Brujahowi i Gangrele, podejrzliwie patrzący na Arystokratów i ich sprzymierzeńców, wraz Malkavianami tworzą jedną stronę lokalnego konfliktu. Brujahowie i Gangrele mają dobre powody, by być nieufnymi. Wszakże głowy ich klanów zostały ścięte przez nieznanego sprawcę. Primogen Brujah, Samubel Baine, i Alfa klanu Gangrel, Kuruk, zostali uśmierceni, a po ponad dwóch miesiącach sprawca nie został znaleziony. Atmosfera jest więc napięta.
Żadnego konfliktu nie ma, a jedynie nieporozumienie spowodowane knowaniami nieznanego wroga, a także prowokacjami buntowniczych dysydentów. Przynajmniej tak mówią Ventrue, za których plecami stoją Toreadorzy i Nosferatu. Może to być jedynie zamiatanie problemu pod dywan, a może i być realnym staraniem utrzymania zjednoczenia Rodziny.
Czarownicy są zbyt skupieni na sobie, na swoich badaniach i naukach, by angażować się w spory między Spokrewnionymi. Siedząc wewnątrz murów swojej Fundacji nie muszą zawracać sobie głowy takimi rzeczami, a zamiast tego skoncentrować swoje wysiłki na wspólnym rozwoju i wzmacnianiu Piramidy.
Pogardzani i niechciani, Pariasi próbują po prostu przetrwać w tym wrogim dla nich otoczeniu. Nie stają po żadnej ze stron, zamiast tego szukają robót gdziekolwiek tam, gdzie mogą znaleźć pomoc, fundusze i sprzymierzenców.