz? W sensie, mamy jakiś kolejny trop? Wiemy gdzie szukać? Jakieś poszlaki? - Energia, którą emanowała dzisiejszego wieczoru z pewnością była inna, niż zazwyczaj. Zamiast wesołego tonu i dziesiątek uśmiechów, na jej twarzy poza krótki podciągnięciami kącików ust do góry, gościła raczej powaga. Mimo wszystko widać było, że szczerze jest zainteresowana tematem. Może nawet licząc, że będzie mogła się przydać.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#6
- Czy pewniak, to bym nie powiedział, ale jak tak na to patrzę, to jest większa szansa, że mamy tu do czynienia z kolejną pijawą jak z pospolitym śmiertelnikiem - uściślił Maddox. - Już paru z nas się tym zajmuje, każdy w innej dziedzinie. Mamy parę lokacji, parę nazwisk do sprawdzenia... Jakbym miał zgadywać, to jak tylko wrócę do siebie, powinno wypłynąć coś ciekawego. A jak nie dziś, to jutro.
Gene nie był starym członkiem swego klanu, jednak nawet on wiedział, że mało co zdoła się ukryć przed Nosferatu - a co dopiero całą ich zgrają przeczesującą miasto wzdłuż i wszerz.
- A tutaj jak się toczą sprawy? Interes się jakoś kręci? Porobiłaś już koło dupy szefowi?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#7
Pospolite, kilkukrotne skinienie głową, było wszystkim, co na ten moment Ambrelash mogła zrobić w sprawie Ike i Coopera. Wszystko było w brzydkich, ale bardzo sprawnych rękach losu.
Image Szefowi? Jeszcze nie miałam okazji nawet o tym jakoś szerzej myśleć. Wpadłam do elizjum powymieniać się informacjami i nagłośnić, że działamy na południu. Szeryf i ekipa nie porzucą nam tutaj wsparcia, bo „jest za spokojnie”, ale jeden z ogarów – Sierra – dała mi swój numer. Jak zrobi się za gorąco, to mam dzwonić. - Dłoń kobiety wsunęła się ciężko we włosy, a ona sama oparła się łokciem wolnej ręki na biurku, spoglądając na Diogenesa nieco zmęczonymi oczami.
Image Złapałam też primogena Gangreli. Liczyłam, że może on da radę coś wskórać, ale jedyne co dostałam to radę, że powinnam sobie darować to całe mambo dżambo i dać działać profesjonalistom, zanim coś mi się stanie. Niby miło, że się troszczy, ale cóż. Mało to pomocne. Z pomocnych rzeczy natomiast, Samuel z elizjum obiecał, że podrzuci moje namiary do kontaktu Tremere, więc jak dobrze pójdzie, to może dostanę od nich jakąś robótkę do przekazania. Wiem, że są nieco dziwni, ale chyba w obecnej sytuacji nie ma co wybrzydzać, jeśli chodzi o sojuszników. - W końcu zaplątane do tej pory we włosach palce zsunęły się na twarz, aby niemal bezwładnie opaść na blat.
Image Do tego dobiłam małego targu z Malkavianką, która prowadzi The Asylum kilka ulic dalej. Ja będę ją czasem odwiedzać, a ona nie rozpierdoli mi klubu. Jak dla mnie brzmi fair. - Oczywiście nie brzmiało fair.
Image No i ten pieprzony Mercer. Myślałam, że dobijemy jakiegoś targu w temacie wyparcia Sabatu z miasta, żeby później razem powalczyć o poprawę ich sytuacji w mieście, ale okazało się, że typ chce mnie tylko wykorzystać, by obrobić jakiegoś Ventrue. Olivier Des Meaux? Czy jakoś tak. Chyba jakiś francuz. Z tego co wiem, to nowy w mieście. Caleb ma jakiegoś fioła na jego punkcie i zrobi wszystko, żeby mu dosrać. Chyba go ostro wkurzyłam, odmawiając udziału w tej akcji. Trochę nie jestem pewna co powinnam z tym dalej zrobić. - Po wzięciu głębokiego wdechu, dziewczyna podniosła się nieco, by na końcu opaść bezwładnie na fotel i obrócić się jeden raz.
Image Ponoć byłby z tego niezły szmal, a teraz jak nigdy potrzebuję forsy. Gdybym jednak wzięła w tym udział, to Shaw z ekipą pewnie zrobiłaby ze mnie dywan. Oni finalnie i tak by odzyskali tę firmę i byłaby z tego lipa. Z drugiej strony mogę machnąć Olivierowi albo Shaw informację o planach pariasa w ramach przysługi. Zawsze to będzie jakiś tam układzik. No! I zobaczą, że gramy do jednej bramki. Jednak jeśli Mercer ma więcej, niż jedną szarą komórkę to domyśli się, że to ja puściłam farbę i będzie chciał się odegrać. A nie wiem w sumie czym dysponuje… Jest niby jeszcze opcja, żebyśmy na własny rachunek zagarnęli Mercerowi tą firmę sprzed nosa, ale potrzebowalibyśmy kogoś, kto miałby jaja wziąć to na siebie. - Tak. Zdecydowanie chciała o tym porozmawiać.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#8
A, czyli nie dostaną tu ze strony Camarilli żadnego wsparcia, chyba że będzie za późno. Wyglądało na to, że potwierdzała się teza Kendry: Cama ma swoje poletko w głębokim poważaniu. Ciekawe jak wielu z chęcią opuściłby Księcia, gdyby nie wieczne zagrożenie ze strony Sabbatu.
- Chwila moment, wolnego, kamera stop. My tu mamy własne Asulum? - zapytał zaskoczony. Tego jeszcze nie grali. - Pomieszkiwałem chwilę w Los Angeles i parę razy się tam zatrzymywałem. Ta twoja Malkavianka to ktoś od Voermanek? Nie spodziewałem się, że będą rozwijać biznes do innych miast. Z drugiej strony sam niezbyt się interesuję takimi rzeczami, więc mogło mnie to ominąć.
Chwilę później rozmowa znów przeszła na temat Mercera. Typ miał wyjątkową kosę z Ventrue - to akurat nic nowego w relacji pariasi-wszyscy inni. Ale że uczepił się tego jednego gościa? Olivier des Meaux. Albo Francja, albo Quebec. Zapamięta to nazwisko, może ktoś będzie coś wiedział.
- Akurat odmowy udziału w tym jego planie to ci się nie dziwię. Gość mówi, że wie, jak zgarnąć jakiemuś Ventrue fortunę, ale nie raczy wprowadzić w choćby wstępne szczegóły, a natychmiast domaga się uwagi? Brzmi jak czerwona flaga, nie jak plan. Mogę się przy okazji rozejrzeć po okolicy tego Mercera, dowiedzieć czegoś potencjalnie ciekawego... Czy faktycznie miałby jakieś realne szanse na ugranie czegoś, czy po prostu blefuje i chce kogoś udupić bez żadnego planu, już byłby jakiś punkt zaczepienia. - Maddox parsknął na myśl, która nagle pojawiła się w jego głowie. - ...To nie tak, że pariasi to takie "nieudane" wampiry? Że mieli być z tego a tego klanu, ale coś tam poszło nie tak? To by wyjaśniało, czemu Mercer tak tego całego de Meaux nie cierpi: może ma po prostu wąty do tatusia!
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#9
Image Hm? Tak, tak. Bezpośredni potomek Jeanette. Z tego co wiem, przeniosła się do miasta trochę przed moim spokrewnieniem. Ja jestem z początku dwutysięcznego a ona jest z okolic… Dziewięćdziesiąty ósmy? Siódmy? Jakoś te okolice. - Dłoń dziewczyny zbliżyła się do jej ust, by mogła spokojnie poocierać palcem usta. Wyglądała jakby starała się zebrać wszystkie informacje w jednym miejscu, aby jak najklarowniej wyłożyć je na stół.
Image Nie wiem o niej jakoś bardzo dużo, ale z pewnością ma cholernie mocne plecy. Z resztą najlepszym potwierdzeniem jest to, że pomimo bycia zdeklarowanym anarchem, ma prawo trzymać sobie klub na terenach Camy. Wśród swoich natomiast jest czymś na kształt… celebrytki? Nie dziwię się z resztą. Mało jest spokrewnionych spoza Settle, o których słyszałam, ale nazwisko sióstr Voerman nawet mi jest bardzo dobrze znane. - Zakończywszy opowiastkę oparła przedramiona na podłokietnikach, by znów wsłuchać się w przemyślenia swojego rozmówcy. Kiedy ten skończył, Kendra przez moment jeszcze przyglądała mu się, z naciągniętymi na prawo ustami, próbując ubrać swoje myśli w słowa.
Image Szczerze, to trochę nie do końca wiem, czym Pariasi się różnią od tych normalnych krewniaków. W sensie wiem, że mają problemy z nauką dyscyplin, czy coś takiego, ale musi chyba coś jeszcze za tym iść, skoro spychani są na margines. Mercer jednak nie wygląda mi na niedoszłego Ventrue. Raczej jakbym miała strzelać, to jakiś buntowniczy Brujah. Ewentualnie Malk. - Rozkładając delikatnie na bok ręce, starała się nieinwazyjnie podkreślić, że raczej relacja ojciec – syn między Olivierem a Calebem niespecjalnie do niej przemawiała. – Ale z pewnością coś jest na rzeczy. Jak masz czas i chęci przyjrzeć się temu gnojowi, to na pewno nie zaszkodzi. Bezklanowcy zasługują na znacznie lepszą reprezentację i może w razie potrzeby, uda nam się wesprzeć jakiegoś jego konkurenta. Ewentualnie sami moglibyśmy spróbować ogarnąć im jakiś kawałek terenu, ale na ten moment to chyba nie na naszą kieszeń… - Ambrelash wręcz z trudem powstrzymywała kolejne pomysły, za pomocą których mogłaby leczyć raka, toczącego ich społeczność i z ewidentnym żalem odkładała owe idee na dalszy plan.
Image A! I właśnie! Jakiś czas temu ruszaliśmy temat, abyście zorganizowali tutaj swój posterunek. To aktualne? Miałeś okazję pogadać o tym ze swoim… szefem?

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#10
Och, czyli mieli za sąsiada potomkinię jednej z wampirzych celebrytek zachodniego wybrzeża. I w dodatku reprezentującą Anarchów w samym sercu Camarilli. Jeśli to nie świadczyło o niemałym statusie wśród jednych i drugich, to nie wiedział, co jeszcze. Lepiej byłoby więc mieć ją po ich stronie niż przeciwko; ktoś taki byłby co najmniej bardzo wartościowym sojusznikiem w tym ich między- i wewnątrzsektowym przeciąganiu liny.
Maddox w spokoju słuchał wywodu Kendry na temat i Malkavianki, i pariasa. Ta, może teoria, że Mercer to syn tamtego Ventrue nie była specjalnie trafiona, ale jednak skądś musiała wynikać ta szczególna antypatia do tego szczególnego Arystokraty. W wolnej chwili będzie musiał się o tym dowiedzieć. Może nawet zagada do samego Mercera; z nim się jeszcze nie widział, więc parias nie miał powodu, by się go czepiać. Przynajmniej jeszcze.
Wyraźnie uśmiechnął się pod maską w odpowiedzi na jakże ambitne plany Kendry. Dopiero co zaczęła układać sobie poletko, a już snuje wielkie plany na przyszłość.
- Na razie sprawa z posterunkiem wygląda tak samo jak ostatnim razem: nasi nie mają z tym problemu. Rzecz w tym, że to raczej prędko nie nastąpi. Jest nas garstka, każdy ma zawalony grafik i robi, co może, żeby jakkolwiek odbudować to, co zostało z klanu. Tak więc zgaduję, że obowiązek ogarnięcia tego konkretnego biznesu spadłby na mnie, bo ostatecznie to ja wyszedłem do nich z tą propozycją.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#11
Image W sumie zrozumiałe. – Odpowiedziała nieco zamyślonym tonem, przenosząc swoje spojrzenie na bliżej nieokreślony punkt po lewej stronie. Oczywiście nie posądzała mężczyzny o jakiekolwiek złe intencje czy chęć odkładania ich wspólnego biznesu w czasie, lecz jednocześnie można było dostrzec w jej twarzy nutkę niepewności całym przedsięwzięciem.
Image To w takim razie zdaję się na ciebie. Jakbyś potrzebował czegoś, to myślę, że jestem w stanie to załatwić. - Zapewniła wciąż nieco przygaszonym tonem, równocześnie wracając wzrokiem do swojego rozmówcy. – Tylko trochę słabo to wygląda z zewnątrz. Miało być spektakularne–bum a w sumie jesteśmy w punkcie wyjścia. Nie mamy wsparcia, forsy ani czegokolwiek innego, czym mogłabym dalej grać na salonach. Hmm... Wspominałeś coś o organizowaniu mordobić. Masz pomysł, jakby to mogło przebiegać bez ściągania na nas problemów? – w gruncie rzeczy to mogło być ich potencjalnie najszybsze i najprostsze źródło dochodu. Organizowanie wydarzeń ogólnie brzmiało jak opłacalny biznes, lecz mają ręką kogoś, kto zna się na tej konkretnej niszy, aż żal było z tego nie skorzystać.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#12
Wydawało się Maddoxowi, że dałby radę to jakoś ogarnąć. Mógłby wpiąć się do systemów w klubie i jakoś podłączyć kamery i całą resztę do sieci, by on i reszta mieli tu oczy i uszy. Potrzebowałby tylko jakichś wskazówek od bardziej doświadczonych Ukrytych, jak ogarnąć szczegóły, ale nie wydawało się to aż tak trudne, by wymagać inżyniera od IT czy innego tytułu.
Wtem temat zszedł na jego pierwotny pomysł założenia fight clubu.
- Więc tak, czego na początek potrzebujemy, to jakiegoś ustronnego miejsca w klubie. Masz tu jakąś może głębszą piwnicę albo obszerniejsze pomieszczenie, do którego nikt nigdy nie zagląda? Coś takiego moglibyśmy przerobić na ring. Podorabia się barierki, jakieś obicia, by przypadkiem nie roztrzaskać sobie czaszki przy pierwszej okazji... To nie jest aż tak ważne. Najważniejszy byłby tu marketing. Trzeba by tu było jakoś to po cichu zareklamować. Zaoferować jakieś wysokie stawki dla walczących i w zakładach, żeby ludzie mieli w ogóle pokusę, by podejść i wyłożyć kasę na stół. Kto wie, może nawet można by tu nieco, ale tylko nieco, poluzować reguły odnośnie nieużywania dyscyplin na oczach śmiertelników. Wyobraź sobie podniecenie ludzi na widok sypiącego się od ciosów cementu!
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#13
Gdy Diogenes malował obraz klubu, Kendra na bieżąco starała się układać w głowie klocki, do których miałaby swobodny dostęp na tyle, aby wykorzystać je od razu. Widząc entuzjazm swojego towarzysza była przekonana, że ów plan faktycznie może wypalić, ale potrzebowali miejsca. The Underground było jedną wielką piwnicą i jak na złość - nie posiadało własnej piwnicy.
Image To w sumie trochę mój klub odpada. Przydałby się osobny lokal gdzieś blisko, ale na to znowu nie mamy forsy. - Głowa toreadorki opadła bezwiednie na krzesło, po czym podniosła się nagłym szarpnięciem tylko po to, by opaść jeszcze raz.
Image Mogę spróbować się wokół kogoś zakręcić, ale to zawsze zabiera cholernie dużo czasu, którego jak na złość też mamy jak na lekarstwo. - Obracając powoli fotel na prawo i lewo, coraz wyraźniej eksponowała swoją stopniowo narastającą irytację. – Co powiesz na to, żebyśmy zrobili Caleba w chuja? - Wyskoczyła w końcu bezceremonialnie, uśmiechając się niczym licealistka, której ktoś zaproponował, aby pójść na wagary.
Image Gówno wie o tym całym biznesie, za który się bierze. Jego plan leży a jedyny solidny element, który tam się trzyma, to mój pomysł. Podrzuciłam mu informację, by przepisał firmę na osobę trzecią, by nie wzbudzać podejrzeń, ale ni cholery nie wie jak to ugryźć. Jakby udało ci się dobrać do szczegółów, moglibyśmy mu pomóc i… przepisać Oliverową firmę na jakiegoś naszego człowieka. - Po raz kolejny opierając przedramiona o blat, z ciekawością wyczekiwała reakcji nosferatu. Rozmawiali już zawczasu o znacznie gorszych rzeczach, to też nie miała żadnych obaw, że powie coś niestosownego. – Zwłaszcza, że ty i twoi ludzie moglibyście jakoś pomaskować to wszystko z perspektywy cyfrowej, prawda? Ja z kolei jestem ekspertką, od przekonywania ludzi, by podpisywali co trzeba. - Podekscytowany uśmiech momentalnie przerodził się w kapę wątpliwości, która utrzymywała się solidnie, w oczekiwaniu na odpowiedź zamaskowanego potwora.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#14
Oczywiście, problemy związane z brakiem terenu. Musieliby zorganizować sobie jakieś osobne miejsce na cały interes klubu. W sumie to nie byłoby aż takie złe; na pewno nie przyciągałoby to potencjalnych kłopotów na samo The Underground. Ostatnie, czego oboje by chcieli, to policji węszącej wokół klubu. To nie powinno być chwilowo problemem; teren znajdą w swoim czasie. Być może nawet w najbliższej okolicy.
Na razie mieli jeszcze do przedyskutowania sposób na udupienie Mercera. Od tak, znikąd. Najwyraźniej parias aż tak zalazł Kendrze za skórę.
- To brzmi jak jakiś plan, ale potrzeba by mi było konkretów. Niczego nie obiecuję, ale popytam, zobaczę, czy ktoś dałby radę tutaj pomóc. Zresztą i tak miałem się jeszcze spotkać z jednym z nas, to może on będzie coś wiedział. Z Mercerem, jak mówiłem, mogę spróbować się dogadać. Skoro jest takim obrońcą uciśnionych i osłabionych, to nie powinien mieć problemu z członkiem klanu na krawędzi wyginięcia, nie?
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#15
Kciuk dziewczyny delikatnie pocierał jej dolną wargę, wprost zdradzając, że wewnątrz jej umysłu dzieje się coś znacznie więcej, niż analiza słów mówionych przez ukrytego. W końcu głowa toreadorki zaczęła się delikatnie bujać przytakująco, po raz kolejny kupując nieco czasu na zebranie myśli.
Image W porządku. Jeśli uważasz, że dasz radę na tym coś ugrać, to nie będę się wtrącać. Tylko pamiętaj, że to karta z krótkim terminem ważności. Jak sam wbije zęby w upatrzony biznes, nie będziemy mieć z tego nic, poza świadomością, kto za to odpowiada. - Ewidentnie brzmiała na kogoś, kto zwyczajnie obawia się utraty ciężko zdobytych informacji. Wszystko jednak wskazywała na to, że jest gotowa zaufać Diogenesowi na tyle, aby powierzyć mu całą sprawę pod jego dyktando.
Image Daj mi znać, jak zdecydujesz, że lepiej to odpuścić. Odsprzedam wszystko harpii Ventrue w ramach spłaty przysługi.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#16
- Raz jeszcze: niczego nie obiecuję. Jeśli da się coś z tego wyciągnąć, to zobaczę, co się da zrobić. I czy w ogóle gra jest warta świeczki. Równie dobrze może się okazać, że gość porywa się z motyką na księżyc i chce zdobyć dla siebie jakąś część wielkiego korpo i gówno z tego wyjdzie tak czy siak.
Maddox z chęcią rozejrzy się za informacjami na temat zarówno Mercera, jak i tego Francuza. Coś mogło być na rzeczy. A nawet jakby interes okazał się niewypałem, to info zawsze miało wartość samą w sobie. Opylić ploteczkę albo dwie komu trzeba, może wykorzystać jako kartę przetargową przeciwko danej osobie... Opcji było co nie miara.
- Właśnie, mogę cię poprosić o przysługę? - ożywił się nagle, skoro tak myślał o zbieraniu informacji. - Ja i reszta ogarniamy na luzie to, co się dzieje w mieście, ale w Elizjum jesteśmy niemal ślepi. Jakbyś dowiedziała się czegoś ciekawego, dałabyś mi znać? Zwłaszcza w sprawie tego Oliviera de Cośtam? Może ktoś na salonach wie coś na jego temat, a że twój uśmiech jest dużo bardziej czarujący niż mój, mogliby się z tobą podzielić jakimiś wartościowymi plotkami.
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#17
Na dźwięk słowa przysługa, brew kobiety mimowolnie podskoczyła do góry. Jak do tej pory interesy Kendry i Diogenesa raczej bazowały na obopólnej wymianie, aniżeli zadłużaniu się, to też spodziewała się prawdziwej bomby. Tym bardziej, gdy ten skończył mówić, dziewczyna przetrzymała celowo chwilę ciszy, po czym skinęła kilkukrotnie głową.
Image Jasne. Nie ma problemu. Wyprowadź mnie z błędu, jeśli się mylę, ale chyba już jesteśmy drużyną. Postaram się to rozegrać nieco po cichu. Wolałabym nie rzucać tym nazwiskiem na prawo i lewo, jeżeli w grę faktycznie wchodzi jego majątek a co za tym idzie… Status w klanie. Jak tylko się czegoś dowiem, to dam znać. - W końcu na jej twarzy pojawił się faktycznie beztroski i przyjazny uśmiech. Co by nie mówić, czekała na tą słodką chwilę, w której będzie mogła zgodzić się mu pomóc, wprost nie oczekując niczego w zamian. Zupełnie tak, jak obiecała mu podczas ich drugiego spotkania.
Image Swoją drogą widzę się niedługo z Jimem. Wiesz, młodym Murdocka. Pierwsze poszlaki w sprawie Ike miałam właśnie od niego, więc pewnie podrzucę mu wszystko, co do tej pory ustaliliśmy. Mogę w razie czego dać mu twój numer?

Re: Krzykacz, denat i inne ploteczki

#18
To nawet nie chodziło o kupczenie przysługami między sobą. Zwyczajnie będąc, bądź co bądź, menelem, Diogenes za bardzo rzucałby się w oczy. A ponieważ w Elizjum używanie dyscyplin jest niemile widziane pod groźbą co najmniej obicia ryja przez Szeryfa, nie byłby w stanie od tak sobie zniknąć i nasłuchiwać. Tutaj znacznie większe pole do popisu miała Kendra.
- Masz tam na pewno większy posłuch niż ja w ciągu najbliższych... powiedzmy miesięcy, tak optymistycznie patrząc. A nuż dowiesz się czegoś, co tobie się nie przyda, ale ja dałbym radę wykorzystać do udupienia typa w razie wypadku!
Jim? A tak, ten młody od Murdocka, którego tatuś postanowił się wyrzec, bo ten miał czelność nie siedzieć z nim wśród Anarchów. W sumie tam powinien go kiedyś poznać twarzą w twarz.
- Spoko. Im więcej, tym raźniej. Przekaż, że Gene go pozdrawia - oznajmił bez chwili zawahania. Czym jest praca Nosferatu i Spokrewnionego ogółem, jeśli nie próbą zorganizowania wokół siebie znajomości, by lepiej chronić tyłek swój i innych przed Ostateczną Śmiercią? A Gene był chętny i chronić, i być chronionym. - Dobra, to mielibyśmy jeszcze coś do obgadania? Bo jak nie, to ja bym się już zbierał. Zobaczyłbym, co się da zrobić w kwestii Mercera i tak dalej...
ALL IN ALL, IT'S JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.
ALL IN ALL, YOU'RE JUST ANOTHER BRICK IN THE WALL.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości